Katolicyzm - Wersja do druku +- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum) +-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4) +--- Dział: Nasza wiara (/forumdisplay.php?fid=15) +--- Wątek: Katolicyzm (/showthread.php?tid=397) |
Katolicyzm - Harpoon - 23-03-2005 13:22 Czy nie jest to zakłamana wiara :?: Przekręca na swoje różne prawdy, czy nakazy biblijne. Np. bałwochwalstwo jest potępione w biblii, a to co robia katolicy raczej się z tym nie zgadza... Czyściec... Gdzie jest o nim napisane :?: Chyba został on wprowadzony dopiero ok. XVI w. (przepraszam jeśli pomyliłam daty). W celu pobierania opłat za odkupienie z grzechu dusz czyśćcowych, czy coś takiego. Jest jeszcze kilka rzeczy, które w kościele katolickim nie zgadzają się z biblią, ale na razie proszę o odniesienie sie do tych... Ps. A celibat :?: Z tego co się orientuję też wprowadzono go dopiero w którymś wieku.. [ Dodano: Sro 23 Mar, 2005 ] Wiem co jeszcze chciałam zapytać. Skoro mamy się opierać na Biblii, to gdzie tam jest chociaż słowo na temat różańca, czy wniebowzięcia NMP :?: - Daidoss - 23-03-2005 15:42 Sola Scriptura: Biblia, sama Biblia i tylko Biblia "ChrzeÅcijanin powinien kierowaÄ siÄ tylko BibliÄ ! Pismo Åw. i tylko Pismo Åw. ma byÄ naszym drogowskazem. ModlÄ siÄ do Ducha ÅwiÄtego, sam czytam w domu BibliÄ, a wiÄc wiem wszystko i nie potrzebujÄ niczyjego wyjaÅnienia w żadnej sprawie". Zwolennicy takiego stanowiska powoÅujÄ siÄ czasem na zasadÄ zwanÄ z ÅaciÅska sola Scriptura, która polega na twierdzeniu, że jedynym autorytetem w sprawach wiary ma byÄ "sama Biblia". Tymczasem, jako katolicy przyzwyczailiÅmy siÄ do wspierania naszej wiary pomocniczymi argumentami w rodzaju: "Jan PaweÅ II w czasie swojej katechezy na placu Åw. Piotra powiedziaÅ, że..." albo "już od piÄ tego wieku rozpowszechniÅ siÄ zwyczaj używania obrazów w modlitwie". PowoÅywanie siÄ na nauczanie papieży i biskupów, przykÅady z historii KoÅcioÅa sÄ to dla nas ważne pomoce w chrzeÅcijaÅskim życiu wedÅug Objawienia Bożego. UczÄ nas, jak rozumieÄ wiele prawd wiary, podpowiadajÄ prawidÅowÄ interpretacjÄ tego, o czym czytamy w PiÅmie Åw. Czasem spotykamy siÄ jednak z wrÄcz przeciwnÄ opiniÄ , mówiÄ cÄ , że wszystko, czego potrzebujÄ, by posiÄ ÅÄ zasady chrzeÅcijaÅskiej wiary, to prywatny egzemplarz Biblii, chwila modlitwy o oÅwiecenie i zapas dobrych chÄci. W ten sposób, podobno, zbÅÄ dziÄ nie mogÄ. Czy na pewno? a. Czy Biblia naucza o tym, że uczyÄ siÄ mamy tylko i wyÅÄ cznie z samej Biblii? Dla zwolenników tezy o absolutnej wystarczalnoÅci Biblii, czytanej bez potrzeby wyjaÅnieÅ i interpretacji ze strony pasterzy KoÅcioÅa i historii wiary wierzÄ cego ludu (czyli Tradycji) najwiÄkszym problemem jest sama Biblia. Otóż Pismo Åw. nigdzie nie zawiera twierdzenia, że samo w sobie wystarczy, albo że samo w sobie jest w prosty sposób zrozumiaÅe dla wszystkich. Jakby tego byÅo jeszcze maÅo, to wprost mówi nawet coÅ dokÅadnie przeciwnego. Tekst biblijny miejscami bywa na tyle trudny, że "ludzie niedouczeni i maÅo utwierdzeni opacznie tÅumaczÄ " Pismo Åw. "na wÅasnÄ zgubÄ" (2 P 3, 16). Najmocniejszy fragment z Nowego Testamentu w kwestii autorytetu Biblii to piÄkne zdania z Listu Åw. PawÅa do Tymoteusza. CzÄsto powoÅujÄ siÄ na nie zwolennicy wyÅÄ cznego autorytetu Biblii we wszystkich sprawach zwiÄ zanych z wiarÄ chrzeÅcijaÅskÄ . "Od lat niemowlÄcych znasz Pisma ÅwiÄte, które mogÄ ciÄ nauczyÄ mÄ droÅci wiodÄ cej ku zbawieniu przez wiarÄ w Chrystusie Jezusie. Wszelkie Pismo, od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do ksztaÅcenia w sprawiedliwoÅci aby czÅowiek Boży byÅ doskonaÅy, przysposobiony do każdego dobrego czynu" (2 Tm 3, 14-17). JeÅli uważnie przyjrzeÄ siÄ tym zdaniom, to oczywiÅcie nic specjalnie przeciwnego Tradycji KoÅcioÅa z nich nie wynika. MówiÄ one po prostu, że podstawÄ nauczania, przekonywania i ksztaÅcenia chrzeÅcijaÅskiego ma byÄ Pismo Åw. (dlatego w KoÅciele w czasie Eucharystii w liturgii SÅowa czyta siÄ tylko i wyÅÄ cznie BibliÄ), oraz że należy je wykorzystaÄ do prowadzenia chrzeÅcijanina ku doskonaÅoÅci (dlatego podstawowÄ formÄ nauczania w KoÅciele katolickim powinna byÄ homilia - wyjaÅnianie czytaÅ biblijnych). Z cytowanego fragmentu 2 Tm wynika, że to, co siÄ robi w liturgii SÅowa w czasie Mszy Åw., jest dobre i że tego należy siÄ trzymaÄ. JeÅli chcemy prowadziÄ chrzeÅcijan ku doskonaÅoÅci, to "wszelkie Pismo od Boga natchnione" jest do tego celu "pożyteczne", podczas gdy o innych pismach, nienatchnionych, czegoÅ podobnego nie czytamy. Natomiast pozostaje tajemnicÄ , jak wyprowadziÄ z tego wnioski o tym, że wystarczy absolutnie "sama Biblia i tylko Biblia", oraz że "ani papież, ani żadna Tradycja nie sÄ nam potrzebni do zrozumienia Pisma Åw." b. Prawdziwie katolicka wiara w "samÄ BibliÄ" Istnieje wiÄc jakaÅ niepoprawna forma wiary w wystarczalnoÅÄ "samej Biblii" (sola Scriptura), która to wiara