Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Sens życia bez Boga. - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Ewangelizacja (/forumdisplay.php?fid=8)
+--- Dział: Ewangelizacyjna Pomoc (/forumdisplay.php?fid=22)
+--- Wątek: Sens życia bez Boga. (/showthread.php?tid=2945)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12


- nieania - 10-11-2008 12:20

Chyba za dużo się dzieje... i mam mętlik... I te studia mnie już ogłupiają. Ale mam nadzieję, że się jakoś poukłada.


- die_eule - 10-11-2008 23:24

Powodzenia i nie trać wiary. Studia potrafią wyssać energię, plus jesień, plus światło w zaniku.


- aga - 10-11-2008 23:33

die_eule napisał(a):Powodzenia i nie trać wiary. Studia potrafią wyssać energię, plus jesień, plus światło w zaniku.

U mnie same studia wystarczają za wszystko.


- Myszkunia - 11-11-2008 16:51

A zobaczysz co bedzie po studiach... :twisted:


- aga - 11-11-2008 17:01

Myszkunia napisał(a):A zobaczysz co bedzie po studiach... :twisted:

Wiem, będzie jeszcze gorzej i to jest właśnie najgorsze w tym wszystkim ;(


- Polonium - 11-11-2008 19:04

Życie bez Boga byłoby życiem bezsensownym. Życzliwi ludzie i dobrobyt nie wystarczą, by zaspokoić głód egzystencjalny. Jeśli ktoś popełni na przykład ciężki grzech to do momentu spowiedzi będzie miał wyrzuty i wtedy nawet ludzka życzliwość nie ukoi w nim bólu duszy.

Ci co tak bardzo pragną być ateistami w końcu sami zatęsknią, bo dusza stwierdzi, że czegoś tu brakuje do pełni szczęścia. Ci co chcą być ateistami chcą zapewne pełnej wolności wyboru religii, bo tak wnioskuję.

Jeśli ateista zostaje z wyboru katolikiem, to wtedy dokonuje wolnego wyboru nie narzuconego przez otoczenie. Komu łatwiej : tym, co mają wolny wybór czy nam ochrzczonym w takiej a nie innej religii ?

Życie duchowe bez Boga to jak życie biologiczne bez tlenu. Bez tlenu umiera ciało, a bez Boga umiera dusza. Proste, a zarazem treściwe zobrazowanie .


- heysel - 11-11-2008 19:14

Polonium napisał(a):Życie duchowe bez Boga to jak życie biologiczne bez tlenu. Bez tlenu umiera ciało, a bez Boga umiera dusza. Proste, a zarazem treściwe zobrazowanie .
A ateusze to takie beztlenowe bakterie ? :-k


- Polonium - 11-11-2008 20:38

heysel napisał(a):
Polonium napisał(a):Życie duchowe bez Boga to jak życie biologiczne bez tlenu. Bez tlenu umiera ciało, a bez Boga umiera dusza. Proste, a zarazem treściwe zobrazowanie .
A ateusze to takie beztlenowe bakterie ? :-k

Heysel, czyli wprawiłeś mnie w zakłopotanie. Ale moment. Bakterie beztlenowe też muszą jakoś żyć. Możliwe że oddychają, ale nie tlenem. Otóż bakterie beztlenowe poszukują namiastki działającej jak tlen. Bakterie beztlenowe giną w kontakcie z tlenem tak jak nawrócony z pogaństwa na chrześcijaństwo musi się wyzbyć pogańskiego życia, czyli w sensie duchowym musi obumrzeć ów dawny człowiek, a narodzić się nowy.

[ Dodano: Wto 11 Lis, 2008 19:56 ]
Powiem jedno Heysel. Ateiści to ani tlenowe, ani bez tlenowe bakterie. Pójdę dalej więc. Życie duchowe bez Boga to jak życie biologiczne w póżni kosmicznej. Czy w próżni kosmicznej można przeżyć ? Raczej to nierealne.


- Helmutt - 12-11-2008 14:15

Polonium napisał(a):Życie duchowe bez Boga to jak życie biologiczne w póżni kosmicznej. Czy w próżni kosmicznej można przeżyć ? Raczej to nierealne.
Zatem czym jest "życie duchowe"? Chcesz powiedzieć, że ateista to "android" bez uczuć, bez empatii, bez niczego, który tylko rozpycha się łokciami gdy widzi kasę? "Terminator" co nie potrafi dostrzec piekna świata który go otacza, a wszytsko wyjasnia sobie poprzez naukowe definicje? To dziwne, bo......

Widzę, że znowu dosiadamy mojego ulubionego "konika".... Duży uśmiech


- Polonium - 12-11-2008 15:52

Helmutt, z tą próbą wyjaśniania sobie świata przez naukowe definicję się zgodzę. Duchowość ateisty to duchowość tęsknoty za Stwórcą i Jego miłością oraz duchowość poszukiwania. Jako wierzący nie wyobrażam sobie, jak można żyć bez Stwórcy, bo to wiązałoby się z cierpieniem duszy. Według mnie dusza musi czerpać ze zdrojów życia, bo inaczej wciąż będzie pragnąć.

