Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Jaki jest twój stosunek do Apostazji? - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Chrześcijanie w Internecie (/forumdisplay.php?fid=7)
+--- Dział: Ciekawe Tematy (/forumdisplay.php?fid=27)
+--- Wątek: Jaki jest twój stosunek do Apostazji? (/showthread.php?tid=3134)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8


- spioh - 02-06-2009 14:01

wiesz co. nie chcę ci robić żadnych osobistych przycinek, ale jak ty tę Biblie czy KKK czytałeś skoro w innych wątkach pytasz o sprawy tak oczywiste i elementarne nawet dla kogoś kto zna Biblię tylko z niedzielnych czytań.


- Helmutt - 02-06-2009 14:04

Ja wiary nigdy tak naprawdę nie miałem, "polityka wewnętrzna" KK akurat nie miała tu dla mnie wielkiego znaczenia.

Dziwi mnie tylko, że katolicy z taka paniczną troską odnosza się do "porzucających łaskę wiary".


- spioh - 02-06-2009 14:44

paniczną troską?


- Helmutt - 02-06-2009 14:46

spioh napisał(a):paniczną troską?
No tak, to jak regujecie na potencjalnego apostatę? "Nie rób tego", "Nie zamykaj sobie drzwi", "Opanuj się" itp.
Apostazja to nie jest kupno browara w sklepie, zazwyczaj to sprawa przemyślana. A jesli nie - no to chyba problem apostaty.


- spioh - 02-06-2009 15:51

zawsze na utratę łaski wiary wierzący powinni reagować. troszczyć się nie tylko o ewangelizację tych co nigdy wiary nie doświadczyli, ale także o tych co w wierze słabną. czemu to nazywać paniką? jest to jedno z podstawowych zadań chrześcijanina, wypływających z ewangelii.
a czy sprawę przemyślał czy nie przemyślał - nie ma znaczenia. tych co 'przemyśleli' też należy prowadzić do Chrystusa.


- Narayana - 02-06-2009 16:20

Co innego przedyskutować z nim sprawę, a co innego na siłę na nim to wymuszać.

Co do "podstawowych" pytań - moim zdaniem właśnie w najbardziej podstawowych sprawach katolicyzm najczęściej kuleje. Ale nie będę rozwijał, bo, jak pisałem, to moja prywatna opinia, więc nie chcę nikomu własnego zdania narzucać czy niczego udowadniać. Każdy ma prawo do własnej wiary i przekonań.


- spioh - 03-06-2009 12:43

Narayana, co ty tak z tym wymuszaniem na siłę? znów generalizujesz swój przypadek jakoby zawsze każdy w każdego zmuszał, bo być może ty kiedyś poczułeś, że ktoś ciebie próbował zmusić (albo ty kogoś zmuszałeś?)?


- Helmutt - 03-06-2009 12:46

spioh napisał(a):zawsze na utratę łaski wiary wierzący powinni reagować. troszczyć się nie tylko o ewangelizację tych co nigdy wiary nie doświadczyli, ale także o tych co w wierze słabną. czemu to nazywać paniką? jest to jedno z podstawowych zadań chrześcijanina, wypływających z ewangelii.
a czy sprawę przemyślał czy nie przemyślał - nie ma znaczenia. tych co 'przemyśleli' też należy prowadzić do Chrystusa.
Ale jeśli on nie wierzy, jeśli stracił wiarę? Jaki jest sens "prowadzenia do Chrystusa" kogoś takiego? Ja nie widzę żadnego. Czy nie jest to jakiś szczątkowy faszyzm?
Osobiście jestem przeciwny uszczęśliwianiu na siłę - i gdyby ktoś zaczął mnie nawracać to dostał..... khm...khm... bardzo bym się zdenerwował Oczko


- spioh - 03-06-2009 13:23

sens prowadzenia człowieka do Boga jest zawsze taki sam, tutaj nie ma znaczenia od strony sensowności wiary z jakiej przyczyny człowiek stał się niewierzący (czy od zawsze, czy bo jakieś wydarzenie, czy bo czegoś nie rozumiał, czy bo miał widzimisia, czy coś zupełnie innego).
Bóg jest początkiem i końcem każdego stworzenia, jest jedynym źródłem dobra (nie chcę teraz rozwijać od nowa polemiki czy jest Bóg i jaki jest Bóg tylko ujaśniam jaki sens prowadzić do Boga kogoś kto stracił wiarę) i relacja wzajemnej miłości człowieka z Bogiem jest jedynym możliwym w pełni satysfakcjonującym spełnieniem i zaspokojeniem człowieka. dlaczego kogoś kto miał problemy w realizacji tego szczęścia, tj. stracił łaskę wiary, mam olać i uznać, że bez sensu mu pomagać znów wejść na ścieżkę wiary, czyli drogę do tego co człowieka najlepsze może spotkać? uznać, że "se wybrałeś, to masz wała i co mnie to obchodzi"? z deka chamskie.
przy ewangelizacji nie chodzi o uszczęśliwianie na siłę - nawrócenie jest decyzją, której nie da się podjąć za kogoś, bo tutaj chodzi o to, co się dokona w człowieku w środku, a życie jest po prostu tego wyrazem.

Cytat:i gdyby ktoś zaczął mnie nawracać to dostał..... khm...khm... bardzo bym się zdenerwował Oczko
tutaj chyba masz na myśli jakiś konkretny sposób działania, objęty określeniem "zaczął mnie nawracać". a co masz na myśli i dlaczego byłoby to denerwujące?


