Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Koniec nadużyć liturgicznych, msza święta to nie show - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Liturgia (/forumdisplay.php?fid=36)
+--- Wątek: Koniec nadużyć liturgicznych, msza święta to nie show (/showthread.php?tid=3281)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10


- Wojtek37 - 15-08-2009 13:56

meritus napisał(a):Gdyby papież był przeciwnikiem komunii na rękę, nie pozwalałby na takie praktyki i nie zatwierdzał wniosków Konferencji Episkopatu w tej sprawie.

Dokładnie tak, a co gorsza wielu ludków chciało by ukazać taką rzeczywistość, że Papież jest nie doinformowany, i tak naprawdę nie wie co się w Kościele, którego jest zwierzchnikiem. I ktoś każe mu rozdawać Komunię na rękę..... poprzewracało się co niektórym w głowach.... :diabelek:

JANIE zastanów się co piszesz......


- jan - 17-08-2009 19:20

Oto fragmenty z wywiadu, którego Jego Eminencja udzielił po swoim przemówieniu w Nowym Jorku:

- Czy mógłby Wasza Eminencja, wyjaśnić dlaczego księża powinni odmawiać kanon po cichu?

Kardynał Stickler: Dla każdego rytu, który rozumie i wyraża tajemnicę Świetej Ofiary, jest ona tajemnicą absolutną. Tak wiec, każdy ryt, który rozumie te tajemnicę, stara się ja odpowiednio wyrazić. Ryty wschodnie maja ścianę miedzy ołtarzem a wiernymi. Tajemnica jest zachowana. U nas nie ma takiego oddzielenia kapłana od wiernych, ale wrażenie tajemnicy, jej poczucie, zawiera się w cicho wypowiadanych słowach. Jeżeli mówi się głośno, wulgaryzuje się i profanuje treść. Mówiąc po cichu zachowujemy Tajemnicę. Dlatego cała katolicka tradycja mówiła o wypowiadaniu słów kanonu szeptem. Tu jest teologiczna przyczyna dla której Sobór Trydencki powiedział anatema sit [niech będzie wyklęty], kto twierdzi, że kanon nie powinien być czytany cicho.

Udzielanie Komunii Świętej na rękę: jest to sprawa jedynie dyscypliny, czy ma też dogmatyczne konsekwencje?

Kardynał Stickler: (...) Kiedy rozmawiałem z kardynałem Benno Gut’em, który był wówczas kardynałem w Kongregacji d/s. Rytów, byłem dogłębnie rozczarowany sposobem w jaki dekret soborowy został zmieniony przez reformatorów. Byłem ekspertem [peritus] Soboru w komisji liturgicznej, stąd wiem jakie były intencje ojców i treść dekretu.
Kiedy zauważyłem sprzeczność miedzy dekretem a reformą – a raczej prawdziwa destrukcja – wyraziłem swoje rozczarowanie kardynałowi Gut’owi i po pół godzinie odpowiedział mi: „Ojcze całkowicie się z Tobą zgadzam. Ale nie mam żadnego wpływu na tę reformę. Komisja podlega bezpośrednio papieżowi i nie konsultuje się z kongregacją.”

Wielki błąd został wyraźnie wskazany papieżowi przez dwóch kardynałów [Ottaviani i Bacci]. Którzy stwierdzili istnienie złej, heretyckiej definicji w pierwszym wydaniu Mszału. Papież zmienił to, ponieważ ofiara została zredukowana do wspólnoty wiernych po przewodnictwem księdza.(...) Kard.Gut powiedział również: „Pewnego dnia poszedłem do Papieża (Pawła VI) i uklęknąłem przed Nim, prosząc: „Ojcze św., nie zezwól na rozdawanie Komunii św. na rękę, ponieważ będzie to okazją – a nawet przyczyną – wielu, bardzo wielu grzechów przeciwko świętości Najświętszego Sakramentu". Papież odpowiedział mi: „Uspokój się, uspokój. Nigdy na to nie pozwolę.” Trzy miesiące później wyraził zgodę. Dlaczego? Ponieważ przedstawiciele konferencji episkopatów nalegali, by to uczynił dlatego, że sami już to wprowadzili. Ponowna zmiana byłaby wbrew ich zamierzeniom. Tak więc zmusili papieża , a ten złożył odpowiedzialność na biskupów.(...)

