Zdaje mi się ostatnio - mnie osobiście ostatnio brakuje bardzo świadectwa z mocą. Ludzie czasem coś tam mówią na spotkaniu, ale jakoś tak bez wewnętrznego zaangażowania, entuzjazmu. Nie twierdzę, że ludziom spowszedniało, chcę natomiast powiedzieć, że rzadko obecnie słyszę świadectwo poruszające do głębi serca, właśnie - świadectwo wygłoszone z mocą (nie wiem, czy rozumiecie, o co mi chodzi?). I chociaż wiele rzeczy mam za sobą to jednak w dalszym ciągu potrzebne mi są bardzo świadectwa moich sióstr i braci. Świadectwo drugiej osoby jest naprawdę bardzo budujące, może czasem nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo i jak bardzo innym jest potrzebne, by ich budować, dodawać otuchy, ożywić, wzbudzić entuzjazm, zachęcić do dostrzegania łask w swoim życiu i nimi się dzielić. Forma przekazu też jest niesamowicie istotna, bo wyraża to, co przeżywamy w głębi serca, czy jesteśmy naprawdę przekonani do tego, o czym mówimy. To siła perswazji sprawia, że świadectwo jest owocne. I zauważam, że ma moc "obudzenia" wspólnoty, wyrwania z marazmu.
|