No i co to da? Będzie "fajnie", a potem? Skończy się piosenka i skończy się wiara?
Nie można stawiać na "przyciąganie" młodzieży, na skuteczność tylko po ludzku.
BXVI w znanej wszystkim mowie o Nowej Ewangelizacji ;) napisał(a):Wszyscy potrzebują Ewangelii; Ewangelia jest przeznaczona dla wszystkich, a nie tylko dla zamkniętego kręgu ludzi, mamy zatem obowiązek szukać nowych dróg, by dotrzeć z nią do wszystkich.
Tu jednak kryje się także pewna pokusa — pokusa niecierpliwości, pokusa dążenia do natychmiastowego, wielkiego sukcesu, pokusa wyścigu do wielkich liczb. To wszakże nie jest metoda Boża. Do Królestwa Bożego, a więc także do ewangelizacji, która jest narzędziem i nośnikiem Królestwa Bożego, odnosi się przypowieść o ziarnku gorczycy (por. Mk 4, 31-32). Królestwo Boże rozpoczyna się wciąż na nowo od tego znaku. Nowa ewangelizacja nie może być próbą natychmiastowego przyciągnięcia — za pomocą nowych, bardziej wyrafinowanych metod — wielkich mas ludzi, którzy oddalili się od Kościoła. Nie, nie na tym polega obietnica nowej ewangelizacji. Podjąć nową ewangelizację znaczy: nie zadowalać się tym, że z ziarnka gorczycy wyrosło wielkie drzewo Kościoła powszechnego, nie sądzić, że to wystarczy, jeśli w jego listowiu mogą się zagnieździć najróżniejsze ptaki, ale zdobyć się na odwagę rozpoczęcia od nowa, z pokorą — od skromnego ziarenka, pozwalając Bogu zrządzić, kiedy i jak ma się ono rozwinąć (por. Mk 4, 26-29).
Byłam jako piętnasto-, szesnastolatka w takim "fajnym" duszpasterstwie. Były imprezy, była głośna muzyka, było dużo "młodzieżowych" rzeczy, od nauki gry na bębnach po 'fajne' piosenki, zabawy, głośne oklaski, siedzenie i gadanie do nocy. Wszystko było dla takich, jak my dzieciaków super, jeśli nie zgubiło się w tym wszystkim sensu - JEZUSA.
Niestety, większość gubiła.
Po jakimś czasie jeździli na rekolekcje dla spotkania ze znajomymi, wszyscy ulegali 'cudownej atmosferze miejsca', wszyscy się tam 'świetnie bawili' i 'ładowali akumulatory'. Była też 'cudowna kaplica', w której można było posiedzieć i pomyśleć, natomiast zdumiewająco niewiele słyszało się od uczestników rekolekcji o Jezusie Chrystusie.
Dziś ze starymi 'przyjaciółmi' niewiele mam kontaktu, słyszę tylko: ten szuka w buddyzmie, tamten jest ateistą. Dla innych ważniejszy jest alkohol i impreza od Słowa Bożego, jeszcze innych 'niezbyt obchodzą' sprawy Boże.
Poznacie ich po owocach.
Nie efektowność, a efektywność, ale ta Boża - wtedy wszystko będzie dobrze.