Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Czy tylko nieliczni będą zbawieni? - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Nasza wiara (/forumdisplay.php?fid=15)
+--- Wątek: Czy tylko nieliczni będą zbawieni? (/showthread.php?tid=604)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


- TOMASZ32-SANCTI - 21-11-2005 21:11

semper_malus napisał(a):No pewnie, jeśli taka jest cena za zachowanie niezalezności i szacunku dla samego siebie- cóż nie wszyscy muszą podązać za laską pastucha nie? Niektórzy widząc jaki on jest wolą las i wilki.

Myślę,ze tutaj przesadziłeś, jeśli ponownie będziesz tak się odnosił do postaci Chrystusa, bo myślę,że jego miałeś na myśli to zapewniam cię,ze dostaniesz kolejne ostrzeżenie za obrazę uczuć religijnych. I myślę,że nie będzie żadnego sprzeciwu co do takiej decyzji, bo twoja wypowiedź jest obrażająca.

Pozdrawiam


- ddv - 21-11-2005 22:06

semper_malus napisał(a):I może ja miłosci nie rozmumiem ale nie jak kogoś wysyłam na krzyż to na pewno nie z miółości.
Cytat: "Ja i Ojciec jedno jesteśmy."
J 10:30 BT
Zatem- to sam Bóg poświęcił sie dla nas poddając się ziemskiej męczeńskiej śmierci.
semper_malus napisał(a):Miłosierność Boga widać najdokładniej w Sodomie i Gomorze, a także jak Abraham został zmuszonu do popełnienia morderstwa na synu.
A któz jest panem, dawcą życia i smierci ?
Przecież - to sam Bóg. Który ma do tego prawo by karać za wykroczenia.
Nie przeraża cię fakt łamania Bożych nakazów (nierząd mordesrstwa i tak dalej) - tylko uważasz Boga za "złego" gdyż ukarał nieprawość ? :coo:
Dość dziwny tok myslenia ... :x
semper_malus napisał(a):Ja odpowiadam za każdy uczynek, ja zań zapłacę i o nic Jezusa nie proszę,
Cytat: "Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie."
J 14:6 BT
Jesteś pewien tego co piszesz :coo:
Przecież - przez Chrystusa do nieba się możesz tylko dostać ...
semper_malus napisał(a):fdyż jako człowiek w miarę uczciwy uważam, że to nie jest w porządku, że ktoś cierpiał za mnie. Mój grzech- moja sprawa- i zakładając , że Bóg istnieje kwestia moich grzechów dotyczy Boga i mnie i nikogo więcej (no może poza Złym).
Uważasz za "uczciwe" łamanie Bożych nakazów ?
Nie jesteś w stanie pojąć, że ktoś z Miłości może poświęcić swoje cierpienie dla innych ?
Wiedz o tym, ze prawdziwa Miłośc jest zdolna do najwiekszych poświęceń ...
I robi się to wręcz z radością ...
Cytat: "Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący."
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
1Kor 13:1 - 7 BT


- Anonymous - 21-11-2005 22:22

Offca napisał(a):Czyli znowu sugerujesz, że my katolicy to ciemnota, nie potrafiąca samodzielnie myśleć, nie mająca wobec siebie szacunku??? Możesz powiedzieć szczerze, nie dostaniesz ostrzeżenia. Bo ciągle operujesz dwuznacznymi tekstami i wydaje mi się, że najwidoczniej nie tylko ja mam tu jakiś kompleks, jak to wczoraj pięknie określiłeś.

Do ciężkiej rzeżączki czy wszystko ci powiem musi być odbierane jako krytyka katolików? A jakbym napisał, że pada to też byś to odebrała jako zamach na świętą wiarę katolicką? Nie mi oceniać kto w co wierzy. To co napisałem dotyczy tylko mnie, chodziło mi o siebie, a nie o innych. Dla Ciebie podązanie z Jezusem jest wolnością, miłością i czym tam jescze chce ci się żeby było, a ja widzę to inaczej.

Offca napisał(a):To znaczy jaki? Możesz sprecyzować? Znęca się nad nami? Bije nas? Zsyła na nas wszelkie niepowodzenia i cierpienia? Trzyma nas w kajdanach? Plugawi nas?

Ech nie to- uzurpuje sobie monopol na zbawienie.


