Lukasz R napisał(a):To ja sobie wymyśliłem, że dzieci przymusowo chodzą do Komunii Świętej w drugiej klasie?
Wcale nie przymusowo. Przecież to czysty fałsz, co Pan pisze.
Lukasz R napisał(a):Na stronach katolickich też wiele osób przedstawia swoje refleksje odnośnie np. istnienia Boga, chodź go nigdy nie widzieli.
Mnie to obchodzi co zeszłoroczny śnieg co inni gdzieś piszą. ja tu z Panem poglądy wymieniam, a nie z innymi.
Lukasz R napisał(a):Wychowanie religijne - szczególnie w tym wieku, jest żadne. Jak grochem o ścianę. Poprostu większość młodzieży nie traktuje religii poważnie.
Po pierwsze: żadne to wychowanie religijne, jeśli dzieci czy młodziez nie utożsamiają się z chrześcijaństwem. Ewidentnie rodzice dali ciała w tym momencie.
I proszę się nie posługiwac patosem - ręczę Panu, że absolutnie nie większość. Wielu młodych wszem. Ale z całą pewnością nie większość.
Lukasz R napisał(a):Dużo zależy od regionu, środowiska, może ksiądz miał szczęście, a może to ja się mylę?
Powtarzam: zależy od rodziny nade wszystko. To co pan wymienia to rzeczy 2,3,4 rzędne.
Lukasz R napisał(a):No proszę, coraz lepiej, zaraz wyjdzie, że tu przyszedłem na polecenie Szatana. Cóż innego można odpowiadać na zarzuty "jadu i kąśliwości"?
To pan to napisał, a nie ja.
[ Dodano: Sro 29 Lis, 2006 23:25 ]
Pan Remisiewicz napisał(a):Owe podręczniki to prawdziwa lawina chwytów erystycznych i sztuczek niczym z reklamy proszku do prania.
Wszystkie książki poświęcone bierzmowaniu, autorstwa biskupa skupiają się na 21 tematach poświęconych wierze. Oprócz tego jednak, każdy ma coś dla siebie. Katecheta ma w swojej książce wskazówki na temat postępowania z młodzieżą, rodzic kilka katechez na temat chrześcijańskiego wychowania dzieci, a młodzież… a młodzież ma zadania, które sprawdza katecheta.
Wszystko to składa się w jedną spójną całość - Kościół wybitnie chce indoktrynować od najmłodszych lat, robi to w sposób szczególnie niebezpieczny bo absolutnie niejawnie.
Znów stek bredni. jak mozna mówić o indoktrynacji w wypadku, kiedy młody człowiek nie dość, że nie posiada całościowego konstuktu doktrynalnego obowiązującego w jego państwie, to na dodatek nie zna żadnego innego?
Pan Remisiewicz napisał(a):Warto zwrócić uwagę, że spośród 21 tematów, aż 4 (!) dotyczą samego Kościoła. Kościoła szkalowanego, zastraszanego i opluwanego - jak zdawać by się mogło po lekturze kilku rozdziałów. Ksiądz biskup Pawłowicz zwraca się bezpośrednio do każdego bierzmowanego: "Zawsze broń go [Kościoła] przed tymi którzy z nim walczą i go osłabiają" (str. 23). Z podobnym apelem występuje też do rodziców: "Obowiązkiem rodziców katolickich jest coraz lepsze poznawanie praw wiary i przekazywanie ich dzieciom jak i obrona wiary osobistej i rodzinnej przed antykatolickimi wpływami" (str. 15). A zatem zero dopuszczenia własnych refleksji. Dzieci, młodzież nie mogą wysłuchać drugiej strony i wyrobić sobie własnego zdania. To zdanie Kościoła jest jedynym słusznym.
Biskup pisze również: "Każdy bierzmowany ma obowiązek szerzyć wiarę i bronić jej słowem i czynem (..). Ten obowiązek powinieneś skutecznie wypełniać" (str. 32)". Czyżby zapachniało tutaj lekko Świętą Inkwizycją? Przemocą? Nie czuję się na siłach by jednoznacznie zinterpretować ten fragment - pozostawiam go więc bez jednoznacznego komentarza.
