Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Jak ewangelizować homoseksualistów? - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Ewangelizacja (/forumdisplay.php?fid=8)
+--- Dział: Ewangelizacyjna Pomoc (/forumdisplay.php?fid=22)
+--- Wątek: Jak ewangelizować homoseksualistów? (/showthread.php?tid=3247)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13


- Rachel - 22-05-2008 14:23

Polonium napisał(a):Chyba tak samo jak ewangelizowano pogan, a obecnie tak jak ewangelizuje się ateistów.
Ale zauważ Polonium, że pośród homoseksualistów są tez osoby wierzące.


- Annnika - 22-05-2008 15:51

Oto piękny przykład:

Blog wierzącego geja


- Sivis Amariama - 01-06-2008 00:19

Ciekawy tekst:

http://www.mateusz.pl/wdrodze/nr379/04-wdr.htm

Polecam i czekam na refleksje, szczególnie Marka i ks.Marka ;]

[ Dodano: Nie 01 Cze, 2008 01:10 ]
Może zacytuję fragmenty, o które mi najbardziej chodzi, żeby niektórym oszczędzić czasu, ale uprzedzam, że będą wyrywane i warto popatrzeć na nie w pełnym kontekscie:

-------------------------
(...) Jest gama zachowań seksualnych, przejawiających się w różnym wieku, mieszczących się w granicach normy. Tajemnica homoseksualizmu nie ogranicza się do ludzi. Wiemy już, że również u zwierząt pojawiają się homoseksualne zachowania i preferencje. Niektóre łączą się w pary, mimo że należą do tej samej płci. Na przykład łabędzie mogą na całe lata łączyć się w parę z osobnikiem tej samej płci.

(...)Prawie wszystkie programy terapeutyczne, które zmierzały do zmiany orientacji seksualnej uczestników, się nie powiodły. Zmiana orientacji seksualnej osób homoseksualnych wydaje się tak samo niemożliwa, jak osób heteroseksualnych.

(...)Obecnie uważa się, że rozwój orientacji i zachowań homoseksualnych ma podstawy biologiczne zmodyfikowane przez zachowanie. Ludzie często wybierają obiekt preferencji seksualnych w zależności od okoliczności, w jakich się znajdują, ale nie zmieniają swojej podstawowej orientacji.

(...)Czy są niezrozumiani w znacznym stopniu? Tak. W piśmiennictwie chrześcijańskim aż do czwartego wieku, nawet w pismach św. Pawła odnajdujemy dowody na istnienie podobnych problematycznych kwestii. W Liście do Koryntian św. Paweł musi wynajdywać słowa, aby opisać rzeczy, które sam rozumie, ale my dzisiaj nie do końca je rozumiemy. Wiemy, że w okresie Cesarstwa Rzymskiego, w okresie hellenistycznym i w okresie wczesnego chrześcijaństwa miały miejsce rzeczy, które określilibyśmy mianem złego prowadzenia się, inne niż cudzołóstwo i nierząd. Było to, na przykład, wykorzystywanie chłopców do praktyk seksualnych, czyli pederastia. W kulturze Grecji i Rzymu chłopcy przed okresem dojrzewania byli uważani za uosobienie piękna, a współżycie z nimi nie było w oczach Greków i Rzymian przestępstwem. Zmieniało się to, kiedy chłopiec stawał się mężczyzną. Na pewnych obszarach obowiązywały bardzo surowe prawa zabraniające homoseksualizmu wśród dorosłych, ale w obrębie kultury rzymskiej było to dopuszczalne.

