O, widzę konkrety
Miło
no to tak... 1) monoteizm nie kłóci się z koncepcją Boga Trójosobowego. Już wyjaśniam... Kościół wyznaje Jednego Boga w 3 Osobach, Boga Trójjedynego. Tajemnica Trójcy Świętej jest niepojęta i trzeba mi to przyznać, ale istnieją pewne określenia, czy porównania, przybliżające nas do zrozumienia tej prawdy. Trójcę Świętą wg klasycznej definicji cechują: różność w osobach (odrębność, indywidualność osób), jedność w naturze i równość w majestacie. Niektórzy taki stan rzeczy porównują z wodą - jedna H2O, a 3 stany skupienia - ciekły, stały i gazowy - woda, lód i para wodna. Co nie znaczy rzecz jasna, że lód nie jest wodą - też jest. Podobnie jak Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty - jedna natura, odrębne 'stany skupienia' (różność w osobach) - analogicznie do mokrego przykładu, często się mówi o Bogu i o Jezusie - jak o wodzie i lodzie, co nie znaczy, że lód nie jest wodą, a Jezus - Bogiem. Owszem, jest.
Tysiące różnych Maryj - hehe
Nie, tylko jedna. Konkretna osoba. Jak ty i ja. Tysiące natomiast różnych wieczorowych kreacji. Pan Zenek dla starszej, samotnej sąsiadki jest pomocną męską dłonią, naprawiającą różne usterki, dla klienta - znakomitym hydraulikiem, dla Stasia - dziadkiem, a dla swojego kota - ciepłymi kolanami i ręką przysuwającą miskę mleka. Starsza pani powie o panu Zenku 'pomocny, dobry, do rany przyłóż', klient powie 'znakomity fachowiec', Stasio powie 'mój dziadzio, czyta mi bajki', a kot -gdyby mógł- powiedziałby... Zresztą, oszczędźmy kota. :mrgreen:
Prości ludzie, wśród których kształtowały się lokalne tradycje wiary, dostrzegali sprawy codzienności, w której wspierała ich Maryja. Stąd tysiące różnych kreacji wieczorowych tej samej Maryi
Tysiące świętych - to tylko przemawia za prawdziwością wiary, skoro tysiące ludzi potrafiło żyć zgodnie z nią, a często oddać za nią życie
Kościół można podzielić na 3 części - jedna z nich (tzw. Kościół pielgrzymujący) to my, z którymi zazwyczaj utożsamia się cały Kościół, zapominając o 2 pozostałych jego częściach
Tymczasem drugą częścią jest Kościół cierpiący - ludzie, którzy nie żyli na tyle dobrze, na ile mogliby i potrzebują oczyszczenia, żeby stanąć przed Bogiem i nie zejść na zawał pod wrażeniem swojej grzeszności i Jego świętości
Trzecia część to Kościół Tryumfujący, czyli po prostu święci - ci, którzy są już w niebie. To nie jakieś dziwadła, nie-wiadomo-co. To zwykli ludzie. Świętość jest podstawowym powołaniem każdego chrześcijanina
Każdy jest powołany do miłości, do świętości, do życia w bliskości z Bogiem. Inne powołania są o tyle dobre, o ile zawierają się w tym pierwszym i podstawowym powołaniu.
Jeśli więc mamy w Kościele przyjaciół, którzy już przeszli drogę życia i przeszli ją dobrze, a teraz stoją przed Panem w Jego radości, to czemu mielibyśmy nie korzystać z ich doświadczeń, nie uczyć się na ich błędach? Czemu mielibyśmy nie prosić ich po przyjacielsku "szepnij Mu słówko"?
A co do zajmowania się różnymi sprawami... wiadomo - jeśli nasz bohater, pan Zenek, zostanie świętym, to prosić go o pomoc nie będzie kucharka (choć też może), ale hydraulik, któremu połamią się wszystkie klucze i zaleje go woda
Wtedy mu się przypomni - Zenek, pomóż, tobie lepiej szło...
Zazwyczaj tak to jest - jak czegoś potrzeba, to sobie o przyjaciołach przypominamy... Choć nie powinno tak być :-) Dlatego warto o nich pamiętać na co dzień.
Uff, no to:
2) Wiesz ile razy przez 2000 lat papież wypowiedział się ex cathedra? Sprawdź
Co do papieża-prostaka...
...to nie tak
Każdy człowiek może popełnić błędy, right? Papież = człowiek, right? Owszem, autorytet. Owszem, stanowisko. Owszem, nie powinien. Zgadzam się i jako katoliczka przepraszam za - nie tylko ten, ale wszystkie - błędy papieży. Od zaparcia się św. Piotra począwszy. Wiele razy słyszałam, że może ci apostołowie, to realizowali plany Jezusa, ale potem ten straszny KK - całkowicie od nich odszedł. Zawsze wtedy pytam o pierwszego papieża. Jezusowi doradzał egoistycznie, że na śmierć wcale iść nie musi, a kiedy - wydawałoby się - w końcu zrozumiał, strach go obleciał i się zaparł. Ba - żeby raz... Brnął dalej w swoje kłamstwa. Egoista, tchórz... Tak wygląda święty? To on miał być papieżem? Ładna mi opoka, co? :wink: Klucze, związywanie i rozwiązywanie na ziemi i w niebie... taką władzę dać takiemu słabemu człowiekowi? A jednak Kościół trwa... A jednak Bóg się nie pomylił
To może jednak nie na tym polega świętość, żeby nie upadać, ale na tym, żeby powstawać...? To może dlatego Jezus już po Zmartwychwstaniu, po tych wszystkich kłamstwach Opoki, zamiast zabrać mu te klucze i dać komu innemu, powiedział mu 3 razy - paś owce/baranki Moje
3) Co do dogmatu o wniebowzięciu NMP
Uznajemy, że Pismo Święte i Tradycja stanowią jedno. Pismo Święte to spisana Tradycja, Tradycja, to przedłużenie Pisma Świętego. Duch Święty jest obecny w Kościele i pozwala czytać Słowo Boże oczami wiary. W ten sposób z Jego natchnienia możemy widzieć pewne sprawy głębiej. Nigdzie w Piśmie nie ma wzmianki o śmierci Maryi, a skoro ta wiara od pierwszych wieków w Kościele była żywa - trzeba było ją w końcu 'udokumentować' nieładnie mówiąc, prawda?
Owszem, mogła zostać nieudokumentowana, ale w pewnych okresach czasu poszczególne wierzenia musiały być oficjalnie spisywane, żeby ustrzec Kościół [wiernych] przed działaniem różnych sekt, ruchów, czy herezji, które propagowały naukę atrakcyjną, a nieprawdziwą. Przychodzi czas, kiedy trzeba określić zasady gry, żeby nie pomylić jej z podróbką