Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Homilie- jak powinny być wygłaszane. - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Liturgia (/forumdisplay.php?fid=36)
+--- Wątek: Homilie- jak powinny być wygłaszane. (/showthread.php?tid=848)

Strony: 1 2 3 4 5 6


- TOMASZ32-SANCTI - 01-10-2005 23:37

Annnika napisał(a):Katechistów Duży uśmiech ?? Wolę określenie ewangelizatorów Oczko

Ale fakt. Dla wielu świadectwo świeckiego jest bardziej wiarygodne od świadectwa kapłąna :roll: , chociaż ja osobiście się dziwię temu, ale no cóż, nie muszę wszystkiego rozumieć Duży uśmiech

Jak zwał tak zwał, dla mnie oznacza to tego samego człowieka, który pragnie swoim doświadczeniem i swoim świadectwem postępowania zgodnie z wolą Boga świadczyć o miłości Boga,głosić Słowo Boże. Wiarygodne jest może dlatego, że taki człowiek styka się z takimi problemami co ci, którzy Boga nie znaja lub odeszli od Kościoła z różnych powodów. Przeciętny człowiek mógłby spokojnie powiedzieć: " co może wiedziec ksiądz o trudach życia i wychowywania dzieci?, nic!" A osoba świecka ma takie doświadczenie i może naprawdę dać bardzo dobre świadectwo działanie Boga w swoim zyciu, dzięki, któremo wile osób może się nawrócić.

Pozdrawiam


- Annnika - 02-10-2005 12:44

Rzecz w tym, że ksiądz też z drzewa sie nie wziął i na krzaku nie wyrósł, sam pochodzi z rodziny, ma dalszą rodzinę, kuzynówi kuzynki zamężne/żonatych, rodziny przyjaciół i z własnego i zaobserwowanego przykłauy rodzinę i warunki życia zna.

A nazewnictwa czepiam sie na tyle, że zacząć należy zawsze od ogłoszenia Ewangelii, a dopiero potem przejść do katechezy, inaczej to tylko indoktrynowanie i tresura Smutny

Wiem, że rozumiesz różnicę, ale dla kogoś innego problem z nazewnictwem może doprowadzać do nieporozumień Oczko

Pozdrawiam Cię, bardzoooooo i baaaaaaaaaardzo serdecznie Uśmiech


- msg - 03-10-2005 00:06

A ja właśnie znalazłem takie coś w liście do Koryntian:
Cytat:I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nic nie miały z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza operiała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy bożej
[1Kor2,3-5]



- Aslan - 03-10-2005 19:28

czyli można powiedzieć, że z tego cytatu wynika ważna teza, jakoby Duch w wiernych miał więcej do działania niż słowo przekazywane przez głoszących je.
innymi słowy, nie sama treść jest ważna, ale czyn Ducha, który daną treść wlewa do serca. oczywiście mogę się mylić.
pozdrawiam.


- Annnika - 03-10-2005 21:54

Aslanie, możesz rozwinąćUśmiech :?:


- Aslan - 03-10-2005 22:19

może po kolei:
msg napisał(a):I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni i z wielkim drżeniem
- moze warto pamiętać, że bez Ducha sami nic nie zrobimy- jest tylko strach, i obawa o słysznośc naszych czynów.
msg napisał(a):A mowa moja i moje głoszenie nauki nic nie miały z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy
- ten cytat mnie trochę zadziwia, jest trochę sprzeczny, nie uwazacie? 'nic nie mialy z uwodzących słów mądrości', ale zarazem 'były ukazywaniem Ducha i mocy'- jakim sposobem? zastanawiam się ciągle. przeciez gdy Paweł głosił naukę, to musiał to czynić przekonująco mocą Ducha. ale zarazem mówi, że nie była owa nauka przekonująca...
msg napisał(a):aby wiara wasza operiała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy bożej
kolejna zagadka- skoro wiara opiera się na Słowie, które powstało pod natchnieniem Ducha, to zarazem opiera się na mocy Bożej, prawda?
napisałem: nie sama treść jest ważna, ale czyn Ducha, który daną treść wlewa do serca.
można to rozszerzyć na płaszczyzne pojmowania: sami nie jesteśmy w stanie nic pojąć, czytamy Słowo jak zwykłą księgę. a Duch, który daje nam poznanie, i tak jest najważniejszy. to na tyle tym razem.
z Bogiem!