W listach do Rzymian i Koryntian św. Paweł wspomina o homoseksualnych praktykach związanych ze świątyniami i kultem bogów, które go oburzały. Powszechne było wówczas istnienie związanych ze świątyniami prostytutek obojga płci. Kiedy zatem św. Paweł w Liście do Rzymian łączy seksualną perwersję z bałwochwalstwem, to właśnie ma na myśli. Wspomina też o powszechnym zwyczaju zadawania się żonatych mężczyzn z męskimi prostytutkami, co zostało wielokrotnie potępione przez Ojców Kościoła. Kiedy czyta się żywoty Ojców Kościoła, widać, że wiele pokus cielesnych, na które byli wystawieni, łączyło się z pożyciem z młodymi chłopcami. Na przykład, Ojcom Pustyni diabeł często jawił się pod postacią młodego chłopca. Była to pokusa seksualna, ponieważ wynikała z ówczesnej kultury. W długiej historii chrześcijaństwa pewne zachowania seksualne były uważane za dopuszczalne lub nie, ale te, które były częścią dziedzictwa kultury rzymskiej, we wczesnym chrześcijaństwie należały do praktyk potępianych.

Homoseksualizm zaczęto piętnować w dwunastym i trzynastym wieku. Przedtem nie przykładano do niego większej wagi i potępiano tylko pewne zachowanie seksualne. Na Zachodzie wraz z rozwojem teorii prawa naturalnego opartej na kategoriach arystotelesowskich, opisanej przez św. Alberta Wielkiego i św. Tomasza z Akwinu, homoseksualizm zaczęto uważać za grzech przeciw naturze, podobnie jak lichwę [lichwy już nie traktuje się chyba jako grzech przeciw naturze? - dop. S.A.]. Przedtem nie postrzegano go w taki sposób. Jak wiadomo, w długiej historii teologii moralności pewne kwestie były traktowane na różne sposoby. Musimy więc być bardzo ostrożni, chcąc przenosić idee historycznie i kulturalnie zakorzenione w średniowieczu do naszych czasów, podobnie jak nie stosujemy już obecnie ani medycyny, ani psychologii wieków średnich.

(...) Jezus mówi, że złodzieje i prostytutki gwałtem wdzierają się do królestwa niebieskiego przed faryzeuszami. Pojawia się pytanie, kto należy do faryzeuszy, a kto jest złodziejem i prostytutką. Ja mógłbym być pośród złodziei i prostytutek.

(...)Bóg kocha różnorodność i myślę, że kocha też homoseksualistów. Ktoś powiedział, że w przeciwnym razie nie stworzyłby ich tylu. Jeśli tak jest naprawdę, to nie ma powodu, aby ktokolwiek nie czuł się w pełni kochany przez Boga i nie był pełnoprawnym członkiem wspólnoty chrześcijańskiej.

(...) Kościół, mówiąc o homoseksualizmie, stara się unikać języka medycznego, ponieważ w wyniku badań psychiatrów i psychologów stwierdzono, że homoseksualizm nie może być postrzegany jako patologia; homoseksualiści są pod każdym względem zdrowi. To, że ktoś ma taką czy inną orientację seksualną, nie oznacza, że jest dotknięty psychiczną lub fizyczną chorobą. Dlatego w nauczaniu Kościoła delikatnie przesunięto wagę tego problemu z obszaru medycznego w metafizyczny, w którym to zaburzenie ontologiczne wyrażało się poprzez inklinację homoseksualną.

Zaburzenie ontologiczne, chociaż jest uważane za złe, nie jest grzeszne. Trudno jest zrozumieć, że może być złe, choć nie grzeszne. Oznacza to, że każde działanie polegające na uleganiu takiemu zaburzeniu ontologicznemu byłoby ipso facto grzeszne. Tutaj pojawia się jednak następujący problem: seksualność, a szczególnie orientacja homoseksualna, nie może być rozpatrywana na poziomie ontologicznym, który zajmuje się istnieniem rzeczy. To, że istnieje ciało, jest zagadnieniem ontologicznym, ale fakt, że ktoś ma oczy niebieskie, a ktoś inny brązowe, nie jest różnicą ontologiczną. W nauczaniu Kościoła chodzi o określenie podstawy różnic ontologicznych. Mimo to ludzie, słysząc określenia typu „zaburzenie ontologiczne”, czuli się źle. Gdyby nie słyszeli języka Kościoła, nie sprzeciwialiby mu się na gruncie filozoficznym.

