Co tak naprawdę znaczy wierzyć? - Wersja do druku +- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum) +-- Dział: Ewangelizacja (/forumdisplay.php?fid=8) +--- Dział: Ewangelizacyjna Pomoc (/forumdisplay.php?fid=22) +--- Wątek: Co tak naprawdę znaczy wierzyć? (/showthread.php?tid=3548) Strony: 1 2 |
Co tak naprawdę znaczy wierzyć? - karolcia - 12-05-2008 18:10 Mam kolejne pytanie Co tak naprawdę znaczy wierzyć? Skąd wiecie, że prawdziwie i szczerze wierzycie w Boga? To się po prostu wie i tyle? :wink: Jak można pogłębić swoją wiarę, żeby stała się ona pełniejsza? (Ja wierzę... Po prostu wkradło się ostatnio do mojej świadomości kilka niepewności Chciałam je tylko wyjaśnić i upewnić się co do swojej wiary... ) - Rachel - 12-05-2008 18:27 wiara - to cnota wlana tylko aby nie wylać jej :lol2: a człowiek siebie poznaje i w tej spob też się przybliża do Boga. A wiary nie da sie określić , na ile człowiek wierzy itd. Nie ma możliwości dokonania pomiarów. Poprzez relacje z Bogiem i drugim człowiekim możemy przemieniać i umacniać ale też możemy popaść w dewocje i bedzie lipa. Jak widać, to jest coś w człowieku czego nie da się okreslić, okaze się jakiego wyboru dokonamy podczas osteniej sekundy zycia. Nie wiem czy jasno napisałm, bo nie wiem jak to ubrać w słowa. - Talmid - 12-05-2008 18:27 Witam Karlocia serdecznie. Dla mnie taką weryfikacją wiary to jest czy ktoś ewangelizuje czy nie? - Rachel - 12-05-2008 18:29 Talmid napisał(a):Dla mnie taką weryfikacją wiary to jest czy ktoś ewangelizuje czy nie?a jak rozumiesz pojecie ewangelizacji ? :hm: - Talmid - 12-05-2008 19:20 Rachel napisał(a):a jak rozumiesz pojecie ewangelizacji ? :hm:Miałem na myśli przedewszystkim ewangelizację profetyczną, jeśli tylko taka jest dla kogoś możliwa. - omyk - 12-05-2008 20:06 A ja myślę tak... Ktoś, kto wierzy, to ten, który nie może przestać wierzyć. Mam przed oczami szklankę, leżącą na stole. Nie wyciągam ręki, żeby jej dotknąć, ale widzę ją, wierzę w to, że ona tam jest. Moje oczy mogą mi płatać figle, i tak dalej, ale mimo tego ja jestem przekonana o tym, że ta szklanka jest. Mogę sobie wmawiać, że jej nie widzę, mogę zamykać oczy, inni mogą mnie przekonywać, że mam urojenia, ale ja po prostu WIEM, że ona jest i kropka. A z czasem, kiedy upewniam się, że ona jest i oswajam się z tym, mogę wyciągnąć rękę, dotknąć jej, bo wiem, że ona istnieje. Wtedy mogę po nią sięgnąć i napić się, wejść w jakiś kontakt. Przepraszam, że tak uprzedmiotowiłam Boga :oops: Ale to zawsze jakaś analogia :mrgreen: Talmid, myślę, że można wierzyć, a nie ewangelizować. Ja nie od razu ewangelizowałam po uwierzeniu. Potrzebowałam jakiegoś czasu, żeby wrosnąć w nową sytuację, przebudować troszkę życie (a w zasadzie zacząć przebudowywać) i nabrać odwagi w Duchu Świętym. Zresztą przed Bierzmowaniem starałam się zacząć ewangelizować i dużo miałam z tym problemów, bo ciągle zawodziłam swoje własne oczekiwania względem siebie. Chciałam być taaaka odważna, a ciągle coś nie wychodziło Oczywiście po Bierzmowaniu dostałam dar męstwa i było już ok choć i przed nim nie było tak źle, jak mogłoby być Jezus mówi, że kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Nim, nie jest Go godzien. To znaczy, że jest taka możliwość, żeby zafascynować się Nim, pójść za Nim, a nie wziąć krzyża. Myślę, że