A skąd ta ponowna sentencyjnośc a propos osobistych refleksji? Bo co do reszty - sądzę, że nikt nie powiniem miec najmniejszych wątpliwości: podejmując jakies życiowe wyzwanie, należy byc konsekwentnym.
Pan Remisiewicz napisał(a):Młodzież jest jak plastelina. Można ją uformować tak jak się chce - zdaje się myśleć Kościół.
"Katecheta powinien uwzględniać w ramach katechezy aktualne wydarzenia w kraju, zwłaszcza w relacji Kościół-państwo i naświetlać je z katolickiego punktu widzenia. Dotyczy to również artykułów, programów radiowych czy telewizyjnych krytycznych wobec Kościoła." (str. 21) - mówi do katechetów Pawłowicz. To co biskup nazywa "naświetlaniem" ja nazwałbym po prostu ogłupianiem i indoktrynowaniem na własną stronę. Bardzo częste jest, iż na lekcjach religii nie dopuszcza się polemiki z nauczycielem - dogmatyka tylko bowiem może uratować doktrynę Kościoła przed trudnymi pytaniami na które znaleźć odpowiedź jest nie lada sztuką.
Młodziez jest przede wszystkim posiadaczem godności ludzkiej. I zadaniem Kościoła jest wsparcie w formacji człowieka ku jego pełni. To co biskup Pawłowicz nazywa tak jak nazywa niech takim pozostanie. Ewentualnie niech zainteresowana osoba oceni, czy za tym pójdzie, czy tez nie. Na razie widzę nieudolna próbe indoktrynowania, która Pan tu próbuje uskuteczniać.
Pan Remisiewicz napisał(a):Dalej mamy napisane: "Należy uczyć właściwego wartościowania, zajmowania katolickiego stanowiska, odważnych wypowiedzi w tym zakresie na terenie szkoły czy w swoim środowisku" (str. 21). To bardzo ciekawy fragment. Zatrzymajmy się nad nim dłużej.
Biskup Pawłowicz w pierwszej części swego zdania - jak widać - nie dopuszcza, w swej pysze, nawet do siebie ani na minutę że może się mylić w swych osądach. To JEGO wartościowanie jest najwłaściwsze i jedyne prawdziwe. Ksiądz zachowuje się jakby pojadł wszystkie rozumy - chodź tylko Bóg jest w doktrynie katolickiej wszechwiedzący.
W drugiej części jego zdania mamy wyjątkowo jasny przykład na chęć indoktrynacji młodych ludzi. Oto bowiem poprzez usta tych którzy zaufali Kościołowi, ta instytucja chce plątać młodym w głowie i zaszczepiać swą zacofaną etykę. Wie bowiem, że w czasach lustracji, afer pedofilskich i krytyki katolickiego Radia Maryja młodzież na księży patrzy z nieufnością. Chce zatem kaznodziei zrobić z młodych wyznawców. Ich zdanie jest bardziej wiarygodne niż puszystego księdza wdzięczącego się na ekranie telewizora czy w sali katechetycznej.
Proszę sobie pomyśleć, że zaiste, biskup nie może się mylić w sprawach wiary i moralności, poniewaz gwarantuje mu to sukcesja apostolska, wskutek której jest on prawowitym i legalnym pasterzem Kościoła Chrystusowego. To Pan w swojej zaciętości nawet nie pofatygował się, by zajrzeć choćby do Katechizmu Kościoła Katolickiego, czy dokumetów soborowych, gdzie mowa jest właśnie o sukcesji apostolskiej.
Pan Remisiewicz napisał(a):Biskup niemalże rozkazuje katechetom: "Ma ona [młodzież - przyp. autora] uznawać wspólnotę Kościoła za swoją (…) i konieczną w swym rozwoju" (str.22). Innymi słowy Kościół chce uzależnić od siebie młodzież. Zrobić to, co robią wszystkie inne sekty. "Bez nas - bez Kościoła Ty nie możesz żyć" - to myślenie chce zaszczepiać i czerpać później z tego zyski.
Właśnie dlatego, że to myślenie się zaszczepiało w młodości, dziś w większości wierzą ludzie starsi. A że nie było mediów i innych zdań na temat etyki czy wiary to rosła młodzież bezmyślna. A co w końcu to Kościół obchodziło? Ważne że mieli wyznawców. Miernych ale wiernych!
