Wiersze Polonium - Wersja do druku +- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum) +-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4) +--- Dział: Poezja (/forumdisplay.php?fid=32) +--- Wątek: Wiersze Polonium (/showthread.php?tid=3094) |
Różne kraje. - Polonium - 13-01-2007 21:04 Irlandia-moja ulubiona wyspa Eire za Twoimi klifami tęsknię za zieleni Twej pięknem na Twej zielonej trawie położyć się chcę popatrzeć na lazurowe niebo twe poznawać pragnę Twoje zabytki i Twą historię stepować chcę słysząc celtyckie rytmy Twoje Irlandio zmienia się oblicze Twe licznie odwiedzamy Cię otwarte ramiona masz w dążeniu do jedności i zgody niezłomnie trwasz. O Polsce Kraj otoczony morzem i górami pokryty różnymi zabytkami nie brak tu lasów i rozległych łąk tylko wciąż brak między nami wyciągniętych rąk wciąż konflikt jakiś wybucha a dawno już minęła wojenna zawierucha teraz na słowa walka się toczy kto się wzbogaci a komu sprawę się wytoczy ale dobro też jest w Tobie pomagasz każdej osobie wiara Twa mocno trwa nie straszny Ci oręż zła. - /PRAEDATOR - 22-01-2007 01:49 hehehehe... cudowna oryginalność Nasza Polska - powrót do korzeni - Polonium - 13-07-2007 18:39 Nasza Polska Kochamy Polskę,to nasz kraj nawet na emigracji kochamy Ją piękno polskiej przyrody,zielony raj Polskiej tożsamości bronić dzisiaj chcemy nawet na emigracji z pamięci Jej nie wymażemy Polska to nasz kraj,dziś już w Europie nawet i patriotyzm może być na topie Dbamy o naszą Polskę,o nią się troszczymy jako Europejczycy i jako Polacy pokonamy uprzedzenia i przemoc zwalczymy. - Polonium - 13-07-2007 18:51 Kanadyjskie tęsknoty Ontario,widzę piękno twe patrzę jak Kanadę przysypuje śnieg niesie nad oceanem wszystkie myśli me wprost do Toronto,nad Ontario brzeg Klonowy liść widzę w herbie twym czerwień i biel spotykają się Kanada z chłodnym wybrzeżem swym [ Dodano: Wto 21 Sie, 2007 10:29 ] Ontario Od Zatoki Hudsona do Wielkich Jezior obszar ten rozciąga się ta część Kanady Ontario się zwie gdzie ponad Toronto wieża CN Tower wznosi się gdzie nie brak lasów obfitujących w mnóstwo drzew ryb niemało i zawsze jest co łowić lecz gdy zima nadejdzie potrafi to piękno bielą śniegu okryć. Beautiful Canada Canada have a beautiful face Canada is a wonderful place this forest's of Canada are very old this waterfalls of Ontario in sunlight are as a gold I think about Toronto City I think about the ocean infinity. [ Dodano: Pią 09 Lis, 2007 20:34 ] Ameryka (edit: 9 NOV 2007) Ameryko nietknięta w wielu miejscach ludzką stopą Ameryko Indian,prerii i bizonów Ameryko sprzed kolonizacji czasów jakże się zmienił dziś wygląd Twój pełno w Tobie drapaczy chmur uczyniono z Ciebie imperialny twór. Uczyniono nas obcokrajowcami - Polonium - 23-07-2007 09:39 Świat nie rozumie języka miłości śmieje się,kiedy nim mówimy lecz my chcemy nadal mówić po naszemu bronimy Ojczyzny,którą Niebo jest ta Ojczyzna jest zawsze otwarta i dla wszystkich gościnna lecz mówiący językiem nienawiści nie ma wstępu tam. Emigracja duchowa - Polonium - 23-07-2007 09:49 Jesteśmy na emigracji,z dala od Raju tęsknimy nieustannie żyjąc w obcym świecie widząc zło tęsknimy za dobrem widząc dobro pragniemy je czynić możemy wiele ojczyzn mieć, lecz zmierzamy do tej doskonałej,którą Niebo jest nie rozumiemy języka i mowy tego świata,bo znamy tylko język miłości. Dla Polonii zagranicznej. - Polonium - 16-08-2007 11:07 Bliżej Polonii Jestem emigrantem na tej ziemi więc każdy emigrant jest dla mnie jak brat jak rozkwitający w nowej ziemi kwiat zmierzamy do wieczności różnymi drogami prowadzeni czy na Wyspach,czy w Kanadzie,czy gdziekolwiek tam będzie też nasz rodak,nasz bliźni,drugi człowiek my wciąż idziemy,wciąż gdzieś migrujemy z Polonią zawsze bądźmy zjednoczeni z naszymi braćmi,co w obcej są ziemi zapomnieć o Polonii i o kraju nigdy nie możemy. Pierwszy wiersz w wersji gospel. - Polonium - 16-08-2007 11:17 Otwórz się Otwórz serce swoje,otwórz dziś je open your hearth,open your hearth zanurz się w głębię,Pan blisko jest open your hearth,open your hearth daj się prowadzić,On mocą twą I love my Lord ! I love my Lord ! Copyright.Jeśli ktoś chce to zezwalam na uczynienie wiersza piosenką gospel. Wszechświat - Polonium - 21-08-2007 16:31 Wszechświat Ziemia wędrując wraz ze Słońcem wokół centrum Galaktyki mknie co i raz w innym miejscu Wszechświata jest wciąż ta odwieczna podróż poprzez Galaktykę trwa każde okrążenie to przeszło milion lat niczym niestrudzony wędrowiec nasza gwiazda mknie przez Galaktykę pokonuje więcej mil niż Kolumb pokonał odkrywając Amerykę. Ku pokorze - Polonium - 30-08-2007 09:53 Ku pokorze Rzekł bogacz - jestem ubogi w miłość rzekł silny - moja wiara jest słaba rzekł sławny - jestem pyłem i prochem rzekła miss - wnętrze mej duszy jest nieatrakcyjne rzekł nacjonalista - nie szanuję cudzoziemców rzekł aborter - po co się narodziłem rzekł syty - czuję głód słowa. Szczęście - Polonium - 30-08-2007 10:20 Szczęście Szczęśliwi jesteście wy biedni,bo waszym bogactwem są dobre uczynki szczęśliwi wy bezsilni,gdyż siłą waszą jest wiara szczęśliwi jesteście wy uchodźcy,gdyż wasza Ojczyzna jest w Niebie szczęśliwi jesteście wy nienarodzeni,gdyż narodziliście się do życia wiecznego szczęśliwi jesteście wy nieznani i zapomnieni,gdyż czeka was wieczna chwała w Niebie szczęśliwi wy niewidomi,ponieważ ujrzycie Pana twarzą w twarz szczęśliwi wy niskiego wzrostu,gdyż wzrośliście duchowo szczęśliwi jesteście wy bezdomni,gdyż zamieszkacie w Niebie po najdłuższe czasy szczęśliwi jesteście,gdy wasz kolor skóry,język,wygląd,kultura i religia są inne,gdyż w Niebie wszyscy będziemy stanowili jedność. - Dunia - 01-09-2007 17:05 Bardzo ładne Minipowieść : Powiew Irlandii /10 DEC 2006/ - Polonium - 02-09-2007 13:19 Powiew Irlandii **Przypisy autora. Minipowieść "Powiew Irlandii" opowiada o losie dwóch osób:Polaka i Irlandki,którzy zamieszkali w Irlandii i tam pozostali.Przeżywają różne sytuacje.Eirinn jest Irlandką z polskim obywatelstwem,a Tomek to typowy emigrant z Polski.Dla mnie osobiście emigracja nie jest czymś złym.To zależy jak ją rozumiemy.Można na emigracji całkiem mądrze spożytkować czas i pamiętać przy okazji o własnym kraju.Oczywiście ani nie proponuję,ani nie zabraniam emigracji.Zapraszam zatem do minipowieści. **I rozdz.Przygotowania do lotu. Wokół Tomasza i Eirinn piętrzą się stosy ubrań i innych potrzebnych na wyjazd rzeczy.Obok plecaka Eirinn leży kilka książek z powieściami. -Eirinn jak my to wszystko zabierzemy do tych plecaków.