- TOMASZ32-SANCTI - 03-10-2005 23:51

Aslan napisał(a):może po kolei:
msg napisał(a):I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni i z wielkim drżeniem
- moze warto pamiętać, że bez Ducha sami nic nie zrobimy- jest tylko strach, i obawa o słysznośc naszych czynów.
msg napisał(a):A mowa moja i moje głoszenie nauki nic nie miały z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy
- ten cytat mnie trochę zadziwia, jest trochę sprzeczny, nie uwazacie? 'nic nie mialy z uwodzących słów mądrości', ale zarazem 'były ukazywaniem Ducha i mocy'- jakim sposobem? zastanawiam się ciągle. przeciez gdy Paweł głosił naukę, to musiał to czynić przekonująco mocą Ducha. ale zarazem mówi, że nie była owa nauka przekonująca...
msg napisał(a):aby wiara wasza operiała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy bożej
kolejna zagadka- skoro wiara opiera się na Słowie, które powstało pod natchnieniem Ducha, to zarazem opiera się na mocy Bożej, prawda?
napisałem: nie sama treść jest ważna, ale czyn Ducha, który daną treść wlewa do serca.
można to rozszerzyć na płaszczyzne pojmowania: sami nie jesteśmy w stanie nic pojąć, czytamy Słowo jak zwykłą księgę. a Duch, który daje nam poznanie, i tak jest najważniejszy. to na tyle tym razem.
z Bogiem!

Święty Paweł był takim samym narzędziem w rękach Boga, jakim są dziś wszyscy, którzy głoszą Słowo Boże, nikt nie robi tego sam od siebie, ale robią to mocą Ducha Bożego. I to on działa a nie żadna przekonująca mowa człowieka.

Pozdrawiam


- msg - 04-10-2005 00:01

Aslan napisał(a):- ten cytat mnie trochę zadziwia, jest trochę sprzeczny, nie uwazacie? 'nic nie mialy z uwodzących słów mądrości', ale zarazem 'były ukazywaniem Ducha i mocy'- jakim sposobem? zastanawiam się ciągle. przeciez gdy Paweł głosił naukę, to musiał to czynić przekonująco mocą Ducha. ale zarazem mówi, że nie była owa nauka przekonująca...
Ja to przepisalem z Biblii Tysiąclecia, więc najlepiej przeczytaj sobie komentarz do tego wersetyu, bo nie chcę nic przeoczyć, a teraz nie mam Pisma pod ręką


- voska - 04-10-2005 13:47

Dużo wątków tu poruszyliście i do kilku chciałabym nawiązać, bo temat strasznie ciekawy Uśmiech
Zatem od pczątku.
Jeśli chodzi o dostosowywanie treści i formy kazań do grupy do której sie mówi uwazam to wręcz za niezbędne. Nie chodzę u nasz w parafii na Msze dla dzieci, ale wiem że kaania są dostosowane. Nie chodzę-bo nie wiele z nich wynoszę. Lubię bajki, ale trochę z nich wyrosłąm. Mam wybór i to mnie cieszy. Jeśli chodzi o młodzież to w sumie jezyk którym posługują sie dorośli przeciętny nastolatek rozumie więc nie widze potrzeb dopasowywania formy, natomiast jak najbardziej należałoby dopasować treść. Młodziezy nie powinno sie mówic o bezrobociu, problemach z pracą czy wychowywaniu dzieci - mają jeszcze na to czas. Czy nie lepiej powiedziec im o czystości, skromności, zagrożeniach okultyzmu, szkole itp. To ich dotyczy teraz.

Druga sprawa to dostosowywanie Liturgii... Rzecz na osobny temat. Powiem tak. Liturgia jest uprzywilejowanym miejscem spotkania z Chrystusem. Źrodłem i szczytem życia Chrześcijańskiego, uobecnieniem i pamiątką wydarzn zbawczych, które dokonały sie niemal 2000 lat temu. To jest Misterium, zagadka i tajemnica. I moe niech tak pozostanie. Nie róbmy z tego koncertu, przedstawienia teatralnego, czy miejsca gzie mogą zaprezentować swoje zdolności grupy parafialne. Ma być pieknie i godnie zodnie z OWMR. Dostosować kazanie, komentarze, pieśni (dobrane zgodnie z Musicam Sacram) Tyle dostosowana. żeby nie pojawiały się potem na forach tematy "Nadużycia liturgiczne" czy artykuły "Msza infantylna".

kolejna sprawa. W naszej diecezji jest jeden ksiądz doktor, który głosi niesamowicie mądte stricte teologiczne kazania. Jest biblistą, demonologiem i angelologiem. Mówi o rzeczach bardzo trudnych.Na kazdej parafii na którą trafi wyjaśnia od poczatku Katechizm. Mówi jtak, że wszyscy rozumieją. Używa terminologii teologicznej, fiozoficznej i tłumaczy ją na polski zrozumiały dla przecietnego parafianina język. Ludzie z jego parafii wiedzą co to znaczy, że Bóg jest transcendentny i immanentny. Wiedzą co to jest Transsubstancjacja. Uczy ich powoli ale cierpliwie. Jak widać da się.

Kolejna rzecz do długośc kazań. Jeśli po 10 minutah kazanie zaczyna być nudne i myśli uciekają to znaczy ze kazanie jest nudne... Na rekolekcjach mojej wspólnoty nasz pasterz mówił dwie godziny. Nawet nie wiedzieliśmy kiedy ten czas minął. Jak skończył Mszę i zobaczyliśmy, która godzina zorientowalismy sie ile mówił. Nie długosć. Tresć i forma. Nawet na 3 minutowym kazaniu można usnąć.

Co dolistu św. Pawła 2 przykłady z życia.
1. Byłam kiedyś w grupie ewangelizacyjnej. Mieliśmy swój standardowy program oparty o kerygmat. 6 pkt. Boża Miłośc, Grzech, Jezus Chrystus, Przyjecie Jezusa jako Pana i zbawiciela, Duch św., Wspólnota. Jeden lub dwa dni w zależności od parafii. Pantomimy, pieśni, świadectwa, metody aktywizujące. Dopracowane wszystko w szczegółach. Rozpadliśmy sie przez rutynę. Nasza ewangelizacja przestała przynosić owoce.
2. Pewien starszy ksiądz przyjechał głosić rekolekcje do parafii mojego znajomego kapłana ks. Grzesia - jednego z pierwszych twórców dzieł ewangelizacji w naszej diecezji. Mówił długo, nudno i monotonnie. X Grzegorz powynajdywał podstawowe błędy. Wkurzał się , bo twierdził że rekolekcje będa zmarnowane. Zero ognia, emocji. Drugiego dna usiadł w konfesjonale. Jeszcze nigdy nie słyszał w jednym dniu tylu spowiedzi ludzi, którzy od wielu wielu lat nie byli w kościele, nie modlili się. Frekwencja po tych rekolekcjach wzrosła o parę procent...
Nam brakło modlitwy i Ducha świętego, zastapiliśmy Go naszymi zdolnosciami i wszystko (dosłownie) diabli wzięli. Jemu brakło uwodzących przekonywaniem słów mądrości, miał natomiast Ducha i moc.


- TOMASZ32-SANCTI - 04-10-2005 18:31

voska napisała:

Cytat:kolejna sprawa. W naszej diecezji jest jeden ksiądz doktor, który głosi niesamowicie mądte stricte teologiczne kazania. Jest biblistą, demonologiem i angelologiem. Mówi o rzeczach bardzo trudnych.Na kazdej parafii na którą trafi wyjaśnia od poczatku Katechizm. Mówi jtak, że wszyscy rozumieją. Używa terminologii teologicznej, fiozoficznej i tłumaczy ją na polski zrozumiały dla przecietnego parafianina język. Ludzie z jego parafii wiedzą co to znaczy, że Bóg jest transcendentny i immanentny. Wiedzą co to jest Transsubstancjacja. Uczy ich powoli ale cierpliwie. Jak widać da się.

