zgorszenie - Wersja do druku +- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum) +-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4) +--- Dział: Katechizm Kościoła Katolickiego (/forumdisplay.php?fid=45) +--- Wątek: zgorszenie (/showthread.php?tid=3504) |
zgorszenie - aga - 01-05-2008 12:50 Czasem mam różne dylematy moralne w związku z przekonaniami religijnymi i jednoczesnymi niedomaganiami w kwestii przestrzegania Prawa. Jak to jest z grzechem zgorszenia? Jako chrześcijanie winniśmy dawać innym przykład swoim postępowaniem, by dla ludzi niewierzących nie stać się właśnie powodem zgorszenia. Na przykład muszę ukrywać się z paleniem papierosów, bo jak spotka mnie ktoś znajomy, kto przyczepił mi etykietkę "świętej" to szok przeżywa. Jak mój kolega-sąsiad, który podobno omal nie wyleciał z balkonu, jak zobaczył właśnie, że palę papierosy. Niedawno miałam taką sytuację na jednym forum (z którego de facto mnie wyrzucono ), że ludzie wrogo nastawieni do Kościoła się ze mną kłócili i w pewnym momencie tak mnie wkurzyli, że wysłałam im niezłą wiązankę :roll: . No i komentarze były - nie powiem... I co, mam teraz się spowiadać z tego, że ludzie utwierdzili sie w przekonaniu, że katolicy to tylko udają takich "świętych"? (pytam, bo jutro może pójdę do spowiedzi). Czy nam, katolikom, nie wolno już popełniać błędów, reagować i zachowywać się...jak ludzie po prostu? - omyk - 01-05-2008 15:01 Jak ludzie - jak najbardziej. Tylko niestety ludzie coraz częściej zachowują sie jak zwierzęta. A tego katolikom nie wolno Nikomu zresztą nie wolno, ale katolicy mają szczególną motywację - Serce Jezusa Problem zgorszenia jest rzeczywisty. Owszem, to nie jest sprawiedliwe, że od katolika wymaga się więcej, że jego najmniejsze potknięcie jest wytykane palcami. Co gorsza - błąd nie jest zaliczany na konto pojedynczego katolika, ale całego Kościoła. "Oni w tym KRK tylko takich świętych udają, widziałem jak ks. X palił" - nikt nie pomyśli "ale biedny człowiek, szatan go oszukał i wpadł w nałóg, z którego teraz nie może wyjść, pomodlę się", większość od razu przekreśla i osobę i "instytucję". Bo przecież w założeniu "oni mają być święci". Tak, to jest niesprawiedliwe. Ale tak sobie myślę... Dla nas nawet lepsze. Im więcej od nas wymagają, nawet niesłusznie, nawet ponad nasze możliwości, tym więcej w życiu się nauczymy, tym więcej dobra wyświadczymy. Czy tak nie jest? Podam głupi przykład - jeśli uczeń spóźnia się na lekcję, bo wraca 'z palarni' - jest ok, nikt od niego i tak niczego wielkiego nie wymaga, wyrabia normę. Jeśli uczeń spóźnia się na lekcję, bo wraca ze spotkania modlitewnego, które przedłużyło się o 3 minuty - afera. Dlaczego? "Bo oni mają świecić przykładem". To wcale nie żart, sytuacja z życia wzięta. Niesprawiedliwa do bólu, prawda? A jednak na lepsze wychodzi nam, chrześcijanom - nieania - 01-05-2008 17:09 Pamiętam jak kiedyś ja spóźniłam się na lekcję, bo były rekolekcje i msza była dłuższa... to od razu było, że mogłam pójść po południu. A po południu nie mogłam. No ale to już nikogo nie obchodziło dostałam ochrzan... Ale jak mój kolega spóźniał się każdego dnia to nic nie było, bo on już tak ma... - Gosia - 01-05-2008 17:37 Sądzę, że najbardziej pasuje tu zdanie: "żdźbła w oku bliżniego szukacie, a belki u siebie nie widzicie?" ](*,) Jeśli ktoś ma mało interesujące własne życie, to zajmuje się życiem innych - w nagatywnym tego słowa znaczeniu. Przykład z życia - studiuję dziennie i pracuję dorywczo (umowa - zlecenie). I nagle pewnego dnia dziewczyna, która jest znana z tego, że uwielbia plotki podchodzi do mnie i mówi: > "słyszałam, że rzucasz studia" ja: "tak?" > "... i że pracujesz" ja: "wiesz.. jak widać potrafię pogodzić jedno i drugie" Ludzka głupota nie zna granic.. |