Wojtku, właśnie zastanawiałam się nad tym, co powiedziałeś w swoim pierwszym poście i nad tym co powiedziałeś w dalszych postach. I tak własnie myślałam, jak ty (to co teraz mówisz|), że chyba i ja i nikt inny nie uczyniłby nic innego ponad to, co ty uczyniłeś. Jako człowiek głębokiej wiary - za takiego cię uważam - nie pozostaje nic innego, jak tylko życie jako celibatariusz w ścisłym i nierozerwalnym kontakcie z Bogiem.
Wojtek37 napisał(a):Odzielenie siłowe - i mentalne od dzieci, względem Ojca - dało wiele złych akcentów w ich dorastaniu.... ale nie mnie tu, wydawać wyroki - wszystko w rękach NAJWYŻSZEGO....
Jak to boli, aż serce rozrywa. Próbuję się wczuć w te słowa tęsknotą i bólem pisane przez ciebie, ale tylko próbuję.
Nie potrafię tego zrozumieć, a skoro nie potrafię, to nie umiem tego przeżywać, jak ty. I wracając do swojego pierwszego zdania w zasadzie nie ma wyboru, albo celibat albo strzelić sobie w łeb. Dla mnie byłby to ewidentny koniec. Wojtek chciała bym ci dodać odwagi, której i tak ci nie brakuje. Walczysz i to chłopie, jak pięknie walczysz! Jestem pełna podziwu dla twojej siły. Bóg ci ją daje, bo masz jeszcze do zrobienia COŚ.
Wojtek37 napisał(a):Ha,ha, ale ja nie mam wyjścia ....
Tak, tak, przez łzy pisane na pocieszenie siebie samego. Dobrze, że pamiętasz o Jezusie, a ON pamięta o tobie, jak dobrze, że GO mamy.