Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dopuszczone działanie zła.
Autor Wiadomość
heysel Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,586
Dołączył: Jan 2007
Reputacja: 0
Post: #91
 
rachel napisał(a):niechcący jakoś po zobaczeniu jej , nie jestem przychylnie nastawiona. widać ża ma krótki żywot.
Hiehie, Nazarejczyk jako "władca" kosmicznego imperium :mrgreen: . A poza tym ewangelie apokryficzne mają długi żywot.
rachel napisał(a):A Biblia jest według wiary napisana pod natchnieniem Ducha SWiętego, więc jest najważniejsza.
Jest najważniejsza wg wiary chrześcijańskiej, ale ja nie szukam wiary, a prawdy. I jak na razie tylko co do Księgi Natury jestem pewien, że ją zawiera.
rachel napisał(a):a zło czym jest dla Ciebie?
Relatywnym pojęciem określającym skutki czynów człowieka.
rachel napisał(a):rozum , wola oraz uczucia mają współgrac a nie eliminować siebie nawzajem.
Owszem, ale nad wszystkim ma zawiadywać rozum.

Steven Weinberg
http://www.youtube.com/watch?v=yFH1bXg3ni8
"All isolated systems evolve according to the Schrodinger Equation"
Hugh Everett
11-05-2007 23:30
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #92
 
1. no dobrze, minęło trochę czasu, ja nie za bardzo mogłem, poza tym pomyślałem, że do poważnej sprawy trzeba podejść poważnie i naprawdę do tego przysiąść; oczywiscie nie mam zielonego pojęcia czy sprawa jest poważna dla Ciebie, mogę sobie co prawda coś tam wnioskować, ale zdążyłem się już w życiu nauczyć, że moje wnioski nie zawsze pokrywają się z rzeczywistością, więc sobie daruję

2. żeby zacząć uczciwie i nie bawić się w jakieś logiczne niuanse, powinienem zacząć od tego, że rzeczy o których będę pisał opieram na pewnych aksjomatach (przy czym słowa aksjomat używam tu w znaczeniu podanym w słowniku Kopalińskiego) i z nich drogą dedukcji [przyjmuję na potrzeby tej dyskusji definicję dedukcji wg Wikipedii] wyciągał będę pewne wnioski

3. zdaję sobie sprawę, że z wieloma rzeczami, które napiszę można się zgodzić czy nie, ale zapewniam, że nie dążę do polemiki i "udowodnienia" swoich racji, a jedynie do ich wyłożenia i - ewentualnie - wspólnej refleksji nad nimi; jeśli uznam, że nasza dyskusja zmierza w stronę polemiki: zaznaczę to i wycofam się z danego wątku

PRZEJDŹMY DO RZECZY, heysel

Cytat:Na razie jesteś na dobrej drodze. Jeśli jesteś prawdziwy teolog to powinieneś się domyśleć, jeśli nie to nie masz szans
spróbuję wyłączyć swoją ambicję i po prostu poszukać prawdy; zacznijmy więc od ofiary; przyjmijmy dla potrzeb naszej dyskusji następującą definicję:

Cytat:Ofiara, podstawowy, obok modlitwy, akt kultu religijnego, występujący we wszystkich religiach, począwszy od pierwotnych do najbardziej rozwiniętych. Polega na składaniu darów bóstwu. Często łączony z ucztą religijną. Celem ofiary jest wykonanie zobowiązania wobec bóstwa, przebłaganie i zapewnienie sobie przychylności, pomocy lub złagodzenie gniewu. Przedmiot ofiary był uzależniony od trybu życia ludności. W kulturze myśliwskiej i hodowlanej składano w ofierze przeważnie zwierzęta. W kulturze rolniczej obok zwierząt ofiarowano płody ziemi, jak zboże, mąkę, placki, oliwę, wino, owoce, kwiaty.

źródło: encyklopedia WIEM; od razu zaznaczam [gdyby ktoś chciał mi zarzucić, że traktuję tą definicję wybiórczo], że świadomie przyjmuję tylko ogólną część tej definicji, bez uwazględnienia opisu ofiary poszczególnych religii
ofiara ma zatem służyć:
- wykonaniu zobowiązania
- przebłaganiu [jeśli dobrze rozumiem: można to utożsamić z próbą załagodzenia gniewu]
- zapewnieniu sobie przychylności/pomocy

oczywiście wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w przypadku Chrystusa mówimy o znaczeniu drugim [przebłaganiu], zgodnie z 1 J 4, 10

pojawia się pytanie "czy Bóg potrzebuje naszych ofiar i związanych z nimi przebłagań?"; jeśli wyjdziemy z założenia - a z takiego właśnie wychodzę - że Bóg jest doskonały i jako doskonały nie ma potrzeb, to odpowiedź na to pytanie może być tylko negatywna

wobec tego po co ofiary? wydaje mi się, że tylko dlatego, że potrzebuje ich człowiek; dlaczego ich potrzebuje? obawiam się, że przyczyny można mnożyć: zarówno psychologiczne, jak i socjologiczne; podobnie formy ofiar: od płatków kwiatów w hinduizmie, przez zwierzęta w judaizmie, aż po ofiary z ludzi u Azteków czy Majów

ciekawym zagadnieniem i na pewno potrzebnym w dalszej dyskusji jest problem ofiary połączonej z kanibalizmem; oczywiście należy wykluczyć kanibalizm wynikający z głodu (odsyłam do "Medalionów" Nałkowskiej) czy tzw. "kanibalizm kryminalny" i skoncentrować się tylko na kanibalizmie religijnym; przyjrzyjmy się kilku fragmentom pewnego artykułu:

