ddv napisał(a):lekcje etyki nikogo z "zateizowanych" najwyraźniej nie interesują - więc to co piszesz jest oczywistą nieprawdą.
Jeżeli nawet zapoznanie się z etyką nikogo nie interesuje - to jak można mówić o jakimkolwiek postępowaniu wg norm etycznych jeżeli ktoś nawet nie wie na czym one mają polegać
A skąd Ty to wiesz, skoro nie ma możliwości powszechnego nauczania etyki w polskich szkołach? I jak znam życie to nie będzie, bo Kościół nie lubi konkurencji...
Nie dziwię się zbytnio, bo tego typu konkurencja zapewne przeciągnęła by na stronę ateizmu najbardziej świadome jednostki.
[quote="ddv"]ocena z religii to tylko taki mały "dowód" na to że ktoś nad przedstawianymi zagadnieniami przynajmniej pomyślał i popracował.
Słuszność zaś tego co mówi Kościół wychodzi w życiu - lepiej by dotarło to do ludzi czym prędzej.
Tu się zgadzam, Kościół lepiej się na daje do utrzymania porządku niż całe armie sił policyjnych.
ddv napisał(a):no to powiedz na czym mają polegać te zasady moralne i jak je w życiu realizować jeżeli ktoś ich nawet NIE ZNA ??
O jakiej "pysze " wogóle mówisz - jeżeli uznajesz Dekalog to wydaje mi się że sprawa z pozoru wydawała by się oczywista ..
Współczucie dla Ciebie z powodu rodziców, skoro dekalogu uczyli Cię w szkole.
ddv napisał(a):Dlaczego zatem - skąd zatem taka niechęć do lekcji religii lub etyki u "ateizujących" :coo:
Sami przecież na tym tylko zyskacie - i my również ...
Niestety nie mogę się wypowiadać za resztę ateistów, ale moje zdanie jest takie, żeby uczyć jak najwięcej, nie tyle religii ale religioznawstwa. Gdy człowiek poznaje więcej, otwierają mu się oczy i zaczyna rozumieć jak jest manipulowany ze wszystkich stron.
ddv napisał(a):Nam nie grozi "fanatyzm"
Pierwsze słowa alkoholika na pytanie o jego nałóg to zawsze "w każdej chwili mogę przestać".
ddv napisał(a):- katolicyzm uczy myślenia.
Taaak, oczywiście - programując mózgi aby nie podważały dogmatów i ślepo wierzyły słowom pasterzy, którzy nierzadko nadają się do pasania świń, a nie ludzi. Kopernik by się uśmiał.
ddv napisał(a):Fanatyzm raczej grozi tym którym wydaje się że są "bogami" poza którymi świata nie ma.
Dowodów na to nie brakowało - choćby np. niejaki Josif Wissarionowicz ...
Ech - wymieniać można by długo i wiele ...
Piękny przykład, doprawdy dzięki za niego - Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili był prawosławnym klerykiem i szybko pokapował o co tak naprawdę chodzi - swój totalitarny system zbudował na poczuciu winy - nikt nie był poza podejrzeniem - jakbym widział Was i wasze "grzechy". Głowę daję że zapożyczył to właśnie z religii, która jak nic innego pozwala zniewolić.
Ale odjechałem od tematu.
Wracając więc:
Marek_G napisał(a):Ja chcę i pragnę by dzięki lekcjom religii wszyscy mogli by poznać naszą wielką i wspaniałą wiarę, mogli podążać drogą wielkich, wspaniałych chrześcijan. I po to są te lekcje religii!
Teraz napiszę capsem, wiem że niegrzecznie ale czuję że muszę: JA TEŻ CHCĘ!
ALE.
Nie chcę żeby to poznanie podlegało ocenie, a już zwłaszcza takiej która w jakimkolwiek stopniu waży o końcowej ocenie młodego człowieka.
I nikt mi nie odpowiedział sensownie na pytanie dlaczego tak usilnie chcecie zmienić istniejący stan rzeczy? Macie religię, jest nauczana lepiej czy gorzej - dyskutuje się na niej o innych wyznaniach (z Waszej perspektywy, bo jakżeby inaczej - i w ciąż o wiele za mało), czego nie neguję. Po co Wam ta ocena w średniej?
Aby Wasze cherubinki miały kilka pkt. przewagi nad tymi którzy nie chodzą na religię albo chodzą bo nie mają wyboru i w ogóle się nie przykładają???
Niedawno rozmawiałem z moją bliską znajomą - nauczycielką polskiego w technikum (dodam że żarliwą katoliczką). Była zdania że wliczanie oceny z religii do średniej to bzdura, bo ucząc w szkole dobrych kilka lat spotkała tylko dwóch księży którzy potrafili naprawdę coś przekazać i stawiali oceny na miarę ucznia. Myślę że z katechetami sprawa ma się inaczej - nauczanie to ich wybór, ale wszyscy wiemy jak to jest z księżmi, którzy mówiąc z ambony mają ułatwione zadanie, a będąc w klasie pełnej uczniów muszą sami zdobyć ich szacunek poprzez czyny. Kończy się to zwykle niezbyt miło, albo "włażeniem na głowę", albo kompletnym brakiem kontaktu z uczniami.
Tracicie ludzi, co Was niezmiernie irytuje, choć powinniście się cieszyć - im więcej grzechu dookoła, tym bardziej lśni wasza chwała i czystość.
Mnie osobiście indoktrynacja katolicka nie przeszkadza, wręcz pomaga - bo ludzie którzy potrafią się z niej wyłamać są silni i wartościowi. Idealni aby tworzyć nowy świat bez wojen religijnych (oczywiście jak już wymordujemy wszystkich muzułmanów).