Mordimer_Madder napisał(a):Może w każdym wypadku unieważnienia małżeństwa powinno się wszczynać w KK swoiste postępowanie dyscyplinarne :roll:
Mordi - Kościół nie jest instytucją na wzór świeckich. I stosuje trochę inne wartości i konsekwencje.
Co do nauk przedmałżeńskich.
Wg mnie są sprawą wtórną. Trochę wymuszoną przez rzeczywistość. Owszem one może i mogły być, ale w środowisku chrystianitas. To co już kiedyś tu padło: co z nauk, co z różnych form zastępczych, jak nie ma wiary. Jeśli z każdej strony (media, filmy, sądy, politycy, szkoły) ten katolik jest bombardowany antywartościami. Nawet, jeśli ksiądz na homilii mówi coś istotnego, to i tak za chwilę osoba, która przyjęła to co on mówił, zostanie zbombardowana treściami dokładnie odwrotnymi. I wartości zostaną wyśmiane. Ta osoba tak naprawdę chociaż jest w Kościele, chce w nim być, wie że Kościół ma racje, ale nie ma wiary koniecznej do realizowania tego chcenia. Środowisko zmusza ją do akceptacji postaw dokładnie odwrotnych. A jak wejdziesz między wrony, to kracz jak one. I chcąc być trendy, zaczyna robić to samo. Wyśmiewa te wartości, do których tęskni. Bo boi się ostracyzmu. Taka forma zachowania stadnego. Czemu? Bo właśnie media, telewizja różne filmy rodzaju "Lody na patyku" wylansowały takie zachowania.
Nie chce być utożsamiana z jakimiś "moherowymi beratami"(nb wylansowanymi przez kogoś, kto nie miał zielonego pojęcia co mówi i co lansuje i stworzył się pewien stereotyp), chce być nowoczesna i postępowa, a postęp oczywiście ma być w formie w jakiej podaje go telewizja. Staliśmy się idolatrami telewizji. I tu jest problem.
Wcale nie trzeba nikogo karać, bo nikt tu nie jest winien. W końcu nawet ten ksiądz, co przymyka oko na te zachowania jest również tylko człowiekiem i on również ulega sekularyzacji i dechrystianizacji. Bo w końcu skoro wszyscy naokoło mówią że zielone tak naprawdę jest fioletowe, to coś w tym musi być. I on już może mieć wątpliwości i idzie na zgniłe kompromisy. Szuka jakiegoś sposobu dotarcia do ludzi i w efekcie sam zostaje zsekularyzowany. Bo woda została w stawie już zmieniona. Wpłynęło na to wiele procesów,: krwawe rewolucje, 2 wojny światowe, potworne cierpienia, holokausty.
To wszystko posiało zwątpienie w sercu człowieka, który przez to stał się bardziej podatny na indoktrynację. I myśli ,ze świat daje receptę na jego problemy. I oczywiście się zawodzi. I jest zagubiony. Dlatego szuka akceptacji u innych i przyjmuje ich normy myślowe. Nieraz wbrew sobie i swojemu przeświadczeniu.
Podstawową rzeczą dla Kościoła w sensie ogółu wiernych jest nawrócenia, ale nie traktowane jako akt przynależenia do jakiejś religii, tylko jak mówi Pismo św. "obrzezania serca" I przeżywania swojej religijności nie z pozycji stosowania pewnych praktyk, ale z pozycji wiary. Również księdzu potrzebne jest nawrócenie.
Miał racje Jan Paweł II gdy wołał, że Europie potrzebna jest Nowa Ewangelizacja. Że Dobrą Nowinę trzeba głosić na ulicach i z dachów. Bo Europa w swojej mentalności spoganiała, że stała się terenem misyjnym. Owszem w Europie jest zdecydowana większość katolików, ale nie chrześcijan. Owszem są w Kościele, ale swoje chrześcijaństwo przeżywają na sposób pogański. Stąd ta łatwość wchłaniania wartości które lansuje mniejszość. Stąd atrakcyjność buddyzmu i religii wschodu. Bo nie znając swojej religii (brak wiary) traktują ją w sposób instytucjonalny i w efekcie widzą ją tak jak Drizzt w innym temacie.
Dlatego potrzebna jest reewangelizacja, a nawet ewangelizacja pierwotna, bo wielu nie ma pojęcia w ogóle czym chrześcijaństwo jest. Również chodzących do kościoła na niedzielną mszę katolików.
Dzisiaj niezbędny jest inny - zapomniany już przez Kościół sposób duszpasterstwa. Ten zachowawczy , który jest jak widać nawet z powyższej dyskusji w pewnym sensie zbankrutował.
Dlatego owe półśrodki typu kursy przedmałżeńskie chyba nie spełniają swojej roli. Bo zakładają wiarę u kursantów. A oni jej po prostu nie mają.
Trzeba po prostu przestawić się z duszpasterstwa sakramentów na duszpasterstwo misyjne, aby dotrzeć do tych wszystkich, którzy już bardzo oddalili się od wiary.