Cytat:1. Kanibalizm Azteków wynikał z ich wierzeń religijnych - uważali oni, że składanie ludzi w ofierze oraz ich zjadanie wiąże się z zachowaniem równowagi pomiędzy światem ludzi a kosmosem. Prawdą jest, że w azteckiej kulturze ludzkie ofiary i kanibalizm uprawiano na wielką skalę, niektórzy naukowcy twierdzą nawet, że rocznie Aztekowie poświęcali w ten sposób tysiące osób, zwykle młodych, sprawnych mężczyzn.

2. Podczas toczonych przez Irokezów wojen plemię zjadało schwytanych jeńców wierząc, że zaspokoi to boga wojny. Indianie ci wierzyli również, że spożywanie mięsa wrogów prowadzi do zaabsorbowania fizycznych i psychicznych cech ofiary. Jeśli zatem martwy jeniec odznaczył się w wojnie wyjątkowym męstwem, zjadające go osoby przejmowały, według wierzeń, część jego odwagi i siły. Prawdopodobnie tego typu kanibalizm wojenny uprawiany był przez plemiona papuaskie (Nowa Gwinea), nawet podczas II wojny światowej.

3. wśród plemion, funkcjonował także kanibalizm wewnętrzny, najczęściej przyjmujący formę tzw. antropofagii pogrzebowej. Kultura preinkaskich plemion Wari z amazońskich lasów tropikalnych, prawdopodobnie pierwszych mieszkańców Ameryki Południowej, miała w zwyczaju zjadać zmarłych z własnej kultury. Praktyka ta poparta była przekonaniem, że konsumpcja zmarłego członka rodziny czy grupy prowadzi do tego, że jego duch jest przejmowany przez członków społeczności i na zawsze pozostaje wśród bliskich. Uważano również, że jest to najbardziej godny szacunku sposób postępowania ze zmarłymi członkami plemienia.

4. Ciekawostki:
- plemiona Papuasów z Nowej Gwinei praktykowały kanibalizm do lat 60tych XX wieku, kiedy to został on prawnie zakazany;
- pierwszym człowiekiem skazanym w Ameryce za kanibalizm (1886), był Alfred Packer, autor słynnego zdania: "the breasts of man...are the sweetest meat I ever tasted" ("Ludzka pierś... to najsłodsze mięso jakie kiedykolwiek próbowałem");
- w 1996 roku, podczas wojny domowej w Liberii, zanotowano przypadki jedzenia przez żołnierzy serc wrogów. Charles Taylor - premier Liberii - został również oskarżony o założenie organizacji "Top 20", w której wysoko postawieni i bogaci obywatele kraju oddawali się rytualnym praktykom kanibalistycznym;
- w 1999 roku zanotowano kilka przypadków kanibalizmu, związanego z kultem Szatana. Najsłynniejsze z nich wydarzyły się w Helsinkach i w Kijowie;
- w Niemczech funkcjonuje około 800 stron internetowych dla kanibali;
- w latach 90tych w Chinach pracownice kliniki Sin Hua i Luo Hu w Hongkongu uprawiały tzw. kanibalizm aborcyjny, polegający na spożywaniu ludzkich płodów, pobranych podczas zabiegów usunięcia ciąży;
- Nicolas Claux, francuski kanibal, jest już od kilku lat na wolności i prowadzi jeden z modniejszych salonów tatuażu w Paryżu;
- W latach 70tych dyktator Ugandy Imi Amin pozbawił życia około 300 tysięcy opozycjonistów, ciała wielu z nich zjadając;
- w polskim prawie nie istnieje zapis o kanibalizmie.

5. W świecie zwierzęcym kanibalizm jest zjawiskiem powszechnym, ale dokładne dane dotyczące pochodzenia kanibalizmu wśród ludzi, są dla naukowców tajemnicą. Niemniej jednak archeolodzy są zgodni, co do tego, że ludzie praktykowali kanibalizm już od neolitu - końcowej fazy epoki kamienia. Istnieją również dowody świadczące o tym, że także człowiek neandertalski miał w zwyczaju zjadać swoich ziomków. Świadczy to o tym, że kanibalizm jest prastarym zjawiskiem, niemal od samych początków towarzyszącym gatunkowi homo sapiens.