- Moniczka - 21-11-2005 22:27

Offca napisał(a):[Mocne słowa, za mocne chyba. Bóg się nie mści.

Offieczko ja też uważam że Bóg się nie mści, dlatego nie potrafię zrozumieć stwierdzeń mówiących że Jezus umarł ZAMIAST mnie. JA je rozumiem wlasnie tak jakbyśmy wierzyli że Bóg kogoś już musiał ukarać a wolał Jezusa zamiast nas. Gregoriano napisał gdzieś że Jezus umarł za mnie, a nie zamiast mnie. może tu jest klucz do rozwiązania? Bo stwierdzenie że zamiast mnie kojarzy mi się jednoznacznie z tym co napisałam: z zemstą.

[ Dodano: Pon 21 Lis, 2005 21:32 ]
TOMASZ32 napisał(a):Bóg ofiarował swojego Syna, jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy, to nie była zemsta.
Moniczko, takie myślenie (jeśli ktoś tak myśli) jest myśleniem błednym, by nie mówić o myśleniu czysto heretyckim, ale jest to myślenie ludzi, którzy odrzucają Boga, traktuja go jako wroga.
Bóg nie mści się na nikim, kocha najgorszego grzesznika, wiec jak mógłby się mścić na własnym Synu? Kto by tak uważał, to uznałbym go za heretyka.

Tomaszu, ja to napisałam trochę przekornie, bo tak mi się - przepraszam Cię - zawsze kojarzy zdanie żę Jezus umarł ZAMIAST mnie. Nie wiem, może się mylę, ale to chyba nie do końca tak... Popatrzcie: czy twierdzenie że tam na krzyżu ja powinnam wisieć a Bóg postanowił ukarać kogoś innego (Jezusa) brzmi dobrze...? Dla mnie brzmi dokładnie tak jakby Bóg musiał komuś wymierzyć karę.

Jeszcze raz: nie uważam że Bóg się mści, po prostu nie bardzo rozumiem stwierdzenie że JEzus umarł ZAMIAST mnie.


- msg - 21-11-2005 22:33

Jezus zdecydowanie nie umarł zamiast ciebie ani zamiast mnie. Nas tak samo czeka śmierć, no chyba że Jezus przyjdzie za naszego życia. On zdecydowanie umarł za to, żebyśmy my mogli żyć, żebyśmy mogli stawać się bezgrzesznymi już tutaj na ziemi, czyli doświadczać życia wiecznego już tutaj.


- jswiec - 21-11-2005 23:39

Powrócę do dawniejszej wypowiedzi moniczki:
Moniczka napisał(a):Skoro wiara zbawia, to czemu kiedy popełnię grzech i nie będę w stanie łaski uświęcającej ryzykuję brak zbawienia?
Stan łaski uświęcającej, jak wskazuje sama nazwa, to stan w którym Bóg może człowieka kształtować na świętego, kogoś podobnego do Niego i przysposobionego do życia z Nim. Popadnięcie w grzech śmiertelny, to stan, w którym odwracam się całkowicie od Boga i kroczę swoją drogą - wtedy na Bogu mi po prostu nie zależy. Jeśli zatem zależy mi na Bogu i upadam, to IMHO taki grzech nie może być śmiertelny: nie jest to świadome i dobrowolne powiedzenie Bogu NIE w ważnej kwestii. Niestety tradycyjna katecheza rozbudziła w wielu katolikach takie skrupuły, że widzą ten grzech ciężki dosłownie wszędzie, w każdej co nieco "głośniejszej" wymianie zdań itp.

No i jeszcze wielu się boi że śmierć może zastać człowieka w chwili upadku. powiem Ci tylko, że wtedy będzie się liczyć tylko to, czy będziesz miała wzrok utkwiony w Tego, który może cię podnieść, a nie będzie się liczyć Twoja pozycja.
Sługa Boża Marta Robin mówiła: kto modli się szczerze przez godzinę dziennie nie jest po prostu w stanie popełnić ciężkiego grzechu. I rzeczywiście z własnego doświadczenia wiem, że "coś w tym jest"...