Zauważyłem, że w krajach w których Komunia jest udzielana niemal wyłącznie na rękę, nawet dzieciom, ludzie natychmiast manifestują swoją zupełną nieświadomość, co trzymają w ręku. Jest to bardzo niepokojące . Musimy się modlić, by zaprzestano tego rodzaju nadużyć.

Ale jak sądzę dobrze wiecie, że papież Jan Paweł II był przeciwny rozdawaniu Komunii na rękę . Odmówił podania Komunii na rękę żonie [byłego prezydenta Francji] Giscard’a d’Estaing’a – we Francji, wszystkim udzielał Komunii na język. Podobnie czynił w Niemczech. Wówczas biskupi powiedzieli: „Dlaczego odmawiasz udzielania Komunii na rękę? Twój poprzednik, Paweł VI zezwolił na to. Dlaczego więc odmawiasz?” Papież uległ biskupom. Musimy modlić się , by nasz Pan oświecił biskupów, jak również wszystkich innych by zakazali tego, co w wyraźny sposób prowadzi do profanacji.

Zawsze Wierni IV/V/1996

Kardynał Stickler mówi:

Siła Mszy Trydenckiej

Fragmenty z przemówienia kard. Sticklera wygłoszonego w Nowym Jorku w maju 1995 r.

Msza Trydencka

(...) Sobór Trydencki poświęcił Mszy św. trzy sesje: sesję XII w październiku 1551, XX w lipcu 1562 r. , dotyczącą Sakramentu Eucharystii, zwłaszcza zaś, sesję XXII we wrześniu 1562 r., jej efektem był dogmatyczny rozdział i kanony dotyczące Najświętszej Ofiary Mszy.
Istnieje również osobny dekret traktujący o rzeczach, które powinny być zachowane i których należy unikać podczas celebracji Mszy św. Jest to klasyczne i podstawowe oświadczenie, zawierające autorytatywne i oficjalne stanowisko Kościoła w tej kwestii.

Dekret przede wszystkim określa istotę Mszy św. Marcin Luter jasno i wyraźnie zaprzeczał prawdziwej istocie mszy św. , twierdząc , że nie jest Ona ofiarą. To prawda, że po to by nie niepokoić prostych wiernych, reformator nie wyeliminował natychmiast tych elementów Mszy, które były odzwierciedleniem prawdziwej Wiary i wyraźnie odbiegały od jego nowej doktryny. Dla przykładu, zostało zachowane podniesienie Hostii pomiędzy Sanctus a Benedictus.

Nabożeństwo dla Lutra i jego następców, składa się głównie z kazania, jako środka instruowania i oddziaływania moralnego, przeplatanego modlitwami i hymnami. Rozdawanie Komunii św. jest sprawa drugorzędną. Luter nadal utrzymywał, że Chrystus jest realnie obecny w chlebie w momencie jego otrzymywania, ale stanowczo zaprzeczał, że Msza św. jest ofiarą. Ołtarz dla niego , nigdy nie mógł być miejscem składania ofiary.