tak samo - można Go zobaczyć, zafascynować się, ale nie spotkać się z Nim naprawdę, nie przyjąć Jego woli, nie ewangelizować. Wtedy taka wiara szybko wygasa, tłumiona przez "ten świat" (użyjmy pawłowego słownika ). Zupełnie jak z ziarnem rzuconym na drogę - Talmid - 12-05-2008 20:32 omyk napisał(a):Talmid, myślę, że można wierzyć, a nie ewangelizować. Ja nie od razu ewangelizowałam po uwierzeniu. Potrzebowałam jakiegoś czasu, żeby wrosnąć w nową sytuację, przebudować troszkę życie (a w zasadzie zacząć przebudowywać) i nabrać odwagi w Duchu Świętym.O.K. Ale zwróć uwagę że ja odpowiadam na pytanie: karolcia napisał(a):Skąd wiecie, że prawdziwie i szczerze wierzycie w Boga? zadane przez osobę , która nie nawróciła się wczoraj i do tego jest jeszcze z oazy i prawdopodobnie przeżywa obecnie lekki kryzys wiary. A na kryzys wiary nie wynaleziono dotychczas lepszego lekarstwa niż ewangelizacja. A zatem moja odpowiedź ma swój target. - karolcia - 12-05-2008 22:05 Nie nazwałabym tego kryzysem wiary... Tzn. ja po prostu nie wiem czy "dobrze wierzę" Wiem, że to jest prymitywne stwierdzenie, ale próbuję to jakoś zobrazować... Chciałabym bardzo pogłębić swoją wiarę i wciąż szukam na to sposobu... Mam nadzieję, że przyjdzie mi to wiekiem i jeszcze bardziej do tego dojrzeję.... Dziękuję za wszystkie wypowiedzi :wink: i pozdrawiam wszystkich - aga - 12-05-2008 23:19 A mnie się zdaje, że jak ktoś ma wątpliwości, nie wie, czy wierzy wystarczjąco, a wierzyć chce to znaczy, że wierzy naprawdę. Jeśli ktoś jest niewierzący to nawet nie ma pytań, bo nie chce ich mieć. Wątpliwości świadczą o tym, że ktoś podąża w dobrym kierunku - ku rozwojowi swojej wiary. Wiara to jest łaska i można o ten dar prosić, a Bóg na pewno go udzieli. Ważne, że się chce Boga bliżej poznać. - Rachel - 12-05-2008 23:21 Bo wiary bez wątpliwości nie ma. Jakby tak było, to było by brak rozwoju. - Ks.Marek - 13-05-2008 00:07 Tak na rozkręcenie tematu: Karą kłamcy nie jest to, że mu nikt nie wierzy, lecz to, że sam nie potrafi nikomu uwierzyć. *** Lepiej zbyt wierzyć w ludzi niż nie wierzyć wcale. *** Wierzyć - to oświetlać to, co ukryte. - Rachel - 13-05-2008 00:09 Ks.Marek napisał(a):Karą kłamcy nie jest to, że mu nikt nie wierzy, lecz to, że sam nie potrafi nikomu uwierzyć.niechący kłamca to juz nie wie co jest prawda a co kłamstwo. - Ks.Marek - 13-05-2008 09:29 ks.Marek post wyżej temu napisał(a):Wierzyć - to oświetlać to, co ukryte.Ja się skłaniam ku tej powiedzmy, definicji wiary. Ktokolwiek/Cokolwiek by nie było jej przedmiotem, to właśnie rozświetlanie czyli świadectwo, objawia nam wierzącego człowieka. - aga - 13-05-2008 09:51 Ks.Marek napisał(a):Lepiej zbyt wierzyć w ludzi niż nie wierzyć wcale. *** Z tym to ja się całkowicie zgadzam. Jak się wcale w ludzi nie wierzy - w ich dobrą wolę, dobroć to człowiek zaczyna się bać ludzi i coraz bardziej zamykać w sobie. Ja wolę ufać - w miarę rozsądku, najwyżej się rozczaruję. - Ks.Marek - 13-05-2008 10:01 Podana przeze mnie alternatywa może być dyskutowana tylko jako taka właśnie: alternatywa. Jeśli jednak spojrzeć głębiej, można się doszukać tu naiwności, która może zaowocować cynizmem i zgorzknieniem. Tak zatem Chrystus jako Bóg i Człowiek zarazem staje się odpowiedzią na pytanie kim jest człowiek na prawdę. Jest bogactwem ze wszech miar. |