I własnie o takie podejście do kazania chodzi. Jeśli się gada tylko w języku teologicznym, to mało kto to rozumie, a jesli sie to od razu tłumaczy na język ludzki to jest wielka szansa, ze kazdy zrozumie, co taki ksiądz chce przekazać.

Pozdrawiam


- loukas - 16-10-2005 23:49

Czy 10-minutowa (max. 15) homilia w niedziele i 3-5-minutowa w dzień powszedni (oczywiście wychodzące lub dochodzące do Ewangelii) są właściwym rozwiązaniem?

Pozdrawiam wszystkich!


- TOMASZ32-SANCTI - 17-10-2005 00:28

loukas napisał(a):Czy 10-minutowa (max. 15) homilia w niedziele i 3-5-minutowa w dzień powszedni (oczywiście wychodzące lub dochodzące do Ewangelii) są właściwym rozwiązaniem?

Pozdrawiam wszystkich!

To zależy od zawartości homili, co ksiądz chce przekazać w homili, jak ma być długa i nudna to wystarczy 10 minut, a jak jakaś naprawdę ciekawa to dla mnie może mówić i 30 minut.

To wszystko zależy od podejścia i sposobu mówienia danego księdza. Także od języka jakim się posługuje, jeśli mówi językiem teologicznym i nie tłumaczy tego na język ludzki to wystarczy te 10 minut. Na dniach to samo.

Pozdrawiam


- loukas - 17-10-2005 15:36

Hmmm trudno mi samemmu oceniać moje homilie, choć inni raczej o nich mówią dość przychylnie (jeżeli już mówią). Natomiast ja sam jestem zrażony do "epopei" i staram się zawrzeć maksimum treści w minimum słów. Oczywiście innymi kryteriami kierują się kazania odpustowe czy nauki rekolekcyjne. W materii zaś zwykłych homilii przyjąłem zasadę o której napisałem powyżej.

PS. Jeżeli ktoś chciałby posłuchać to zapraszam do Włoch (niestety wymagana znajomosc języka) :mrgreen:


- Annnika - 17-10-2005 15:40

Tp Ty, loukasie :?: :jupi: :jupi: :jupi: :jupi: :jupi: :jupi: :jupi: :jupi: :jupi: :jupi: :jupi: :jupi: :jupi:

A na margineise, to prośba do Ciebie, abyś się zgłosił do modków, ponieważ u nas duchowni mają dorobinę inny podpisik - ozdobniejszą plakietkę :mrgreen:

Witam Cię bardzo serdecznie i dziękuję, że przyjąłeś moje zaproszenie Oczko

----------

A do topiku i Twojego pytania : nawet te trzy minuty mogą wystarczyć, jeśli tylko wie się, co się chce przekazać. Nieraz słuchałam półgodzinnych homilii, z których oprócz obolałych gnatków nic nie wyniosłam :twisted: , i także kilkuzdaniowe konferencje czy homilie, które zapamiętałam na baaardzo długo...


- Offca - 17-10-2005 16:26

Annnika napisał(a):A na margineise, to prośba do Ciebie, abyś się zgłosił do modków, ponieważ u nas duchowni mają dorobinę inny podpisik - ozdobniejszą plakietkę Pan Zielony

Bardzo się cieszę, że dołączył do nas kolejny duchowny. Aby dołączyć do grupy duchownych (abys mógł się wyróżniać i żeby każdyw iedział o co chodzi Oczko ) wystarczy jak wejdziesz w górnym menu forum do działu "Grupy" i tam dołączysz do grupy "ksiądz"
Pozdrawiam!


[ Dodano: Pon 17 Paź, 2005 ]
Łoj, proszę o wybaczenie, nie powinnam się chyba do duchownego na "ty" zwracać, ale się troszkę zapędziłam z wrażenia ;P