Wiedząc, co Luter odrzucał , można lepiej zrozumieć skutki wad liturgii protestanckiej, która jest całkowicie różna od liturgii Kościoła Katolickiego. Zrozumiałe jest również dlaczego Sobór Trydencki zdefiniował tę część wiary katolickiej, która odnosi się do istoty ofiary Eucharystycznej. Kapłan sprawujący ofiarę Jezusa Chrystusa, zastępuje samego Chrystusa. Mocą swoich świeceń jest rzeczywiście „alter Chrystus” . Podczas konsekracji chleb zostaje zamieniony w Ciało Chrystusa, a wino w Jego Krew. Sprawowanie Ofiary Chrystusa jest uwielbieniem Boga. Sobór wyraźnie mówi , że ta ofiara nie jest nowa, niezależna od jedynej ofiary na Krzyżu, przeciwnie jest ona od niej zależna, obecnie powtarzana w sposób bezkrwawy, tak, że Ciało i Krew Chrystusa są substancjalnie obecne pod postaciami chleba i wina. Co za tym idzie, nie ma ona nowej wartości, ale raczej nieskończone owoce krwawej ofiary Krzyża stale się dokonują i realizują się w czasie Mszy.

Msza Trydencka a Novus Ordo
Zwróceni ku Bogu, czy ku ludziom?

(...) Przyczyna dawnego położenia ołtarza, było nie to ,że powinien być on zwrócony w stronę modlącego się zgromadzenia, ale po to, by był skierowany na wschód, który jest symbolem wschodzącego słońca – Chrystusa, któremu należy się uwielbienie. Całkowicie nowe położenie ołtarza i zwrócenie kapłana twarzą do zgromadzenia , wcześniej zakazane , obecnie wyraża to, że Msza jest spotkaniem wspólnoty.
(...) W starej liturgii Kanon jest centrum Mszy. Sobór trydencki nauczał, że Kanon wywodzi się z tradycji apostolskiej, ustalony w swojej obecnej postaci za czasów Grzegorza Wielkiego , ok. 600r. Kościół katolicki nigdy nie miał innych kanonów. Dowód używania słów „misterium fidei” w formie konsekracji pochodzi z czasów Innocentego III, a dokładniej z intronizacji Arcybiskupa Lyonu. Nie wiem czy główni reformatorzy liturgii znali te fakty. Św. Tomasz z Akwinu usprawiedliwia „misterium fidei” w osobnym artykule. Sobór Florencki wyraźnie potwierdził „misterium fidei” w formie konsekracji.

Teraz „misterium fidei” zostało wyeliminowane z formy konsekracji wprowadzonej do nowej liturgii. Dlaczego? Uzyskano również zgodę na wprowadzenie nowych kanonów. Drugi z nich – ani słowem nie wspominający o ofiarnym charakterze Mszy – posiadający tę zaletę, że jest najkrótszy, faktycznie wyeliminował stary Kanon Rzymski. W ten sposób głęboka teologiczna przenikliwość Soboru Trydenckiego została utracona. Tajemnica boskiej Ofiary uobecnia się w każdym rycie, chociaż w różny sposób. Z tego powodu Sobór Trydencki podkreślał konieczność cichego czytania Kanonu podczas Mszy łacińskiej. Stało się to zbyteczne z powodu głosnego wygłaszania Kanonu w nowej Mszy.

(...) Reforma soborowa ( Vaticanum II ) zniszczyła bądź zmieniła znaczenie bogatej symboliki liturgii. Jej ważność podkreślał Sobór Trydencki... Boleli nad tym nawet dobrze znani ateistyczni psychoanalitycy, którzy nazwali Sobór Watykański II „Soborem Księgowych”.

Wulgaryzacja Mszy

Jedna teologiczna zasada została zupełnie pogwałcona przez reformę liturgiczną, mimo że była potwierdzona zarówno przez Sobór Trydencki jaki i Sobór Watykański II po długich i rzeczowych dyskusjach. ( Sam w nich uczestniczyłem i mogę potwierdzić, że wyraźne oświadczenie w ostatecznym tekście konstytucji soborowej rzeczywiście ja utrzymuje ). Oto ta zasada: język łaciński jest zachowany dla rytu łacińskiego. Tak jak na Soborze Trydenckim, tak podczas Vaticanum II ojcowie soborowi dopuścili język narodowy jedynie jako wyjątek.