(...) Poczuli oni, że ich postępowanie jest bardziej naganne i obarczone winą niż jakiekolwiek inne. Najdziwniejsze jest to, że nie stawiamy takich samych barier ludziom o orientacji heteroseksualnej. [rozumiem, że autorowi chodzi o fakt, iż od homoseksualistów wymaga się całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej - S.A.] O dziwo, Kościół jest bardziej tolerancyjny, jeśli chodzi o nierząd, cudzołóstwo i różne inne zjawiska. [nie zgodziłbym się z tym stwierdzeniem - S.A.]

(...)Sporządziłem listę księży i miejsc spowiedzi, które odradzam homoseksualistom, ponieważ często pokuta, którą otrzymywali za grzechy, które ja nazwałbym powszednimi, po prostu była okropna. Pewien mężczyzna opowiedział mi, że ksiądz kazał mu umyć usta w toalecie. To jest szalony, sadystyczny pomysł. Takie rzeczy kazano im robić, ponieważ mówili, że są homoseksualistami.

(...)Problem nie leży w prawie kanonicznym czy w dokumentach, które zostały stworzone przez Kongregację Nauki Wiary. Wydaje mi się — i jest to moja prywatna opinia, a nie stanowisko teologiczne — że powinniśmy mieć moratorium na każde oświadczenie w każdej sprawie takiej natury przez przynajmniej dziesięć lat. Po prostu dlatego, że w ciągu ostatnich 25 lat prawie każde oświadczenie w tej sprawie było błędne. Magisterium Kościoła można poprawiać, gdy popełnia błędy.

(...)Wszystkie dane naukowe pokazują, że istnieje nieredukowalne minimum młodych ludzi, którzy są odmienni pod względem płciowości. Nie chodzi tylko o homoseksualizm, ale biseksualizm, aseksualizm czy jakkolwiek by to nazwać. Jest wiele odcieni seksualności, które same w sobie nie są patologiczne. Na przykład, niektórym ludziom atrakcyjni wydają się starsi od nich, a niektórym młodsi, innym otyli. Czy to jest patologia? Nie, jest to tylko różnica, różnica w preferencjach seksualnych.

(...)Mój problem z dokumentami kościelnymi, które ukazały się, odkąd kardynał Ratzinger jest przewodniczącym Kongregacji Nauki Wiary, polega na tym, że w moim odczuciu jego filozofia jest niezadowalająca. O wiele bardziej odpowiada mi personalistyczna filozofia papieża Jana Pawła II. Jest coś w filozofii Ratzingera na temat osoby ludzkiej, co nie pasuje do katolickiej tradycji. To może wydawać się dziwne, ale im dłużej czytam takie dokumenty, tym bardziej odnajduję w nich echo kalwinizmu i filozofii predestynacji. Odnajduję tam dziwne skłonności do determinizmu biologicznego, w tym znaczeniu, że biologia wyznacza nasze przeznaczenie, co nie jest prawdą. Istoty ludzkie są podatne na ukształtowanie i są także z natury dobre, ponieważ zostały stworzone na obraz i podobieństwo Boże. Żadna część istoty ludzkiej nie może być obiektywnie zła.

(...)Wiem, na przykład, że wiele par homoseksualnych żyje w wierności wobec siebie. Obojętnie, jak Kościół postrzega ich pożycie seksualne, są sobie wierni tak samo, a nawet bardziej aniżeli wiele par heteroseksualnych. Na tym właśnie polega życie w czystości, jeśli ujmiemy rzecz w kategoriach arystotelesowskich. Zachowują oni swoje dary płciowości dla siebie nawzajem, umacniają swoją wzajemną miłość, nie szukają innych partnerów.