nie jest oparta na żadnym biblijnym tekÅcie, a wiÄc jest sprzeczna sama w sobie. Polega to na gÅoszeniu, że Pismo Åw. jest samo w sobie tak jasne, że każdy czÅowiek dobrej woli z ÅatwoÅciÄ i bez niebezpieczeÅstwa bÅÄdów sam i bez pomocy je zrozumie. Dlatego też nie miaÅoby byÄ potrzebne ÅwiatÅo w postaci Tradycji KoÅcioÅa i Magisterium papieży i biskupów. Jako lekarstwo na taki bezpodstawny optymizm polecam osobiÅcie krótkie rozmowy (koniecznie w krótkich odstÄpach czasu!) ze: 1) Åwiadkiem Jehowy, 2) mormonem; 3) adwentystÄ ; 4) czÅonkiem KoÅcioÅa nowoapostolskiego. Wszyscy czterej bÄdÄ z absolutnÄ pewnoÅciÄ wywodziÄ z tekstu Biblii rzeczy absolutnie sprzeczne ze sobÄ , i na każdÄ ze swoich tez bÄdÄ mieli poparcie sporej iloÅci wersetów biblijnych. JeÅli takie rozmowy przeprowadzi siÄ w odstÄpach nie wiÄkszych niż kilka dni - efekt jest zapewniony, a jest nim uleczenie z wiary w tak rozumianÄ wyÅÄ cznÄ wystarczalnoÅÄ Biblii. Istnieje jednak prawidÅowa, katolicka wiara w wystarczalnoÅÄ Pisma Åw., a wiÄc katolicka postaÄ wiary sola Scriptura. Każdy katolik powinien wierzyÄ przecież, że istnieje tylko jedna ksiÄga ÅwiÄta na Åwiecie, tylko jedna ksiÄga natchniona Duchem ÅwiÄtym i dlatego nieomylna w sprawach wiary i moralnoÅci. KsiÄgÄ tÄ jest Biblia: "wierzÄ w coÅ objawiÅ, Boże, Twe SÅowo myliÄ nie może" - tak uczono dzieci na lekcjach religii. Spisane, natchnione źródÅo objawienia Bożego jest tylko jedno, a jest nim "tylko Pismo Åw.", a wiÄc sola Scriptura. Taki poglÄ d nazywamy uczenie "wystarczalnoÅciÄ materialnÄ ", a to dlatego, że "materia" naszej wiary pochodzi z Pisma Åw. Natomiast jak jÄ bez bÅÄdów zrozumieÄ - w tym pomaga Tradycja i bieÅ¼Ä ce Magisterium KoÅcioÅa. ZresztÄ sama Biblia wystarczajÄ co jasno o tym poucza: "Å»adne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaÅnienia, nie z woli bowiem ludzkiej zostaÅo kiedyÅ przyniesione, ale kierowani Duchem ÅwiÄtym mówili ÅwiÄci ludzie" (2 P 1, 20-21). Stanie siÄ to jaÅniejsze, jeÅli bÄdziemy pamiÄtaÄ, że na samym poczÄ tku chrzeÅcijaÅstwa nie byÅo jeszcze Nowego Testamentu, a opierano siÄ tylko na ustnym przekazie ApostoÅów. W przeciwnym razie, jak wskazuje doÅwiadczenie, można przy odrobinie fantazji i dawce "wewnÄtrznego namaszczenia" udowodniÄ za pomocÄ Pisma Åw. praktycznie wszystko. W historii zdarzaÅo siÄ już wykazywanie na podstawie biblijnych cytatów, że Jezus Chrystus nie byÅ Å»ydem, że koniecznie należy podtrzymywaÄ segregacjÄ rasowÄ , że grzechem jest walczyÄ z niewolnictwem, że należy przywróciÄ zwyczaj posiadania wielu żon naraz, że niemożliwe jest zbawienie bez modlitwy w jÄzykach, że... tu w historii chrzeÅcijaÅstwa nastÄ piÅy praktycznie wszystkie najbardziej fantastyczne i najbardziej nawet dowolne pomysÅy. Do Boga czy raczej do Maryi? BÅogosÅawiÄ Mnie bÄdÄ odtÄ d wszystkie pokolenia a. Niepokalana i WniebowziÄta Matka KoÅcioÅa "I prawosÅawie, i katolicyzm nauczajÄ wiary w takÄ samÄ niebiblijnÄ , wiecznie dziewiczÄ i wszechmogÄ cÄ «MaryjÄ»". Tak grzmiaÅ niedawno w jednym ze swoich licznych wystÄ pieÅ publicznych zaciÄty krytyk katolickich praktyk pobożnoÅciowych. Jak wiÄc jest naprawdÄ? Jaki jest zwiÄ zek Maryi, Matki Jezusa z Nazaretu z naszÄ modlitwÄ do Boga i z naszym chrzeÅcijaÅskim kroczeniem przez życie? Zdanie zamieszczone w Åukaszowej Ewangelii (Åk 1, 48) to jedno z najbardziej zadziwiajÄ cych proroctw biblijnych. Odnosi siÄ bowiem do tej samej osoby, która je wypowiada. Maryja, po tym jak usÅyszaÅa od anioÅa, że staÄ siÄ ma matkÄ Zbawiciela, usÅyszaÅa od Elżbiety "BÅogosÅawiona jesteÅ miÄdzy niewiastami" (Åk 1, 31 i 42). Wtedy Matka Jezusa z natchnienia Ducha ÅwiÄtego ogÅosiÅa, że taki sam sposób odnoszenia siÄ do niej, jakim powitaÅa jÄ Elżbieta, bÄdzie już na zawsze trwaÄ w KoÅciele Bożym. Nie wystarczy, że bÅogosÅawi jÄ Elżbieta, gdyż jak ogÅasza Maryja "OdtÄ d bÅogosÅawiÄ mnie bÄdÄ wszystkie pokolenia" (Åk 1, 48). Dlatego chyba nikogo nie dziwi, jeÅli to biblijne proroctwo speÅnia siÄ przez usta wiernych chrzeÅcijan, którzy majÄ zwyczaj powtarzaÄ: "ZdrowaÅ, Maryjo, Åaski peÅna, Pan z TobÄ , bÅogosÅawionaÅ Ty miÄdzy niewiastami..." NależaÅo prawdÄ mówiÄ c tego oczekiwaÄ, skoro Duch ÅwiÄty przez MaryjÄ sam to przepowiedziaÅ i w Biblii to zapisano: że mianowicie wszystkie pokolenia bÄdÄ jÄ bÅogosÅawiÄ. Nie znaczy to, że niemożliwe sÄ w tej kwestii przejaskrawienia i przesada. Sam Jan PaweÅ II przypomniaÅ niedawno (3 stycznia 1996 r.): "Jezus wskazaÅ swoim wspóÅczesnym, aby oddajÄ c czeÅÄ Jego Matce nie ulegali tylko emocjom, lecz aby uznali przede wszystkim w Maryi TÄ, która jest bÅogosÅawionÄ [...] należy zawsze unikaÄ pozycji kraÅcowych, kierujÄ c siÄ wiernoÅciÄ prawdzie objawionej". Jedna skrajnoÅÄ polega na takich formach modlitwy, pobożnoÅci, zwracania siÄ do Maryi, które zacierajÄ różnice miÄdzy Bogiem a czÅowiekiem: miÄdzy Bogiem wcielonym w Jezusie z Nazaretu a czÅowiekiem MaryjÄ . Konieczne jest zaÅ jak mówi Jan PaweÅ II "aby [...] zachowaÄ zawsze nieskoÅczonÄ różnicÄ, która istnieje miÄdzy osobÄ ludzkÄ Maryi a OsobÄ BoskÄ Jezusa". Różnica miÄdzy MaryjÄ a Jezusem nie jest po prostu "duża"; ona jest nieskoÅczona. Niedobrze wiÄc byÅoby, gdyby stawiano w modlitwie i pobożnoÅci Jezusa i MaryjÄ na równi, a czasem nawet preferowaÅoby siÄ MaryjÄ jako "bardziej przystÄpnÄ i miÅosiernÄ " niż Syn Boży lub Bóg Ojciec. Niektórym ludziom Jezus wydaje siÄ bardziej daleki, bo przecież ÅÄ czy w sobie obok miÅosierdzia pewne "niebezpieczne" cechy (jest przecież też SÄdziÄ por. Mt 25, 32). MaryjÄ traktujÄ natomiast jako czyste miÅosierdzie ("Matka miÅosierdzia") i w takim zestawieniu wychodzi na to, że grzesznikowi lepiej bÄdzie zwróciÄ siÄ do Niej. Jest to oczywiÅcie nie do przyjÄcia, gdyż zaprzecza najbardziej podstawowym prawdom chrzeÅcijaÅskiej wiary. JeÅli bowiem jakieÅ stworzenie, jak na przykÅad Maryja, jest miÅosierne, to przecież mogÅo swoje miÅosierdzie otrzymaÄ tylko w darze od Stworzyciela! Spróbujmy sobie przypomnieÄ, co Pismo Åw. wyraźnie nam mówi: na poczÄ tku byÅa tylko jedna osoba, która wierzyÅa w to, że Jezus jest Zbawicielem. ByÅa to Maryja (Åk 1, 45). Wtedy nie bÄdzie nas dziwiÄ, że do tego poczÄ tkowego, "jednoosobowego KoÅcioÅa" odnoszÄ siÄ wszystkie obietnice dotyczÄ ce późniejszego KoÅcioÅa, który ma dojÅÄ do zbawienia. Jeden z przykÅadów odnosi siÄ do tytuÅu, jakim czÄsto obdarzamy MaryjÄ: "Niepokalanie PoczÄta". W polskim tÅumaczeniu Biblii nie jest to już tak wyraźne, ale na przykÅad ÅaciÅski tekst Pisma Åw. kilkakrotnie odnosi tytuÅ "Niepokalana" (Åac. Immaculata) do wszystkich chrzeÅcijan lub do caÅego KoÅcioÅa w przyszÅej chwale. Czytamy na przykÅad, że Chrystus pragnie, aby "osobiÅcie stawiÄ przed sobÄ KoÅcióŠjako chwalebny, nie majÄ cy skazy czy zmarszczki, czy czegoÅ podobnego, lecz aby byÅ ÅwiÄty i nieskalany" (po Åacinie: Ecclesia Immaculata, czyli "KoÅcióŠNiepokalany" - Ef 5, 27). Maryja jest wiÄc pierwowzorem KoÅcioÅa uÅwiÄconego przez Krew Jezusa, który ma siÄ stawaÄ podobny do Maryi w otrzymanej od Boga ÅwiÄtoÅci. Matka Jezusa jest wolna od grzechu nie tak jak Jezus, który nie potrzebowaÅ zbawienia, ale wÅaÅnie wskutek zbawienia przez Chrystusa. WoÅa przecież: "Raduje siÄ duch mój w Bogu, moim Zbawcy" (Åk 1, 47). ŹródÅo jej wolnoÅci od grzechu jest wiÄc tym samym źródÅem, z którego czerpiÄ uwalniani od grzechu wszyscy pozostali chrzeÅcijanie: Krzyż Jezusa i jego powstanie z martwych. Drugim przykÅadem może byÄ tytuÅ "WniebowziÄta". Niektórzy odnoszÄ wrażenie, jakby tytuÅ ten podkreÅlaÅ podobieÅstwo Maryi do Chrystusa w taki sposób, że oznaczaÅby skrajnÄ odrÄbnoÅÄ jej losu od losu "normalnych chrzeÅcijan". Tymczasem jednak caÅy KoÅcióŠoczekuje swojego wniebowziÄcia: "zmarli w Chrystusie powstanÄ pierwsi, potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi bÄdziemy porwani w powietrze, na obÅoki naprzeciw Pana" (1 Tes 4, 16-17). O tym, że WniebowziÄcie Maryi jest zapowiedziÄ dla caÅego KoÅcioÅa oczekujÄ cego na swoje wziÄcie do nieba, Åwiadczy też tekst z Ewangelii Åw. Mateusza, gdzie czytamy, że po zwyciÄstwie Chrystusa "groby siÄ otworzyÅy i wiele ciaÅ ÅwiÄtych, którzy umarli, powstaÅo; i wyszedÅszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli do Miasta ÅwiÄtego i ukazali siÄ wielu" (Mt 27, 52-53). Przecież chyba nie powrócili do swoich grobów po krótkim urlopie, ale trafili do nieba! Ważny jest w tym wzglÄdzie los Eliasza, który "wÅród wichru wstÄ piÅ do niebios" (2 Krl 2, 11). OgÅoszony przez KoÅcióŠdogmat WniebowziÄcia nie mówi koniecznie o wyÅÄ cznoÅci Maryi w tym wzglÄdzie. Nawet Åw. Tomasz, wielki teolog KoÅcioÅa mówiÄ c "o tym, co już jest wskrzeszone" wymienia w najwiÄkszym swoim dziele, w Sumie Teologicznej "Chrystus sam i NajÅwiÄtsza Panna, a także ewentualnie inni ÅwiÄci, którzy sÄ w chwale wraz ze swoim ciaÅem". Kolejny przykÅad to tytuÅ "Matka KoÅcioÅa". Maryja sÅusznie może byÄ tak nazwana. Nie może to jednak sprawiaÄ wrażenia, że zachodzi tu analogia do Boga, który jest Ojcem. JeÅli szukaÄ podobieÅstw, to raczej jej tytuÅ "Matki" staje siÄ analogiczny do tytuÅu, jakim Biblia obdarza Abrahama tego patriarchÄ Starego Testamentu nazywa "ojcem". Abraham jest "ojcem wszystkich tych, którzy wierzÄ " (por. Rz 4, 12). Nawiasem mówiÄ c, okreÅlenie "matka wierzÄ cych" też nie jest obce duchowi Nowego Testamentu: ApostoÅ Piotr wspominajÄ c żonÄ Abrahama, SarÄ, mówi swoim uczennicom: "StaÅyÅcie siÄ jej dzieÄmi, gdyż dobrze czynicie" (1 P 3, 6). Wypada nam dzisiaj zapytaÄ: czy Maryja nie jest jednak ważniejsza od Sary? I czy tym bardziej nie można powiedzieÄ: "staliÅcie siÄ dzieÄmi Maryi"? ZwÅaszcza, że Jezus "rzekÅ do ucznia: "Oto Matka twoja" (J 19, 27). U poczÄ tku historii Starego Testamentu stoi wiÄc, w roli ojca, Abraham. ApostoÅ PaweÅ, który należaÅ zarówno do Starego, jak i do Nowego Testamentu, rozumiaÅ swojÄ wiarÄ w sposób nastÄpujÄ cy: "ci, którzy polegajÄ na wierze, sÄ synami Abrahama" (Ga 3, 7). Widzimy, że ApostoÅ PaweÅ, wzorem Å»ydów swoich czasów, również nazywaÅ Abrahama "ojcem". Sama Maryja widzi siebie jako wkraczajÄ cÄ w Ålady Abrahama. WoÅa radoÅnie, że Bóg okazaÅ siÄ "pomny na miÅosierdzie swoje, jak przyobiecaÅ naszym ojcom na rzecz Abrahama i jego potomstwa" (Åk 1, 45-55). Abraham "uwierzyÅ i Pan poczytaÅ mu to za zasÅugÄ" (Rdz 15, 6), a Maryja doczekaÅa siÄ pochwaÅy "bÅogosÅawiona jesteÅ, któraÅ uwierzyÅa" (Åk 1,45). Abraham usÅyszaÅ od Boga "bÄdÄ bÅogosÅawiÅ tym, którzy ciebie bÅogosÅawiÄ bÄdÄ " (Rdz 12, 3), a Maryja sama wyznaÅa: "oto bÅogosÅawiÄ mnie bÄdÄ odtÄ d wszystkie pokolenia" (Åk 1, 48). StosujÄ c to samo rozumowanie co Izraelici wobec Abrahama, chrzeÅcijanie zaczÄli nazywaÄ MaryjÄ "MatkÄ wszystkich wierzÄ cych", a wiÄc "MatkÄ KoÅcioÅa". Dlatego chrzeÅcijanie w czasie pogrzebu ÅpiewajÄ "niech na twe spotkanie wyjdzie litoÅciwa Matka", sÅusznie uważajÄ c, że jeÅli Lud Starego Testamentu spodziewaÅ siÄ spotkania w niebie z Abrahamem (por. Åk 16, 22), to Lud Nowego Testamentu może spodziewaÄ siÄ spotkania także z MaryjÄ (z Abrahamem oczywiÅcie również! nie zapominajmy, że peÅna wersja katolickiej Litanii do Wszystkich ÅwiÄtych zawiera u swego poczÄ tku wezwanie "ÅwiÄty Abrahamie, módl siÄ za nami"). Ta biblijna logika w pobożnoÅci maryjnej staÅa siÄ zresztÄ czÄÅciÄ oficjalnego nauczania w KoÅciele: "wiara Abrahama stanowi poczÄ tek Starego Przymierza; wiara Maryi daje poczÄ tek Przymierzu Nowemu" (sÄ to dosÅowne sformuÅowania Jana PawÅa II z jego maryjnej encykliki Redemptoris Mater). Maryja jest wzorem wiary i pobożnoÅci dla różnego typu powoÅaÅ. Po pierwsze, dla powoÅania do życia kontemlacyjnego, ponieważ "zachowywaÅa wszystkie te wspomnienia w swoim sercu" (Åk 2, 51). Po drugie, dla powoÅania do życia wÅród zajÄÄ tego Åwiata, jako osoba, która miaÅa mÄża i dziecko. Wszyscy mogÄ siÄ od niej uczyÄ, jak "uwielbiaÄ Pana" za to, że "wielkie rzeczy uczyniÅ mi Wszechmocny" (Åk 1, 46 i 49). Dla naszych czasów byÄ może najważniejszym aspektem naszego naÅladowania Maryi jest jej wiara. Wiara w sÅowo Boże jest dla Maryi tytuÅem do bÅogosÅawieÅstwa Bożego: "bÅogosÅawiona jesteÅ, któraÅ uwierzyÅa, że speÅniÄ ci siÄ sÅowa powiedziane ci od Pana" (Åk 1, 45). b. Różaniec Nie sposób mówiÄ o pobożnoÅci bez poruszenia tematu różaÅca. Różaniec to bez wÄ tpienia najpopularniejsza forma modlitwy maryjnej w caÅym KoÅciele katolickim czasów wspóÅczesnych. Jednym z bardziej kuriozalnych zarzutów, z jakim zdarzyÅo mi siÄ spotkaÄ ze strony pewnych osób nielubiÄ cych katolicyzmu byÅo to, że jest to "katolicka mantra". PodobieÅstwo do mantry miaÅo wynikaÄ z tego, że 50 razy powtarza siÄ w różaÅcu te same sÅowa. Ciekawe, co powiedzieliby tacy krytycy, gdyby przeczytali kiedyÅ Psalm 136. Powtarza siÄ w nim w każdym wersecie (dokÅadnie: 26 razy) to samo wezwanie: "bo Jego Åaska na wieki". Czyżby wiÄc nawet Biblia ukrywaÅa mantry? Może trzeba jÄ wobec tego oczyÅciÄ z obcych wpÅywów? PozostawiajÄ c na boku takie curiosa, warto spojrzeÄ teraz poważniej na tÄ chyba najpopularniejszÄ modlitwÄ medytacyjnÄ w KoÅciele katolickim. Czy można nazwaÄ różaniec "biblijnÄ pomocÄ do biblijnej modlitwy"? Spróbujmy odpowiedzieÄ na to pytanie najpierw zastanawiajÄ c siÄ, kto jako pierwszy w historii modliÅ siÄ w sposób takimi oto sÅowami opisany: "Recytowane sÄ sÅowa modlitwy «ZdrowaÅ, Mario, Åaski peÅna, Pan z TobÄ ...» PoÅÄ czone z tym sÄ rozważania wedÅug przygotowanych i podsuniÄtych w odpowiedniej chwili punktów. Punkty te obejmujÄ kolejno najważniejsze tajemnice narodzenia i życia Jezusa Chrystusa, dokonanego przez Niego zbawienia, Jego zwyciÄstwa w tych, którzy Mu uwierzyli." Otóż nawet jeÅli dziÅ kojarzy nam siÄ ten opis z różaÅcem, to przede wszystkim jest to relacja z pewnej modlitwy-rozważania, jakÄ znajdujemy na kartach Biblii! A konkretniej, w Ewangelii Åw. Åukasza (Åk 1, 28-37). Znajduje siÄ tam tekst przedstawiajÄ cy nam MaryjÄ zaskoczonÄ nagÅÄ "wizytÄ " anioÅa. AnioÅ wypowiada sÅowa używane tyle razy w każdej różaÅcowej modlitwie, sÅowa które obecnie znamy jako pierwszÄ czÄÅÄ modlitwy "ZdrowaÅ, Maryjo", czyli "Pozdrowienia Anielskiego". Maryja przystÄpuje do "rozważania, co miaÅoby znaczyÄ to pozdrowienie" (Åk 1, 29). Nie jest w tym zdana tylko na wÅasne siÅy. W zrozumieniu pomaga jej AnioÅ Gabriel, przedstawiajÄ cy w skrócie najważniejsze punkty z (majÄ cej siÄ staÄ dopiero w przyszÅoÅci) historii zbawienia. "Poczniesz i porodzisz Syna" tak AnioÅ objawia tajemnicÄ pojawienia siÄ Syna Bożego na ziemi; "Nadasz Mu imiÄ Jezus" oto objawienie celu Jego misji, gdyż imiÄ "Jezus" oznacza "Jahwe zbawia"; "BÄdzie On nazwany Synem Najwyższego" tak objawiona zostaje tajemnica tożsamoÅci Jezusa Chrystusa, Syna Bożego; "BÄdzie panowaÅ nad domem Jakuba na wieki" sÅowa te zawierajÄ zapowiedź