źródło
powróćmy do problemu ofiary; jeśli Bóg jest doskonały czy potrzebuje tak skrajnej ofiary, jak np. kanibalizm Irokezów, albo Azteków? oczywiście, powtórzę tylko to co już napisałem: nie, Bóg nie potrzebuje ludzkich ofiar, potrzebuje ich człowiek

do czego człowiek potrzebuje kanibalizmu? powołując się na powyższy artykuł: mimo, że kanibalizm jest bardzo starym zjawiskiem i prawdopodobnie wszyscy jesteśmy potomkami kanibali [w tej czy w innej linii rodowej], to jednak nie odkryto dotąd jego przyczyn; sugerując się przekonaniami ludów, o których mowa powyżej, można by powiedzieć: "ludzie praktykowali tzw. kanibalizm religijny, ponieważ wydawało im się, że dzięki temu przejmują moc zjadanych osób, zapewniają ich obecność w plemieniu, zaspokajają swoje bóstwo"

powracając do jednej z naszych poprzednich dyskusji: pomiędzy "wydawać się", a "być w rzeczywistości" często jest kolosalna różnica; w tym przypadku - jak podpowiada mi mój rozsądek - jest tak samo

niektóre osoby porównują również najważniejszy chrześcijański sakrament (Eucharystię) do kanibalizmu; będąc katolikiem uważam, że istnieje pewne podobieństwo; jednak - zgodnie z zasadami logiki - podobieństwo nie implikuje tożsamości; czy Eucharystię można uznać za formę kanibalizmu?

patrząc z perspektywy ateizmu zdecydowanie nie: skoro nie ma Boga, to nie można jeść Jego ciała, a skoro nie można jeść Jego ciała, to chrześcijanie spożywają jedynie chleb i wino, będąc przekonanymi, że jest to coś więcej

patrząc z perspektywy chrześcijanina:

Mink'y na poczekaniu napisał(a):1. musimy zinterpretować co miał na myśli Chrystus, mówiąc "Ciało i Krew moja"
a. jeśli miał na myśli ciało człowieka, to dlaczego jemy chleb i wino, a nie "normalnie" ludzkie ciało i krew, tak jak Aztekowie i Irokezi?
b. jeśli miał na myśli Boga (ciało Boga), to czy nie wiedział, że Bóg jest duchem i nie ma ciała?
c. czym jest wobec tego to, co Chrystus nazywał "Ciałem i Krwią moją?"

2. zgodnie ze słowami Psalmu - a zawartą w nich prawdę przyjmuję na zasadzie aksjomatu - Bóg przenika wszystko, wie kiedy wstaję, jem, zna moje słowa nim znajdą sie na języku; żeby wyrazić jak to rozumiem, użyję obrazu (analogii): "Bóg jest jak powietrze w pomieszczeniu, w którym wszechświat jest dymem z papierosa"; oczywiście to tylko metafora, ale dobrze oddaje to, co rozumiem pod pojęciami "Bóg jest wszędzie", "Bóg wszystko przenika"

Bóg jest więc w mym żołądku, w mojej krwi, w moim mózgu, w powietrzu dookoła mnie (oczywiście istnieje również "przestrzeń", w której Go nie ma - zwana potocznie piekłem - ale to nie jest temat naszej dyskusji);

3. Bóg jest więc we mnie bez względu na to czy przyjmę Go w Eucharytii, czy nie; po co Go w ten sposób przyjmuję? to tak jak z ofiarą: Bóg tego nie potrzebuje, potrzebuje tego człowiek

4. powracając do pytania o kanibalizm: przyjmowanie Eucharystii jest takim samym kanibalizmem, jak połykanie śliny kobiety, z którą się całuję; w pewnym sensie "jem fragmenty jej ciała" ale czy konsumuję ją samą? czy jestem w stanie zjeść Boga? trochę daje mi sam siebie do zjedzenia, ale czy rzeczywiście więcej niż - metaforycznie - kilka kropel śliny zostawionych przez mą ukochaną na mym języku?

5. sumując "patrzenie z perspektywy chrześcijanina": Eucharystia zdecydowanie nie jest kanibalizmem; w swej istocie jest ona ostatecznie niedefiniowalna (tak samo jak niedefiniowalne ostatecznie jest wcielenie Chrystusa w Jezusa); gdyby ją opisać, to jest ona intensywniejszym wniknięciem Boga w człowieka, na mocy zgody, której on Mu udziela (człowiek pozwala Bogu przeniknąć się intensywniej); podobieństwo do kanibalizmu jest bardzo powierzchowne: Eucharystia przypomina raczej namiętny pocałunek zakochanych i połykanie śliny ukochanej podczas tego pocałunku
na zakończenie tej refleksji o podobieństwie Eucharystii do kanibalizmu warto wskazać pewna ciekawą zależność: tam gdzie wkracza chrześcijaństwo, tam zanika kanibalizm:

Cytat: Dopiero rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa i misji ewangelizacyjnych, oraz pojawienie się chorób związanych z praktyką zjadania ludzkiego mięsa (Kuru - choroba mózgu przypominająca chorobę Creutzfeldta-Jakoba, wywoływana przez priony spożywane wraz z mięsem człowieka zakażonego), przyczyniło się do znacznego ograniczenia, egzo- i endokanibalistycznych praktyk religijnych oraz rytualnych plemion na całym świecie.

