Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Grochem o ścianę, a może.... - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Ewangelizacja (/forumdisplay.php?fid=8)
+--- Dział: Ewangelizacyjna Pomoc (/forumdisplay.php?fid=22)
+--- Wątek: Grochem o ścianę, a może.... (/showthread.php?tid=714)

Strony: 1 2


- Ajfen - 31-08-2005 11:19

To nie są normalni ateiści. Normalny ateista, to jest ktoś. On potrafi racjonalnie i spokojnie wytłumaczyć dlaczego nie wierzy w istnienie Boga, a taki wojownik, który robi dużo szumu, to zwykły antyklerykał, któremu kościół kiedyś wyrządził jakąś krzywdę(tak mu się wydaje) i jest tak słaby psychicznie, że nie może sobie z tym porradzić i wyładowuje swoją agresję udając mocnego. A trzeba tu powiedzieć, że jest mocny, ale tylko w gębie, bo sam nie jest lepszy od tych, których krytykuje i obraża. Nie możemy więc mylić ateistów z antyklerykałami. To dwie, całkiem różne definicje dwóch, całkiem różnych grup społecznych.


- Wojtek37 - 31-08-2005 11:49

Jedno jest prawdą, jak ktoś tu już zauważył, mamy świadczyś swoją postawą, czyli zasiewać pole. Nie my będziemy zbierać żniwa, lecz inni, może nawet nigdy się nie dowiemy jaki to wywarło skutek. Ale to już nie nasza sprawa, lecz Boga i tych co słuchali.


- ddv - 31-08-2005 16:49

Masz rację, Ajfenie ...
Spotkałem kilku ateistów - nie negują oni zazwyczaj zasadności Wiary i nie atakują Kościoła za niepopełnione "grzechy".
Po prostu - wybrali inną drogę - nieco bardziej im odpowiadającą ...
Jednak - często sami się zastanawiają, czy postapili słusznie ...


- Aslan - 31-08-2005 17:28

ddv napisał(a):Jednak - często sami się zastanawiają, czy postapili słusznie ...

rzadko 'udawany' ateista powie, że nie postąpił słusznie, wybierając swoją drogę. raczej będzei sam próbował sobie wmawiać, że robi słusznie, wynajdując coraz to nowe preteksty do atakowania Religii. preteksty, ktore mozna wrzucic do sedesu i spuścić- tyle są warte.

ale zdarzało mi się słyszeć z ust nawet najbardziej zagorzałych ateistów słowa nadziei, 'że coś jednak po śmierci jest'....

pomagać trzeba takim ludziom, ot, co!


- Ajfen - 31-08-2005 20:05

Ale nie pomożemy im rewanżując się atakami na ich osoby. Atakują nas, to niech atakują. My musimy im pokazywać swoim życiem, że jest w nim głęboko zaszczepiona miłość Chrystusowa. Pokażmy im, że Kościół, to nie administracyjna sieć pod dowództwem pazernego kleru(jak oni to widzą), ale żywa wspólnota ludzi zjednoczonych w molitwie do Boga i w miłości zaszczepionej przez Chrystusa. Miłości, która nie pozwala nikogo skrzywdzić, nikomu nie pomóc. Miłości, która zdolna jest do oddania życia za drugiego(nawet nieznajomego) człowieka.


- Aslan - 31-08-2005 20:34

Ajfen napisał(a):Ale nie pomożemy im rewanżując się atakami na ich osoby. Atakują nas, to niech atakują. My musimy im pokazywać swoim życiem, że jest w nim głęboko zaszczepiona miłość Chrystusowa.


przede wszystkim radością ze swojego życia. z prawdziwego życia Z Tym, Który Jest i umacnia, daje radośc, pokój i zbawienie... przeciwstawiając ich niepokoje naszemu pokojowi , który w naszym secu panuje...


- Ajfen - 31-08-2005 20:39

Cytat:przede wszystkim radością ze swojego życia. z prawdziwego życia Z Tym, Który Jest i umacnia, daje radośc, pokój i zbawienie... przeciwstawiając ich niepokoje naszemu pokojowi , który w naszym secu panuje...
A czymże to jest, jeżeli nie miłością? Wszystko w miłości ma swój początek, bo Bóg jest miłością. A kiedy piszę wszystko, to mam na myśli wszystko. Wszystko włącznie z naszym życiem. Miłość to... nieskończoność. Nie da się tego wyrazić słowami.