Moniczka napisał(a):Czemu skoro Jezus przyszedł do grzeszników to właśnie grzesznicy nie mogą zjednoczyć się z nim w Komunii?
Ależ właśnie jednoczą się, Kościół uczy, że Komunia św. przyjęta z wiarą gładzi grzechy lekkie. Co do ciężkich: jeśli ktoś jest w tym stanie, to znaczy że gardzi Bogiem i na nim Mu nie zależy. Wtedy nie jest w stanie zjednoczyć się z Jezusem inaczej niż depcząc po Nim.
Moniczka napisał(a):Czemu skoro to Bóg zbawia - zbawi mnie tylko wtedy gdy będę zyć na tyle dobrze by żyć w stanie łaski uświęcającej?
Bardzo charakterystyczne przekonanie wielu katolików wychowanych - niestety - na tzw. tradycyjnej katechezie.
Tymczasem to właśnie łaska uświęcająca przemienia człowieka od wewnątrz i RZECZYWIŚCIE czyni go lepszym. Sam człowiek nie jest się w stanie uczynić lepszym. Może tylko starać się, aby jak najlepiej przygotować grunt pod zbawcze działanie Boga.
Św. Teresa z Lisieux zrozumiała to bardzo szybko. Miała wielkie ambicje świętości, ale po jakimś czasie stwierdziła, ze nigdy w życiu do tego nie dojdzie. W końcu zawołała do Pana Jezusa: nie daję rady, Ty sam weź mnie na ręce i przenieś mnie!
I w tym momencie wszystko się w jej życiu zmieniło: odkryła, że Jemu zależy bardziej na jej świętości niż jej samej i odzyskała pokój.


- alus - 22-11-2005 00:44

semper_malus - o nic Jezusa nie prosisz.... Twój wybór.
Jezus zawsze mówił - "Jeśli chcesz", bo Bóg szanuje Twoją wolę, stworzył Cię bez Twojego udziału, ale nie zbawi Cię bez Ciebie.
Jezus w rozmowie z Piłatem powiedział - "Jam się na to narodził i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo" - świadectwo miłości Boga - zaświadczył całym swoim życiem i męczeńską śmiercią.
Bóg, który jest Miłością nie potrzebował śmierci Chrystusa, by przebaczyć ludziom grzechy, kiedy go o to proszą i nie wydał Jezusa "zamiast" naszych grzechów, ani jako zadośćuczynienie.
A jeśli ludzie nie proszą o wybaczenie, bo taka jest ich wola - to nie jest w stanie im wybaczyć....bo Bóg nie działa wbrew woli ludzi.
Nie prosisz - masz prawo....ale czy warto???


- Zygmunt - 22-11-2005 04:11

Alus

Chetnie podpisuje sie pod twoim postem.Z prawdziwa przyjemnoscia czyta sie to co piszesz Uśmiech


- Gregoriano - 22-11-2005 11:38

Moniczka napisał(a):To jak to w końcu jest? Skoro wiara zbawia, to czemu kiedy popełnię grzech i nie będę w stanie łaski uświęcającej ryzykuję brak zbawienia? Czemu skoro Jezus przyszedł do grzeszników to właśnie grzesznicy nie mogą zjednoczyć się z nim w Komunii? Czemu skoro to Bóg zbawia - zbawi mnie tylko wtedy gdy będę zyć na tyle dobrze by żyć w stanie łaski uświęcającej?

1. Dlaczego przyjmujesz wszystko tak legalistycznie?

2. To jest nie prawdą, że grzesznicy nie mogą przyjmować Komunii. Zawsze kiedy to czynie jestem grzesznikiem! Tylko ten który nie chce przyjąć Łaski nie moze tego czynić a to już jego wybór.

3. Sądze, że nie dotknełaś istoty zbawienia w tym stwierdzeniu: Czemu skoro to Bóg zbawia - zbawi mnie tylko wtedy gdy będę zyć na tyle dobrze by żyć w stanie łaski uświęcającej? - Zbawienie nie polega tylko na przebaczeniu! Co z tego, że Bóg mi przebaczy jeśli to nie dotknie mojej egyzstencji, nie przemieni mnie. Celem zbawienia jest podobieństwo do Jezusa a to nie dzieje się w jednym momencie. Tutaj jest zawarta kwintesensja przebaczenia Boga - odpuszcza moje grzechy i równocześnie podnosi mnie do nowej godności - syna, córki który ma od Niego moc przezwyciężyć grzech.

semper_malus napisał(a):Okey- widocznie jestem gópi bo pomimo tylu postów nadal nie rozumiem.