- Helmutt - 03-06-2009 13:30

spioh napisał(a):
Cytat:i gdyby ktoś zaczął mnie nawracać to dostał..... khm...khm... bardzo bym się zdenerwował Oczko
tutaj chyba masz na myśli jakiś konkretny sposób działania, objęty określeniem "zaczął mnie nawracać". a co masz na myśli i dlaczego byłoby to denerwujące?
Dlaczego? A jak Ty bys zaregowała, gdyby ktoś zaczął Ciebie "nawracać" na ateizm? No własnie....


- Narayana - 03-06-2009 13:54

Ateizm to raz, ale jak byś zareagowała na nawracanie np na pogaństwo? Gdybym, załóżmy, uważał, ze jedynie moja wiara prowadzi do prawdy, dobra i w ogóle jest cacy, i na każdym kroku starał Ci się to wykazywać? Wciąż pokazywał w każdym aspekcie, ze "moja religia wie lepiej", podsuwał Ci różne linki, książki, wypowiedzi itp. Innymi słowy - gdybym jak tylko mogę chciał Cię oddalić od Twojego poglądu, i przekonać do mojego?

Zapewne oczekiwałabyś, że gdy stanowczo i jasno powiesz: "nie", wtedy dam spokój i nie będę kontynuował "nawracania", uszanuję Twoje poglądy i decyzję. Czyż nie tak?


- spioh - 03-06-2009 17:54

trudno to wyjaśnić czemu by to miało denerwować? khm... no ale mógłbyś Helmucie chociaż naświetlić co przez to nawracanie rozumiesz Uśmiech

a jak ja bym zareagowała na nawracanie mnie na pogaństwo/ateizm? w pomyślnych okolicznościach wykorzystałabym sytuację do ewangelizacji danego osobnika. w mniej pomyślnych - cóż, przypuszczalnie pierwszy by spasował mój nawracacz w wyjaśnianiu co i jak i dlaczego. przynajmniej jak dotąd tylko takie mam doświadczenia z reala Uśmiech


- Narayana - 03-06-2009 22:36

Ja mam doświadczenia różne. Mam sporo znajomych katolików, stad i próby "nawrócenia" słyszałem niejedne. Raz bardziej rozsądne, raz mniej, bardziej zacięte czy mniej. Ale że zawsze ceniłem sobie to, że sam poszukuję odpowiedzi, nie wiążąc się z jakąś jedną ideologią bezwzględnie (gdyż uważam, ze to po prostu ogranicza, zamyka człowieka - subiektywna moja opinia), tak więc najczęściej takich "nawracaczy" spławiałem.

Różnymi sposobami. Jeśli miałem akurat dobry humor, podejmowałem dyskusję, biorąc pod uwagę to, w co wierzy druga osoba. Jeśli miałem bardzo dobry humor, to pozwalałem się wygadać, a kończyłem zdaniem: "Ok, brzmi ciekawie. Cieszę się, ze odnalazłeś/aś swoją drogę. Życzę w niej samych dobrych chwil." Jeśli miałem gorszy humor, to na każde stwierdzenie odpowiadałem: "Ok, ale w Buddyźmie...", "ale w hinduiźmie", etc. A gdy padały słowa, że tamci nie mają racji, padało pytanie: "Skąd wiesz? Potrafisz to udowodnić?" - na tym się zwykle kończyło. Kiedy zaś miałem bardzo zły humor i absolutnie nie byłem w nastroju do takich gadek, mówiłem po prostu: "Udowodnij mi, że wszystko, co napisane w Biblii jest w 100% prawdą. Jak znajdziesz taki dowód, możemy pogadać dalej". Czyli takie "odchrzań się" w grzeczniejszej formie.

Za to jak miałem BARDZO zły i perfidny humor...cóż, to może zostawię dla siebie Duży uśmiech

Tak czy owak, nienawidzę, gdy ktoś chce na siłę karmić mnie jakimiś swoimi poglądami, nawet, gdy jasno powiem, że sobie tego nie życzę. Chyba, że ma na coś dowody - wtedy ok.

EDIT: Ale to tylko tak btw, czas kończyć offtopa Uśmiech


- Helmutt - 04-06-2009 08:59

spioh napisał(a):trudno to wyjaśnić czemu by to miało denerwować? khm... no ale mógłbyś Helmucie chociaż naświetlić co przez to nawracanie rozumiesz Uśmiech
Nawracanie.... no może nie nawracanie jako takie bo to odbywa się samo w sercu, ale - nazwijmy to - reklamę swojej religii. Tak jak tu kolega pisał - podsyłanie linków, książek, naciąganie na rozmowy na temat religii, taka ogólna nachalność prezentowana np. przez ŚJ czy Mormonów. Gdzie ja człowiekowi tłumaczę, że jestem niewierzący i mnie spotkania religijne nie interesują a ten jak katarynka - "No dobrze, ale niech pan przyjdzie".
Możemy sobie pogadać, ja się na religii katolickiej trochę znam, w końcu wychowaem się w katolickiej rodzinie i mam brata księdza - ale żadnego zachęcania i przekonywania. Ja nikogo do ateizmu nie namawiam, więc i od innych żądam podobnej postawy.

Jak się kiedyś nawrócę - to sam, bez "reklamy". Ale jak już pisałem gdzieś - oby nigdy do tego nie doszło. Nie nadaję się na katolika.


- Annnika - 06-06-2009 00:23

Cytat:Ale to tylko tak btw, czas kończyć offtopa Uśmiech

Bingo.