zwyciÄstwa na ÅmierciÄ ; i wreszcie "A Jego panowaniu nie bÄdzie koÅca" przez co AnioÅ objawia tajemnicÄ nieskoÅczonego wÅadania Jezusa, które nie bÄdzie miaÅo granic (por. Åk 1, 30-33). Maryja sÅucha sÅów "Pozdrowienia Anielskiego" i "rozważajÄ c, co miaÅoby ono znaczyÄ", przebiega myÅlami wszystkie te punkty historii życia swojego Syna, przedstawione jest przez AnioÅa. Tyle o Maryi i jej rozważaniu opisanym w PiÅmie Åw. Zauważmy jednak, że dokÅadnie to samo czyni chrzeÅcijanin modlÄ cy siÄ na różaÅcu. Po pierwsze, powtarza wiele razy pod rzÄ d sÅowa "Pozdrowienia Anielskiego", sÅowa "ZdrowaÅ, Maryjo". Różaniec to recytowanie "Pozdrowienia Anielskiego", gdyż tak uczyniÅ opisany w Biblii AnioÅ (Åk 1, 28). Po drugie, chrzeÅcijanin "rozważa, co miaÅoby znaczyÄ to pozdrowienie". Różaniec to rozważanie fundamentów wiary, to rozważanie treÅci pozdrowienia AnioÅa, bo tak uczyniÅa jak uczy Biblia Maryja (Åk 1, 29). Po trzecie, chrzeÅcijanin swoje rozważanie prowadzi wedÅug pewnych punktów, zwanych "tajemnicami różaÅcowymi". Tajemnice te to na przykÅad "Narodzenie Jezusa Chrystusa" albo "ÅmierÄ na krzyżu", lub "Zmartwychwstanie". Różaniec jest to rozważanie wzorowane na punktach podanych Maryi przez Gabriela (Åk 1, 31-37), zawierajÄ cych tajemnice historii zbawienia (narodzenie, ofiara i zwyciÄstwo Chrystusa). Różaniec zawiera też tajemnice dotyczÄ ce zwyciÄstwa Ludu Bożego, gdyż "panowaniu Jezusa nie bÄdzie koÅca", bÄdzie On zwyciÄsko panowaÅ w tych, którzy Mu zawierzyli. StÄ d biorÄ siÄ tajemnice dotyczÄ ce najwspanialszej przedstawicielki Bożego Ludu Maryi, i to tajemnice dotyczÄ ce wÅaÅnie panowania mocy Jezusa w niej: WniebowziÄcie i Ukoronowanie chwaÅÄ . Po czwarte, różaniec jest to modlitwa "z MaryjÄ , MatkÄ Jego". Tak byÅo na poczÄ tku, że KoÅcióŠobejmujÄ cy ApostoÅów, niewiasty i braci PaÅskich modliÅ siÄ razem "z MaryjÄ , MatkÄ Jego" (Dz 1, 14). Tyle tylko, że dziÅ ta jednoÅÄ w modlitwie nie jest realizowana fizycznie, ale dokonuje siÄ duchowo, gdyż Maryja przebywa wraz z innymi zbawionymi w niebie. Czy wiÄc można nazwaÄ różaniec "biblijnÄ pomocÄ do biblijnej modlitwy"? W Åwietle pierwszego rozdziaÅu Åukaszowej Ewangelii trudno go chyba nazwaÄ inaczej. Może ktoÅ zapytaÄ: a czy różaniec jest konieczny? Przecież dawniej rozmyÅlano o tajemnicach podanych przez AnioÅa Gabriela na inne sposoby. Dopiero od Åredniowiecza rozmyÅlanie to najczÄÅciej przebiega za pomocÄ metody zwanej różaÅcem, a wiÄc do dziedzictwa wiary w sensie ÅcisÅym nie należy. Owszem, jest to prawda, ale różaniec należy do piÄknych zwyczajów ubogacajÄ cych życie wiary wszystkich tych chrzeÅcijan, którzy odczuwajÄ pragnienie modlenia siÄ za jego pomocÄ . Z jednej strony wiÄc, różaniec nie jest "katolickÄ mantrÄ ", ale z drugiej strony nie jest absolutnym sprawdzianem katolickiej wiary. Z tego, że jest on modlitewnym wnioskiem z lektury stosownego fragmentu Biblii (1 Åk) wynika wielki pożytek z jego odmawiania, choÄ oczywiÅcie nie obowiÄ zek. Nazwano go kiedyÅ w analogii do zwyczajów prawosÅawnych "JezusowÄ modlitwÄ Zachodu". Różaniec jest piÄknym ludowym zwyczajem modlitewnym chrzeÅcijaÅskiego ludu i takim niech pozostanie. Przymusowy celibat dla ksiÄży? Wszystko to prawda, ale jednak ksiÄżom to zabraniajÄ siÄ Å¼eniÄ! RzeczywiÅcie, w wiÄkszoÅÄ diecezji KoÅcioÅa katolickiego na kandydatów do posÅugi prezbitera przyjmuje siÄ tylko takich, którzy podÄ Å¼ajÄ za radÄ Åw. PawÅa i pozostajÄ bezżenni, "aby troszczyÄ siÄ o sprawy Pana, o to, jak by przypodobaÄ siÄ Panu" (1 Kor 7, 32). Po pierwsze jednak, nie w caÅym KoÅciele katolickim tak jest (istniejÄ inne ryty poza rytem ÅaciÅskim!), nie zawsze tak byÅo (w pierwszych wiekach istniaÅo sporo żonatych prezbiterów i biskupów) i co wiÄcej w przyszÅoÅci może siÄ to zmieniÄ. Otóż celibat ksiÄży nie jest doktrynÄ (czyli niezmiennÄ prawdÄ wiary, dogmatem), ale jedynie zwyczajem. Zwyczaje mogÄ siÄ zmieniaÄ i faktycznie w historii KoÅcioÅa bywajÄ zmienne. Może siÄ wiÄc tak zdarzyÄ, że za jakiÅ czas któryÅ z przyszÅych papieży zmieni tÄ praktykÄ, na przykÅad w niektórych krajach. JeÅli celibat jest zwyczajem koÅcielnym, a nie doktrynÄ , to krytykowanie go na podstawie Biblii ma równie maÅo sensu, co zarzut, że protestanci dopuszczajÄ kandydata do funkcji pastora jedynie po ukoÅczeniu seminarium lub kolegium teologicznego. Czy Biblia mówi coÅ o seminariach i kolegiach? OczywiÅcie nie, co nie przeszkadza, że pomysÅ koÅczenia kolegium jest caÅkiem dobry. Można natomiast dyskutowaÄ nad owocnoÅciÄ celibatu z punktu widzenia praktycznego, ale to już caÅkiem inny problem. A co z tym, że podobno "Biblia naucza, aby biskupi mieli żony"? W Pierwszym LiÅcie do Tymoteusza czytamy: "Biskup powinien byÄ [...] mÄżem jednej żony" (1 Tm 3, 2). Gdy jednak przeniesiemy siÄ duchem do pierwszego chrzeÅcijaÅskiego wieku, to jasnym siÄ stanie, że przedmiotem nauczania ApostoÅa nie jest biskup-celibatariusz, który