Nie znasz doktryny katolickiej zatem spokojnie pytaj. To nie ma nic wspólnego z głupotą :!:

[ Dodano: Wto 22 Lis, 2005 ]
Moniczka napisał(a):Gregoriano napisał/a:

Jezus umarł za mnie /nie zamiast mnie!/,


[ Dodano: Pon 21 Lis, 2005 16:44 ]
TOMASZ32 napisał/a:

Oto wizerunek Jezusa na krzyżu, oczywiście jest to tylko fotka, ale spojrzyj na nia i wyobraź sobie,że samiast tego człowieka na krzyżu ty powinieneś tam wisieć za swój grzech, że tą mękę której Jezus doświadczył dzięki temu, że ty i każdy człowiek grzeszy powinieneś doswiadczyć ty, anie on,


Czy to da się pogodzić? O co w końcu chodzi...? ja już nic nie rozumiem...

Tomasz podał błedną interpretację, z którą się nie zgadzam i nie znajduję potwierdzenia dla niej w nauczaniu Kościoła. Karą za grzech nie jest krzyż!!!!! Jeśli by tak było to Bóg byłby nie źle mściwy. Nie dość, że zgrzeszyliśmy i już za grzech jest śmierć to jeszcze Bóg by dokładał do tego karę krzyża.... Karę sami na siebie nakładamy kiedy wchodzimy w grzech, który jest wejściem w brak szczęścia.


- jswiec - 22-11-2005 12:33

Cytat:Co z tego, że Bóg mi przebaczy jeśli to nie dotknie mojej egyzstencji, nie przemieni mnie. Celem zbawienia jest podobieństwo do Jezusa a to nie dzieje się w jednym momencie. Tutaj jest zawarta kwintesensja przebaczenia Boga - odpuszcza moje grzechy i równocześnie podnosi mnie do nowej godności - syna, córki który ma od Niego moc przezwyciężyć grzech.
Oczywiście! Gregoriano wyraził to bardziej syntetycznie ode mnie... Uśmiech Uśmiech
Cytat:Nie dość, że zgrzeszyliśmy i już za grzech jest śmierć to jeszcze Bóg by dokładał do tego karę krzyża.... Karę sami na siebie nakładamy kiedy wchodzimy w grzech, który jest wejściem w brak szczęścia.
Jasne jak słońce ! Czy można to wyrazić prościej ?
=D> =D> =D>

Podobne koncepcje odkupienia wzięły się z wyjętej z kontekstu teologii św. Anzelma z Canterbury [początek XIIgo wieku]. Anzelm mówi, zgodnie ze średniowiecznym kodeksem honorowym, że Bóg jest władcą o nieskończonym majestacie, tak więc każda Jego obraza ma nieskończony wymiar, tak że skończony człowiek nigdy nie będzie jej w stanie naprawić. [w średniowieczu wasal zachowujący się nielojalnie wobec swego seniora wprowadzał nieporządek, który musiał być wyrównany przez innego wasala, ponieważ cierpiał na tym honor seniora] Wobec tego Bóg posłał swojego Syna, aby uczynił to dzieło naprawy [Anzelm nie pisze, że chodziło o poniesienie kary za nas, ale o wypełnienie Prawa zamiast nas],a to zawiodło Syna na Krzyż i było konieczną ofiarą dla naszego zbawienia.

W języku Ojców Kościoła należałoby to ująć raczej tak:
Człowiek popełniając grzech zaburzył całe stworzenie i oczywiście nie jest w stanie sam tego naprawić. Dlatego Bóg posyła raz jeszcze swoje Stwórcze Słowo - tym razem przyobleczonego w człowieka - aby upadły świat stworzyło raz jeszcze na nowo, eliminując przy tym skutki grzechu. Chrystus to czyni schodząc do otchłani nędzy, bólu, poniżenia i śmierci jaką człowiek sam sobie sprawił oddalając się od Boga. A potem wydźwiguje to wszystko ku Bogu - przezwyciężając tym samym cały ciężar grzechu świata - w swoim zmartwychwstaniu.