Ateista to duchowy wędrowiec, który idzie przez rozpaloną słońcem pustynię i z każdą chwilą pragnie wody, z każdą chwilą jego traci siłę, więc dla mnie to straszna perspektywa.

Ateista nie jest jak android czy automat. Przecież ateista to człowiek, a człowiek ma śmiertelne ciało i nieśmiertelną duszę. Może więc istnieje duchowość ateizmu, która ma neutralny charakter, ale jest to duchowość tak mroczna, że wniknięcie w nią byłoby jak odkrycie czym jest piekło. Jak wiadomo - Piekło to stan wiecznej utraty kontaktu ze Stwórcą, a ateizm to stan tymczasowej utraty tego kontaktu. Dusza ateistów w swej najgłębszej istocie tęskni za Stwórcą. Ateiści, rzecz jasna nigdy sami od siebie nie powiedzą, że żyją ciągłą tęsknotą, ale tą tęsknotę czasami mogą przejawiać na zewnątrz np. zatrzymując się tak po prostu obok kościoła jak jedna z osób mi znanych. Zatem ateiści wciąż szukają, aż dokonają wyboru. Ateizm to stan niezdecydowania religijnego.


O apostatach tu nie mówię, bo apostata to wierzący, który oderwał się całkowicie od wiary zaciągając ekskomunikę latae sententiae. Mam na myśli raczej bezwyznaniowców, którzy się takimi urodzili a następnie tak zostali wychowani.


- Helmutt - 13-11-2008 07:43

Polonium napisał(a):Helmutt, z tą próbą wyjaśniania sobie świata przez naukowe definicję się zgodzę.
Ale ja nie do końca. Wiesz, ja wiem dokładnie dlaczego słońce wschodzi i zachodzi - jednak ja nie raz wolę pozachwycać się samym klimatem i "efektami specjalnymi" świtu i wieczora bez zagłebiania sie w naukowe definicje....

Cytat:Ateista to duchowy wędrowiec, który idzie przez rozpaloną słońcem pustynię i z każdą chwilą pragnie wody, z każdą chwilą jego traci siłę, więc dla mnie to straszna perspektywa.
Nie, jak już kiedyś pisałem - dopiero pogodzenie się z wewnetrzną, zakorzenioną we mnie niewiarą dało mi siłę, "kopa", który pozwolił na wyrwanie się z wcześniejszego marazmu, zawieszenia w pustce.

Cytat: Ateizm to stan niezdecydowania religijnego.
Chyba raczej to agnostycyzm... Ateizm to stan całkowitego braku wiary w "uosobione siły nadrzędne". To nie jest tak, że ateista się waha, miota między jedną skrajnością a drugą. Nie wierzy, ma przekonanie, że ponad nim nic nie ma i kroczy tą drogą. Mniej lub bardziej konsekwentnie.


- Polonium - 13-11-2008 13:24

Według mnie, Helmutt udajesz tylko ateistę. Sam kiedyś przyznałeś, że ochrzczony byłeś w Kościele katolickim. Nie jesteś więc ateistą w ścisłym tego słowa znaczeniu i nie ma co owijać tego faktu w bawełnę. Apostata mimo ekskomuniki nadal będzie katolikiem i tego żadna deklaracja zmienić nie zdoła. Na forum jest tylko dwóch prawdziwych ateistów : Heysel i Fils. Apostata nie jest ateistą, lecz ekskomunikowanym wierzącym.


- Helmutt - 13-11-2008 13:47

Polonium napisał(a):Według mnie, Helmutt udajesz tylko ateistę.
Proszę, nie dobijaj mnie na odchodnym Oczko

Cytat:Sam kiedyś przyznałeś, że ochrzczony byłeś w Kościele katolickim. Nie jesteś więc ateistą w ścisłym tego słowa znaczeniu i nie ma co owijać tego faktu w bawełnę.
Kim więc jestem? Ochrzczono mnie jako nieświadome niemowlę, więc sam przyznasz, że wybornu nie miałem. Liczy się to co w sercu - a w moim sercu wiary nie ma. Fakt, jestem "katolikiem" ale tylko formalnie, w Boga nie wierzę i żadne zapisy w księgach parafialnych nie spowodują, że wierzyć będę.


- nordlys - 13-11-2008 15:08

Helmutt napisał(a):żadne zapisy w księgach parafialnych nie spowodują, że wierzyć będę
Tak, same zapisy to tylko papier i atrament, ale jeśli spojrzymy na to z innej perspektywy, ukaże się coś innego, np. jeśli wyjdziemy z założenia, że do ksiąg parafialnych trafiają Ci co mają uwierzyć w przyszłości i nad tym czuwa Opatrzność Boska.

Przed Tobą Helmutt całe życie i nie wiesz co się w nim wydarzy. Może kiedyś wejdziesz na to forum, aby napisać słowami podobnymi do tych, które usłyszałam wiele lat temu od pewnego studenta: "Ja nie wierzę w Boga, ja WIEM że Bóg jest".
Uśmiech


- Ks.Marek - 13-11-2008 15:11

Helmutt napisał(a):Kim więc jestem?
Nie zostaje się ateistą ot tak sobie. Zawsze jest jakaś tego geneza. A już u ciebie to w ogóle jest kosmos: brat ksiądz...