źródło
powróćmy do ofiary i przebłagania, w kontekście przytoczonego już wyżej fragmentu Pisma:

Cytat:W tym przejawia się miłość,
że nie my umiłowaliśmy Boga,
ale że On sam nas umiłował
i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy

1 J 4, 10
oczywiście musimy być precyzyjni: czy Bóg "posyłając Syna jako" rzeczywiście "złożył ofiarę"? uważam, że to zbyt duże uproszczenie (błędny skrót mentalny); dlaczego?

otóż "składanie ofiary" rozumielibyśmy w tym wypadku jako przyczynienie się Boga do śmierci Syna, czy nawet jako ukrzyżowanie Syna; czy Bóg faktycznie ukrzyżował swojego Syna? powiedziałbym, że ukrzyżowali Go raczej rzymscy żołnierze; ci kierowali się rozkazem Piłata, a Piłat kierował się "opinią publiczną"

czy Bóg przyczynił się do śmierci Syna? trudno na to pytanie odpowiedzieć w sposób negatywny; w jakiś sposób niewątpliwie się przyczynił; w jaki? posłał swojego Syna, aby ogłosił orędzie miłości i przebaczenia; i nie zabronił zrobić ludziom ze swoim Synem tego, co chcieli (a chcieli Go ukrzyżować)

czy to działanie uzasadnione? oczywiście patrzę na to przez pryzmat antropomorfizacji Boga: czy to działanie byłoby uzasadnione, gdyby dokonał go człowiek? Bóg pokazał, że dla człowieka nie cofnie się nawet przed śmiercią; a czy chciał umierać?

MInk'y na poczekaniu napisał(a):kolejnym twierdzeniem, które przyjmuję na zasadzie aksjomatu jest, że Bóg i Chrystus to ta sama Istota (ale nie ta sama osoba - co wynika z nauki o Wcieleniu i o Bogu Trójjedynym; oczywiście te również przyjmuje na zasadzie aksjomatu); jeśli więc pytam czy Bóg chciał umierać, to odpowiedzi udzielam patrząc na Chrystusa; wydarzenia w Getsemani wyraźnie temu przeczą: nie chciał
jeśli nie chciał umrzeć, to znaczy, że nie kierował się chęcią śmierci = co innego było Jego celem; ten cel rozumiem jako zniszczenie grzechu (niezależnie od tego, jak to nazwiemy); Bóg uznał - jak sądzę na podstawie nauki Kościoła - że wyrwanie człowieka z grzechu i śmierci jest wystarczająco ważnym powodem, by ponieść "koszt uboczny", jakim była własna śmierć; jest to działanie uzasadnione, podobnie jak uzasadnione jest ratowanie życia jakiejś grupy ludzi kosztem własnego życia

powracając znowu do koncepcji ofiary; nie przeczę: śmierć Chrystusa jest ofiarą; ofiara od strony Chrystusa polega na tym, że zgadza się zrealizować plan Ojca [wyrwanie człowieka ze śmierci] nawet kosztem własnej śmierci; ofiara ludzi polega na tym, że ją składają [tylko zamiast wołu - jak Żydzi - czy zamiast człowieka - jak Aztekowie - składają w ofierze wcielonego Boga]

powracając do kwestii przebłagania;

a. czy możemy mówić o gniewie wynikłym z grzechu? czy Bóg będąc istotą doskonałą gniewa sie tak jak obrażony człowiek i potrzebuje przeprosin? jeśli mam być konsekwentny, to mogę powiedzieć tylko że nie; Istota Doskonała (Bóg) nie potrzebuje przeprosin i nie obraża się

b. jeśli wyrządzę komuś krzywdę, to czy ta osoba potrzebuje moich przeprosin? jeśli chcę być wobec niej "w porządku" i nie chcę mieć wyrzutów sumienia (dręczącego poczucia winy), to w moim interesie jest ją przeprosić [a przynajmniej próbować]

c. Bóg nie potrzebuje naszych przebłagań, to my ich potrzebujemy...

Cytat:Bez tej definicji słowo "bóg" ma dla mnie tyle sensu co "kgffdrdfere"
dla mnie - zgodnie ze słowiańskim źródłosłowem - słowo "bóg" znaczy tyle co "dawca najwyższego dobra" [łatwe do skojarzenia ze słowem "bogaty"], albo po prostu "najwyższe dobro"...

natomiast co do "niespójnej osobowości" ... czy mam to jakoś kojarzyć z nauką o Trójcy Świętej?

