Dla mnie miłość to DECYZJA - tak jak dzieje się w małżeństwie decydujesz się ,że będziesz z kimś na dobre i na złe ,w zdrowiu i chorobie do końca życia.. Miłość jest decyzją ..na pewno dla mnie nie jest emocjami ani uczuciem -często zmienia nam się nastrój tak jak i różnie czujemy się w ciągu dnia.. .Nie jest też tak ,że np powiedziałam sobie ,że będę kochać mojego Narzeczonego i tyle -decyzja i już. Jest w nas dużo emocji ,uczuć i w ogóle ; często też mamy jakieś małe spory i gdyby nie decyzja ,że ej zależy mi na nim ,to bym nieraz rozłączyła się bo cała w środku kipie by rzucić telefonem i się nie odzywać do niego aż sam dojdzie do czegoś i mnie przeprosi ;ale decyduje się na pokonanie tych przeciwności i powiem ,że zawsze przynosi to dobry owoc. Kończy się dobrze i wszystko wychodzi na wierzch ,np że chodziło komuś nie o to co ta druga osoba sobie myślała. hehe nie wiem czy mnie rozumiecie; Mówiąc kogo kocham powiem ,że kocham moją mamę ,siostry, brata ,Narzeczonego i jego mamę jak i moich przyjaciół ; niestety o miłość do taty muszę się więcej starać ..przychodzi mi to trudniej ;a już całkowicie proszę Boga o miłość do ludzi których nie lubię i którzy nie odpowiadają mi swoim stylem bycia ,bym mimo wszystko potrafiła widzieć w nich Chrystusa i kochać tak jak On nam przykazał
..Niestety
TOMASZ32-SANCTI, złamię Twoją prośbę i powiem KOCHAM BOGA!!!! nie wyobrażam sobie życia bez Niego.. całą tę resztę ludzi bym rzuciła dla Niego; nie raz było tak ,że sprzeciwiałam się Mamie (to inna długa historia) przez wzgląd na Niego , zrywałam z różnymi Chłopakami przez wzgląd na Niego i w ogóle Bóg jest moim życiem ,moją największą decyzją by iść do Niego i nawet gdy krótki czas nie jetem w stanie łaski to czuję się okropnie jakbym straciła wszystkich mi najbliższych...