Znów ten sam temat wraca: Bóg jest sprawiedliwy, a brnąc świadomie w błoto człowiek sam siebie potępia. Jeżeli z jakiś powodów nie uda mu się zawrócić z tej drogi i rzeczywiście będzie musiał stanąć przed Panem i usłyszeć "nie znam cię", to uwierz, że będą to słowa pełne miłości i serdecznego współczucia. To raczej ze strony osoby potępionej nie będzie woli przyjęcia tej miłości. Sam Bóg zawsze, zawsze, zawsze mówi z miłością.
Bóg nie jest oskarżycielem - tę rolę ma kto inny... Zresztą Pismo mówi, że Bóg nie chce śmierci grzesznika, a dokładnie: "Ja nie mam żadnego upodobania w śmierci - wyrocznia Pana Boga. Zatem nawróćcie się, a żyć będziecie" (z Ez 18). Bóg zawsze daje kolejną szansę - aż do śmierci. Po śmierci jest to, co człowiek wybrał i w czym trwa.
Bóg nigdy nie przestaje kochać, a kiedy człowiek potępia samego siebie - tym bardziej Bóg wylewa na niego swoje Miłosierdzie, bo gdzie wzmógł się grzech, tam tym obficiej rozlała się łaska.
Jezus mówi do św. s. Faustyny:
Cytat:Wiedz, córko Moja, że Serce Moje jest miłosierdziem samym. Z tego morza miłosierdzia rozlewają się łaski na świat cały. Żadna dusza, która się do mnie zbliżyła, nie odeszła bez pociech. Wszelka nędza tonie w Moim miłosierdziu, a wszelka łaska tryska z tego źródła - zbawcza i uświęcająca. Córko Moja, pragnę, aby serce twoje było siedliskiem miłosierdzia Mojego. Pragnę, aby to miłosierdzie rozlało się na świat cały przez serce twoje.
I o to właśnie chodzi: Jezus kiedy wymaga, żebyśmy przyszli do Niego, nie ma w tym ukrytych podtekstów ani jakiś korzyści. Przeciwnie, On chce, żeby to człowiek został ubogacony i dlatego przyciąga go do Siebie.
Cytat:Jezus: nie lękaj się duszo grzeszna swego Zbawiciela. pierwszy zbliżam się do ciebie, bo wiem, że sama z siebie nie jesteś, zdolna wznieść się do Mnie. Nie uciekaj dziecię od Ojca swego, chciej wejść w rozmowę sam na sam ze swym Bogiem miłosierdzia, Który Sam chce ci powiedzieć słowa przebaczenia i obsypać cię Swymi łaskami O, jak droga Mi jest dusza twoja. Zapisałem cię na rękach Swoich. I wyryłaś się głęboką raną w Sercu Moim.
p.s. Aha, no i główna myśl, która gdzieś mi się rozmyła w treści:
Nawet jeżeli człowiek potępia samego siebie, Bóg nie porzuca swojej miłości do tej osoby, nie przestaje być Sobą względem niej. Bóg kocha także potępionego. Żeby Bóg przestał kochać - musiałby chyba przestać istnieć
On JEST miłością.