Jednak po reformie Pawła VI, wyjątek stał się regułą. Teologiczne powody , podnoszone na obu soborach, za utrzymaniem łaciny we Mszy mogą być lepiej zrozumiane w świetle, wprowadzonego przez reformę liturgiczną, wyłącznego używania języków narodowych. Język narodowy sam w sobie często prowadzi do zwulgaryzowania Mszy, a tłumaczenie z łaciny prowadzi do poważnych nieporozumień i błędów doktrynalnych. Co więcej, na używanie języków narodowych nie pozwalano dawniej ludziom , którzy nie tylko byli niepiśmienni, ale zupełnie się różnili. Teraz różne języki i dialekty mogą być używane podczas nabożeństw, przez katolików z różnych narodów i kultur żyjących w zmniejszającym z każdym dniem świecie, tworząc modlitewną wieże Babel, co prowadzi do utraty zewnętrznej jedności światowego Kościoła Katolickiego., który był kiedyś zjednoczony we wspólnym głosie. To stało się z kolei przyczyną wewnętrznej różnicy nawet podczas Mszy św., która powinna być duchowym centrum zewnętrznej i wewnętrznej zgody pomiędzy katolikami na całym świecie. Mamy bardzo, bardzo wiele przykładów na to, że wprowadzenie języka potocznego stało się przyczyną niezgody.

I jeszcze jedna uwaga... Kiedyś, każdy ksiądz, na całym świecie mógł odprawić Mszę św. po łacinie dla każdej społeczności i wszyscy księża rozumieli łacinę. Niestety, dzisiaj żaden ksiądz nie może odprawić Mszy dla wszystkich ludzi na świecie. Trzeba przyznać, że tylko kilka dziesięcioleci po reformie języka liturgicznego wystarczyło, byśmy stracili możliwość wspólnej modlitwy i śpiewu nawet podczas wielkich międzynarodowych spotkań, jak konferencje Eucharystyczne, czy spotkania z Papieżem, który stanowi centrum jedności Kościoła. Dłużej nie możemy śpiewać i modlić się razem.

Na koniec musimy poważnie rozważyć zachowanie się szafarzy w świetle Soboru Trydenckiego, który podkreślał głęboką więź między godnością kapłana, a jego zachowaniem. Właściwe zachowanie kapłana, jego ubiór, postawa, sposób bycia zachęcają wiernych do tego by szli za tym , co, o czym i czego nauczają. Niestety niewłaściwe zachowanie wielu księży często zaciera różnicę pomiędzy kapłanem , a świeckim pogłębiając jednocześnie przepaść między kapłanem, a „alter Chrystus”.

Podsumowując nasze rozważania , należy stwierdzić, że teologiczna siła Mszy Trydenckiej koresponduje z teologiczną niewłaściwością Mszy Vaticanum II. Z tych to powodów „Chrystus Fidelis” – [wierni Chrystusowi] i tradycyjnej teologii, w duchu posłuszeństwa przełożonym powinni żądać uprzywilejowania Mszy Trydenckiej
.
_________________


- Annnika - 17-08-2009 21:48

Do wszelkich cytatów dopisujemy ich źródło, inaczej polecą w niebyt. :patrzy:


- jan - 17-08-2009 21:58

http://www.traditia.fora.pl/msza-swieta-ryt-trydencki,5/sila-mszy-trydenckiej-kardynal-stickler-mowi,340.html


- Wojtek37 - 17-08-2009 22:07

Drogi Janie - czy Ty tak naprawdę wierzysz, w to że wierni, którzy za zgodą Papieża i biskupów miejsca, przyjmując z szacunkiem i wiarą Ciało Pana w Komunii grzeszą, spożywając GO z ręki ?.


