Ja się klasycznie już z Drizztem nie zgodzę
Czemu? Bo na tak postawione pytania można odpowiedzieć sobie, że nie ma się żadnej relacji z Bogiem mimo trwania w Kościele, a jednak nie odejść, uważając Kościół za bezsensowny, tylko pozostać, uważając za taką jedynie swoją wcześniejszą postawę, swój brak zainteresowania Bogiem - i rozpocząć budowanie tej relacji od podstaw, otwierając się na Ducha Świętego i przyjmując Jezusa jako Pana i Zbawiciela
Często to Bóg dopuszcza takie różne wątpliwości, żeby "szturchnąć" nieco swojego dzieciaka, który w Kościele się "zasiedział", a czasem mu się nawet przysypiało... Żeby pobudzić do myślenia, do poszukiwania Jego, żywej relacji z Nim
Ja sama to przeżyłam, w momencie nawrócenia na Twoje pytania odpowiedziałabym prawdopodobnie tak:
1) bo mi kazano, bo tak mnie wychowano
2) nie miałam, albo nie wiedziałam, czy mam
3) nie wiem, być może
4) stęchlizna, starość, tajemniczość, "dziwność"
A mimo tego dzisiaj jestem przeszczęśliwa w Kościele, bo poznałam i zakochałam się w żywym Jezusie
Dzięki tej Jego łasce, że nie odeszłam zniechęcona, a jedynie pozwoliłam Mu zmienić moją własną postawę i odkryć prawdziwy Kościół - a nie "Kościół" z moich fałszywych wtedy o nim wyobrażeń.