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
13-05-2007 01:50
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Rachel Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 6,162
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #93
 
heysel napisał(a):ja nie szukam wiary, a prawdy.
Jezus powiedział że On jest Prawdą , Drogą i Życiem....
Bóg pomaga nam odkreślić się , odkryć prawdę o sobie.

Cytat:Relatywnym pojęciem określającym skutki czynów człowieka.
czyli Ty decydujesz co dobre a co nie :-k Więc po co szukasz Boga, jeśli sam dla siebie jesteś bożkiem...

Boże , Stwórco rodzaju ludzkiego, który wybrałeś sobie spośród ludzi kapłanów, naczynia Twojego miłosierdzia i pośredników Twojej zbawczej łaski, prosimy Ciebie, dla nich w imię całego Ludu Bożego, o świętość i wytrwałość w powołaniu. Chroń ich przed pokusami wroga dusz, podtrzymuj ich w chwilach przepracowania , walk, pocieszaj w smutkach i krzyżach, nieodłączonych od misji zbawienia dusz.

Przyjmij nasze modlitwy i ofiary za kapłanów i złącz je z Ofiarą Twego Syna, a Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
14-05-2007 13:40
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
heysel Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,586
Dołączył: Jan 2007
Reputacja: 0
Post: #94
 
rachel napisał(a):Jezus powiedział że On jest Prawdą , Drogą i Życiem....
To tylko słowa, które może wypowiedzieć każdy. Nazarejczyk jest kimś wyjątkowym przez swoje nauki i czas i miejsce, gdzie je głosił. Ale niewielu pamięta, że nie on jeden zasługuje na uznanie. Wielki był także np. Sokrates. I to wielki jako człowiek, a nie Bóg.
rachel napisał(a):Bóg pomaga nam odkreślić się , odkryć prawdę o sobie.
Prawda o mnie samym, to by mnie interesowało. Prawda o naturze rzeczywistości, to by mnie interesowało. Bardzo ciekawe czy Bóg jest rzeczywistością, jest w niej zawarty czy jest jej źródłem. A może jest tylko wytworem naszych myśli ?
Podobno : "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie". Ale poszukiwania nie polegają na znalezieniu pierwszej lepszej odpowiedzi zadowoleniu się nią.
rachel napisał(a):czyli Ty decydujesz co dobre a co nie
"Nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe i czego ta druga strona nie chce by jej czynić."
"Wolność jednostki jest ograniczona wolnością innych jednostek."
Wg tych dwóch zasad staram się postępować. Wyprowadziłem je na podstawie obserwacji rzeczywistości i własnego wnętrza. I jak do tej pory nie znalazłem niczego doskonalszego. I niepodobna bym miał zaakceptować jakieś zasady, bo ktoś tak mówi czy tak jest napisane w jakiejś książce.
rachel napisał(a):Więc po co szukasz Boga, jeśli sam dla siebie jesteś bożkiem...
Jak to po co ? Bo chcę ... Mam gdzieś wysłać pisemne uzasadnienie ?
I nie, nie jestem sam dla siebie bożkiem. Byłbym nim, gdybym nie był relatywny. Dlaczego ? Bo mam świadomość swej omylności i nie przenoszę swych osądów na innych. Gdybym traktował siebie jako bożka, to znaczyłoby, że uznaję siebie za nieomylnego ...

[ Dodano: Pon 14 Maj, 2007 23:34 ]
M. Ink. * napisał(a):oczywiscie nie mam zielonego pojęcia czy sprawa jest poważna dla Ciebie,
Jeżeli czemuś poświęcam czas to to jest poważne dla mnie.
M. Ink. * napisał(a):zdaję sobie sprawę, że z wieloma rzeczami, które napiszę można się zgodzić czy nie,
Masz rację, ale nie tyle nie zgodzić co mieć inne zdanie.
M. Ink. * napisał(a):ale zapewniam, że nie dążę do polemiki i "udowodnienia" swoich racji, a jedynie do ich wyłożenia i - ewentualnie - wspólnej refleksji nad nimi;
Cóż, mogę Ci napisać, jeśli Cię to interesuje, jakie mam przemyślenia po przeczytaniu tego co napisałem. Na razie Ci powiem tylko, że strasznie zrelatywizowałeś swoją religię (ortodoksem chyba nie jesteś). Po przeczytaniu Twojego tekstu można powiedzieć : "Religia jest dla ludzi, nie ludzie dla religii. Jeżeli ktoś nie chce religii, to nie musi jej posiadać, Bogu i tak ona do niczego nie jest potrzebna".