- jan - 19-08-2009 10:10

Ja wierzę, że nie grzeszą. Jeśli myśli Pan inaczej o mojej opini, to odsyłam do każdego słowa z moich postów.
Jeśli przeczytał Pan cytowany ostatnio fragment, to myśle, że zrozumiałym będzie porównanie biskupów do matki, Papieża do ojca, a wiernych do dzieci.
Otóz dzieci te zyskały od matki pozwolenie na coś. Matka wydała je bez zgody ojca. Pewwnego razu ojciec sprzeciwił się wobec tego czynu, nie wiedząc, że pozwoliła na nie matka. A ona wysunęłą pretensje do męża, że zabrania dzieciom na co ona pozwoliła. NIe wzięła jednakpod uwagę, że na każdą taką decyzje, powinna zanim ją podejmie zyskać zgodę męża.
Ojciec ten jeśli chciał być roztropny i nie chciał wywołać konfliktu posłuszeństwa w sumieniach dzieci, nie mógł bronić dzieciom tego na co zyskały pozwolenie, od matki której są zobowiązane posłuszeństwo. Nie mógł również krytykować ich dobrej woli zaangażowania w praktykę.
Zresztą pomocą w zrozumieniu owego mechanizmu może być Dzienniczek s. Faustyny.
Tam Jezus, choć jego wola jest zgodna z prawdą zawsze, wymaga od siostry Faustyny posłuszeństwa przełożonym, nawet, jeśli sprzeciwiają się Jego woli.
Myślę, że wiele przypadków przyjmowania komuni na rękę, można uznać za niepokonalną niewiedzę sumienia(patrz: SV II, encyklika: Veritatis Splendor)

