Aperitif napisał(a):Wtedy nie ma co przeciągać owego stanu.
I słusznie prawisz Apertifie.
Im dłużej się zwleka tym bardziej można ulegać pokusom i wchodzić w grzech nieczystości.
Oczywiście jest czas potrzebny na wzajemne poznanie się i jest to czas bardzo ważny, gdyż małżeństwo to nie jest już zabawa w nastolatkową miłość, ale poważne rozpoczęcie wspólnego życia, wspólnych trudów i zmagań, dużej odpowiedzialności za siebie i za innych, szczególnie za potomstwo, które w odpowiednim czasie sie pojawia. Obrona czystości przedamłzęńskiej może później negatywnie wpływać zarówno na samo małżeństwo jak i na przekazywanie wartości chrześcijańskich dzieciom, które jak wiadomo będa brały przykład z rodziców. Tak więc im dłużej się zwleka i odciąga ten fakt przyjęcia sakramentu małżeństwa tym bardziej można szkodzić takiemu związkowi. Znam sytuacje, kiedy pary chodziły ze sobą ok 10 lat i wszystko się waliło.
Myślę, że maks. te dwa lata całkowicie starczają na wzajemne poznanie się i przygotowanie do tego ważnego momentu jakim jest małżeństwo,
Ja często nie rozumiem po co aż takie długie okresy chodzenia, narzeczeństwa. A co gorsze - martwi mnie fakt, że tak długi okres chodzenia ze sobą, narzeczeństwa nie przeszkadza młodym ludziom a te kilkanaście czy więcej spotkań na nauki przedmałżeńskie trudno jest przetrzymać na tyle, aby na siłę załatwiać sobie zaświadczenia o ukończeniu takich nauk bez chodzenia na zajęcia. Zwyczajne lenistwo i lekceważenie sobie tak ważnej sprawy jaką jest sakrament małżeństwa i sam związek małżeński, te wszystkie obowiązki, problemy, sytuacje. Takie nauki wiele pomagają - o ile są dobrze prowadzone. Myślę, że ten czas narzeczeństwa jest właśnie takim czasem, kiedy można się dobrze przygotować do tak ważnej funkcji rodzicielskiej.
To jest czas błogosławiony, ale jeśli umiemy go dobrze wykorzystać.