(...)Uważam, że osoby homoseksualne potrzebują ochrony prawnej. Z wielu powodów. Jednym z nich jest prawo własności. Jest wiele niuansów prawnych dotyczących wspólnej własności. Czasami osoby homoseksualne mają dzieci ze związków małżeńskich. Je także trzeba chronić. Myślę, że państwo ma prawo uznać legalny związek, który istnieje między dwojgiem ludzi. Problem pojawia się, kiedy nazwiemy go małżeństwem.

(...)Nasuwa mi się natomiast pytanie, czy jest możliwe, aby dwie osoby tej samej płci łączyła więź, która jest święta. Są dane historyczne, które sugerują, że w niektórych częściach Kościoła w przeszłości takie związki były błogosławione. Uważano je za święte. Jest to bardzo kontrowersyjne, ale wydaje się, że są na to dowody. Uważam, że w takich sytuacjach, wyłączając przypadki, kiedy chodzi o grzeszne prowadzenie się, czego Kościół nie może aprobować, dostrzeganie istniejącej więzi między ludźmi, którzy pragną obecności łaski i Boga w ich związku, jest podobne do postrzegania ludzi, którzy pragną zachować całkowity celibat w małżeństwie. Zgadzają się na małżeństwo, ale nie współżyją ze sobą. Pojawia się zatem pytanie, czy to jest prawdziwe małżeństwo? Nie jest przecież dopełnione. Praktycznie rzecz biorąc, nie jest to nawet prawdziwe małżeństwo w oczach Kościoła, ponieważ ci ludzie nie współżyją ze sobą. W dyskusjach podnosi się kwestię Dziewicy Maryi i świętego Józefa, czy oni naprawdę byli małżeństwem, skoro nigdy nie dopełnili swojego związku? Kościół wierzy, że Maryja była dziewicą. Przed, w czasie i po poczęciu i narodzeniu Jezusa. W powszechnej tradycji Kościoła Maryja i Józef zachowali całkowicie czysty związek, a więc ich małżeństwo było w pewnym sensie niespełnione. Wahałbym się mocno przed nazwaniem małżeństwem związku, w którym ludzie żyją ze sobą jak brat z siostrą, nie postawiłbym go na równi z chrześcijańskim małżeństwem w sensie sakramentalnym. Czy to mógłby być sakrament? Możliwe. Tym powinna się zająć teologia sakramentów. Z prawnego jednak punktu widzenia nie mam problemu z zaakceptowaniem uregulowania takiego związku przez państwo. Może to złe porównanie, ale św. Tomasz z Akwinu popierał legalizację domów publicznych przez państwo, ponieważ pozwalało to na zachowanie świętości rodziny. Mając takie podstawy, Kościół może tolerować regulacje prawne, które popierają dobro społeczne, mimo że nie są całkowicie zgodne z tym, co Kościół rozumie poprzez idealny związek dwojga ludzi.


- Ks.Marek - 01-06-2008 09:11

http://www.tezeusz.pl/cms/tz/index.php?id=2598
Link w odpowiedzi na link
Na razie tylko tyle.

[ Dodano: Nie 01 Cze, 2008 09:12 ]
Sivis Amariama napisał(a):Są dane historyczne, które sugerują, że w niektórych częściach Kościoła w przeszłości takie związki były błogosławione. Uważano je za święte
Czemu ich nie przywołał w rozmowie? Tak kontrowersyjne zdanie domaga sie podparcia argumentami.


- Rachel - 01-06-2008 11:56

Sivis Amariama napisał(a):Są dane historyczne, które sugerują, że w niektórych częściach Kościoła w przeszłości takie związki były błogosławione. Uważano je za święte
I jak przyegnądam knigi z hagiografii, historii, to jakoś do tej pory na cos takiego nie trafiłam. Jakiż historyk podaje takie informacje ? :hm: :zmieszany:


- Sivis Amariama - 01-06-2008 12:27

Ja też nigdzie na nic takiego sie nigdy nie natknąłem.
Ale widocznie w USA to dość powszechne jest, bo to "małżeństwo gejowskie", które nas nie tak dawno nawiedziło, równiez o tym wspominało...


