omyk napisał(a):Nie Czym innym jest powiedzieć, że 'w nauce nie ma miejsca dla Boga' (to by znaczyło, że wszelkie mechanizmy nauka wyjaśnia sama, nie pozostawiając miejsca dla działania Boga, duchowości, 'nadprzyrodzoności' - w takim wypadku ateista bardzo łatwo potrafiłby udowodnić nieistnienie Boga, bo fakty naukowe zaprzeczałyby koncepcji Jego istnienia. Tymczasem jakoś nikt nigdy tego nie udowodnił - bo tak po prostu nie jest, wiara i nauka nie stoją w sprzeczności ), a czym innym jest stwierdzić, że nauka rozstrzyganiem sporu co do istnienia Boga w ogóle się nie zajmuje. pozdrawiam
Chyba się nie zrozumieliśmy. 'W nauce nie ma miejsca na Boga' - chodziło mi o to, że w nauka nie powinna się zajmować bogami (nie ma do tego narzędzi!). Wtrynianie koncepcji boga (i Boga) w dyskusje o teorii naukowej nie ma sensu, bo wiara jest tylko wiarą. Dobrym fizykiem może być ateista oraz teista. Ale nie mieszajmy bogów w naukę, bo to sensu niema. Dlatego uważam, że 'w nauce nie ma miejsca na Boga'. Żaden normalny ateista nie zacznie naukowo udowadniać, że boga niema. To mija się z celem (pomijając już to, że ateista nie musi tego robić). Teista, który wierzy w boga transcendentnego, tym bardziej nie powinien udowadniać istnienia boga, bo z samej definicji nie może tego zrobić. 'Udowadnianie' takich rzeczy naukowo to tylko propaganda, którą często można spotkać w książkach ateistów oraz teistów (ale, co trzeba zaznaczyć, autorzy są świadomi co robią
).
W tej chwili - tyle. Postaram się coś jeszcze jutro napisać odnośnie doboru naturalnego.
Pozdrawiam