-spytał Tomek. -Spokojnie.Najpierw zacznijmy od ubrań,potem reszta. -Masz na myśli te książki,walkman i aparat fotograficzny? Coś czuję,że nie wszystko się pomieści. -Tak.Trochę za dużo zabrałam tych książek.-odpowiedziała Eirinn. -Jeden plecak już spakowany.Jeszcze jeden pozostał,a jutro już jedziemy do Warszawy na Okęcie. -Skąd u Ciebie taki pośpiech? Do jutra jeszcze pozostało kilkanaście godzin.Zdążymy. Upłynęło kilka godzin i wszystkie plecaki były przygotowane na wyjazd.Zrobiło się już dosyć ciemno i za oknem paliły się już światła ulicznych latarń. -Zdążyliśmy.Jutro z rana czeka nas wyjazd.Najpierw do Lublina a stamtąd wyruszymy autokarem do Warszawy. -Zapowiada się długa podróż.-stwierdził Tomek. I upłyneła noc.Tomek cały czas myślał o Zielonej Wyspie i nie mógł zmrużyć oka.Ale w końcu sam usnął.I tak nastał poranek.Ponieważ był to maj,więc wcześniej zrobiło się widno.Wschodzące słońce pomarańczowym światłem oświetlało jedną ze ścian bloku. -Tomek jestem już gotowa i czekam na Ciebie.Upewnij się,że wszystko zabraliśmy ze sobą. -Wygląda na to,że wszystko co potrzebne już wzięliśmy.Możemy brać plecaki i wyjeżdżać. Tomek i Eirinn zamykają za sobą drzwi i wychodzą.Pogoda całkiem niezła,żadnej chmury. -Teraz musimy tylko zdążyć na autobus do Lublina.Odjeżdża za jakieś pół godziny.Może zdążymy.- rzekła pospiesznie Eirinn. -Zdążymy na pewno.Jeszcze tylko kawałek drogi. -O już jesteśmy na miejscu.Akurat autobus podjeżdża.Możemy wsiadać. Tomek i Eirinn wsiedli do autobusu i ruszyli w stronę Lublina.W autobusie było prawie pusto o tej porze.Po 45 minutach autobus był na miejscu. -Lublin.Pora wysiadać.-rzekł kierowca. -Gdzie teraz Eirinn? -Jak to gdzie ? Na stanowisko numer 0.Stamtąd są odjazdy do Warszawy. -Już jesteśmy na miejscu.Za dwie godziny będzie autokar do Warszawy prosto na Okęcie. Upływają dwie godziny i przyjeżdża duży żółty autokar.Pasażerowie wysiadają,a Tomek i Eirinn zajmują miejsca. -Teraz pojedziemy już prosto na lotnisko.Trochę godzin to potrwa. Po pewnym czasie autokar dociera na miejsce.Za szybą widnieje płyta lotniska i duży napis:Terminal. -Dotarliśmy Eirinn.Teraz zobaczymy,kiedy odlatuje nasz samolot. Eirinn zerka na tablicę odlotów. -Tak. Za godzinę będziemy mieli samolot.Teraz musimy przejść tylko przez odprawę celną i kontrolę bagażu. **II rozdz.Lot do Irlandii i lądowanie. Mija godzina i polski Boeing 757 kieruje się na miejsce, gdzie oczekują pasażerowie. -Już mamy samolot.Poczekajmy chwilę,aż podjadą schody. -Pasażerów udających się do Irlandii prosimy o wejście na pokład samolotu.