Steven Weinberg
http://www.youtube.com/watch?v=yFH1bXg3ni8
"All isolated systems evolve according to the Schrodinger Equation"
Hugh Everett
14-05-2007 17:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Incubare23 Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 49
Dołączył: Mar 2007
Reputacja: 0
Post: #95
 
heysel napisał(a):
rachel napisał(a):Więc po co szukasz Boga, jeśli sam dla siebie jesteś bożkiem...
Jak to po co ? Bo chcę ... Mam gdzieś wysłać pisemne uzasadnienie ?
I nie, nie jestem sam dla siebie bożkiem. Byłbym nim, gdybym nie był relatywny. Dlaczego ? Bo mam świadomość swej omylności i nie przenoszę swych osądów na innych. Gdybym traktował siebie jako bożka, to znaczyłoby, że uznaję siebie za nieomylnego ...

Kwestia sporna. Podejrzewam że użycie słowa "bożek" zamiast "bóg" mogło być celowe. A o ile pamiętam "Bożkowie" starych religii (Ares, Ozyrys, Zeus itp) politeistycznych (domyślne że chodzi tu o taką, jeśli istnieje więcej niż 1 osoba uważająca się za boga czy bożka.) nie byli wcale tacy omylni. Wręcz przeciwnie - np. mity przypominają nieco słynną "modę na sukces" gdzie każdy z każdym na wszelkie możliwe sposoby się.....
....wiąże. :diabelek:

Druga sprawa to to że jeśli twierdzi się że bóg jest wszystkim to jak można nie być bogiem? (nieomylnym) Oczko (tak wiem wiem....)

G?osz?cy chaos zjednoczeni w jednym...
20-05-2007 02:05
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #96
 
heysel napisał(a):Na razie Ci powiem tylko, że strasznie zrelatywizowałeś swoją religię (ortodoksem chyba nie jesteś). Po przeczytaniu Twojego tekstu można powiedzieć : "Religia jest dla ludzi, nie ludzie dla religii. Jeżeli ktoś nie chce religii, to nie musi jej posiadać, Bogu i tak ona do niczego nie jest potrzebna".
prawdę powiedziawszy zastanawia mnie, że nazywasz to co napisałem relatywizacją [właściwie to uważam się za skrajnego ortodoksa];

1. rzeczywiście uważam, że religia jest dla ludzi, a nie ludzie dla religii; jeśli ktoś uważa, że jest odwrotnie, to ma - nie tylko moim zdaniem - dość faryzejskie podejście do religii [a faryzeizm - jak wiemy z historii - pozostawał w konflikcie z chrześcijaństwem właściwie od samego początku]

2. "jeśli nie chce to nie musi" - to trochę za daleko posunięty wniosek, bo tak nie uważam; brak w tym chęci zbawienia:
a. gdybyś napisał: "jeśli kto nie chce religii i nie chce zbawienia, to nie musi" nie miałbym zastrzeżeń
b. gdybyś napisał "jeśli kto chce zbawienia, to nie musi mieć religii, jeśli jej nie chce" (lub jeśli tak zinterpretowałeś moje słowa), to absolutnie nie mogę się zgodzić;
niemniej tu trzeba by wskazać definicje religii, na jakich się opieramy

3. co do kwestii, że Bogu religia nie jest potrzebna, jestem zgodny: Bóg nie potrzebuje religii, potrzebuje jej człowiek

heysel napisał(a):niespójna osobowość
wróćmy do kwestii osobowości; pozwolę sobie powołać się na pewną analogię zrodzoną w czasie jednych z ćwiczeń na moich studiach i dopracowaną w trakcie dyskusji z jednym z licealistów, z którym [m.in.] prowadziłem lekcje

1. Kościół mówi o jednym Bogu w trzech Osobach; na pierwszy rzut oka jest to absurd [gdyby Kościół chciał być bardziej wiarygodny dla współczesnego człowieka, to powinien się trochę bardziej wysilić w wymyślaniu swych dogmatów, nieprawdaż? :twisted: ]; albo jest jedna osoba, albo są trzy osoby; nie istnieje nic pośredniego; oczywiście jest coś takiego, jak bliźniactwo syjamskie, no ale Bóg nie jest chyba kaleką?

2. wyobraźmy sobie jednego człowieka z trzema mózgami; każdy z tych mózgów działa niezależnie [przynajmniej do pewnego stopnia] od innych i w każdym jest osobna, niezależna świadomość

jeden człowiek, ale trzy mózgi i trzy świadomości: to pierwszy krok w analogii

3. wyobraźmy sobie jednego człowieka z jednym mózgiem, ale z trzema niezależnymi świadomościami, z których każda ma dokładnie taki sam wpływ na cały mózg i cały organizm [istnieje między nimi idealna, niczym nie zmącona harmonia]

jeden człowiek i trzy odrębne świadomości, to drugi krok w analogii

4. gdybym miał obrazowo mówić o katolickim dogmacie o Trójcy Świętej, czyli o Bogu "z jedną naturą i w trzech Osobach", to powołałbym sie na analogiczne wyobrażenie przedstawiające jednego człowieka z trzema odrębnymi, niezależnymi [do pewnego stopnia Uśmiech ] świadomościami, pozostającymi względem siebie i względem ciała w idealnej harmonii

