Polonium napisał(a):Jeśli rodzina jest wierząca, to w przypadku ochrzczonych, lecz nieutwierdzonych w wierze małżonków powinien być zawarty ślub kościelny. Tacy małżonkowie choć z trudem, ale też mogą być sobie wierni, uczciwi wobec siebie, ale wymaga to od nich nieustannej pracy nad sobą i wzajemnego poszanowania.
Czy ja aby dobrze zrozumiałem - tylko wierzący mogą być uczciwymi i wiernymi małżonkami :?: A co niby utrudnia wierność sobie osobom niewierzącym :?: Za chwilę powiesz, że katolicy nie znają pojęcia zdrady małżeńskiej :!:
Wiem, że kk tego nie propaguje ale istnieje ślub katolicki, gdy jedno z narzeczonych nie jest wyznawcą wiary katolickiej... i jest on tak samo obowiązującym sakramentem, jak wszystkie inne - wymaga nieco zachodu lecz istnieje i po spełnieniu prostych warunków można go otrzymać bez kłopotu
Skąd to wiem - bo sam taki otrzymałem... nie lubię kłamać, jeśli nie jest to absolutnie koniecznie a w przypadku kpiny z cudzej wiary /a taką kpiną jest przysięga małżeńska złożona przez osobę niewierzącą/ wręcz karygodne chociaż nie ścigane przez prawo. Natomiast jeżeli ktoś powie, że ma do tego prawo, bo kiedyś go ochrzczono i nie ma znaczenia, że nie ma wiary i nie praktykuje i w takim stanie rzeczy może tak postąpić - to powinien się głęboko pochylić nad swoim morale :?
Mnie nikt nie pytał, czy chcę być ochrzczony a świadomego wyboru dokonałem, gdy do takiego wyboru dojrzałem i niech nikt mi nie wmawia, że jestem wierzącym niejako "z urodzenia". Jestem tym, kim chcę być a jeśli ktoś z tego powodu ma mnie za gorszego - to już jego problem. Kk widać mnie za takiego nie ma, bo ślub w kościele od kapłana rzymskokatolickiego i w majestacie prawa kościelnego otrzymałem. I jestem dumny, że zachowałem poczucie godności własnej i nie naraziłem na szwank cudzej...