Takie ujęcie odkupienia jest charakterystyczne zwłaszcza dla Tradycji wschodniej.


- Offca - 22-11-2005 15:38

semper_malus napisał(a):Ech nie to- uzurpuje sobie monopol na zbawienie.

Ale semper! A kto inny ma mieć na to monopol, skoro nikt inny człowieka nie zbawił :!: Tylko Jezus tego dokonał! Więc nie rozumiem skąd Twoje wąty... Nie chcesz wierzyć, nie wierz - Twoja osobista sprawa i nic mi do tego. Ale po prostu nie ma innego zbawiciela. Zaden inny wymyślony przez ludzi bożek nie zbawił świata od grzechu i śmierci. Tylko Jezus to zrobił. Po prostu.

Moniczka napisał(a):Bo stwierdzenie że zamiast mnie kojarzy mi się jednoznacznie z tym co napisałam: z zemstą.

A ja sugerowałam Ci zamiast? :mrgreen:
Bo może tak to zabrzmiało, ale chciałam ukazać kwestię, że to nie my musieliśmy składać taką ofiarę przebłagalną jak Jezus, ale, że zrobił to właśnie Jezus i nie zamiast nas, tylko za nas! I to jest właśnie miłość Boga Uśmiech


- TOMASZ32-SANCTI - 22-11-2005 19:30

Gregoriano napisał:
Cytat:Tomasz podał błedną interpretację, z którą się nie zgadzam i nie znajduję potwierdzenia dla niej w nauczaniu Kościoła. Karą za grzech nie jest krzyż!!!!! Jeśli by tak było to Bóg byłby nie źle mściwy. Nie dość, że zgrzeszyliśmy i już za grzech jest śmierć to jeszcze Bóg by dokładał do tego karę krzyża.... Karę sami na siebie nakładamy kiedy wchodzimy w grzech, który jest wejściem w brak szczęścia.

Greg, nie zgadzasz się z tym co napisałem, bo źle to zrozumiałeś.
Ja nie twierdzę,że karą za grzech jest krzyż.
Chodzi o to,że Jezus był bez grzechu w przeciwieństwie do człowieka, który grzeszy przeciw Bogu i zasłużył na karę, dlatego tak to ująłem, bo patrząc na oblicze Chrystusa który został ukrzyżowany za nasze grzechy to tak naprawdę patrząc się na nasze postępowanie, my powinnismy zająć to miejsce na krżyzu.
Ale tak się nie stało,ponieważ Bóg zna naturę człowieka i wie,że człowiek jest słaby i z miłości do człowieka Bóg posłał swojego Syna, by wybawił ludzi od śmierci jaką jest grzech, by śmierć nie panowała nad człowiekiem.

To, że tak napisałem wcale nie musi świadczyć o tym,że jest to błędne myślenie. Wystarczy przyjrzeć się sobie, swemu postępowaniu, czy nie jesteśmy gorsi od Chrystusa, który nie zgrzeszył? Patrząc na krzyż i na swoje postępowanie czy nie uważasz,że to miejsce powinien zajmować grzesznik a nie Chrystus?
Ale wcale nie musi to oznaczać,że karą za grzech powinien być krzyż. Kiedyś krzyż był symbolem odrzucenia, grzechu, bluźnierstwa, z chwilą, gdy Chrystus umarł za nas krzyż stał się symbolem chwały, bo na krzyżu została pokonana śmierć i pokonał ją Chrystus, który niczym sobie nie zasłużył na nią, ale wypełnił wolę Boga przyjmując całe cierpienie na siebie, by człowiek nie umarł ale miał zycie wieczne.

Możesz tego nie przyjmować, możesz się z tym nie zgadzać, ale tak jest. Doświadczyło tego wielu świętych i miało to samo przekonanie,że to oni powinni wisieć, a nie Chrystus.
Jak tylko znajdę te fragmenty to ję zamieszczę.
Warto też pamiętać,że każdy grzech, który popełniamy nadal jest traktowany jako rana, którą się zadaje Chrystusowi, jakby się wbijało w jego ręce gwożdzie, jakby się go znowu przybijało do krzyża. Za co? Za to,że wybawił nas os śmierci?

