Ks.Marek napisał(a):Sympatyczny człowieku, spróbuj na to spojrzeć w ten sposób:
Kobieta i mężczyzna to istoty, o szeregu podobieństw i różnic. Mogą być z sobą, aby łączyć podobieństwa i poznawać różnice. W jednym jak i w drugim przypadku mamy do czynienia z postawą ofiarności: dla podobieństw ofiarują sobie czas, pieniądze, troskę o rozwijanie tychże podobieństw. Dla różnic ofiarują sobie również czas, ale tez zrozumienie, wzajemną odpowiedzialność, dobrze pojętą tolerancję, a nade wszystko chyba - miłość wzajemną.
Poza ofiarnością mamy tu również element obdarowania. Wyraża się on całą masą elementów kształtujących więzi kobiety i mężczyzny. On - zdobywca i strażnik daje pożywienie, pokój i strzeże ich jako wartości wspólnych obojgu. Ona: przeżywa fascynację i oczarowanie męstwem - a więc czymś, co tak na prawdę nie będzie jej przyrodzoną cechą. Jak zatem mają realizować ofiarność oraz obdarowanie żyjący w związkach homoseksualnych, skoro obaj (oboje) mają to samo?
Mam do księdza szereg pytań: czy w istocie miłości jako główny cel naszego bycia w związkach zawiera się łączenie różnic, ścieranie przeciwności? Myślę, że tak radykalny podział między tym co męskie, a kobiece we współczesnych czasach nie ma już prawie racji bytu. Ja absolutnie nie postrzegam swojej roli w związku jako osoby odpowiedzialnej tylko za fascynację męstwem. Przynoszę też do domu pożywienie i mam dobrą orientację w terenie oraz świetnie położyłam glazurę w łazience (jakież to męskie). Mój partner czasem zapłacze, gotuje lepiej ode mnie- czy to znaczy, że niemożemy być dobrą parą?
Czy nie można realizować ofiarności i obdarowania w relacjach jednej płci?
PS. Proszę księdza jak postrzega się w KK obojnactwo?
Będę wdzięczna za odpowiedź.
Pozdrawiam serdecznie