Ks.Marek napisał(a):Chrystus, nie skorzystując ze sposobności aby na równi być z Bogiem, daje nam przez swe posłuszeństwo az po śmierć prawde o tym, że w owym posłuszeństwie równiez i my mamy szansę sie odnaleźć. Dla mnie krzyż Jezusa to moje przepraszam do Ojca, dla mnie krzyż Jezusa to drogowskaz prowadzący na Wyżyny Niebieskie w Chrystusie.
Interpretacja księdza jest dla mnie jak najbardziej do przyjęcia.
Wiem jednak, jak takie sformułowania funkcjonują w powszechnej świadomości religijnej. A funkcjonują tak, że Jezus jako niewinny Baranek odebrał karę
zamiast winnego grzesznika. W popularnych kursach ewangelizacyjnych porównuje się to nawet do pewnego chińskiego obyczaju: jeśli młodszy brat coś tam przeskrobał i zasłużył na chłostę, której ze względu na młody wiek nie wytrzymałby, to karę za niego odbiera starszy brat. Tak to właśnie interpretuje się fragment "spadła nań chłosta zbawienna".
Jest to oczywisty absurd: ze zbawienia czyni się akt pomsty ze strony Boga za obrazę Jego Majestatu, z tym, że dokonany na... samym sobie zamiast na nas. Miłośc Boża polegałaby wtedy na wymyśleniu jakiegoś "kruczka prawnego", który pozwaliłby ukarać nas nie karząc nas. Taka "dobra nowina" nigdy nikogo nie przekona do Miłości Bożej, a jedynie utwierdzi fałszywy obraz Boga.
Zbawienie to nie algebra, gdzie za zmienną "człowiek" podstawia się zmienną " Wcielone Słowo" i za pomocą takiego "triku" rozwiązuje się skomplikowane równanie. Zbawienie to powtórne stworzenie człowieka i świata mocą tego samego Słowa, jakie Bóg rzekł na początku: "Niech się stanie!". Spłycanie tak wielkiego misterium do płaszczyzny formalno-prawnej jest niegodne Ewangelii.
Rozumiem jednak, że jeszcze 100 lat temu taki sposób myślenia był w całym Kościele Zachodnim bardzo powszechny i takie ujmowanie tajemnicy zbawienia specjalnie nie dziwi. Tak więc być może ma ksiądz rację, że bł abp Bilczewski próbuje pokazać tajemnicę zbawienia w Eucharystii znacznie głębiej, a tylko wychodzi od możliwie najbardziej popularnego ujęcia, aby "od czegoś zacząć"... :zmieszany:
------------------------------------------------------------------------------------------------
Poza tym, pragnę poinformować Wielce szanownych, że przeczytałem wczoraj wieczorem tę nieszczęsną "Ewangelię Judasza". Przy okazji skonsultowałem to z kolegą, który zna się dobrze na pismach gnostyckich.
No i cóż, jestem ogromnie zdziwiony medialną wrzawą wokół tego tekstu. Bez minimum wiedzy o gnozie jest on dzisiaj kompletnie niezrozumiały; na szczęście jest on dość "typowy" i żadnej sensacji w środowisku specjalistów od gnozy nie wywołał.
Pozwolę sobie na krótkie streszczenie zawartości:
1/ Apostołowie przygotowują się do ceremonii "błogosławieństwa chleba" [wyraźne nawiązanie do Eucharystii]. Jezus śmieje się z nich. Oni przecież nic nie rozumieją! Apostołowie są tym oburzeni, a tylko Judasz zdaje się lepiej rozumieć swojego Mistrza.
2/ Apostołowie dzielą się z Jezusem okropnym snem. Widzieli świątynię, gdzie dwunastu kapłanów dokonuje potwornych obrzydliwości, łącznie z zabijaniem dzieci i nierządem sakralnym. Jezus wyjaśnia im, że to dotyczy ich samych - założą oni zgromadzenie, które będzie się dopuszczać wszelkiej nieprawości. Judasz wyraźnie się dystansuje od przyszłego kościoła 12tu Apostołów i pyta Jezusa o wyjaśnienia [zdaje się być jedynym prawym i "oświeconym" Apostołem].
3/ Jezus cierpliwie i długo tłumaczy Judaszowi całą gnostycką kosmologię. Wynika z niej, że zbawienie to pozbycie się ciała i przedostanie się w "lepszy eon". Jezus zdaje się prosić Judasza, aby pomógł mu pozbyć się człowieka, w który się przyoblekł,a ten chętnie się godzi. Jezus uprzedza go, że "w tym świecie" będzie na zawsze przeklęty i znienawidzony, ale w "wyższym świecie" będzie błogosławiony. Judasz to akceptuje. Zdradza Jezusa i przenosi się w "wyższy eon".
Po czym, jakby to napisał Gałczyński, "kurtyna spada i zabija się na miejscu". :shock: :mrgreen: :diabelek:
Faktem jest, że zbawienie jest wyraźnie związane z zabiciem Jezusa. Niemniej nie chodzi tu o odebranie "zastępczej kary", a przeniesienie się w wyższe rejony bytu. Tak więc moje poprzednie komentarze były, niestety, co nieco przesadzone.... :| #-o
Nie przypuszczałem, że publikowane w prasie streszczenia tej pseudoewangelii tak mało mają się do rzeczywistości. Mam nauczkę na przyszłość !
[ Dodano: Sro 19 Kwi, 2006 11:42 ]
Moniczka napisał(a):Wszystkie inne teksty o zbawieniu które znam przeczą temu jednemu. I to TEN JEDEN jest autorstwa świętego. Nikogo nie przekonam że nie gadam herezji skoro święty pisał coś innego niż ja.
Moniko, abp Bilczewski jest tylko błogosławiony, a nie święty.
Święty jest Anzelm z Canterbury i to z pewnościąuzasadniało jego doktrynę w oczach wielu [w zasadzie nowożytną interpretację jego doktryny].
Ale dziś wiemy, że i św. Augustyn mylił się w swoich polemicznych pismach na temat grzechu pierworodnego i predestynacji. W XVII w. Jansenius wyciągnął te właśnie pisma św. Augustyna i ułożył z nich heretycki traktat.Także św. Tomasz z Akwinu uważał, że dopiero co poczęty płód nie jest jeszcze człowiekiem.
Św. Grzegorz z Nyssy był zwolennikiem apokatastazy potępionej już 150 lat później.
Ale w czasach tych świętych wszystko to były tylko hipotezy, nie miały rangi nieomylnych prawd wiary. Święci też mogli się mylić, bo tylko UNK jest nieomylny!
Moniczka napisał(a):"Podstawiony zginął, starty jak robak."
tego już nie moge...
To jest nawiązanie do słów psalmu 22 "Robak jestem, nie człowiek".
It o jest prawda. Z tym, że to nie Bóg starł Jezusa, ale ludzie.
Najbardziej mnie razi słowo "podstawiony". Jezus nikomu się nie podstawił, nie mówił: "Niech raczej powieszą mnie, niewinnego, niż ciebie, winnego". Jezus był nam dany, aż do wydania samego siebie. Jezus to dar Ojca, który grzeszy człowiek podeptał z obrzydzeniem. Użycie słowa "podstawienie" jest więc tu IMHO zupełnie nie na miejscu.