Lukasz R napisał(a):Ale ja się Helmucie nie oburzam, tylko działanie powinno mieć jakiś sens prawda? A wpisanie do preambuły Trójcy, Zeusa czy Papy Smerfa takiego sensu nie ma.
Oczywiście, że większego sensu to nie ma, słuzy pewnie jedynie zaspokojeniu wybujałych ambicji różnych takich naszych i obcojęzycznych "marków jurków" i klęcznikowych pseudolewicowców.
Ale kto powiedział, że wszystko musi mieć sens? Nudno by było.
Cytat:Co do kundelków. Wiesz, 96% osób nie myśli. Poddaje się instynktom, a jednym z takich instynktów jest to, że jeśli coś się wciska nachalnie, to reakcja jest wprost proporcjonalna, nawet jeśli rzeczywiste poglądy są dużo mniej radykalne. To zresztą było i jest wykorzystywane, jeśli w dyskusji nie szuka się prawdy, tylko ośmieszenia przeciwnika.
Mnie tylko boli fakt, że spora część naszego społeczeństwa słysząc słowo "ateista" ma najgorsze z możliwych skojarzenia. Powiedz publicznie w jakimś zgromadzeniu "jestem ateistą, nie wierzę w boga i nie chodzę do kościoła" a zobaczysz ile osób spojrzy na ciebie z źle ukrywaną niechęcią. Powiedziałbym nawet, że ateiści są dyskryminowani, ale nie będe się bawił w Szczukę czy innego Biedronia
. Niestety, osoby publiczne dolewają oliwy do ognia, przy każdej okazji dając do zrozumienia masom, że ateista to taki "niepełny człowiek", obywatel gorszej kategorii lub też osoba godna współczucia i nawrócenia na jedynie słuszną drogę. My nie potrzebujemy współczucia - niech każdy wierzy w to co sobie tam wybierze, albo niech nie wierzy w nic. Ważne jest tylko to, aby dac spokój ludziom naokoło - nie chodzisz do kościoła? w porządku twoja sprawa. Niestety tak nie jest. Pewna część ludzi nie myśli, jak słusznie zauważyłeś, w dodatku czasem podjudzana jest przez kapłanów, którzy kapłanami być nie powinni bo więcej szkody czynią niż dobrego. Co mam powiedzieć księdzu, który odwiedziwszy nas "po kolędzie" robi mi każdorazowo awanturę, że nie mam slubu kościelnego, wiedząc, że jestem ateistą? A co mam powiedzieć O TYM księdzu...?
Częśc ateistów, niestety zachowuje się podobnie jak ich "przeciwnicy", "antyklerykalizm" jest dla nich na przykład pluciem na widok faceta w sutannie, czy kłócenie się z katechetką o pensje i kochanki wszystkich księży w parafii, żenada normalnie.
trochę nie na temat, wiem