Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Spowiedż - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Nasza wiara (/forumdisplay.php?fid=15)
+--- Wątek: Spowiedż (/showthread.php?tid=3332)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26


- satanista - 11-05-2008 15:46

omyk napisał(a):
Cytat:Jest takie powiedzenie : "jeżeli człowiek mówi do Boga to jest modlitwa, jeżeli Bóg do człowieka to jest schizofrenia".
Jeżeli człowiek mówi do Boga, nie wierząc w to, że On słucha i chce odpowiadać, nie wierząc w to, że rozmawia z samym Panem, a rozmowa to dialog, to właśnie taki stan jest niezłą schizofrenią duchową.

Kiedy tylko człowiek mówi, a nie chce słuchać, to jest to zamykanie się na Ducha Świętego, wylewanie swojego żalu, z jednoczesnym brakiem chęci do wysłuchania drugiej strony - spory egoizm, albo po prostu brak wiary.
Gdyby Bóg do mnie nie mówił swoich dobrych, pięknych, pocieszających i podtrzymujących na duchu słów, już dawno bym się załamała w wierze i w życiu.
Jeśli to jest schizofrenia - obym zawsze pozostała schizofreniczką.
Przyznaję, teraz mnie celnie zgasiłaś. Nie ma niczego czego mógłbym się przyczepić, aż mi wstyd :oops: .
Szkoda tylko, że ktoś inny tutaj nie potrafi tak odpowiadać :diabelek: .

[ Dodano: Nie 11 Maj, 2008 15:55 ]
Marek MRB napisał(a):W tym wypadku chodzi o aspekt miłości zwany "szacunkiem" - jeśli człowiek nie chce się pojednać, Bóg szanuje wolę człowieka.
Ale przecież to, że komuś wybaczam, nie musi oznaczać, że ten komu wybaczam musi przyjąć moje przebaczenie ... To, że go nie przyjął nie oznacza przecież, że z mojej strony to jest fałszywe ...


- Marek MRB - 11-05-2008 18:06

satanista napisał(a):
Marek MRB napisał(a):W tym wypadku chodzi o aspekt miłości zwany "szacunkiem" - jeśli człowiek nie chce się pojednać, Bóg szanuje wolę człowieka.
Ale przecież to, że komuś wybaczam, nie musi oznaczać, że ten komu wybaczam musi przyjąć moje przebaczenie ... To, że go nie przyjął nie oznacza przecież, że z mojej strony to jest fałszywe ...
Doskonale to zrozumiałeś. I Jezus taką propozycję złożył (i wciąż składa każdemu). Spowiedź jest aktem przyjęcia tego wybaczenia.


- satanista - 13-05-2008 12:49

W takim wypadku można powiedzieć, że Bóg jednak sam z siebie przebacza człowiekowi i to nie dopiero na spowiedzi, tylko od razu. Spowiedź jest aktem ze strony człowieka, przyjęcia przebaczenia. Tak ?
Dalej jednak nie rozumiem jednego :
Cytat:Chodzi o to, żeby Pan rozgrzeszył, zabrał winy, zmazał grzechy, na nowo umocnił naszą relację, rozlał swoją łaskę.
W jaki sposób można zabrać komuś jego winy i zmazać popełnione błędy ? Czyszcząc jego pamięć i historię ?


- aga - 13-05-2008 13:05

satanista napisał(a):W takim wypadku można powiedzieć, że Bóg jednak sam z siebie przebacza człowiekowi i to nie dopiero na spowiedzi, tylko od razu. Spowiedź jest aktem ze strony człowieka, przyjęcia przebaczenia. Tak ?
Dokładnie tak jest.

satanista napisał(a):W jaki sposób można zabrać komuś jego winy i zmazać popełnione błędy ? Czyszcząc jego pamięć i historię ?
"Krew Jezusa (...) oczyszcza nas z wszelkiego grzechu (1J 1,7)"
Bóg mówi: "(...) odpuszczę im występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał" (Jr 31, 34)


- satanista - 13-05-2008 14:02

Pierwszy cytat nie jest dla mnie zrozumiały. W drugim nie ma nic o zmazaniu i zabraniu win, tylko o ich darowaniu. A to różnica.


- omyk - 13-05-2008 14:16

Cytat:Choćby wasze grzechy były jak szkarłat,
jak śnieg wybieleją;
choćby czerwone jak purpura,
staną się jak wełna.