-głos stewardessy. Tomek i Eirinn wchodzą do samolotu.Po wejściu pasażerów drzwi zostają zamknięte. -Życzymy miłego lotu i prosimy o zapięcie pasów.-mówi sympatycznym głosem stewardessa. Samolot włącza silniki i zaczyna kołować w stronę pasa startowego.Trwa to przez dwadzieścia minut.W końcu maszyna podrywa się do góry.Podwozie zostaje schowane. -Tu wieża,podajcie swoją pozycję.-odzywa się kontrola lotów. -Podajemy.Wysokość osiem tysięcy,wiatr zachodni 30 metrów na sekundę,temperatura na zewnątrz:-20 stopni.Kierunek lotuółnocny zachód,odległość 50 kilometrów.Trasa Warszawa-Dublin.Lot numer 589. -Dziękujemy.-odpowiada kontroler lotu. Tymczasem Tomek i Eirinn siedzą w fotelach i patrzą z okien na chmury czekając,aż pojawią się zarysy Irlandii.Eirinn by się nie nudzić właśnie czyta jedną z książek.Po półtora godzinach lotu widać z okien samolotu Morze Północne. -Wkrótce będziemy na miejscu.Proszę zapiąć pasy.-informuje stewardessa. Samolot powoli obniża wysokość i kieruje się w stronę dublińskiego lotniska.Wkrótce wypuszczone zostaje podwozie i koła samolotu dotykają podłoża. -Tomek jesteśmy na miejscu.Za oknem już Irlandia.Za chwilę będziemy wysiadać. Samolot zakończył kołowanie.Podjechały schody i pasażerowie zaczynają wysiadać. -Pochmurno w tym Dublinie i trochę wieje. -Nie przejmuj się.To typowa irlandzka pogoda.Teraz udamy się na terminal a stamtąd pojedziemy autobusem na dworzec w centrum miasta. Upływa 15 minut.Autobus podjeżdża na terminal.Tomek i Eirinn wsiadają i wjeżdżają do centrum Dublina,które jest mniej zatłoczone niż w godzinach szczytu.Jest już późny wieczór a ulice toną w czerwonawych światłach latarń. -Jesteśmy na dworcu.Dokąd teraz? -Do Limerick oczywiście.Tam teraz mieszkam. Autobus dociera do Limerick.Miasto wielkością przypomina prawie Lublin. -Witaj w Limerick.Jeszcze kawałek drogi i będziemy na miejscu.-rzekła Eirinn. Upłynęło trochę czasu i Eirinn z Tomkiem dotarli na miejsce. -Już jesteśmy na miejscu.Tu jest mój dom.Chodźmy. III rozdz. Tomek szuka pracy w Limerick. Słońce wstaje nad Limerick.Rozpoczyna się nowy dzień. -Cześć Tomek. -Witaj Eirinn. -Może byś się tak rozejrzał gdzieś za pracą.Wprawdzie pracuję też w Limerick,ale warto byś również o czymś pomyślał. -Zastanowię się,Eirinn. Na drugi dzień Tomek udał się do urzędu pracy w Limerick. -Good morning. -Good morning.Proszę przejrzeć oferty pracy a następnie proszę się udać w celu pobrania kwestionariusza. -Thank you. Tomek przegląda oferty pracy i natrafia na ofertę HEAnetu,czyli irlandzkiej firmy komputerowej.Po dokładnym przeczytaniu Tomek udaje się do urzędniczki w celu pobrania kwestionariusza. -Proszę uważnie przeczytać i do jutra wypełnić. -Thank you.Goodbye. Tak upłynął kolejny dzień.Tomek zaniósł wypełniony kwestionariusz do urzędu. -Kwestionariusz wypełniony. -Proszę.Tu jest adres firmy,w której będzie pan pracował.Jutro będzie rozmowa kwalifikacyjna. I nadszedł czas rozmowy w sprawie pracy. -Witamy w HEAnet.Nasza firma zajmuje się oprogramowaniem oraz administrowaniem siecią.Zanim podejmie pan pracę niezbędne będzie