5. nie wolno nam mieć wątpliwości, że to tylko analogia; co więcej jest to analogia przypominająca "niespójność osobowości"; jednak po raz kolejny odwołam się do twierdzenia (zasady), że podobieństwo nie implikuje tożsamości; przede wszystkim "niespójność osobowości" (którą rozumiem tu bardziej jako osobowość mnogą, niż jako typową schizofrenię) jest jakąś formą rozszczepienia tego samego ego, natomiast w przytoczonej analogii mam na myśli trzy odrębne ego

wniosek: uważam, że mówienie o Bogu z jedną naturą i w trzech Osobach może przypominać to co wiemy o osobowości mnogiej; niemniej podobieństwo nie rodzi tożsamości; trudno bowiem uznać za pewne takie wnioski, które właściwie nie opierają się na niczym więcej niż jakieś [być może nawet częściowo trafne] skojarzenie; wniosek ten odnosi się między innymi do powyższej analogii, ale w tym wypadku miałem bardziej na myśli ową "niespójną osobowość"

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
20-05-2007 03:25
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #97
 
heysel napisał(a):To tylko słowa, które może wypowiedzieć każdy. Nazarejczyk jest kimś wyjątkowym przez swoje nauki i czas i miejsce, gdzie je głosił. Ale niewielu pamięta, że nie on jeden zasługuje na uznanie. Wielki był także np. Sokrates. I to wielki jako człowiek, a nie Bóg.
Nie zgadzam się. To znaczy: zbyt ścinasz to, co ma głębię za sobą. Hodos, aletheia i dzoon to nie to samo co autorytet, pewność i życie metaboliczne. Te 3 ostatnie można, owszem z cała pewnością przypisać Sokratesowi, przynajmniej na jego ramy czasowe. Jednak Jezus to więcej niż Jonasz i więcej niż Salomon, jak sam On o sobie mówi.
heysel napisał(a):"Nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe i czego ta druga strona nie chce by jej czynić."
Nawet, jeśli ta druga strona potzrebowała by jakiejkolwiek pomocy, tylko jej odmawiała powodowana np wstydem, czy dumą?

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
07-07-2007 15:01
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
heysel Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,586
Dołączył: Jan 2007
Reputacja: 0
Post: #98
 
Ks.Marek napisał(a):
heysel napisał(a):"Nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe i czego ta druga strona nie chce by jej czynić."
Nawet, jeśli ta druga strona potzrebowała by jakiejkolwiek pomocy, tylko jej odmawiała powodowana np wstydem, czy dumą?
Wyjaśnienie jest skomplikowane. Całość zależy wprost od konkretnego człowieka, który się będzie stosował do tej zasady. I to nie miejsce na takie wyjaśnienia.
Jeżeli myślisz, że to jest relatywizm to się nie mylisz. Ta zasada wręcz go nakazuje.

Steven Weinberg
http://www.youtube.com/watch?v=yFH1bXg3ni8
"All isolated systems evolve according to the Schrodinger Equation"
Hugh Everett
08-07-2007 16:14
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #99
 
heysel napisał(a):Wyjaśnienie jest skomplikowane.
Nie wydaje mi sie. Mamy tu raczej trzy tylko możliwości: Pomagam/Niepomagam/Pomagam mimo jego protestów.
heysel napisał(a):Jeżeli myślisz, że to jest relatywizm to się nie mylisz. Ta zasada wręcz go nakazuje.
Bo?

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
09-07-2007 15:18
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Lapsi Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 51
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #100
 
heysel napisał(a):Jeżeli myślisz, że to jest relatywizm to się nie mylisz. Ta zasada wręcz go nakazuje.
Relatywim, hmmmm.....
Piękna sprawa, choć prowadzi do sytuacji, kiedy stajesz się postrzegany jako lapsi...
09-07-2007 18:56
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
heysel Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,586
Dołączył: Jan 2007
Reputacja: 0
Post: #101
 
Ks.Marek napisał(a):Mamy tu raczej trzy tylko możliwości: Pomagam/Niepomagam/Pomagam mimo jego protestów.
To za mało. Trzeba to jeszcze odnieść do konkretnych sytuacji i konkretnych ludzi. Poza tym ta zasada jest połączona z pierwszą.
A czemu relatywizm to się już gdzie indziej rozpisywałem.
Lapsi napisał(a):Relatywim, hmmmm.....
Piękna sprawa
Dlaczego tak piszesz ?
Lapsi napisał(a):kiedy stajesz się postrzegany jako lapsi...
lapsi [wym. laps-i] «w starożytnym chrześcijaństwie: upadli – ci, którzy zaparli się wiary podczas prześladowań»
Aby być lapsi trzeba pierwej być chrześcijaninem, a ja nigdy nim nie byłem.

