...."Mnie jest bardzo trudno mówić o sobie, a już w kontekście spraw y tak intymnej, jak religijnośc, jest szczególnie trudne. W czasie najgorętszej zimnej wojny religijnej ktos mi powiedział:"Czym ty się tak przejmujesz, przecież to całe chrześcijaństwo to anachronizm, cała ta Ewangelia, dekalog - to jest przestarzałe". Ja na to zareagowałem niesłychanie emocjonalnie:"Nie! - powiedziałem - To nie jest przestarzałe i nigdy nie będzie. To jest wpisane w sama naturę naszej ludzkiej egzystencji". Moja wolnośc jest bardzo ścisle sprzężona z potrzebą religijną. Nigdy nie miałem poczucia, że ta potrzeba w czymkolwiek ogranicza moja wolność. Przeciwnie. Ona tę wolnośc otwiera. Otwiera mnie ku wolności, ku godności, zakorzenia mnie w wolności i godności, dodaje mi sił, by być wolnym. Wolnośc to jest wybór, ale jest to także zdolność odróżnienia dobra od zła. Mozna być człowiekiem wolnym, a jednocześnie pokornym. Pokornym wobec wartości, wobec tej struny, która odzywa się w tobie. Jestes wolny, bo mozesz jej nie posłuchac. Nie ma takiego determinizmu"....
....."Im częściej o tym wszystkim myślę, tym częściej się zgadzam z Miłoszem, że nie ma konstrukcji bardziej precyzyjnej, lepiej objasniającej kosmos naszego życia, niż Ewangelia. W Ewangelii nic nie znalazło się przypadkiem. I tu mogę sie odwołac do do figury św. Pawła. To nie przypadek, że jedną z centralnych postaci NT jest własnie św. Paweł, który był przesladowcą chrześcijan - mozna powiedzieć "ubek" tamtego czasu. Teraz pomysl, że kogos takiego chrześcijaństwo wynosi do świetości. To jest sygnał dla całego Koscioła, ba - dla całego ludzkiego gatunku, że nikt nie jest nigdy do końca przegrany. Że każdy może mieć szansę, żeby z drogi najpodlejszej wejśc na najwspanialszą"....
..."Wiara to dla mnie w pierwszym rzędzie szukanie odpowiedzi na pytanie najbardziej intymne i najdramatyczniejsze. Ludzie pytają: czy jest coś po śmierci? Czy jest ktoś w niebie? Mamy do tych pytań prawo. I to one legalizują Kościół katolicki..... Dlatego nie wyobrażam sobie Polski bez Kościoła. Ja - człowiek, który się z Kościołem nie identyfikuję, który jest często postrzegany jako wróg Kościoła - bez niego nie wyobrażam sobie zycia. Muszę mieć w życiu prawo wejść do świętego miejsca, kleknąć i zapytać: co bedzie potem? Czy niewidzialne istnieje? Gdyby mi to prawo odebrano, nie byłbym wolny, a gdybym go nie uzył, nie byłbym sobą".....
Świadomie nie podaję autora tych wypowiedzi - może ktoś odgadnie - jest on postrzegany zwłaszcza przez kręgi tzw. "prawdziwy Polak-katolik", jako obrazoburca, zakała, wróg Kościoła.
Stąd pytanie, refleksja - czy chrześcjanie po części nie tworzą ateistów, odrzucając ludzi nie mieszczacych się w utartych schematach????
|