Do wszystkich. - Wersja do druku +- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum) +-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4) +--- Dział: Poezja (/forumdisplay.php?fid=32) +--- Wątek: Do wszystkich. (/showthread.php?tid=385) |
Do wszystkich. - CezaryT - 16-03-2005 16:13 Do wszystkich. Życzę Wam spokojnych Świąt Wielkanocnych. Za Wszystkie pozdrowienia z góry dziękuję. Za chwilkę wyłączę komputer i „polecę” tam gdzie zawsze wracają bociany. Bocianie gniazdo Między rzeczką zwaną Radew a kanałem Pięknego poranka samotnie stałem Podniosłem w milczeniu do góry głowę Czarno białe latawce zoczyłem nowe Szybowce w dali podniebnej oglądałem Już po godzinie się zorientowałem Że to nie papier i nie maszyna Ale bociek ma ukochana ptaszyna Codziennie szybuje bardzo wysoko I dowolny pokarm upatrzy jego oko Kiedy bociek znajdzie jadła obfitość To dla robactwa kończy się jego litość Wraz z upływem długiego żrącego lata Nie ma dość jedzenia ta brać skrzydlata Tak bociany wlecą do mego nieba W poszukiwaniu powszedniego chleba A kiedy i tam tak blisko Pana Boga Braknie bocianom pracy, bije trwoga Na lotniskach mają bociany swe zloty Tam omawiają one wspólne kłopoty Kiedy pierwsze listki brzóz opadają Wtedy to stare bociany rady zdają Kiedy nie można do wiosny czekać Wtedy to bocianom trzeba uciekać I na dany sygnał Boży z samej góry Zaklekoczą pieśń bocianie chóry Ptaki klekoczą żal i rozczarowanie W tym hymnie bocianim na rozstanie Następnego ranka nim nowe opadną mgły Słyszę jęk oddechu szyty szpikulcem igły Startują kluczami, całymi rodzinami Rodzice wraz z siostrami i kuzynami Wzbijają się wysoko w niebiosa Tam gdzie rodzicielka gości nas bosa Na pożegnanie miłowanego pola Wszystkie klucze kołują wielkie koła A gdy wzbiją się tak hen wysoko Że tylko jedyny Pan zoczy nad nimi Oko Tak odleci mym oczom skrzydlata armia Smutek niemożliwy mnie ogarnia Poleciały boćki po chleb hen daleko Bo w innych krajach płynie ptasie mleko Choć jadła i zajęcia tam nie brakuje Jedno pytanie bociana wszem nurtuje A gdzie to rodzinny mój utracony Raj? Gdzie podziała się łąka, pastwisko, gaj? Tam są zieleni i żarnowca szkielety Tam to są czerwone dachy i podniety Na bocianim, na drewnianym słupie W gnieździe boćka, serce w żalu łupie Czy ponownie powróci i zaklekoce Oddany w opiekę jedynej opoce? Znowu ze spuszczoną głową idzie zima Bezsenność samotna długie noce kima Co dziennie wyglądam na dach czerwony Czy nie dojrzę boćka, lub lubej jego żony Wnet radośnie zaświeci słońce One roztapia ostatki lodu końce Gdy nastanie krokusa przekwitanie Ma nadzieja odradza przywitanie Wtedy czuję że znowu wiosna nadchodzi W marzeniach bociek po wodzie brodzi Dmuch porywa pogodny klekot bociana Nie powstrzyma go ni wojna ni ściana Boćki porzucą krainę obiecaną W której stęsknienie jest jątrzącą raną Choćby kasza manna była w tej krainie Czas pobytu bocianów w niej minie Raptem hałas i rumor w wejściu łomocze Zaleciał półżywy w biało czarnym kocze Już zajął swe stare bocianie gniazdo Jużci u siebie gazdujesz mój gazdo Na prawdę zmęczony i cały ubrudzony Czasochłonną podróżą mocno strudzony Bocian w pomyślności i stale szczęśliwy Że do rodzinnego gniazda dotarł żywy Bo musicie wiedzieć jedną prawdę Że bocian jedną jedynie ma wadę Bez końca istnieje w jednej rodzinie Dlatego z rzadka pisklę w niej zaginie Do rodzimego gniazda zawsze powraca W biało czarnym stroju bociani baca Bierz przykład z bocianiego związku On prowadzi bociana do obowiązku CezaryT 2004-08-08 18:10:16 |