- Ks.Marek - 01-06-2008 12:29

Niestety, ale w USA zdarzają sie kapłani, którzy idą z duchem czasu, z postępem, głosząc ewangelię, by przypodobać sie ludziom...


- Rachel - 01-06-2008 12:47

Ks.Marek napisał(a):Niestety, ale w USA zdarzają sie kapłani, którzy idą z duchem czasu, z postępem, głosząc ewangelię, by przypodobać sie ludziom...
Smutny
Jakie to głoszenie Ewanglii. To jest profanacja, zniekształcenie.


- Polonium - 01-06-2008 15:51

Sivis napisal:
Cytat:Ale widocznie w USA to dość powszechne jest, bo to "małżeństwo gejowskie", które nas nie tak dawno nawiedziło, równiez o tym wspominało...

Moze i jest to dosc powszechne, gdyz mentalnosc amerykanska zaklada poszanowanie odmiennosci i stad latwo o naduzycia w tej materii. Poszanowanie odmiennosci jest moralnie do przyjecia, jesli jest pojmowane w sensie wlasciwym a nie pojmowane w sposob wypaczony. Okreslenia w stylu:"free love", "malzenstwo gejowskie","mniejszosc seksualna" czy "homofobia" sa po prostu efektem wypaczen. Wypaczenia te sa skutkiem wprowadzonych na grunt amerykanski tzw.pseudofilozofii, ktore korzystajac z tzw. freedom :twisted: rozwijaly sie z zadziwiajaca wrecz latwoscia.


- Anonymous - 20-06-2008 10:47

Cóż... to widzę temat, który chcę odświeżyć. Dziś potrafię PUBLICZNIE przyznać się, że BYŁEM osobą o skłonnościach homoseksualnych. Dzięki bliskości Boga w Trójcy Świętej, Maryi i pragnieniu dążenia do zbawienia udało mi się to przezwyciężyć. Jestem młodą osobą. W wieku... 10 lat - był to dla mnie wiek ciekawości. Szczerze - oglądając się za dziewczynami, zadawałem sobie pytanie, czy oby właściwie rozwijam się płciowo. Internet - poszukać zdjęć chłopaków w moim wieku nago. Najpierw trafiając na gejowskie portale szybko, je zamykałem. Ale czy małe 10-letnie dziecko myśli? Wreszcie ciekawość. Szukałem dzieci, a jak wiemy taka pornografia jest zakazana. Więc zanim cokolwiek znalazłem uzależniłem się. Potem jakiś czat, samogwałt i pierwsze zorientowanie się i dołek. Na szczęście chciałem to zmienić. Pół roku walki z samym sobą. Pół roku bania się wejść w sieć, bo może jakieś diabelstwo mnie skusi. Pół roku żarliwej walki. Modlitwy. Porażek, ale i sukcesów. Nie raz wytrzymywałem już dwa tygodnie, zapominałem. Jeden chłopak na, którego zwróciłem uwagę i koniec. Udało się po 3 miesiącach bez niczego. Dokładnie w Boże Ciało spojrzałem po raz pierwszy na dziewczynę jak prawdziwy FACET. Odezwało się upodobanie do płci przeciwnej. Walki - nie da się opisać. Tu Bóg jest najważniejszy. Ograniczenie internetu - nie dobra rzecz. Bo później kiedy znów się go dostanie zakazany owoc będzie kusił. Najlepiej uświadomić sobie, że zakazane wcale nie jest lepsze.

Dzięki tej walce czuję się dojrzalszy w wierze. Czuję, że przezwyciężyłem słabość dzięki wierze i bliskości Boga. Czuję też, że nie zmarnowałem ani dnia na walce. I w końcu czuję, że wygrałem. Że moja wiara jest silniejsza od słabości i ciała.