powinien mieÄ jednÄ Å¼onÄ (a nie ma żadnej). Wynika to już choÄby z tego, że przecież sam PaweŠżony nie miaÅ (por. 1 Kor 7, 7 i 9, 5). Przedmiotem nauczania jest tutaj biskup lub kandydat na biskupa, który gdyby zostaÅ wdowcem nie powinien żeniÄ siÄ po raz drugi. Podobnie jak wdowy, aby byÄ wpisane na listÄ KoÅcioÅa musiaÅy byÄ wedÅug 1 Tm 5, 9 "żonÄ jednego mÄża" (a nie dwóch, na przykÅad gdyby wdowa wyszÅa za mÄ Å¼ po raz drugi), tak samo biskup musiaÅ byÄ wedÅug 1 Tm 3, 2 "mÄżem jednej żony" (a nie dwóch, gdyby po Åmierci pierwszej znowu siÄ ożeniÅ). List do Tymoteusza nie jest wiÄc poleceniem, aby biskup koniecznie miaŠżonÄ zamiast żyÄ w celibacie, ale jest ograniczeniem naÅożonym na maÅżeÅskie zwyczaje biskupów. O ile każdy inny chrzeÅcijanin mógÅ po owdowieniu szukaÄ sobie nowej żony, o tyle biskup (a nawet kandydat na biskupa) nie. Jasne jest wiÄc, że już KoÅcióŠapostolski opisany w Biblii uważaÅ, że maÅżeÅskie zwyczaje biskupów powinny byÄ inne, bardziej powÅciÄ gliwe niż wszystkich pozostaÅych chrzeÅcijan. DziÅ zwyczaj koÅcielny jest jak wiadomo jeszcze bardziej rygorystyczny. JeÅli może kiedyÅ w przyszÅoÅci ulegnie to zmianie, nie wpÅynie to w żaden sposób na katolickÄ wiarÄ w biblijne nauczanie o wartoÅci pobÅogosÅawionego przez Boga maÅżeÅstwa i o wartoÅci zalecanego przez Boga życia w bezżeÅstwie i celibacie. Odpusty i czyÅciec: Do nieba tanio i na raty? Podobno chrzeÅcijanin, który jest usprawiedliwiony z grzechów, jest już za życia zbawiony i o żadnej karze za grzech myÅleÄ nie musi. Podobno też, kto ma byÄ zbawiony, zaraz po Åmierci idzie do nieba i niepotrzebne mu tam żadne odpusty. A temu, kto ma byÄ potÄpiony tym bardziej. A wiÄc sprawa zakoÅczona. Czy jednak na pewno? Katolicy wspominajÄ czasem w kontekÅcie Åmierci i sÄ du Bożego o tak zwanych "odpustach". U krytyków katolicyzmu wyobrażenia o tym, czym katolicki odpust jest, bywajÄ doÅÄ fantastyczne. W czasopiÅmie bardzo chrzeÅcijaÅskim, z tytuÅu sÄ dzÄ c wyczytaÄ można byÅo niedawno, że podobno wedÅug katolików "odpust to czÄÅciowe lub caÅkowite "darowanie grzechów" za dokonane zasÅugi". Warto wiÄc przypomnieÄ, że tak naprawdÄ, wedÅug katolików odpust jest to darowanie przez Boga kary doczesnej tylko za te grzechy, które już wczeÅniej zostaÅy przebaczone i z których czÅowiek już zostaÅ usprawiedliwiony przez wyznanie grzechów. W nauczaniu o usprawiedliwieniu z grzechowej winy mówi siÄ obecnie w KoÅciele katolickim caÅkiem sÅusznie o wiele wiÄcej o miÅosierdziu Bożym i o ewangelicznych obietnicach przebaczenia niż o odpustach. Nie stanowiÄ one na pewno centrum naszej wiary. Bywa jednak, że nauka o odpustach, choÄ z caÅÄ pewnoÅciÄ nie najważniejsza dla nas, staje siÄ okazjÄ do podnoszenia najróżniejszych zarzutów. Podobno "Biblia caÅkowicie inaczej uczy na ten temat". Fragmenty brane z ksiÄ Å¼ki ks. Andrzeja Siemieniewskiego "Na skale czy na pisaku?" - Gregoriano - 23-03-2005 19:59 Harpoon napisał(a):Np. bałwochwalstwo jest potępione w biblii, a to co robia katolicy raczej się z tym nie zgadza... Nie wiem dlaczego ale mocno mi to przypomina tezy nie których nadgorliwych braci w naszej wierze - zielonoświątkowców, różnych wolnych kościołów itd. Jeśli mówię o zielonoświątkowcach mam na myśli głównie byłych katolików, którzy dokonując rozłamu opuścili Ecclesia. Kościół Katolicki uprawia bałwochwalstwo? Ciekawe... Zazwyczaj odnosi się to do Maryi i kultu jakim jest otaczana. No nie zapominajmy o obrazach, podobno katolicy czczą obrazy. To też bardzo ciekawe... No i jeszcze, że Kościół Katolicki to nowy babilon, sodoma i gomora - wykrzykują niektórzy ekstremiści. O takich zjawiskach przeczytałem, choć ostatnio niestety to zaczyna się potwierdzać. Owych ekstremistów nie jest aż tak wielu /tak sądzę/ ale jednak są. Harpoon fajnie, że piszesz ale jesteś bardziej naturalna gdy piszesz od siebie a tak powielasz jakies zaszłyszane opinie, które dla Ciebie są obce! :wink: - Harpoon - 23-03-2005 20:17 Gregoriano napisał(a):Harpoon fajnie, że piszesz ale jesteś bardziej naturalna gdy piszesz od siebie a tak powielasz jakies zaszłyszane opinie, które dla Ciebie są obce!Greg... Ja się od dawna zastanawiałam nad tym, czy prawdy głoszone przez kościół katolicki są słuszne. Przepraszam, że teraz się nie odniosę do wszystkiego, co tu napisane, ale nie mam do tego głowy w tej chwili Poza tym nie odnosiłam się akurat do zielonoświątkowców Greg... - Offca - 24-03-2005 00:22 Harpoon, są katolicy i katolicy. Są katolicy, którzy czynią wedle swej wyznawanej wiary i są katolicy, którzy się deklarują tylko, że są katolikami. Praktykę mają głęboko w nosie. Dla mnie to żadni katolicy. Psują tylko przez to wszystko wizerunek Kościoła. :x Wskaż mi gdzie przekręcamy biblijne nakazy??? - Gregoriano - 24-03-2005 10:22 Harpoon napisał(a):Poza tym nie odnosiłam się akurat do zielonoświątkowców Greg... Dobrze, tylko twoje zarzuty - szczególnie odnośnie bałwochwalstwa, chyba nie jesteś świadoma co wypowiedziałaś to bardzo podły zarzut, nie boję się użyć tego słowa - przypominają to co nie któzy ekstremiści antkatoliccy wygadują! Może nie mam pretensji do Ciebie, zapewne gdzieś to zaszłyszałaś, jednak będe cięty na tego typu zarzuty są poprostu niekulturalne... niemerytoryczne... - Lewiatan - 24-03-2005 12:27 Według bibli komu mamy oddawać pokłon, do kogo sie modlić?? - Harpoon - 24-03-2005 13:13 Gregoriano napisał(a):Dobrze, tylko twoje zarzuty - szczególnie odnośnie bałwochwalstwa, chyba nie jesteś świadoma co wypowiedziałaś to bardzo podły zarzut, nie boję się użyć tego słowa - przypominają to co nie któzy ekstremiści antkatoliccy wygadują!Greg... Ale jednak coś w tym jest... Modlimy się do obrazów... I mimo że mówimy, że to jest modlitwa do samego Boga, to jednak ten krzyż na ścianie, czy jakiś obrazek jest tym, czemu składamy pokłon.... Nie chcę tu nikogo oskarżać.. Właśnie chyba raczej chcę rozwiać swoje wątpliwości... Jeszcze jedno pytanie... co z kultem świętych :?: - Offca - 24-03-2005 13:29 Rany, Harpoon, weź zacznij odróżniać! Porównujesz nas do Izraelitów, którzy stworzyli sobie złotą krowę i się do niej modlili :!: :evil: Obrazy, rzeźby służą tylko i wyłącznie naszej wyobraźni. Po to jest sztuka. Nie ma nic w tym złego, że ktoś namalował Jezusa, albo zrobił Jego rzeźbę. NIE MODLIMY SIĘ W ŻADEN SPOSÓB DO OBRAZÓW !!!! Zaczynasz paplać jak jakaś jehowa. Krzyż jest symbolem naszej wiary, więc niczego złego nie widze w tym, że wisi sobie na ścianie i że jak się modlę, to zwracam wzrok na niego, jako symbolu mojej wiary! Przypomina mi on SENS mojej wiary. Modlę się i czczę tylko Boga, niemniej szacunek do świętych braci w niebie też się należy. Nie modlimy się do nich: spraw mi to, spraw mi tamto... Prosimy ich tylko o wstawiennictwo, to wszystko. Coś złego widzisz w tym, że ktoś się za ciebie modli? Na ziemi też się za ciebie ludzie modlą, też ich prosisz o wstawiennictwo. Jest coś w tym złego? Nie sądzę. - Tomek ptak - 24-03-2005 13:32 Mt 15:4 nakazuje czcić ojca i matkę nawet gdyby oni nie byli całkowicie oddani Chrystusowi. O ileż bardziej powinniśmy czcić osoby, które były dla nas poprzednikami w wierze, wskazywały nam Chrystusa i naśladowały Go aż do śmierci. Kpł 26:2 nakazuje czcić świątynię. W NT świątynię Bożą stanowią chrześcijanie (1Kor 3:16). Wobec tego należy czcić osoby, które wykazały się szczególną świętością przed Panem. Ich to przypomina nam Hbr 13:7 ("Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili wam Słowo Boże i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę!"). Rz 13:7 mówi: "Oddawajcie każdemu to, co się mu należy: (...), komu cześć - cześć". Flp 2:29 dodaje, że już za życia mamy "otaczać czcią" godne tego osoby. - Harpoon - 24-03-2005 13:34 Offca spokojnie, ja się w tym temacie nie chcę kłócić, mam tylko tyle wątpliwości, że chciałabym je rozwiać A Ty na mnie krzyczysz :cry: A np. Czemu przykazania zostały zmienione :?: Z tego co wiem wyrzucono coś o zakazie czynienia rzeźb i "nie pożądaj..." podzielono na dwa, żeby nadal było 10 :?: - Tomek ptak - 24-03-2005 13:35 A co o kulcie świętych uczy Kościół? "Kult świętych jest - zgodnie z nauką Kościoła - dozwolony i pożyteczny (...) ale nie nałożony jednostce jako obowiązek" ("Mały Słownik Teologiczny" K.Rahner, H.Vorgrimler s.199) i nie jest konieczny do osiągnięcia zbawienia. - Daidoss - 24-03-2005 14:11 Bóg poleca wizerunek jako pomoc modlitewnąPodczas plagi węży na pustyni "Jahwe rzekł do Mojżesza "Sporządź węża i umieść go na wysokim palu, wtedy każdy ukąszony, jeśli spojrzy na niego, zostanie przy życiu"" (Lb 21, 8). Mamy tu do czynienie nie tylko z dekoracją miejsca modlitwy, ale z faktyczną pomocą w modlitwie w postaci wizerunku religijnego. Tak samo należy podejść do problemu relikwii. Są to albo przedmioty związane z jakąś świętą postacią z przeszłości, albo czasem nawet fragmenty jej doczesnego ciała. W wielu kościołach przechowuje się takie przedmioty i uważa się je za szczególnie cenne. Dawniej często wiązano z nimi wiarę w moc Bożą, na przykład uzdrowieńczą. O pierwszych relikwiach czytamy już w Nowym Testamencie: "Bóg czynił niezwykłe cuda przez ręce Pawła, tak że nawet chusty i przepaski z jego ciała kładziono na chorych, a choroby ustępowały z nich i wychodziły złe duchy" (Dz 19, 11-12). Odrzucając fundamentalistyczną krytykę wszelkich wizerunków religijnych jako pomocy modlitewnych warto jednocześnie pamiętać, że rzeczywiście może kryć się tutaj problem grzechu człowieka. Fakt, że ktoś błędnie interpretuje jedno z przykazań Dekalogu nie oznacza, że przykazanie to w ogóle nie istnieje. Można przywiązywać do religijnych wizerunków i innych tego typu przedmiotów tak wielką wagę, że zacznie to prowadzić do błędu. Św. Augustyn pisał w V wieku w dziele O zgodności Ewangelistów: "Słusznie zasłużyli