Steven Weinberg
http://www.youtube.com/watch?v=yFH1bXg3ni8
"All isolated systems evolve according to the Schrodinger Equation"
Hugh Everett
09-07-2007 20:28
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #102
 
heysel napisał(a):To za mało. Trzeba to jeszcze odnieść do konkretnych sytuacji i konkretnych ludzi. Poza tym ta zasada jest połączona z pierwszą.
Jak dla mnie, to za mało twego wytłumaczenia.
Poza tym, relatywizm wg mnie czyni z człowika nim się posługującym, powiedzmy, flanelcię :mrgreen:

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
10-07-2007 11:46
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Lapsi Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 51
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #103
 
heysel napisał(a):Dlaczego tak piszesz ?
Ponieważ bardzo pożytecznym jest patrzenie relatywistyczne na szereg plaszczyn ludzkiego oddziaływania, oczywiście dla samego relatywisty. A najciekawsze jest to, że jako iz człowiek jest bytem relacyjnym, stąd często ucieka się do myślenia relatywnego, miast realizować swój żywot w relacji, vel relacyjności. Nie wiem, czy kogoś to w ogóle zainteresuje, zatem nie będę się rozpisywal na ten temat. :wink:
heysel napisał(a):lapsi [wym. laps-i] «w starożytnym chrześcijaństwie: upadli – ci, którzy zaparli się wiary podczas prześladowań»
Aby być lapsi trzeba pierwej być chrześcijaninem, a ja nigdy nim nie byłem.
No cóż, póki co, to jeszcze nie wczytywałem się zbyt głeboko w twe listy, a jako iż to forum ewangelizacyjne, jako, że jesteś autorem ponad tysiąca postów na tymże forum, stąd założenie "w ciemno", iż jesteś "baptidzo".
Ja pisałem w/w słowa, przez ciebie cytowane, mając na myśli tych, który dzis podlegaja polowaniu na czarownice...

Cytat:W księdze “De Lapsis” św. Cyprian pisze: “Na pierwsze słowa groźby nieprzyjaciela większa część braci wyrzekała się wiary, upadając nie pod naciskiem gwałtownego prześladowania, ale po prostu przez tchórzostwo. Nie czekali nawet, żeby ich schwytano: wyrzekali się wiary, zanim ich o nią zapytano. Wielka część była pokonaną przed wojną i powaloną przed bitwą, nie czekając nawet na pozór, że przymuszeni tylko odstąpili od wiary. [Także wśród chrześcijańskich kapłanów, którzy składali ofiary na pogańskich ołtarzach] byli tacy, którym własne nie wystarczało odstępstwo; ludzie z pospólstwa zachęcali się nawzajem do apostazji [tj. odstępstwa]. Na domiar ohydy, rodzice kładli swe dziatki na ołtarzach pogańskich”.

Euzebiusz z Cezarei pisał wkrótce potem, że gdy ukazał się edykt, “wielu znakomitych chrześcijan z bojaźni szło przedstawić się władzy. Urzędnicy czynili to ze względu na swoje stanowisko, którego nie chcieli utracić, inni byli do tego powodowani namową krewnych i przyjaciół. Każdy wezwany imiennie przystępował do składania ofiary. Jedni bladzi i strwożeni wśród śmiechu pospólstwa szli przed ołtarz, inni bezczelnie oświadczali, iż nigdy nie byli chrześcijanami. Niektórzy uciekali; wśród schwytanych byli tacy, którzy znosili kilka dni więzienia, a potem wyrzekali się wiary, zanim ich jeszcze przed sąd stawiono, albo cierpieli przez pewien czas męczeństwo, lecz potem ustępowali z obawy nowych katuszy. Bóg dodawał łaski bohaterom wiary, którzy przy Jego pomocy oddali świadectwo prawdzie”.
10-07-2007 12:40
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #104
 
Lapsi napisał(a):No cóż, póki co, to jeszcze nie wczytywałem się zbyt głeboko w twe listy, a jako iż to forum ewangelizacyjne, jako, że jesteś autorem ponad tysiąca postów na tymże forum, stąd założenie "w ciemno", iż jesteś "baptidzo".

Przecież sam avatar zdradza, że heyslek to dusza wybuchowa, nuklearna, niespokojny duch. :mrgreen:

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
10-07-2007 13:22
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
heysel Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,586
Dołączył: Jan 2007
Reputacja: 0
Post: #105
 
Ks.Marek napisał(a):Jak dla mnie, to za mało twego wytłumaczenia.
W temacie "Wiara w Boga" swego czasu rozpisałem się na temat tych zasad. Jeżeli chcesz coś bardziej szczegółowo to załóż odpowiedni temat, bo to jest offtop.

[ Dodano: Wto 10 Lip, 2007 18:00 ]
Lapsi napisał(a):stąd założenie "w ciemno"
Zakładanie czegoś w ciemno często prowadzi do błędnych ocen sytuacji.

Steven Weinberg
http://www.youtube.com/watch?v=yFH1bXg3ni8
"All isolated systems evolve according to the Schrodinger Equation"
Hugh Everett
10-07-2007 17:56
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów