Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Sens życia bez Boga. - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Ewangelizacja (/forumdisplay.php?fid=8)
+--- Dział: Ewangelizacyjna Pomoc (/forumdisplay.php?fid=22)
+--- Wątek: Sens życia bez Boga. (/showthread.php?tid=2945)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12


- nieania - 08-12-2008 19:36

aga napisał(a):Ale my patrzymy oczyma wiary
Ja w tym konkretnym przypadku nie patrzę oczyma wiary lecz filozofii. Dlatego też nie mówię o Bogu, jak to być może mylnie zrozumiałeś, konkretnie chrześcijańskim, ale ogólnie o Absolucie, o źródle istnienia, o tym co jest Samoistnym Istnieniem dającym istnienie i podtrzymującym w istnieniu wszelkie byty. Dlatego napisałam, że jeśli nie ma Boga, czyt. Absolutu to ty nie masz racji bytu. Bo istnienie nie mogło wziąć się z niczego... byt jest - niebytu nie ma. Jeśli postawisz zakręconą pustą butelkę, to założę się, że jeżeli będzie ona bardzo szczelna, nie znajdziesz w niej niczego, czego tam wcześniej niebyło... niebyt, brak bytu, coś co nie istnieje, nie może wytworzyć bytu, czegoś co by istniało.

I jeśli jest ten rzeczony Absolut nasze istnienie, życie ma jakiś sens... bo to źródło istnienia ten sens nadało... i tu już sam sobie możesz dorobić jaki jest ten sens - może to być zwykłe rozmnażanie się.


- Rachel - 09-12-2008 02:15

Milky Way napisał(a):To uważacie ateistów za smutasów? . Owszem są i tacy,ale ten opis idzie też w drugą stronę, nie każdy człowiek czy to wierzący czy nie wierzący jest "tryskający radością".
Ci co wybrali Boga, i pomimo trudności potrafię funkcjonować wymiarze obecności Boga. To nie jest łatwe do wyjaśnienia, nie da się wszystkie opisać. Ale jednak uważam, że inaczej przeżywa sie ciężkie chwile w przypadku wiary aniżeli braku jej.
A każdy może być radosny, tylko zależy jakie źródło ma ta radość i do czego prowadzi.


- Milky Way - 09-12-2008 02:18

Nie rozumiem o co Tobie chodziło z tym źródłem radości Rachel, to jest zła i dobra radość? Banał.

Z Twojej wypowiedzi wnioskuję,że uważacie ateistów za gorszych od siebie?


- Rachel - 09-12-2008 02:23

Milky Way napisał(a):Z Twojej wypowiedzi wnioskuję,że uważacie ateistów za gorszych od siebie?
Nie.
Milky Way napisał(a):Nie rozumiem o co Tobie chodziło z tym źródłem radości Rachel, to jest zła i dobra radość? Banał.
Czasem banał jest skomplikowany. Chodzi jakiej natury jest to radość, przyjemność bo może ona człowiek spłycić. I to bez względu czy to ateista czy chrześcijanin. To, że jesteś po chrzcie nie znaczy że jest odrazu wszystko pięknie. Każda osoba, ma za zadanie potwierdzenie wyboru, że tak Boże chce abyś był w moim życiu najwazniejszy i ucz mnie żyć tak jak powinnienem abym był szcześliwy.


- heysel - 09-12-2008 02:29

nieania napisał(a):ale ogólnie o Absolucie, o źródle istnienia, o tym co jest Samoistnym Istnieniem dającym istnienie i podtrzymującym w istnieniu wszelkie byty. Dlatego napisałam, że jeśli nie ma Boga, czyt. Absolutu to ty nie masz racji bytu. Bo istnienie nie mogło wziąć się z niczego... byt jest - niebytu nie ma. Jeśli postawisz zakręconą pustą butelkę, to założę się, że jeżeli będzie ona bardzo szczelna, nie znajdziesz w niej niczego, czego tam wcześniej niebyło... niebyt, brak bytu, coś co nie istnieje, nie może wytworzyć bytu, czegoś co by istniało.

I jeśli jest ten rzeczony Absolut nasze istnienie, życie ma jakiś sens... bo to źródło istnienia ten sens nadało... i tu już sam sobie możesz dorobić jaki jest ten sens - może to być zwykłe rozmnażanie się.
Typowy filozoficzny wywód, który jednocześnie jest poprawny, ale i zupełnie bezużyteczny.


- nieania - 09-12-2008 09:31

Jest przede wszystkim racjonalny. Prowadzący do poznania rzeczywistości taką, jaka jest.
ALe jak każdy wolny człowiek możesz uznać to za iluzję... możesz też uznać, że ściana jaką masz przed sobą jest iluzją i próbować przez nią przejść. Czy to się opłaca bardziej? Twoja sprawa.


- heysel - 09-12-2008 11:40

nieania napisał(a):Jest przede wszystkim racjonalny. Prowadzący do poznania rzeczywistości taką, jaka jest.
Twój wywód stwierdza, że koło jest okrągłe. Tyle. Zbiór desygnatów Twojego Absolutu ma liczebność większą niż 1 i co ważniejsze są w nim "naturalistyczne" obiekty (że się tak brzydko wyrażę).
Prowadzący do poznania rzeczywistości taką jaka jest ? Toż to niemal rewolucyjne stwierdzenie ...
nieania napisał(a):możesz też uznać, że ściana jaką masz przed sobą jest iluzją i próbować przez nią przejść
Mogę sobie policzyć jaka jest szansa, że "przetuneluję" przez tę ścianę ;P .


- aga - 09-12-2008 14:33

Nie przeczę, że ludzie potrafią w różny sposób odczuwać radość, ale ta chrześcijańska jest zupełnie innym, do niczego nieporównywalnym rodzajem radości. Nie twierdzę, że lepsza, ale inna. To radość, która nie jest jedynie powierzchowna, bo czerpiąca wprost ze źródła - Bożej miłości. Ta radość wypełnia wszelką pustkę, która niestety jest obecna w wielu - wydawałoby się radosnych - sercach. Wielu ludzi tworzy sobie namiastki szczęścia i ja to widzę w mojej rodzinie. Ale jak przyjdą Święta, jak przyjdzie chwila refleksji nad życiem, spojrzenie na innych ludzi, którzy żyją z Bogiem, mają swoje problemy, ale pustki nie muszą za wszelką cenę wypełniać pracą, nadmiarem obowiązków, spotkań, zajęć, seksem - jakże smutny to obraz! Ja ten smutek czasami widzę u ludzi, którzy stracili bardzo wiele - bo stracili Boga.


- Milky Way - 09-12-2008 14:42

To też może iść w drugą stronę,a znam takich wierzących. Radość jest jedna bez znaczenia na jej pochodzenie tak samo z szczęściem.

Jak to mówią wszystko jest dla ludzi,ale z umiarem. Wypełnianie pustki to już w ogóle jakiś banał. W obecnym XXI wieku ludzie pracują dużo bez względu na wiarę,by godnie żyć. Wszystko drożeje: żywność, prąd, gaz, ubrania, czynsz - i po to się pracuje dłużej i więcej,a nie po to,by "zapełniać pustkę pracą". Już nie mówiąc o wykształceniu swojej latorośl i zapewnieniu mu wszystkiego np. korepetycje z danego przedmiotu. Czy też jak młodzi idą do pracy,bo niestety nie dostali się na studia i harują,bo muszą opłacić studia,które za pół roku (1 semstr) kosztują prawie 2000. Nieliczni mają to szczęście,że znajdują pracę w biurze od 8-16, większość tyra po 12 godzin jako kelner/kelnerka, hostessa i po takim męczącym dniu nie dziwię się,że nie mają na nic ochoty,ale temu winni są nie oni,ale realia w jakich przyszło im żyć, a także wszystkim Polakom.

Znam osoby wierzące katolików, którzy pracują bardzo dużo,by zagłuszyć w sobie pustkę owszem,ale bycia samotnym, niezrozumianym ale tak to ma każda samotna osoba nie tylko katolik.


- aga - 09-12-2008 15:00

Milky Way napisał(a):To też może iść w drugą stronę,a znam takich wierzących. Radość jest jedna bez znaczenia na jej pochodzenie tak samo z szczęściem.

Oczywiście, jeśli ktoś traktuje Pana Boga jako dodatek, relację z Nim i wiarę w ogóle zbyt powierzchownie to ja żadnych złudzeń nie mam. Niestety tak już jest, że trzeba być w tej kwestii radykalnym - albo w jedną, albo w drugą stronę, pomiędzy nic nie ma. Jak Boga się byle jak traktuje to takie też życie. I dlatego znasz wierzących, którzy są nieszczęśliwi, w których nie ma radości po prostu.

[ Dodano: Wto 09 Gru, 2008 14:14 ]
Milky Way napisał(a):Wypełnianie pustki to już w ogóle jakiś banał. W obecnym XXI wieku ludzie pracują dużo bez względu na wiarę,by godnie żyć. Wszystko drożeje: żywność, prąd, gaz, ubrania, czynsz - i po to się pracuje dłużej i więcej,a nie po to,by "zapełniać pustkę pracą". Już nie mówiąc o wykształceniu swojej latorośl i zapewnieniu mu wszystkiego np. korepetycje z danego przedmiotu. Czy też jak młodzi idą do pracy,bo niestety nie dostali się na studia i harują,bo muszą opłacić studia,które za pół roku (1 semstr) kosztują prawie 2000. Nieliczni mają to szczęście,że znajdują pracę w biurze od 8-16, większość tyra po 12 godzin jako kelner/kelnerka, hostessa i po takim męczącym dniu nie dziwię się,że nie mają na nic ochoty,ale temu winni są nie oni,ale realia w jakich przyszło im żyć, a także wszystkim Polakom.

Masz rację, ale czym innym jest normalna praca po to, żeby żyć (a znam też ludzi pracujących po 12 godzin i mimo to żyją szczęśliwie z Bogiem), a czym innym jest zaharowywanie się nie wiadomo po co, a później latanie z nerwicą do psychologów i psychiatrów. Ci ostatni to są ludzie, których życie jest tak puste, że zdaje im się, że jak będą pracować po kilkanaście godzin to w tym odnajdą sens. I często nie zdają sobie sprawy, że ta harówa to jest substytut Boga w ich życiu. Niestety każdy musi w coś wierzyć, mieć do czegoś odniesienie (nieania by tu powiedziała - do Absolutu). Tam, gdzie zanika wiara, tam człowiek szuka czegoś, co wypełni ową pustkę, co (lub kto) nada sens jego egzystencji. Niektórzy robią karierę, niszcząc wszystko po drodze, a później są to wraki ludzkie. To nie realia powodują, że ludzie znajdują się w takim stanie, to jest gonienie za czymś bezsensownym, niszczącym, co może nadać sens na jakiś czas. Ale nie na całe życie. Co zrobi taka osoba, która nagle zachowuje, straci coś, rozpadnie się rodzina? Ano się załamie, bo runęło wszystko, w czym człowiek pokładał dotąd nadzieję. Jak ktoś wierzy w istnienie Tego, który trwa niezmiennie i daje sens całemu życiu, a nie tylko jego fragmentowi i nie tyko jakiejś namiastce, to z każdej ruiny się podniesie. Ma bowiem oparcie w Kimś zupełnie niezawodnym, w Kimś, kto istotnie jest najważniejszym celem jego życia. Żadnym dodatkiem, ale podstawą, fundamentem. Ta cała reszta, praca, pieniądze to są dodatki dla człowieka wierzącego, które ułatwiają życie, ale nie nadają jemu sensu. Celem nie jest gromadzenie czegoś, bo dobra służą jako środek do osiągnięcia najwyższego celu.


- Milky Way - 09-12-2008 18:11

Ci ludzie,których opisujesz to sa ludzie samotni, nie mający nikogo i w pracy szukający pocieszenia - plaga równieź XXI wieku.

Stwierdzenie,czy też postawienie sprawy na ostrzu noża: Tak lub Nie - nic pomiędzy świadczy tylko o klapkach na oczach. To tak jak z tym cytatem: "Bo nikt nam nie wmówi,ze białe jest białe,a czarne jest czarne", ot co.

Pustka to rzecz sporna w tym temacie. Każda radość i szczęście jest takie same, nie da się tego zmierzyć,a więc pisanie,że radość wierzącego jest inna lepsza i bardziej bogata w przeżycia w odróżnieniu od nie wierzącego jest definitywnym wykazaniem,że wierzący ma lepiej i te opisy są jakby faktem "wywyższania się", "bo moja radość" jest większa niż Twoja - niewierzącego". Nie wierzę w to, nie ma żadnegogo mechanizmu na zmierzenie tego o oczym piszesz. Brednie. To tak jakbym napisała,że stosowanie pomadki prowadzi d licznych chorób i raka ust.


- aga - 09-12-2008 18:32

Milky Way napisał(a):Stwierdzenie,czy też postawienie sprawy na ostrzu noża: Tak lub Nie - nic pomiędzy świadczy tylko o klapkach na oczach. To tak jak z tym cytatem: "Bo nikt nam nie wmówi,ze białe jest białe,a czarne jest czarne", ot co.
(...)pisanie,że radość wierzącego jest inna lepsza i bardziej bogata w przeżycia w odróżnieniu od nie wierzącego jest definitywnym wykazaniem,że wierzący ma lepiej i te opisy są jakby faktem "wywyższania się", "bo moja radość" jest większa niż Twoja-niewierzącego.

Chyba coś nie tak zrozumiałaś.


- Rachel - 09-12-2008 20:52

Milky Way, Jak pisze św. Jan on chce podzielić się ową radością spotkania z Jezusem aby nasza radość była pełna.
Wierzącego nie omijają trudności,tragedie, nie mają ich mniej, spójrz na postać Marty Robin, św. Teresy od Dzieciątka Jezus itp przykłady. Ale tego nie da się opisać słowami, przynajmniej ja na obecną chwilę nie potrafię owych słów odkryć.


- Milky Way - 10-12-2008 02:52

Wydedukowałam pewne wnioski z Twojej wypowiedzi Aga.


- nieania - 10-12-2008 08:55

heysel napisał(a):Twój wywód stwierdza, że koło jest okrągłe. Tyle. Zbiór desygnatów Twojego Absolutu ma liczebność większą niż 1 i co ważniejsze są w nim "naturalistyczne" obiekty
Udowodnij... pokaż logiczne powiązanie mojej wypowiedzi z tym co napisałeś.