Dla mnie spowiedź nie jest moim aktem przyjęcia Bożego przebaczenia. To brzmi, jakbym ja Panu Bogu łaskę miała robić, że zgadzam się przyjąć Jego przebaczenie Oczko
Dla mnie to jest sakrament, uzdalniający MNIE do przyjęcia JEGO przebaczenia Uśmiech
Przed spowiedzią Pan mi wybacza grzechy, ale one nadal są. Akt oskarżenia istnieje i nic się z tym faktem nie da zrobić, mimo przebaczenia i życzliwości Sędziego (Który jednocześnie jest ofiarą mojego grzechu - to przede wszystkim przeciw Niemu człowiek grzeszy). Gdybym umarła w takim stanie, za winę niestety byłby wyrok, a w razie skruchy - pewnie zawiasy (czyściec Oczko ). Sędzia jednak jest na tyle miłosierny (a w dodatku kocha oskarżonego i są związani więzami rodzinnymi - Chrzest ), że ustanawia na mocy prawa nową ustawę, w świetle której można podrzeć akt oskarżenia, jeśli skruszony winowajca zechce przyjść do Sędziego, poprosić o podarcie i przede wszystkim - przyznać się do popełnionych czynów, wyznając je i pokutując. Dokładnie tym jest dla mnie spowiedź. Po niej akt oskarżenia nie istnieje.


- gradzia - 13-05-2008 21:05

satanista napisał(a):A cóż to za niepełnosprawny Bóg co nie potrafiłby sam z siebie przebaczyć człowiekowi, tylko potrzebowałby do tego czynnego udziału tego człowieka ... ? Zatem jeśli Bóg nie jest niepełnosprawny to chodzi tylko o wygodę człowieka Język .
Nie chodzi o wygodę. Bóg chce doradzać człowiekowi, chce Go zapewniać ze Go kocha, ale człowiek rzadko słyszy Boga w codzienności. Takie "lepsze słyszenie" może zapewnić spowiedź. Myślę że łatwiej człowiek usłyszy głos Boga przez słowo kaplana niż głos Boga w sercu. No i dołaczam się do tego con apisali moi poprzednicy.

satanista napisał(a):omyk napisał/a:
Czemu zakładasz, że nie potrafiłby?

Szkopuł w tym, że niczego takiego nie zakładam. Stwierdzam tylko, że jeżeli nie potrafi to jest niepełnosprawny.
omyk napisał/a:
A może po prostu nie chce?

Zaraz pojawia się zatem pytanie, dlaczego nie chce ?
Sivis Amariama napisał/a:
Żeby mógł to zrobić dobrze, powinien mnie dobrze poznać - dlatego tak ważne jest jasne mówienie w czym rzecz, a jeszcze lepiej - stały spowiednik.

Pole do manipulacji dla wprawnego socjotechnika.
On zna nas doskonale i nie chodzi Mu o zdobycie wiedzy o nas a tylko o naszą miłość , nasze zaufanie Jemu, o to żebyśmy chcieli mieć Go za Pana.

satanista napisał(a):nieania napisał/a:
A kapłan nie może wykorzystać niczego, co zostanie mu wyjawione w czasie spowiedzi.

Po tym co widziałem i doświadczyłem mogę stwierdzić, że tzw. "tajemnica spowiedzi" to martwy nakaz. wprawdzie nie powinno się oceniać wszystkich na podstawie kilku, ale znając mentalność ludzką to dużo się nie mylę.
niestety czasem księża gubią sens tej tajemnicy..
satanista napisał(a):[ Dodano: Sob 10 Maj, 2008 13:59 ]
omyk napisał/a:
Sam Go zapytaj, wytłumaczy ci lepiej.

Jest takie powiedzenie : "jeżeli człowiek mówi do Boga to jest modlitwa, jeżeli Bóg do człowieka to jest schizofrenia".
To fajnie że mam schizofrenię, zresztą miało ją w takim razie wielu świętych. a więc fajna wiadomość dla mnie Uśmiech


Cytat:satanista napisał/a:
W jaki sposób można zabrać komuś jego winy i zmazać popełnione błędy ? Czyszcząc jego pamięć i historię ?
Pierwszy cytat nie jest dla mnie zrozumiały. W drugim nie ma nic o zmazaniu i zabraniu win, tylko o ich darowaniu. A to różnica.

Chyba nie wązne są słowa a czyny. Bóg nas kocha i dla niego każda spowiedź jest dawaniem człowiekowi czystej kartki, kolejnej szansy - wyznając coś co gnębiło nas przez lata mamy wrażenie lekkości, więc w tym czyszczeniu coś musi być (może trochę głupie porównanie ale dywan też jest lżejszy jak się go poodkurza Uśmiech)


- satanista - 14-05-2008 13:28

gradzia napisał(a):Nie chodzi o wygodę. Bóg chce doradzać człowiekowi, chce Go zapewniać ze Go kocha, ale człowiek rzadko słyszy Boga w codzienności. Takie "lepsze słyszenie" może zapewnić spowiedź. Myślę że łatwiej człowiek usłyszy głos Boga przez słowo kaplana niż głos Boga w sercu.
Na samym początku stwierdzasz, że nie chodzi o wygodę człowieka, a zaraz potem piszesz coś co potwierdza tezę zaprzeczoną na początku. To nie ma sensu.
gradzia napisał(a):On zna nas doskonale i nie chodzi Mu o zdobycie wiedzy o nas a tylko o naszą miłość , nasze zaufanie Jemu, o to żebyśmy chcieli mieć Go za Pana.
Wszyscy chcą tylko górować i władać człowiekiem. Zmieniają się tylko metody, ale cel ten sam, zniewolić sobą człowieka. Widać pod tym względem nawet Bóg jest taki sam.


- Gosia - 14-05-2008 13:37

satanista napisał(a):Widać pod tym względem nawet Bóg jest taki sam.
> [-X

Kim jest Bóg?
Św. Grzegorz z Nazjanzu nazywa Boga „Tym, który jest ponad wszystkim”. Św. Augustyn mówi o Nim między innymi, iż jest „najwyższym Dobrem”, „Tym, który jest wszędzie ukryty i wszędzie obecny”, „wieczną Prawdą”.

Można by przytoczyć wiele prób określenia tego, kim jest Bóg, ale właściwie wszystkie one zamierzają powiedzieć, że jest On misteryjną, świętą, absolutną, doskonałą, wieczną Rzeczywistością — Istotą, od której wszystko zależy, która jest źródłem wszystkiego, co istnieje, która jest celem, ku któremu wszystko zmierza i w którym znajdzie swoje wypełnienie.

Sens świata:
Bóg jest, a więc także wszystko może istnieć. Bóg jest, a więc to wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy pochodzi od Niego i w Nim odnajduje swój sens. Bez Boga nic nie ma sensu i nie może osiągnąć swojego celu. „Sens świata musi być poza nim” — stwierdził L. Wittgenstein, filozof, któremu na pewno nie zależało na uzasadnieniu istnienia Boga. Bez Boga nie ma racji uzasadniającej potrzebę czynienia dobra i unikania zła, gdyż On jest miarą wszystkiego i ostatecznym kryterium ludzkich czynów. Ponieważ tylko Bóg jest podstawą i oparciem wszystkiego (istnienia i działania), dlatego św. Augustyn mógł powiedzieć, że ateizm, czyli odrzucanie istnienia Boga, jest szaleństwem, bo oznacza ono — jak mówi popularne powiedzenie — odcinanie gałęzi, na której się siedzi.

Możemy i powinniśmy pytać się „Kim jest Bóg?”, chociaż nasza odpowiedź pozostaje tylko bardzo mglistym odbiciem tej wspaniałej Rzeczywistości, która nieskończenie przekracza to, co za pomocą naszych zdolności możemy o Niej powiedzieć. Przecież znamy Go jako Nieznanego. Dlatego nasza odpowiedź na pytanie o znaczenie stwierdzenia: „Wierzę w Boga”, by była wiarygodna, musi być dopełniona naszą życiową postawą, której ośrodek stanowi codzienna cześć okazywana Bogu.

Bojaźń Boża:
Pismo Święte, mówiąc o tej czci, wzywa przede wszystkim do „bojaźni”, nazywając ją „początkiem mądrości”. Ukazuje tę postawę na przykładzie wielkich wierzących, zbliżających się do Jego tajemnicy z otwartym i poszukującym sercem. Doświadczają oni, że wobec wielkości i świętości Boga nie można stanąć inaczej, jak w postawie głębokiej bojaźni.

Mojżesz zdejmuje sandały i zasłania twarz, gdy zdaje sobie sprawę, że w płonącym krzewie jest obecny Bóg (por. Wj 3,1n). To samo czyni Izajasz, gdy ukazuje mu się wspaniałość Boga w chwili powołania. Może tylko z przejęciem i drżeniem powiedzieć: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!” (Iz 6, 5). Takie doświadczenie stało się udziałem Piotra po cudownym połowie: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny” (Łk 5, 8).