Zatem moja wypowiedź jest oparta na logicznym myśleniu, czyli porównaniu osoby Chrystusa ze mną, jego życia z moim, kazdego z nas. My go przybiliśmy do krzyża, swoimi grzechami, ale czy on miał nam to za złe,nie przeklinał nas, nie złorzeczył, ale modlił się za tych, którzy go przybijali, którzy go tak skatowali i za nich i za nas umarł, nie my, lecz On.
Czy my mamy świadomość,że swoimi grzechami zabiliśmy Chrystusa?
Wątpię. Trudno nam się do tego przyznać, prawda?
Czy mamy świadomość,że ponownie go zabijamy swoimi grzechami?
Wątpię. Tym bardziej,że on już nie ma natury człowieka, lecz Boga, moze jego to nie boli? On cierpi nadal widząc takich, którzy odrzucają jego miłość, to co uczynił dla nas.
Czy widzisz tutaj coś błędnego z nauką Kościoła,bo ja nie, złego?

Pozdrawiam


- jswiec - 22-11-2005 19:44

TOMASZ32 napisał(a):Patrząc na krzyż i na swoje postępowanie czy nie uważasz,że to miejsce powinien zajmować grzesznik a nie Chrystus?
Ależ właśnie grzesznik JUŻ jest na krzyżu, a nawet było ich dwóch wokół Jezusa! Obaj łotrowie symbolizują w Ewangelii "ukrzyzowany świat" w wyniku swojej decyzji odejścia od Boga. A Jezus zszedł do tej właśnie sytuacji, do tych łotrów, w którym każdy z nas może siebie odnaleźć.... Nie było to tak, że Dobry łotr zaufał Jezusowi, a Jezus rzekł wtedy do oprawców: no dobrze, ukrzyżujcie mnie ZAMIAST niego!
Przemysl proszę ten zedumiewający wiersz:
Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata. (Gal 6,14)
W krzyżu widać bowiem 2 rzeczy:
- świat jest skazany na koniec podobny do ukrzyzowania [jak obaj łotrowie]
- dawny człowiek jest w chrześcijaninie ukrzyżowany, a zastępuje go nowy człowiek

[ Dodano: Sro 23 Lis, 2005 11:39 ]
TOMASZ32 napisał(a):Doświadczyło tego wielu świętych i miało to samo przekonanie,że to oni powinni wisieć, a nie Chrystus.
Jak tylko znajdę te fragmenty to ję zamieszczę.
O, to by wniosło istotne światło do dyskusji. Natomiast w Psalmach mamy do czynienia z sytacją człowieka, który już jest w beznadziejnej sytuacji i Bóg którego wyciąga z grzęzawiska, na przykład:
Wybaw mnie, Boże,
bo woda mi sięga po szyję.
Ugrzązłem w mule topieli
i nie mam nigdzie oparcia,
trafiłem na wodną głębinę
i nurt wody mnie porywa.
Zmęczyłem się krzykiem
i ochrypło mi gardło,
osłabły moje oczy,
gdy czekam na Boga mojego. [Ps 69,2-4]

Pan niech będzie przez wszystkie dni błogosławiony:
ciężary nasze dźwiga Bóg, zbawienie nasze.
Bóg nasz jest Bogiem, który wyzwala,
i Pan Bóg daje ujść przed śmiercią. [Ps 68, 20-21


TOMASZ32 napisał(a):Czy my mamy świadomość,że swoimi grzechami zabiliśmy Chrystusa?
Wątpię. Trudno nam się do tego przyznać, prawda?
Czy mamy świadomość,że ponownie go zabijamy swoimi grzechami?
Wątpię. Tym bardziej,że on już nie ma natury człowieka, lecz Boga, moze jego to nie boli? On cierpi nadal widząc takich, którzy odrzucają jego miłość, to co uczynił dla nas.
Czy widzisz tutaj coś błędnego z nauką Kościoła,bo ja nie, złego?
Gdy rozumuje się w taki sposób, potrzebna jest wielka precyzja.
A zatem, Chrystusa przybiły do krzyża grzechy ludzi, którzy nie mogli znieść kogoś, kto żyje zgodnie z zamysłem Bożym i jest wiernym Synem Ojca. Gdyby Chrystus nie umarł w taki sposób, to znaczy, że grzechu pierworodnego nie ma, albo że nie należałoby się nim za bardzo przejmować. [Ta myśl jest szerzej rozwinięta w encyklice "Dominum et Vivificantem"] Bowiem Krzyż jednoznacznie demaskuje całe okropieństwo grzechu człowieka i upadek jego natury [odziedziczonej po Adamie].
Nie jest zatem prawdą, że - jak to pisał np. pewien biskup florencki w XV w. - że gdyby ludzie Chrystusa nie ukrzyżowali, to Maryja sama by go przybiła do krzyża, aby wyjednać nasze odkupienie. Właśnie tego typu "pomysły" Reformacja posunęła do absurdu, a jansenizm dokonał podobnego dzieła spustoszenia w katolickim duszpasterstwie.

