heysel napisał(a):I na podstawie jednej osoby budujesz osąd o wszystkich innych... Brawo, brawissimo ... Nie zapominaj, że Twoje ideały nie muszą być ideałami kogoś innego.
Heysel !
A ja bardzo prosze byś przeczytał moje poprzdnie wypowiedzi w tym temacie ... :?
Dla mnie to wydarzenie było jedynie kolejnym dowodem na popracie mojej tezy którą założylem wcześniej.
Nie ukrywam - dość szokujacym dowodem.
Widzisz - cały "sęk" w tym, że nawet dla nas, dla wierzących i praktykujących katolików istnieją w tzw. "żalu za grzechy" (stanowiącym podstawę do przebaczenia win przez Boga) dwa rodzaje żalu:
-
niedoskonały wynikający ze strachu przed Bożą karą za grzechy
lub:
doskonały wynikający z czystej Miłości do Boga.
Tak czy inaczej
warunkiem przebaczenia win jest zarówno rachunek sumienia, sama szczera Spowiedź (wyznanie win) jak i
zadośćuczynienie Bogu i bliźnim za popełnione przez nas zło.
To wszystko stanowi kompletną całośc by móc uzyskać Zbawienie.
Niezależnie od tego wszystkiego - wielu z nas i tak "błądzi" szuka sobie "szczęścia na własną rękę" i tak dalej - każdy ma jednak szansę powrotu do Boga i na zbawienie po spełnieniu okreslonych warunków.
Powiedz mi - co może tak naprawdę "motywować" ateistę" do rzetelnego wypełniania zadeklarowanych i ustalonych samemu sobie "zasad" ?
prawo ludzkie ?
realnie patrząc - to przecież zawsze mozna obejść lub zmienić ...
Jak się to mówiło ? coś mnie dobiegło ...
"robić można wszystko tylko nie dać się złapać" - czy jakoś tak ?
A może - możliwośc zmiany tych zasad w dowolnie wybranym przez siebie momencie gdy okaze się to niewygodne ?
Może- coś innego ?
Tylko co :-k
A coś mi się wydaje, że możliwości respektowania stałego utrzymania zasad moralnych przez 'ateistę' są dość ograniczone.
Potwierdzeniem tego
realnym potwierdzeniem - to przykłady, które już wcześniej podałem.
Dołóżmy do tego aktualne stastystyki:
- szukanie sobie "szczęścia na własną rękę" - bez Boga lub przy łamanu Bożych zasad (np. w seksie) to wzrastająca ilość rozbitych rodzin, w innych "wymiarach" - to samobójstw, przepełnione więzienia pomimo budowy nowych , spadek przyrostu naturalnego, poczucie bezensu życia i tak dalej ...
Zycie ateisty jest tak naprawdę bardzo smutne - kończy się tu i teraz - bez szerszej wizji i perspektyw.
Dla nas - to "wizja" życia w wiecznej radości i pokoju ...
Dla tej "wizji" warto podjąć wysiłek - który "zaprocentuje" i za który zapłacą nam nawet może i po naszej fizycznej "śmierci".
Ale jest to wysiłek i trud który tak czy inaczej się opłaca ...