Wybory 2010

[pafni]

Wracając do wyborów to czasem się dziwie ludziom jak się angażują, jak tracą swą wolność poprzez lojalność do ludzi którzy walczą o prezydenturę, jak ich zaślepia ta chęć przekonania samych siebie,że oto gdy wygra ten człowiek to zmieni się nasze życie. Okłamują samych siebie aby uwierzyć a potem gdy wierzą okłamują następnych, to jest wirus.A ja wam powiem... nic się nie zmieni. jakikolwiek by nie był prezydent i rządy to ja samotny żagiel muszę się do tego wiatru przystosować, i nikt mi nic nie polepszy jak sam sobie nie polepszę, wielkie hucpy polityczne ucichną a wy jak zwykle będziecie narzekać na swój los i biadolić. gdy Kaczyński wygra i postąpi nawet źle to będziecie go bronić mimo iż tak wcale lepiej nie będzie się wam żyło, gdy wygra Komorowski to będziecie zanosić się łzami "jak byłoby cudnie gdyby Kaczyński wygrał" i powstanie nowy mit narodowy, a za 50 lat ktoś napisze książkę typu "przerwana dekada Jarosława" i będzie udowadniał jaki to miał być raj na ziemi zaprzepaszczony przez masona Komorowskiego. Jesteście manipulowani tym,że wmawia wam się iż będzie to miało wpływ istotny na wasze życie, tymczasem wpływ będzie znikomy ktokolwiek wygra.
Ja na Jurka będę głosował nie dlatego,że wierze,że coś zmieni, że coś mówi o rodzinach ale dlatego,żę podobnie jak Ziętek jest autentyczny, nie zepsuty jeszcze przez ten system, Omyk dobrze napisała,że choć Jurek nie ma szans to doda mu to motywacji aby "zachować siebie" i być może to jest najważniejsze.