otacon napisał(a):Podpieranie się tematyką tego forum jest dla mnie niezrozumiałe. Wiara jest wiarą, wiedza jest wiedzą itd... niezależnie od miejsca, gdzie toczy się polemika.
Tutaj mogą dyskutować również ludzie zupełnie innej wiary, dla których słowo "koń" znaczy "koń" a nie np."krowa".
Jak się używa jakiegoś dziwacznego slangu, w którym "przyjęcie na wiarę" = "wiedza na pewno" to nic dziwnego, że powoduje to nieporozumienia.
Mamy wówczas wiele całkowicie sprzecznych ze sobą "pewnych informacji" odnośnie mnóstwa nieweryfikowalnych (niezweryfikowanych do tej pory) empirycznie kwestii. Tylko że pozostajemy wtedy całkowicie poza logiką języka.
"Ekonomia języka" a błędne użycie powszechnie przyjętych terminów - to dwie różne rzeczy.
Absurd goni absurd i tak absurdy bawią się w berka. Twoja propozycja logiki językowej, wyciągnięta zapewne z twojej prywatnej kieszeni, przedstawia się w następujący sposób: wchodzi Augustus na ateista.pl i od ateistów domaga się:
mówcie, że przyjmujecie na swoją wiarę jako pewne, że Boga nie ma, bo jak tak nie mówicie, to jesteście nielogiczni językowo; albo idzie Augustus do restauracji i po krótkiej rozmowie z kelnerem:
proszę nie mówić panie kelnerze, że podajecie wyśmienite cannelloni w sosie beszamelowym, proszę powiedzieć, że przyjmuje pan na swoją wiarę jako pewne, że dziś podajecie wyśmienite cannelloni w sosie beszamelowym, jeśli pan tak nie powie, to inaczej wysławia się pan nielogicznie. ](*,)
otacon napisał(a):Tutaj mogą dyskutować również ludzie zupełnie innej wiary, dla których słowo "koń" znaczy "koń" a nie np."krowa".
A tego to nie wiem na pewno, być może są ludzie innej wiary, dla których desygnatem nazwy koń jest zwierzę z wymionami. Zresztą już na tym forum był wątek, że ślimak to ryba, stąd pewności mieć nie mogę, co do ludzi innej wiary.
otacon napisał(a):Jak się używa jakiegoś dziwacznego slangu, w którym "przyjęcie na wiarę" = "wiedza na pewno" to nic dziwnego, że powoduje to nieporozumienia.
Człowiek inteligentny bierze w nawias cudze pewniki. Nie dyskredytuje ich, ale obserwuje je i analizuje. Stąd człowiek inteligentny wie, że cudze pewniki są cudzymi, a nie jego własnymi, jeżeli cokolwiek innego przyjął za pewne.
octacon napisał(a):Mamy wówczas wiele całkowicie sprzecznych ze sobą "pewnych informacji" odnośnie mnóstwa nieweryfikowalnych (niezweryfikowanych do tej pory) empirycznie kwestii.
Rozmowa o Bogu lub o piekle to są empiryczne kwestie? Od kiedy metafizyka istnieje w związku zgody z empirią? Każda rozmowa, odnosząca się do metafizyki jest zawsze kwestią wiary, a nie jak mylnie niektórzy sądzą, że kwestią wiary bądź niewiary, ponieważ wiara jest kształtowana przez pojęcia abstrakcyjne, których nie da się zmierzyć, zważyć bądź przerachować.
otacon napisał(a):Oczywiście macie prawo do używania dowolnych sformułowań i języka w Waszej wspólnocie. Tylko, moim zdaniem, jest to niepoważne...
A dla mnie całkowicie jest niepoważna cudza logika, która chciałaby zmusić ludzi do takiej rozmowy:
- Przyjmuję na swoją wiarę jako pewne, że piekło istnieje.
- A ja przyjmuję na swoją wiarę jako pewne, że piekło nie istnieje.
- A ja przyjmuję na swoją wiarę jako pewne, że twoja wiara jako pewna jest niepewna.
- A ja przyjmuję na swoją wiarę jako pewne, że nie udowodnisz mi w sposób empiryczny, że piekło istnieje.
- A ja przyjmuję na swoją wiarę jako pewne, że masz rację, że tego w sposób empiryczny nie udowodnię tobie, gdyż na swoją wiarę uważam za pewne, że nie ma takiej miary, wagi lub kalkulatora, abym tym sposobem tobie udowodnił. A zresztą, przyjmuję na swoją wiarę jako pewne, że Wergiliuszem nie jestem i przyjmuję na swoją wiarę jako pewne, że ty Dantem nie jesteś. A jeszcze tylko tobie powiem, że przyjmuję na swoją wiarę jako pewne, że ty mi nie udowodnisz w sposób empiryczny, że piekło nie istnieje.
(etc. etc. etc.)