ten cytat może zużyć zrozumieniu integralnej wizji człowieka, na której opieram swoje poglądy dotyczące matewrialnych aktów wiary, skromności i czystości.
48. Stając wobec takiej interpretacji, należy się ponownie głęboko zastanowić nad tym, jaka jest właściwa relacja między wolnością a naturą ludzką, a zwłaszcza jakie miejsce zajmuje ludzkie ciało w kwestiach prawa naturalnego.
Wolność, która uważa się za absolutną, prowadzi do traktowania ciała człowieka jako surowca, pozbawionego znaczeń i wartości moralnych, dopóki ona nie ukształtuje go według własnego zamysłu. W konsekwencji natura ludzka i ciało jawią się jako wstępne dane czy przesłanki dla wyborów dokonywanych przez wolność, materialnie niezbędne, ale zewnętrzne wobec osoby, wobec podmiotu i ludzkiego działania. Dynamizmy ludzkiej natury nie mogą jakoby mieć moralnie wiążącej rangi, ponieważ celem tych skłonności są jedynie dobra „fizyczne”, zwane przez niektórych „przed-moralnymi”. Próby powoływania się na nie i szukania w nich racjonalnych wskazań dla porządku moralnego należy zgodnie z tym poglądem traktować jako przejaw fizycyzmu lub biologizmu. W tym kontekście napięcie między wolnością a tak zredukowaną naturą oznacza rozłam w samym człowieku.
Taka teoria moralności jest niezgodna z prawdą o człowieku i o jego wolności. Sprzeciwia się nauczaniu Kościoła o jedności ludzkiej istoty, której rozumna dusza jest per se et essentialiter formą ciała86. Dusza duchowa i nieśmiertelna jest zasadą jedności człowieka, jest tym, dzięki czemu istnieje on jako całość — „corpore et anima unus” 87 — jako osoba. Powyższe definicje oznaczają nie tylko to, że również ciało, któremu przyrzeczone zostało zmartwychwstanie, będzie miało udział w chwale; przypominają także o więzi łączącej rozum i wolną wolę z wszystkimi władzami cielesnymi i zmysłowymi. Cała osoba, włącznie z ciałem, zostaje powierzona samej sobie i właśnie w jedności duszy i ciała jest podmiotem własnych aktów moralnych. Prowadzona przez światło rozumu i wspomagana przez cnotę
odkrywa we własnym ciele znaki, które są zapowiedzią, wyrazem i obietnicą daru z siebie, zgodnie z mądrym zamysłem Stwórcy. Właśnie w świetle prawdy o godności ludzkiej osoby, którą należy afirmować dla niej samej, rozum jest w stanie ocenić, jaką wartość moralną mają określone dobra, ku którym osoba odczuwa naturalną skłonność. Skoro zaś osoba ludzka nie może być sprowadzana jedynie do samoprojektującej się wolności, ale posiada określoną strukturę duchową i cielesną, to pierwotny nakaz moralny, by miłować i szanować osobę jako cel, a nigdy jako zwykły środek działania, z natury zakłada także potrzebę szacunku dla pewnych podstawowych dóbr; brak tego szacunku prowadzi do relatywizmu i do samowoli.
49. Doktryna odrywająca akt moralny od jego wymiarów cielesnych jest sprzeczna z nauką Pisma Świętego i Tradycji, przejmuje w nowej postaci stare błędy, które Kościół zawsze zwalczał, ponieważ w ich świetle ludzka osoba to wyłącznie wolność „duchowa”, czysto formalna. Ta redukcyjna wizja nie uwzględnia moralnego znaczenia ciała i czynów z nim związanych (por. 1 Kor 6, 19). Apostoł Paweł ogłasza, że nie odziedziczą Królestwa niebieskiego „rozpustnicy ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy” (por. 1 Kor 6, 9-10). Sobór Trydencki potwierdza to potępienie88, uznając za „grzechy śmiertelne” i „niegodziwe praktyki” pewne określone czyny, których dobrowolne spełnianie pozbawia wierzących udziału w obiecanym dziedzictwie. Ciało i dusza są bowiem nierozłączne: w łonie ludzkiej osoby, w podmiocie działającym dobrowolnie i w czynie świadomie dokonanym razem trwają lub razem idą na zatracenie.
50. Możemy teraz zrozumieć prawdziwy sens prawa naturalnego: odnosi się ono do pierwotnej natury właściwej człowiekowi, do „natury osoby ludzkiej”89, którą jest sama osoba jako jedność duszy i ciała, jako jedność wszystkich jej skłonności zarówno duchowych, jak biologicznych, oraz wszelkich innych właściwości, które są jej niezbędne, by mogła dążyć do swego celu. „Naturalne prawo moralne wyraża i wskazuje cele, uprawnienia i obowiązki, których podstawą jest cielesna i duchowa natura osoby ludzkiej. Przeto nie może być ono pojmowane po prostu jako zbiór norm biologicznych, lecz winno być określane jako rozumny porządek, według którego człowiek jest powołany przez Stwórcę do kierowania i regulowania swoim życiem i swoim działaniem, a w szczególności do używania i dysponowania swoim ciałem”90. Na przykład źródłem i uzasadnieniem obowiązku bezwarunkowego poszanowania życia ludzkiego jest godność osoby, a nie jedynie naturalna skłonność do zachowania własnego życia fizycznego. Dlatego nawet życie ludzkie, choć jest fundamentalnym dobrem człowieka, zyskuje sens moralny dopiero przez odniesienie do dobra osoby, którą zawsze należy afirmować dla niej samej: podczas gdy zabójstwo niewinnej ludzkiej istoty pozostaje zawsze niedozwolone, to oddanie własnego życia (por. J 15, 13) dla miłości bliźniego lub na świadectwo prawdzie może być czynem dozwolonym i chwalebnym, a nawet obowiązkiem. W rzeczywistości więc jedynie przez odniesienie do tego, czym jest ludzka osoba jako „integralna jedność”, to znaczy jako „dusza, która się wyraża poprzez ciało, i ciało formowane przez nieśmiertelnego ducha”91, można odczytać ów szczególny ludzki sens ciała. Naturalne skłonności zyskują bowiem znaczenie moralne jedynie o tyle, o ile odnoszą się do ludzkiej osoby i do jej prawdziwego urzeczywistnienia, które może się dokonać wyłącznie w ramach ludzkiej natury. Kościół, uznając za niedopuszczalne
wszelkie manipulacje cielesnością, które zniekształcają jej ludzki sens, służy człowiekowi i wskazuje mu drogę prawdziwej miłości, jedynie na niej bowiem może on znaleźć prawdziwego Boga.
Tak rozumiane prawo naturalne nie pozostawia miejsca na rozdział między wolnością a naturą. Ukazuje raczej ich wewnętrzną harmonię i wzajemne odniesienie.
Jan Paweł II, Veritatis Splendor

[ Dodano: Nie 23 Sie, 2009 13:05 ]
Czy nikomu się nie chce czytać?


