Offca napisał(a):Nie będę się spierać, że jestem głupia i nic już nie rozumim.
Ech, spokojnie. Już tłumaczę o co chodzi.
Pisząc :
Offca napisał(a):Przecież Ty jesteś ateistą, więc skąd te Twoje oburzenia na Boga, że nie chce dać Ci spokoju po śmierci? Przecież w Niego nie wierzysz i w życie po śmierci również, więc...? Może nie jesteś ateistą?
Masz rację, że coś tu jest nie tak.
1. Ateizm to szerokie pojęcie, którym może się określić wielu ludzi. Ale przede wszystkim to jest
pojęcie dotyczące światopoglądu, a nie stanu wewnętrznego danego człowieka.
2. Ateizm może być przemyślany lub być swoiście "nieświadomym" stanem. Może być uzasadniony bądź nie, racjonalny i irracjonalny. Może być wyrazem buntu. Może być maską, pod którą skrywa się coś bardziej skomplikowanego.
Ja pisząc :
heysel napisał(a):To bardzo proste. Ateistą nie jestem od zawsze. Kiedyś wierzyłem w Boga. W moim przypadku ateizm wyraża sie jako : "Nie wierzę w Boga", ale na tym koniec. Nie twierdzę : "Bóg nie istnieje". To tzw. "słaby" ateizm. Po prostu nie mogę wykluczyć, że się mylę i potrafię sobie wyobrazić co by było gdyby. To, że w coś nie wierzę nie implikuje, że tego nie ma. A to co chcę to też inna sprawa.
Stwierdziłem, że jestem totalnie irracjonalny ;P .
No to jedziemy :
a) "To bardzo proste." - :lol2: W żadnym wypadku to nie jest proste. Poza tym zupełnie nie potrzebne stwierdzenie.
b) "Ateistą nie jestem od zawsze. Kiedyś wierzyłem w Boga." - Czyli przestałem wierzyć, więc jak mogę w ogóle zaprzątywać sobie głowę jakimś piekłem ?
Po pierwsze nigdy nie wierzyłem "po chrześcijańsku", cały KK i jego nauki były dla mnie gdzieś "tam daleko". Jest we mnie swoisty "zawór bezpieczeństwa", który nie pozwoliłby mi nigdy wgłębić się za bardzo w jakąkolwiek religię. No i moja najgorsza wada : totalne lenistwo. Szczerze to trudno znaleźć by było większego lenia ode mnie ...
Po drugie : Czemu przestałem wierzyć ? Ano to skomplikowana i długa historia. Przede wszystkim przyjrzałem się bliżej katolicyzmowi, religii moich rodziców. I stwierdziłem, że się z nią nie zgadzam. Ale to nie było wystarczające. Do całości układanki brakuje jeszcze dwóch elementów : stwierdzenia nieszczerości swojej wiary i pojawienie się pewnego wyniszczającego "odczucia".
Po trzecie utrata wiary była decyzją rozumu. Decyzją mojej woli. W zasadzie to można nazwać początkiem xeper (bycia demiurgiem własnej psyche). Ale mogę stwierdzić, że jej echo dalej jest we mnie głośne, na "niższych pokładach" mojej psyche dalej nie jest spokojnie. I tak już chyba zostanie, swojej historii nie jestem w stanie zaprzeczyć.
Po czwarte : Czy czuć różnicę po utracie wiary ? Jedyne do czego potrafię to przyrównać to jakby ustanie drgań jakiejś struny we mnie.
c) "W moim przypadku ateizm wyraża sie jako : "Nie wierzę w Boga", ale na tym koniec." - Też mi odkrycie 8) . Tym właśnie jest ateizm - niewiarą w bogów.
d) "Nie twierdzę : "Bóg nie istnieje"." - No i dobrze, że tak nie twierdzę, bo i tak nie mam żadnych obiektywnych podstaw by tak twierdzić.
e) "To tzw. "słaby" ateizm." - Zupełnie nie na miejscu zdanie. Zupełnie niepotrzebne.
f) "Po prostu nie mogę wykluczyć, że się mylę" - Oczywistość.
g) "i potrafię sobie wyobrazić co by było gdyby." - Czemu potrafię ? Bo kiedyś wierzyłem. A czemu teraz nie wierzę to już wcześniej napisałem. A niepewność mam w sobie zawsze.
h) "To, że w coś nie wierzę nie implikuje, że tego nie ma." - Znowu oczywistość.
i) "A to co chcę to też inna sprawa." - Brednia. To jedna i ta sama sprawa.
Poza tym przedstawiam się jako ateista dla prostoty. W przeciętnej rozmowie kto tak naprawdę wie czym jest Bóg Spinozy, co to jest idealizm poznawczy, co to jest panteizm naturalistyczny ? W przeciętnej rozmowie kogo tak naprawdę obchodzą zawiłości czyjegoś światopoglądu. Jeżeli ktoś się mnie zapyta : "czy wierzysz w Boga ?" to co mam niby innego powiedzieć jak : "Nie, jestem ateistą." ?
Ks.Marek napisał(a):taka duchowa antykoncepcja przed duchowym wytrzewieniem.
Raczej śnienie własnego snu. Powiedziałem Ci już, że moźesz mnie uważać za duchowego włóczęgę.