Znów sentencje i wnioski wysnute z mchu i paproci. Kościół to wspólnota bosko ludzka. Gdzie ludzie, tam równiez i Bóg jest pośród nich. A tego rezultatem jest kult, a w kulcie sakramenty. Nie ma sakramentów bez kapłanów, bez świątyń. To prawda ewangeliczna. Ale Pana Remisiewicza ewangelia nie interesuje. Bo to przeciez opium dla mas.
Pan Remisiewicz napisał(a):Biskup informuje młodzież: "Wszelkie rozłamy w wierze są sprzeczne z wolą Bożą i rzeczywistością. Są zgorszeniem i grzechem" (str. 77). Znów nasz ksiądz popisuje się pychą i "wszechwiedzą". On bowiem nie wierzy, ale WIE że to jest sprzeczne z rzeczywistością. Wspaniale, więc po cóż Jan Paweł II próbował mediacji z innymi religiami? Po cóż te wysiłki, jeśli ich sens podważyć może jeden biskup?
Jasne, że sa sprzeczne rozłamy z rzeczywistością Bożą. Bo tam gdzie rozłam, tam tez i szatan, który jest ojcem dezorganizacji. Proszę sobie tu buzi nie wycierać Papieżem, bo ani to miejsce stosowne, ani przełożenie problemu właściwe. Poza tym: w Kościele nikt nikomu nie zakazuje kontaktowac się z wyzaniami niechrześcijańskimi, ba co więcej - strona katolicka może ważnie zawrzeć małżeństwo z np ateistą, czy krysznowcem.
Pan Remisiewicz napisał(a):Widzimy więc, choć jeszcze "jak przez mgłę" metody działania Kościoła. Zarówno młodzież, jak i rodzice mają być poddani stałej kontroli psychiki, by nie wyszli poza ramy myślenia swej religii.
Ja powiem Panu wprost: pańska wizja Kościoła i jego działania bardziej mi kojarzą się z pijackimi omamami.
Pan Remisiewicz napisał(a):Według jakiej definicji Kościół jest sektą?
Według żadnej
Pan Remisiewicz napisał(a):Według definicji z raportu MSWiA za sektę destrukcyjną można uznać każdą grupę, która posiadając silnie rozwiniętą strukturę władzy, która jednocześnie charakteryzuje się znaczną rozbieżnością celów deklarowanych i realizowanych oraz ukrywaniem norm w sposób istotny regulujących życie członków; która narusza podstawowe prawa człowieka i zasady współżycia społecznego, a jej wpływ na członków, sympatyków, rodziny i społeczeństwo ma charakter destrukcyjny.
Nie jest trudno dopasować poszczególne cechy definicjonalne do Kościoła. Struktura władzy kościoła rzymskiego jest rozwinięta bardzo. Religia ta, ma dla siebie właściwie całe państwo - Watykan, a i tak zaczepia o strukturę władzy innych państw. Oto bowiem przywódca Watykanu przyjeżdża do Polski, a premier, prezydent i ministrowie niczym poddani klęcząc przed nim, całują mu pierścień, zniżając nie tylko siebie, ale państwo które reprezentują na arenie międzynarodowej, do niemalże niewolnika.
Rozbieżność celów z praktyką też nietrudno dostrzec. Benedykt XVI, siedząc na złotym tronie, w pozłacanych szatach twierdzi iż nie wolno się bogacić a zakonnik Tadeusz Rydzyk który złożył ślub ubóstwa, kupił helikopter. Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność.
Kościół bardzo chce regulować życie wyznawców. Za grzech bowiem rzymski katolicyzm uznaje nieuczestniczenie w niedzielnej mszy, seks dla przyjemności, nie mówiąc już o rzeczach do indywidualnego rozpatrzenia etycznego jak aborcja czy eutanazja.
Tu widać w stopniu najwyższym, jak się pan kompromituje. Nic a nic nie udało się panu "spasować" definicję MSWiA z stanem faktycznym Kościoła. Poza tym, czy zastanawiał się pan nad tym, iż gdyby KrK był sekta destrukcyjną, to by został zdelegalizowany przez państwo Polskie?
CDN