„Bojaźń, o którą chodzi w wezwaniach biblijnych, nie oznacza, że człowiek stający wobec Boga ma wpaść w bezsensowne przerażenie, uciec i ukryć się przed Nim. Oznacza przede wszystkim potrzebę uznania nieskończonej różnicy, przepaści, nieprzystawalności między Bogiem i człowiekiem — Bóg jest „wszystkim”, a człowiek jest „niczym”. To uznanie jest istotą pokory, czyli osobowym wyrażeniem tego, kim właściwie jest się wobec Boga, i ciągłym uporządkowywaniem wszystkiego w świetle tej podstawowej prawdy.

Łaska i miłosierdzie:
Jednak spotkanie z obecnością Bożą nie wyczerpuje się w postawie bojaźni — pokory. Objawiający się człowiekowi Bóg, już w czasie spotkania z Mojżeszem zapewnia: „Ja będę z tobą” (Wj 3, 12). Objawia, że to Jego bycie z człowiekiem będzie bliskie i dynamiczne, szczególnie poprzez Jego łaskę i miłosierdzie: „Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i litościwy, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący swą łaskę w tysiączne pokolenia, przebaczający niegodziwość, niewierność, grzech” (Wj 34, 6—7). Bóg w swoim wspaniałym majestacie zbliża się do człowieka, by być z nim, a Jego świętość oczyszcza człowieka, aby go uświęcić.

Wszystko, co istnieje w świecie, jest poddane prawu zmienności i przemijania — jest nietrwałe i niestałe. Także życie ludzkie jest poddane temu bolesnemu prawu, o czym nieustannie przekonuje człowieka jego serce. To doświadczenie przemijalności i zmienności powinno nas skłaniać do coraz wytrwalszego szukania Boga, który jest trwałą i pewną podstawą wszystkiego i źródłem sensu dającego oparcie człowiekowi i jego działaniom. Jako źródło istnienia wszystkich rzeczy jest On także Prawdą, a więc nie wprowadza nikogo w błąd, ale prowadzi go pewną drogą. Nie zawodzi też nikogo, ponieważ jest Miłością.

(źródło: http://www.opoka.org.pl/biblioteka)

satanista napisał(a):Zmieniają się tylko metody, ale cel ten sam, zniewolić sobą człowieka.
i tu się mylisz, bo tylko Bóg daje człowiekowi prawdziwą wolność.

btw. "(...) Chrystus w Eucharystii pozostanie po wszystkie czasy niedościgłym wzorem postawy «pro-egzystencji», to znaczy postawy bycia dla drugiego, dla drugiego człowieka. Chrystus cały był dla swego Ojca niebieskiego, a w Ojcu — dla każdego człowieka. Sobór Watykański II wyjaśnia, iż człowiek odnajduje siebie, a również pełny sens swojej wolności, właśnie poprzez bezinteresowny dar z siebie samego (por. Gaudium et spes, 24). Kościół zaprasza nas, abyśmy weszli do tej eucharystycznej szkoły wolności, abyśmy wpatrzeni z wiarą w Eucharystię stali się budowniczymi nowego, ewangelicznego ładu wolności — wewnątrz nas samych, a także w społeczeństwach, w których przyszło nam żyć i pracować."

(źródło: http://www.opoka.org.pl/biblioteka)

[ Komentarz dodany przez: Annnika: Sro 14 Maj, 2008 16:25 ]
Gosiu, przesadzasz w środkach ekspresji, za dużo zabawy kolorami i wielkością, to mało czytelne.


- gradzia - 14-05-2008 15:32

satanista napisał(a):gradzia napisał/a:
Nie chodzi o wygodę. Bóg chce doradzać człowiekowi, chce Go zapewniać ze Go kocha, ale człowiek rzadko słyszy Boga w codzienności. Takie "lepsze słyszenie" może zapewnić spowiedź. Myślę że łatwiej człowiek usłyszy głos Boga przez słowo kaplana niż głos Boga w sercu.

Na samym początku stwierdzasz, że nie chodzi o wygodę człowieka, a zaraz potem piszesz coś co potwierdza tezę zaprzeczoną na początku. To nie ma sensu.

a gdzie dalej piszę o wygodzie człowieka??. to nie człowiek- z wygody przychodzi do Boga do konfesjonału, bo nie chce mu się Boga słuchać w codzienności, ale Bog ułatwia człowiekowi spotkanie ze sobą. Ułatwia bo zależy Mu na nas, no i w tym znaczeniu okej Uśmiech faktycznie robi to dla wygody duchowej człowieka pragnącego spotkania z Nim i ku utrapieniu tych, którzy nie pragną spotkania z Nim, aż tak bardzo.


