Nie czuję się minimalistką. Nie byłam i nie jestem katoliczką, nie wzięłam ślub kościelnego (ani islamskiego), tylko cywilny. Nie uważam się ze mało wierzącą, słabo wierzącą itd. Jestem agnostyczką, co w moim odczuciu nie jest mniej wartościowe od bycia katoliczką czy muzułmanką. Obie religie darzę natomiast szacunkiem, a ich wyznawców sympatią
Mam przyjaciela księdza (Polaka), który szanuje moje poglądy, mam też przyjaciela Pakistańczyka, islamskiego przywódcę duchownego z Lancashire - inteligentny, ciepły człowiek. Nie rozumiem dlaczego moja osoba wydaje się księdzu aż tak płytka??
A wracając do tematu - gdybym była katoliczką, nie wyszłabym za muzułmania z intencją "nawrócenia" go. To mi pachnie kłamstwem - w końcu kwestie religii należy rozpatrzyć przed ślubem, podobnie kwestie wychowania ewentualnego potomstwa. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym mówić przyszłemu mężowi: dobrze, jakoś się dogadamy, a w duchu planować, że będzie tak, jak ja chcę. Uważam, że kościól dobrze czyni, dopuszczając takie małżeństwa tylko wyjątkowo.
[ Komentarz dodany przez: Ks.Marek: Nie 22 Kwi, 2007 15:54 ]
marisela napisał(a):Nie czuję się minimalistką.
marisela napisał(a):Nie rozumiem dlaczego moja osoba wydaje się księdzu aż tak płytka??
Napisałem Pani w PW, że za brak przemyślanych wniosków będzie ostrzeżenie. Przypominam po raz drugi, że kolejny raz będzie kwadracik przy avatarku.