odpowiednie przeszkolenie.Potrwa ono dwa lata.Oto niezbędne dokumenty. Nastał nowy dzień i Tomek udał się na szkolenie dla przyszłych pracowników. -W tym roku poruszymy kwestię tworzenia programów i witryn internetowych.W następnym zajmiemy się administrowaniem siecią.Sądzę,że nasze szkolenia bardzo państwu pomogą. Tak więc upłynęły dwa lata i szkolenia dobiegły końca.Tomek miał już potrzebną wiedzę i podjął pracę w HEAnecie. -Witam wszystkich pracowników.Postaramy się dziś opracować nowy projekt.Będzie to oprogramowanie użytkowe,a dokładnie program kartograficzny. -Najpierw zapoznam państwa ze szczegółami.Nowy program będzie wykorzystywał technologię kartografii satelitarnej.Będzie rozprowadzany w wersji shareware. -Zatem przystępujemy do pracy.Jeśli będą pytania to proszę pytać. I tak rozpoczął Tomek pierwszy dzień w pracy.Po powrocie Tomka po południu Eirinn spytała. -I jak wyglądał pierwszy dzień w pracy? -Szef mówił o nowym projekcie,ale szczegółów nie mogę podać. -Rozumiem Tomku. -A co sądzisz o Limerick. -Piękne miasto.Prawie jak Lublin,ale czyściejsze. -W końcu to Europa,więc i porządek musi być. -A tak poza tym to podoba mi się w Eire. -Mam nadzieję,że pozostaniesz na Wyspie. -Oczywiście Eirinn.-rzekł Tomek. IV rozdz.Wyjazd do Donegal. Mija kilka lat.Tomek i Eirinn budzą się w swoim irlandzkim mieszkaniu.Pogoda zapowiada się dobra. -Piękny dzień dziś mamy.W sam raz na wyjazd.Może byśmy się tak wybrali do Donegal.Co ty na to.Hmmm… -Bardzo chętnie Eirinn. Po spakowaniu plecaków i sprawdzeniu wszystkiego Tomek i Eirinn byli gotowi do wyjazdu.Akurat z budynku obok wychodziła para Polaków,znajomych Tomka. -Good morning.Wy też tu przyjechaliście? -Tak.Właśnie wybieramy się do Donegal. -To życzymy miłej podróży. -Dziękujemy. Tomek i Eirinn wyprowadzili samochód z garażu i udali się w kierunku Donegal. -Muszę przyznać Eirinn,że Irlandia jest naprawdę ciekawa. -Jak najbardziej.Mieszkam tu już długi czas i wciąż mi się tu podoba.Widzę,że lubisz to miejsce. -Tak Eirinn.Pamiętam jak poznaliśmy się wtedy,gdy występowałaś jeszcze z zespołem wykonującym tańce irlandzkie. -Tak.Znalazłam wtedy chwilę czasu i porozmawiałam z Tobą.Dałam Ci też mój adres i maila.Tak narodziła się nasza przyjaźń,aż w końcu wyszłam za Ciebie. -Pamiętam.-rzekł Tomek. Samochód tymczasem był już coraz bliżej Donegal. -Już niedaleko Tomek.Jeszcze kilkanaście mil i skręcamy w lewo. Upłynęło kilka minut i Tomek wraz z Eirinn dotarli do motelu,gdzie zamierzali spędzić dwa tygodnie. -Coś pochmurno tutaj i pada deszcz. -To normalne w Eire.Niże znad Atlantyku wędrują tu co jakiś czas. -Witamy miłych gości.Sądzimy,że nasz motel zadowoli państwa.My Irlandczycy mamy to w zwyczaju,że mile witamy każdego gościa.-rzekła właścicielka motelu. -Proszę się czuć jak u siebie w domu. -Dziękujemy. Tomek i Eirinn wchodzą do wynajętego motelu.Za oknem przemieszczają się ciemne chmury,wieje wiatr a w parapet uderzają krople deszczu. -Widok za oknem naprawdę niezły.Pełno zielonych wzgórz. -Tak jak w Irlandii bywa.