Bremes napisał(a):]Wyobraźmy sobie taka hipotetyczną sytuację:
Umieracie
Idziecie do nieba
Lecz co z innymi ludźmi? Przecież na dole w piekle miliardy ludzi cierpią wieczne męki? Dla mnie świadomość tego, że tyle ludzi cierpi, a ja nic nie mogę zrobić byłaby nie do zniesienia. Większość z nich nie cierpiałaby za złe uczynki, tylko za swoje przekonania(innowiercy, ateiści, agnostycy itd.) Przecież to byłoby prawdziwe piekło. Co myślicie o tym?
Myślę, że wraca stary temat czym jest Niebo a czym Piekło.
Jeśli przyjmiemy, że Niebo jest obecnością i bliskością Boga, a piekło jej brakiem, to trochę inaczej wygląda zagadnienie.
Jeżeli jestem obok Boga, albo razem z Nim, to żadne problemy mnie mnie nie ruszają. Mogę nie mieć ręki, nogi i powonienia, ale to nie zmniejsza mojego szczęścia.
Jeśli Go (Boga) brak, wtedy nic mnie nie ucieszy. I to ku czemu dążymy u celu okaże sie popiołem. Wiecznie czegoś szukający i wiecznie przed czymś uciekający. Poczucie niespełnienia.
I nie przejmowałbym się owymi "masami" w piekle.
Doprawdy, Bóg jest miłością, jest miłosierny i wcale mu nie zależy na ludzkim cierpieniu. Wręcz odwrotnie, pragnie szczęścia człowieka i robi wszystko by mu je zapewnić. Doprawdy bardzo trudno jest "ominąć" owe boskie miłosierdzie. Oczywiście możliwe, bo Bóg szanuje wybór człowieka i jesli ktoś sie bardzo uprze, to owszem, Bóg z wielkim cierpieniem, ale zgodzi się na ten wybór piekła przez człowieka.
Powtarzam- wybór piekła stanowi absolutnie integralną i w pełni wolną decyzję człowieka.