ezio napisał(a):Jedyne co mnie jeszcze tak trzyma w kosciele to jest przerazenie ze po smierci wyladuje w piekle za odstepstwo i jak nic z tym niezrobie to bede zalowac.
Witaj- Problem polega na tym , że chrześcijaństwo nie polega na strachu, tylko na miłości.
Strach, to człowiek owszem ma głęboko zakopany w swoim sercu, ale przed śmiercią. I Bóg znalazł sposób na ten strach. Tym sposobem jest Jezus Chrystus. Bóg z miłości do Ciebie, przyjął postać człowieka aby tobie służyć, abyś ty nie musiał się bać, by cię uwolnić od lęku śmierci. Oddał z miłości do ciebie wszystko, swoje życie, swoje ciało, swoją boskość. Byś tylko ty był szczęśliwy. I to całkowicie za darmo. I ty albo przyjmiesz jego miłość, albo ją odrzucisz...
Co zrobić by odzyskać tę więź, tę relację osobową, relację miłość, oblubieństwa z Bogiem?
Ja mogę ci napisać tylko o sobie. Gdy przed wielu laty byłem w podobnej sytuacji, trafiłem na pewne katechezy, głoszone w Kościele przez świeckich i kapłana i to mi pomogło. Odnalazłem tę więź. Poczułem tę miłość Boga do mnie i zacząłem próbować ją odwzajemniać. Jeśli mi to pomogło, to czemu nie tobie? Takie same katechezy również teraz są głoszone w wielu parafiach. Możesz spróbować.
Oczywiście innym być może co innego pomogło, ale ja mogę oferować ci tylko to czego sam doświadczyłem. Odwagi, jeśli szukasz, On ci pomoże.