-rzekła Eirinn. Nastał wieczór w Donegal. -Może zjemy kolację przy świecach.Co ty na to? -Bardzo chętnie,Eirinn. Tak upłynął pierwszy dzień.Upłynął tydzień,a pogoda się poprawiła. -Tomek dziś możemy się wybrać na spacer.Pogoda jest wyśmienita. -Zgadza się.Teraz możemy się przejść po okolicy,zwłaszcza,że nadają kilkanaście dni z ładną pogodą. -Tęsknisz może za krajem Tomku? -Na razie nie.Wolę być razem z Tobą tu w Irlandii.Poza tym interesuje mnie historia tego kraju. Po pobycie w Donegal Tomek i Eirinn udali się ponownie do Limerick. V rozdz. Typowy irlandzki dzień w Limerick. Typowy marcowy dzień w Limerick. Miasto przygotowuje się do dnia Świętego Patryka. -Cześć Eirinn. -Cześć. Jakoś pochmurno dzisiaj. -Typowa irlandzka pogoda. Ważne, że nie wieje i nie pada. -Może byśmy się wybrali na miasto. Najlepiej do parku. -Bardzo chętnie Eirinn. Udali się zatem obaj do parku, mijając po drodze udekorowane na dzień Świętego Patryka ulice. -Ulice już udekorowali. Wszędzie pełno zieleni. Widać, że 17 marca coraz bliżej. Jak Ci już wspomniałam, jest to nasze święto narodowe. -Nawet lubię to miasto. Nie jest takie ruchliwe jak Dublin. -Właśnie dlatego tu mieszkam.-rzekła Eirinn. Tak Tomek i Eirinn doszli do parku. -Tomek, zauważyłam że coraz bardziej podoba Ci się w Eire. -Zgadza się. Najbardziej podobają mi się zabytki i zieleń łąk. -Park pewnie też. -Tak. -Może wybierzemy się do sklepu. Co Ty na to? -Jak najbardziej się z Tobą zgadzam. Udali się zatem do sklepu. -Good morning.Happy Saint Patrick Day.- rzekła właścicielka sklepu. -Good morning. -Co chciałbyś kupić Tomku.-spytała Eirinn. -Przewodnik po Irlandii,bo poprzedni jest już nieaktualny. -Ja kupię sobie zielony płaszcz. Przyda się. Po zrobieniu zakupów Tomek i Eirinn wrócili do domu. Upłynęły dwa dni i nadszedł 17 marca. -Cead mile failte Eirinn ! -Happy Saint Patrick Day ! Dziś dzień Świętego Patryka.– odpowiedziała Eirinn. -Jak spędzimy ten dzień ? -Najpierw się wybierzemy do katedry na uroczystą mszę.Potem wrócimy do domu i udamy się na główną ulicę,by tam zobaczyć paradę uliczną z okazji dzisiejszego święta. -A więc chodźmy. Udali się zatem do katedry w Limerick, wokół której panował dość duży ruch. Mszę odprawiał miejscowy biskup. Po jej zakończeniu Tomek i Eirinn powrócili do domu, skąd udali się w stronę głównej ulicy miasta by podziwiać paradę. -Eirinn pamiętałem o dzisiejszym dniu. Też mam coś zielonego.-rzekł Tomek wskazując na przypiętą do swego płaszcza trójlistną koniczynę. -Wlaśnie. Jak Ci już mówiłam to trójlistna koniczyna nawiązuje do misji Świętego Patryka, który z jej pomocą wyjaśniał mieszkańcom Wyspy tajemnicę Trójcy Świętej. Po obejrzeniu parady Tomek i Eirinn wrócili do domu. -I jak było ? -Po prostu nie da się opisać. Bardzo mi się spodobało. -Może napijemy się herbaty ? -Oczywiście Eirinn. Tak minął 17 marca i nastał kolejny dzień. Tomek i Eirinn tego dnia poszli jak zawsze do pracy. VI rozdz.