To nie choroba, to nie gen - to nabyta seksualność. Każdy z nas rodzi się z jednym - popędem seksualnym do rozmnażania się. Szok psychiczny dla dziecka w tym stopniu powoduje zaburzenie w pracy umysłu. Nabywa się inną seksualność. Przecież w genach nie jest napisane, czy facetowi będą podobać się brunetki, czy blondynki... To nabyte. Podobnie jak nabyty popęd do innej płci, albo do tej samej.

Dziękuję Bogu, że nie doszło do żadnego aktu płciowego, dziękuję, że nie pozwolono mi popełnić tego wielkiego błędu, który wdrążyłby mnie jeszcze bardziej. Dziękuję swojej wierze, że dała radę. I że w Bogu była blisko mnie.

A teraz - nikt mnie może nie uwierzyć. Homoseksualiści zrobią wszystko, żeby mnie zhańbić. Dlatego ukrywam tożsamość. To był ostatni post. Wrócę tu pod innym nickiem. Dlaczego? Prawda zawsze jest niewygodna dla tych, którzy sami siebie okłamują.


- M. Ink. * - 20-06-2008 10:50

Fides napisał(a):Tu Bóg jest najważniejszy.
dzięki za to świadectwo! Uśmiech


- Ks.Marek - 20-06-2008 10:56

Fides napisał(a):Prawda zawsze jest niewygodna dla tych, którzy sami siebie okłamują.
Ja się dołączam do słów Ink`ego!


- Sivis Amariama - 20-06-2008 12:01

Fides, Też dziękuję za świadectwo.

Ale moim zdaniem Twój przypadek był zwykłą młodzieńczą fascynacją męskońcią, co jest dość powszechne. Potem przestraszyłeś się, że Cie chłopacy interesują. Na szczęście w porę przestałeś się karmić homoerotyczną pornografią itp., i minęło, za co chwała Panu.
Takie tylko moje odczucia z tego, co napisałeś.

Zgadzam się, że jest wiele przypadków z nabytymi skłonnościami - ale nie można nauki spychać na margines.


- Annnika - 20-06-2008 12:03

Fides, nie widzę potrzeby zmiany nicka. Bardzo dziękujemy za piękne choć dla Ciebie na pewno trudne świadectwo. Tu nikt Ciebie nie ma możliwości skrzywdzić. Jeśli kto się poważy - wywalimy go :evil: a i policja się ucieszy. Zostań Uśmiech


- nieania - 20-06-2008 15:44

Znalazłam takie świadectwo....
Cytat:Mam na imię Piotr, mam rodzinę, dom, dobrą pracę i mogę patrzeć na siebie z szacunkiem, ale nie zawsze tak było. 15 lat temu byłem narkomanem, alkoholikiem, ponieważ nienawidziłem siebie za skłonności do mężczyzn i bardzo mocno z tego powodu cierpiałem. Chciałem od tego uciec, a tylko coraz bardziej w to brnąłem. Przychodziły myśli samobójcze, coraz większa rozpacz i brak pomocy skądkolwiek i zaspokojenia prawdziwej miłości. W pewnym momencie mojego życia uwierzyłem w Jezusa Chrystusa i oddałem w Jego ręce swoje życie – takie jakim było.

Natychmiast przestałem brać i pić, ponieważ pojawiła się nowa prawdziwa nadzieja wewnątrz mnie. Bóg rozpoczął żmudną i trudną pracę we mnie poprzez swoje Słowo – Biblię i Ducha Świętego. Zaczął odbudowywać moje poczucie wartości i uzdrawiać z odrzucenia, potem przywrócił tożsamość mężczyzny – odrzuciłem kłamstwo o byciu homoseksualistą i mój umysł zaczął funkcjonować normalnie. Teraz jestem wolnym człowiekiem i szczęśliwym mężem.

Piotr