Po drugie mój udział w ukrzyżowaniu Chrystusa jest oczywisty, bo dzielę tę samą upadłą naturę z tymi, którzy w tym akcie bezpośrednio uczestniczyli: mogę tylko zastanowić się, jaka rola najlepiej by mi pasowała: Piotra, Judasza, Piłata, rzymskiego żołnierza, arcykapłana, współwiszącego łotra.... Okazuje się, że dość łatwo mogę odkryć te postawy w sobie, jeśli tylko mam odwagę wejść w siebie.

Po trzecie, rzeczywiście krzyżuję Chrystusa ponownie, ponieważ otrzymałem go na chrzcie w postaci embrionu Nowego Człowieka, a teraz mój dawny człowiek może, za przyzwoleniem mojego serca, rzucić się na niego, niczym Kain na Abla, i dosłownie zamordować:
Krzyżują bowiem w sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko [Hbr 6,6]

A Chrystus jest nie tylko w niebie ! Owszem, Jego wcielenie trwa dalej w każdym chrześcijaninie i w sakramentalnych znakach [szczególnie w Eucharystii].

[ Dodano: Sro 23 Lis, 2005 12:02 ]
Dodatkowo można wskazać na Psalm 38[37] jako na opis sytuacji "ukrzyżowanego świata", który przyzywa ratunku od Boga.


- Gregoriano - 23-11-2005 13:53

TOMASZ32 napisał(a):Chodzi o to,że Jezus był bez grzechu w przeciwieństwie do człowieka, który grzeszy przeciw Bogu i zasłużył na karę, dlatego tak to ująłem, bo patrząc na oblicze Chrystusa który został ukrzyżowany za nasze grzechy to tak naprawdę patrząc się na nasze postępowanie, my powinnismy zająć to miejsce na krżyzu.
Ale tak się nie stało,ponieważ Bóg zna naturę człowieka i wie,że człowiek jest słaby i z miłości do człowieka Bóg posłał swojego Syna, by wybawił ludzi od śmierci jaką jest grzech, by śmierć nie panowała nad człowiekiem.

Wg mnie znów podkeślasz naruszenie Bożego porządku ordo, za którego przekroczenie należy się kara. To mi sie kłóci z Bogiem, który jest Miłością. Może starasz się odciąć od tej teologii ale jakoś to trudno ci wychodzi.

TOMASZ32 napisał(a):Możesz tego nie przyjmować, możesz się z tym nie zgadzać, ale tak jest. Doświadczyło tego wielu świętych i miało to samo przekonanie,że to oni powinni wisieć, a nie Chrystus.

Moja opinia: gdy spoglądali na krzyż, kontemplowali go i widzieli orgom cierpienia, który spadł na Jezusa nie słuszne z naszej winy, z powodu grzechu, dostrzegali wielkość ludzkiego odejścia od Boga. Widzieli nie słuszność cierpienia Boga a zarazem Jego miłość, która w tej perspektywie okazuje się przymiotem Boga bez dna!!!! Cóż z tego wynika? Dla mnie - nie ma miejsca tutaj na karę jaka ponoć należną człowiekowi za grzech. Niby mówisz, że za grzech nie należy się krzyż ale zdaje się mówisz otwarcie o karze? Nie ważne jaka ona jest. Krzyż to pochylenie się Boga nad ludzką przepaścią grzechu w dwojakim sensie - ogrom grzechu oraz ogrom miłości. Bóg niekarze człowieka za Bogobójstwo tylko usprawiedliwa. Zmartwychwstanie jest dla nas.