- satanista - 15-05-2008 00:19

gradzia napisał(a):a gdzie dalej piszę o wygodzie człowieka??
Wszędzie, gdzie piszesz, że Bóg coś człowiekowi ułatwia, idzie mu "na rękę". Spowiedź to takie czary-mary, pstryk i winy znikają, pstryk i stają się takie jakby ich nigdy nie było. To jak wymazanie przeszłości, dla mnie nie do pomyślenia.

[ Dodano: Czw 15 Maj, 2008 00:36 ]
Gosia napisał(a):i tu się mylisz, bo tylko Bóg daje człowiekowi prawdziwą wolność.
Wolność dla każdego może być czymś innym. Dla mnie np. nie można komuś wolności dać, każdy musi ją sam odnaleźć. Pozostałą część pt. "nie umiem nic sama napisać to robię C-c C-v" zostawiam w spokoju.


- Daniela - 15-05-2008 07:11

satanista napisał(a):Wszędzie, gdzie piszesz, że Bóg coś człowiekowi ułatwia, idzie mu "na rękę". Spowiedź to takie czary-mary, pstryk i winy znikają, pstryk i stają się takie jakby ich nigdy nie było. To jak wymazanie przeszłości, dla mnie nie do pomyślenia.
kazdemu odpowiada coś innego, każdy stara sie robić to co mu ułatwia zycie. Spowiedź- mam takie wrażenie, że nie jest formą zmazania grzechów tylko wyznanie pokory, świadomość tego "cos zrobiłem/am źle, o czym muszę wyznać", wyznanie swoich złych postępowań obcemu człowiekowi (księdzu) nie jest rzeczą łatwą. Pokuta sama w sobie nie jest bolesną sprawą, bo fakt odmówienie czegoś tam w domu, bądź w kosciele nie stanowi większego problemu.
Pomyslicie "sie odezwała bezbożnica" ;p;p;p, tyle ze ja nie staram się walczyć z kosciołem z zasadami w nim panującymi, nie wierzę , ale nie manifestuję się z tym, krytykuję drażniące mnie rzeczy, ale nic do kościoła nie mam.
Nie będę krytykowałą spowiedzi tylko dlatego, że ja sie nie spowiadam, ale zdaję sobie sprawę, że taka spowiedź jest bardzo wazna dla człowieka o ile trafi się na dobrego obcego spowiednika i o ile wyznanie swoich błędów jest szczere, pzremyślane, a nie an zasadzie "klepaniny" jak "Aniele Strózu" ( co robi większość katolików, idą do spowiedzi dla zasady i pozorów).


- Marek MRB - 15-05-2008 08:54

Danielo, dwie rzeczy:
1. Sprowadzasz spowiedź do psychoterapii (którę RÓWNIEŻ bywa. ale to drugorzędna sprawa) pomijając jej główny sens
2.Znów oceniasz innych na podstawie swoich mniemań. Skąd wiesz na jakiej zasadzie idzie "większość katolików' ?


- Gosia - 15-05-2008 09:40

Annnika napisał(a):Gosiu, przesadzasz w środkach ekspresji, za dużo zabawy kolorami i wielkością, to mało czytelne.
> Hm.. Nie wydaje mi się. Najważniejsze rzeczy zaznaczyłam - po prostu. Przepraszam, czy na tym forum to nie można napisać postu tak jak się chce go przekazać innym? ](*,)


- gradzia - 19-05-2008 17:46

satanista napisał(a):gradzia napisał/a:
a gdzie dalej piszę o wygodzie człowieka??

Wszędzie, gdzie piszesz, że Bóg coś człowiekowi ułatwia, idzie mu "na rękę". Spowiedź to takie czary-mary, pstryk i winy znikają, pstryk i stają się takie jakby ich nigdy nie było. To jak wymazanie przeszłości, dla mnie nie do pomyślenia.
nie nazwałabym tego tak i nie wymaże przeszłości, bo pierwsze, że istnieje Czysciec, więc jdnak winy niektóre wymagają odpokutowania. Drugie nie wymazuje przeszłości ale pomaga ją zaakceptować by tak okropnie nie ciążyła i by człowiek mógl się zająć walką o swoje zbawienei a nie wracał do swoich brudów.