na błąd ci, którzy nie szukają Chrystusa i Jego Apostołów w świętych księgach, ale na malowanych ścianach. Nic też dziwnego, że zwiodły ich pomysły malarzy". Również Słowo Boże przestrzega przed możliwością wynaturzenia czci nawet takich wizerunków, które polecone zostały przez Boga. Dowiadujemy się, że węża uczynionego na pustyni przechowywano w Izraelu jeszcze bardzo długo, aż w końcu Ezechiasz "czyniąc to, co jest słuszne w oczach Jahwe [...] potłukł węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz, ponieważ aż do tego czasu Izraelici składali mu ofiary kadzielne nazywając go Nechusztan" (2 Krl 18, 4). Bóg polecając ten wizerunek jako pomoc w modlitwie nie dał jednocześnie wolnej ręki, aby zamieniać taką statuę w bożka. Podobnie niech figury, obrazy i inne przedmioty przypominają osobę, którą przedstawiają, ale niech nigdy nie zajmują jej miejsca! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu... Ulubionym tematem krytyków Kościoła katolickiego jest przytaczanie jednego z Dziesięciu przykazań: "Nie będziesz czynił żadnej rzeźby" (Wj 20, 4). Na tej podstawie gwałtownie krytykują wszelki użytek czyniony z obrazów i rzeźb, czy to do ozdabiania kościołów, czy to jako pomocy w modlitwie. Oczywiście, są możliwe nadużycia w tak zwanym kulcie obrazów. Zdawano sobie z tego sprawę w pierwotnym Kościele, gdzie wobec powszechnego w społeczeństwie bałwochwalstwa stosowano się do zasady wyrażanej słowami: "nie powinno się umieszczać obrazów w kościołach". Znany w starożytności Synod w Elwirze ok. 300 r. nakazywał, że w kościołach nie powinno być żadnych wizerunków. Niebezpieczeństwo przesady w użytkowaniu obrazów zauważano także później. Wielki Doktor Kościoła św. Jan od Krzyża pisał w swojej Drodze na Górę Karmel, że "niektórzy posługują się obrazami świętych, jakby figurkami bożków [...] i są do nich tak przywiązani, jak był Michas lub Laban przywiązany do swych bałwanów". HARPOON ZANIM ZADASZ JAKIEŚ PYTANIE PRZECZYTAJ TO: http://www.apologetyka.katolik.pl/czytelnia/ksiazki/ks01/index.php - ks. Arkadiusz - 25-03-2005 00:37 Bardzo lubię oglądać zdjęcia. Te prawdziwe, nie w komputerze. Są na nich uwiecznione różne, ważne dla mnie, wydarzenia z mojego życia. I różne osoby. Czasami patrzę na nie i... wszysko mi się przypomina. Patrzę na zdjęcie np. Mamy i słyszę jej głos, widzę jej oczy. Ale chyba nikt z was nie pomyślał, że mam nierówno pod sufitem. Wcale nie twierdzę, że to moja Mama. To tylko jej zdjęcie, ale pomaga mi Ją przypomnieć. Tak samo jest np. z obrazem Matki Bożej. Ja nie rozmawiam z obrazem. Naprawdę nie jestem świrem. Ten obrazek pomaga mi przypomnieć sobie wszystkie te chwile, kiedy rozmawiałem z Maryją. Pomaga mi w modlitwie. Nic więcej. - Cichociemny - 15-08-2005 01:06 Offca napisał(a):Prosimy ich tylko o wstawiennictwo, to wszystko. Coś złego widzisz w tym, że ktoś się za ciebie modli? Na ziemi też się za ciebie ludzie modlą, też ich prosisz o wstawiennictwo. Jest coś w tym złego? Nie sądzę. To ciekawe muszę sie pomodlić do żony aby ona pomodliła się do św Antoniego który się juz wstawi do mojego Pana o błogosławieństwo mojej córki. ks. Arkadiusz napisał(a):Tak samo jest np. z obrazem Matki Bożej. Ja nie rozmawiam z obrazem. Naprawdę nie jestem świrem. Ten obrazek pomaga mi przypomnieć sobie wszystkie te chwile, kiedy rozmawiałem z Maryją. Pomaga mi w modlitwie. Nic więcej.A co ksiądz powie na temat cudownych obrazów,cudownych figurek ,wisiorków itd które coś tam w ludziach wykonuja przecierz to jest normalne czy obraz może dokonać cudu ? ( żeby nie było słyszałem w TV historię obrazu na jasnej górze i jak się braciszkowie zamartwiali czy po uszkdzeni"lakieru" obrazek mocy nie straci)o Panie to jakiś obłed a co do wstawiennictwa - tak modlę się do mojego Pana Jezusa o moją mamę aby się nawróciła i przyjęła Jezusa za swojego Zbawiciela. I wierzę że będzie zbawiona z łaski raz i nie odwołalnie przez Jego świętą krew a nie na podstawie przynależności do jakiegokolwiek instytucjonalnego kościoła. A co się tyczy bałwochwalstwa w kościele jest tak z jak onanizmem możemy powiedzieć że się nie onanizujemy tylko masujemy pewne zbolałe części ciała czy to coś zmienia - grzech taki sam ? Więc mozecie sobie dalej wmawiać ależ to tylko obrazek który mi coś przypomina ale kiedy biegasz z nim po osiedlu dekorując go kwiatami złotymi koronami itp błyskotkami a wszyscy [katolicy] na jego widok padają na kolana...no cóż nie określenie się liczy tylko fakt. Wyobrażam sobie moją minę gdybym zobaczył córkę która prosi zwracając się do mojego zdjęcia o spacer ja jestem obok wystarczy krzyknąć. Wydaje mi się że z naszym Ojcem jest tak samo wystarczy zawołać (ja nie potrzebuję sobie go przypominać on jest obecny w moim żeciu na codzień ja o nim nie zapominam o nie!) Więcej wiary Jezus jest naprawdę blisko jakieś 15-20cm od was (to jest odległość między twoją głową a ...sercem) |