TOMASZ32 napisał(a):Warto też pamiętać,że każdy grzech, który popełniamy nadal jest traktowany jako rana, którą się zadaje Chrystusowi, jakby się wbijało w jego ręce gwożdzie, jakby się go znowu przybijało do krzyża. Za co? Za to,że wybawił nas os śmierci?

Dobrze. Jednak Bóg nie karze dodatkowo za to człowieka.

TOMASZ32 napisał(a):Zatem moja wypowiedź jest oparta na logicznym myśleniu, czyli porównaniu osoby Chrystusa ze mną, jego życia z moim, kazdego z nas. My go przybiliśmy do krzyża, swoimi grzechami, ale czy on miał nam to za złe,nie przeklinał nas, nie złorzeczył, ale modlił się za tych, którzy go przybijali, którzy go tak skatowali i za nich i za nas umarł, nie my, lecz On.

Chyba wychodzisz z założenia, że skoro za mnie umarł to ja również musiałbym podobnie umrzeć???? To raczej jest nie do przyjęcia. Krzyż jest czymś akcydentalnym, przypadkowym a doprowadzili do tego ludzie sami! Jezus natomiast dlatego umarł, iż trwał niezmienne w miłości Boga.

TOMASZ32 napisał(a):Wątpię. Tym bardziej,że on już nie ma natury człowieka, lecz Boga, moze jego to nie boli? On cierpi nadal widząc takich, którzy odrzucają jego miłość, to co uczynił dla nas.

Jezus ma naturę człowieka tylko obecnie jego natura ludzka jest w pełni przebóstwiona. Gdyby to podważyć to całe zbawienie "bierze w łeb" jakby to powiedzieć. Tu coś niejasny jesteś.

TOMASZ32 napisał(a):Czy widzisz tutaj coś błędnego z nauką Kościoła,bo ja nie, złego?

W tym, że Jezus umarł przez nasze grzechy nie wiedzę nic złego, natomiast w aluzjach do jakieś kary, która Jezus wycierpiał za nas to mam wątpliwości.


- jswiec - 23-11-2005 17:48

Gregoriano napisał(a):Wg mnie znów podkeślasz naruszenie Bożego porządku ordo, za którego przekroczenie należy się kara. To mi sie kłóci z Bogiem, który jest Miłością.
Przekroczenie Bożego porządku musi zemścić się na przekraczającym go. Jeśli ktoś buduje na piasku, a nie na skale, to dom mu się nieuchronnie zawali. Ale dlatego, że taka jest naturalna konsekwencja grzechu, a nie dlatego, że Bóg go ukarał jakąś dodatkową karą.

Gregoriano napisał(a):Bóg niekarze człowieka za Bogobójstwo tylko usprawiedliwa. Zmartwychwstanie jest dla nas.
No właśnie.... Szczęśliwy
Tylko trzeba jeszcze przyjąc ten dar. Uśmiech

Gregoriano napisał(a):Krzyż jest czymś akcydentalnym, przypadkowym a doprowadzili do tego ludzie sami!
To, że sprawiedliwy Jezus żyjący w upadłym świecie [oddalonym od Boga] został w tak okrutny sposób zamordowany, nie było przypadkowe. Gdyby tak nie było, to grzech pierworodny też byłby fikcją. Prędzej czy później musiało do tego dojść, aby zdemaskować odstępstwo człowieka...

Natomiast to, że było to akurat na rzymskiej szubienicy i w takich, a nie innych okolicznosciach - to rzeczywiście przypadek. IMHO tylko Wcielenie [jakaś jego forma, niekoniecznie taka jak w NT] było czymś zamierzonym "od założenia świata" [por. Ef 1,4+], natomiast konieczność odkupieńczej śmierci to dopiero wynik grzechu Prarodziców. A nawet i to nie do końca, ponieważ Bóg mógł zbawić rodzaj ludzki inaczej, ale nie tak wspaniale jak to uczynił przez Jezusa. [nasza odkupiona natura nie byłaby wtedy lepsza od natury Prarodziców sprzed grzechu, a być może i mniej doskonała]

W każdym razie Jezus na pełno nie był w swoim życiu "ściśle zdeterminowany" przez proroctwa ST dotyczące Jego osoby, co najwyżej przez Boże obietnice, które one zawierały.