- Rachel - 27-08-2009 21:32

Odnośnie przyjmowania Komunii Świętej na rękę, jest oddzielny wątek.


- TOMASZ32-SANCTI - 27-08-2009 22:42

jan napisał(a):Czy nikomu się nie chce czytać?

O ile będą krótsze teksty to owszem. Uśmiech


- Wojtek37 - 27-08-2009 23:48

jan napisał(a):Ja wierzę, że nie grzeszą.

No to mamy pewien consensus, więc o co idzie?.


- jan - 29-08-2009 12:10

O to że czasem ktoś robi coś źle, ale tym nie wie- wtedy nie grzeszy.
Ale miłość nakazuje odwieść cZłowieka od tego zła tak by go nie zranić.
Już wyjaśniałem więcej.

[ Dodano: Sob 29 Sie, 2009 12:12 ]
TOMASZ32-SANCTI,
Nie wszystko się da wyjaśnić w krótkich słowach, bo cierpi na tym prawda.
Trzeba wysiłku


- Obserwator - 30-08-2009 08:19

jan napisał(a):O to że czasem ktoś robi coś źle, ale tym nie wie- wtedy nie grzeszy.

Dobra załóżmy, że ktoś zostawił na rusztowaniu jakiś ciężki przedmiot, ktoś inny go niechcący trącił a pod nimi przechodziła kobieta w ciąży, która dostała w głowę i zmarła (chyba nie muszę dodawać, że dziecko też).

Cóż osoba kładąca przedmiot na brzegu rusztowania, gdyby wiedziała, że tak będzie odłożyłaby przedmiot nieco dalej, ale czy fakt, że nie pomyślała w wyniku czego ktoś zginął nie jest grzechem?


- lidia - 30-08-2009 08:25

Napisałeś, "osoba kładąca na wysokości przedmiot na brzegu rusztowania."
Pracownik powinien znać przepisy BHP na wysokości, jeśli ich nie zna jest tu ktoś winny.


- GreenFairy - 30-08-2009 12:56

Obserwator napisał(a):Cóż osoba kładąca przedmiot na brzegu rusztowania, gdyby wiedziała, że tak będzie odłożyłaby przedmiot nieco dalej, ale czy fakt, że nie pomyślała w wyniku czego ktoś zginął nie jest grzechem?

Za takie zaniedbania ludzie idą siedzieć. Zresztą nie tak dawno był przypadek zawalenia się budynku na śląsku.


- Rachel - 30-08-2009 16:25

Wątek dotyczy nadużyć liturgicznych.


- Obserwator - 31-08-2009 17:56

lidia napisał(a):Napisałeś, "osoba kładąca na wysokości przedmiot na brzegu rusztowania."
Pracownik powinien znać przepisy BHP na wysokości, jeśli ich nie zna jest tu ktoś winny.
GreenFairy napisał(a):Za takie zaniedbania ludzie idą siedzieć. Zresztą nie tak dawno był przypadek zawalenia się budynku na śląsku.

Ale mimo wszystko zrobił to nieświadomie. On wtedy o tym nie wiedział:

jan napisał(a):O to że czasem ktoś robi coś źle, ale tym nie wie- wtedy nie grzeszy.

Moim zdaniem nieświadomie również można zgrzeszyć. Bowiem jak to mawiał Einstein:

Einstein napisał(a):Głupota nie zwalnia od myślenia

Rachel napisał(a):Wątek dotyczy nadużyć liturgicznych.

Grzech, to grzech.