Na początek chcę się z wami podzielić pewnym spostrzeżeniem.
Miesiąc maj, to czas nabożeństwa do Matki Bożej - tzw majowe. Kiedyś, gdy miałem 12-18 lat, a więc podstawówka i ogólniak, to było dla mnie i moich rówieśników (koleżanek i kolegów), że się idzie na majowe. Dodam: bez wpisów do czegokolwiek na potwierdzenie obecności. W kościele był wówczas skład 50/50% to znaczy połowa obecnych to ludzie w wieku 45-75 lat, połowa zaś to my, dzieci i młodzierz.
Dziś, gdy prowadzę nabożęństwo w kościele widze jedynie tzw "moherowe berety", ewentualnie 4-7 osób z przedziału 16-18 lat - przychodzą bo trzeba mieć wpis w dzienniczku do bierzmowania.
Ktoś zapyta: ksiądz, do czego zmierzasz? - Zatem wyjaśniam: obrazek jaki rysuję doskonale przedstawia
kryzys macierzyństwa jaki zakradł się do naszej społeczności. Dziś matka jest tą, która ma niewiele albo o zgrozo - nic wspólnego z Matką Bożą. Myślę, że więcej tu argumentów nie potrzeba.
Podobnie rzecz się ma z
kryzysem ojcostwa obecnym coraz częściej w Europie. Obrazem tego kryzysu jest niedzielna msza święta. Kto na nią uczęszcza najliczniej? Oczywiście: emeryci i renciści, ludzie darzący czcią i szacunkiem swych już dawno zmarłych rodziców. Bóg to Ojciec, roztaczający płaszcz Swej Opatrznosci nad Ludem Wiernych. To Ten, Który daje chleb=życie, to Ten, który powinien nieustannie odbierać od nas cześć i uwielbienie. A ppatrzmy, jak dziś dzieci traktują ojca (tego biologicznego): bardzo często jest to
postawa roszczeniowa dzieci względem obojga rodziców. Jakże często mówią młodzi o rodzicach: "starzy", "wapno" etc. Jak często dzieci mówią do swych rodziców per TY: "Daj mi ...." "Idź tam..." "powiedz mi" etc. Może się to wam wydac śmieszne czy nawet banalne, ale ja sam, jak i też wielu moich znajomych zwraca się do rodziców: "Mamusiu" czy "Tato".
Pora na meritum posta
IMHO - kobieta poszukująca mężczyzny z "dużym stażem wiekowym" chce mieć 2in1: ojca i męża - to już samo w sobie jest dziwne. Bo ten mężczyzna mógłby być jej ojcem - czyżby zdradzał objawy krypto kazirodztwa?
żeby było sprawiedliwie:
facet stojący na progu życia małzeńskiego i rodzinnego, szukający pani podbiegającej już ku pokwitaniu zdaje się byc chłopcem poszukującym matki, która nosek wytrze, syropku z cebulki zima przygotuje, etc.
Zatem raz jeszcze powtarzam: 2 kryzysy, ojcostwa i macierzyństwa zdają się coraz szerszym klinem wbijać między człowieka i normalność.
pzdr