- TOMASZ32-SANCTI - 11-09-2005 20:48

Ja raz przyprowadziłem ateistkę do kościoła na katechezy wstepne.
Nie chciała się przeżegnać, na katechezie została, ale była to pierwsza i ostatnia katecheza na jakiej była. Jednak nie neguje kościoła, nie obraża go wszelkimi stwierdzeniami. Ale często spotykam sie z osobami, którym trudno jest cokolwiek powiedzieć i mają naprawdę masę argumentów w rękawie,by bronić się przed próbą ich nawracania. Niestety w sieci spotkałem ich najwięcej.
Uderzenia w kościół są tak mocne, że żadne argumenty do takich ludzi nie trafiają. Można pisać tysiące postów z takim człowiekiem i tak do niego nic nie dociera. To jest najgorsze, dlatego za takich upartych ludzi i zamkniętych na wszelkie argumenty trzeba się modlić, tak więc polecam ich waszej modlitwie i sam dołączam do tego grona modlących się za tych ludzi.

Pozdrawiam


- msg - 12-09-2005 01:37

TOMASZ32 napisał(a):Niestety w sieci spotkałem ich najwięcej.
A może jednak "stety", bo widzisz ilu tych ludzi jest i jak wiele potrzeba modlitwy za nich z naszej strony.

TOMASZ32 napisał(a):Uderzenia w kościół są tak mocne, że żadne argumenty do takich ludzi nie trafiają
Z drugiej jednak strony mimo tych mocnych uderzeń Kościół cały czas trwa i raczej ma się dobrze. A że argumenty do takich ludzi nie trafiają to mnie to specjalnie nie dziwi, ponieważ wiara zaczyna się tam, gdzie kończy się rozum, a większość ateistów to przecież zadeklarowani racjonaliści.

Jak już gdzieś tutaj było pisane trzeba takim ludziom uświadamiać potrzebę "nie zatwardzania serca" i otwarcia się na działanie Boga, ponieważ jak już się Go doświadczy, a nie tylko zrozumie, to zaczyna się prawdziwie wierzyć. Łatwo to się pisze, ale wykonanie jest o wiele trudniejsze...

TOMASZ32 napisał(a):często spotykam sie z osobami, którym trudno jest cokolwiek powiedzieć i mają naprawdę masę argumentów w rękawie,by bronić się przed próbą ich nawracania
Wiesz, co do ilości argumentów to jest ich nieskończona ilość, ale kontrargumentów też. Tutaj wszystko zależy od (nie)chęci tej osoby: albo da Bogu szanse, albo nie.


- ddv - 12-09-2005 16:56

msg napisał(a):(...) A że argumenty do takich ludzi nie trafiają to mnie to specjalnie nie dziwi, ponieważ wiara zaczyna się tam, gdzie kończy się rozum, a większość ateistów to przecież zadeklarowani racjonaliści.
Wybacz, bracie msg ale nie zgodzę się tutaj z Tobą.
Rzecz w tym, że niejednokrotnie próbowałem tłumaczyć "ateistom" iż istnieją sprawy ludzkim rozumem niewytłumaczalne - jednak ludzki rozum potwierdza ich niezwykłość (np. sprawa cudów z Lanciano, Fatimy czy badań nad Całunem Turyńskim).
No cóż - wbrew racjonalizmowi szukali oni wielu wykrętów by tylko nie uznać faktów potwierdzonych przez naukę.
Nie nazwałbym tego zatem "racjonalizmem". Nazwałbym taką postawe raczej "zapatrzeniem w własne poglądy" ... Smutny

Co do reszty - oczywiście zgoda Uśmiech


- Anies - 16-09-2005 20:37

Ja często spotykam się na necie z ludzmi którzy nie znają Boga, staram sie byc "normalna" tzn nie uzywac języka religii bo oni tego nie rozumieją, natomiast zadaje tzw trudne pytania skłaniające do refleksji, które pozwalaja mi poznac poglądy człowieka z którym rozmawiam..zdarzyło sie ze niektórzy ucielkiOczko ale tez mam kilka osób które sa na drodze do Pana ( 2 osoby były na kursie filipa).


- Annnika - 17-09-2005 22:11

Anies napisał(a):Ja często spotykam się na necie z ludzmi którzy nie znają Boga, staram sie byc "normalna" tzn nie uzywac języka religii bo oni tego nie rozumieją, natomiast zadaje tzw trudne pytania skłaniające do refleksji, które pozwalaja mi poznac poglądy człowieka z którym rozmawiam..zdarzyło sie ze niektórzy ucielkiOczko ale tez mam kilka osób które sa na drodze do Pana ( 2 osoby były na kursie filipa).

Ja robię dokładnie tak samo, akurat przyjaciel na FIlipa idzie Duży uśmiech

Byleby nie przesadzać, ewagelizacja przez relację Uśmiech