(ost.) Tomek i Eirinn zakładają fundację polonijną. Kolejny rok w Irlandii.Tomek postanawia założyć fundację na rzecz Polonii mieszkającej w Irlandii. -Wiesz Eirinn. Przyszedł mi na myśl całkiem sensowny pomysł, aby utworzyć tu w Limerick fundację na rzecz Polonii zagranicznej. Z tego,co wiem jest tu całkiem sporo Polaków. -Popieram. Pomysł jak najbardziej dobry. Teraz trzeba go zgłosić władzom miasta. Tomek udał się z Eirinn do burmistrza Limerick. -Najpierw trzeba będzie wynająć jakieś pomieszczenie. Jest takie w najbliższym budynku. Budynek jest obecnie pustostanem. I oczywiście koszt jest nie mały. Jakieś 100 000 euro.- wyjaśnił burmistrz. -Pomyślę, może znajdzie się jakichś sponsorów. Część dołożymy od siebie. Ewentualnie trzeba będzie napisać projekt i przesłać faksem do Brukseli.-rzekł Tomek. Projekt został wysłany do Brukseli i po jego pomyślnym zaakceptowaniu Tomek i Eirinn otrzymali na konto pieniądze z Brukseli.Było to jakieś 150 000 euro.Za te pieniądze budynek został wyremontowany a fundacja otrzymała status prawny.Od tej pory rozpoczęła swą działalność. -Upłynęły dwa lata i w końcu mamy fundację.Trzeba jeszcze sprecyzować cel. -Co proponujesz Tomek ? -Moglibyśmy pomagać Polakom z Irlandii,którzy są w trudnej sytuacji materialnej,czyli bezdomnym i bezrobotnym. -A jak zamierzasz to zrealizować ? -Zamieścimy ogłoszenia w prasie i w mediach oraz umieścimy ogłoszenia w mieście. Tomek uczynił więc zgodnie z tym zamiarem i na trzeci dzień zgłosiło się mnóstwo chętnych,głównie osoby najbardziej potrzebujące.Tomek zaczął więc prowadzić szkolenia w zakresie obsługi komputera a Eirinn uczyła języka angielskiego.Wkrótce po roku pojawiły się pierwsze rezultaty. -Bardzo Wam dziękuję.Znalazłem właśnie mieszkanie i pracę w Irlandii. -Bardzo się cieszymy i życzymy powodzenia. Nadszedł 24 grudnia.Czas składania życzeń. -Życzę Tobie Eirinn Wesołych Świąt oraz aby Wasza fundacja pomagała jak największej liczbie Polaków. -Dziękuję.A ja życzę dużo dobra oraz życzliwości ludzkiej,aby pobyt u nas w Irlandii był dla każdego z Was okresem,który będziecie dobrze wspominać. Tak więc Tomek i Eirinn pozostali na Wyspie a fundacja służyła pomocą coraz większej rzeszy Polaków i nie tylko im,ale mieszkańcom miasta również.Z czasem powstała nawet świetlica.Tu minipowieść się kończy.Spróbujmy inaczej potraktować emigrację:nie jedynie jako czas rozrywki i myślenia wyłącznie o sobie,lecz również jako okazję do służby innym i lepszego spożytkowania czasu.Również na emigracji myślmy o kraju,z którego pochodzimy. Author:Sebastian B./Sebastiano - gradzia - 02-09-2007 23:59 jak to czytam to przypomina mi sie piosenka Magdy Anioł gdzie śpiewa o tym, ze wszystko jest do góry nogami, tytułu niestety nie podam. Po falach jeziora - Polonium - 03-09-2007 18:51 Po falach jeziora Po falach jeziora Ty Panie szłeś do nas do naszej wiary małej do naszej bezsilności całej i powiedziałeś nam,byśmy się nie lękali w tak trudny dla nas czas i Piotr szedł po falach do Ciebie dłoń mu podałeś,gdy tonąć zaczynał wsparty potężnie Twą łaską misję w Kościele rozpoczynał w nagrodę otrzymał wieniec chwały w Niebie. |