Ciekawam ile z tych osób, które tak bardzo się przejmują, modli się codziennie w intencji tych, co zmierzają z własnej woli do piekła.
Skoro w tak wielkim, niewyobrażalnym szczęściu będzie to dla Was problemem, to czemu teraz nie zdzieracie sobie kolan w pielgrzymkach pokutnych, czemu nie macie wrzodów od postów, czemu nie modlicie się całymi dniami i nie robicie WSZYSTKIEGO, żeby tych ludzi ocalić? Czemu nie nakarmisz tej przymierającej głodem sąsiadki, czemu nie opatrzysz ran żebraka, którego mijasz? Czemu nie usiądziesz z nim, nie przytulisz go?
My lubimy mieć o sobie dobre mniemanie, ach, jestem taka wrażliwa na biedę drugiego, och, tak bardzo mi ich żal. Nie mogłabym w niebie być szczęśliwa wiedząc, że inny cierpi... A tu, na ziemi umiesz być szczęśliwy wiedząc, że miliardy twoich braci cierpią?
Wielu roztkliwia się nad złym losem dzieci w afryce, tylko jak przychodzi co do czego, to tu, w Polsce, brzydzi się dotknąć dziecka, które jest brudne, głodne i zaniedbane. Jak przychodzi co do czego, to zamiast w hospicjum, domu dziecka, szpitalu, przytułku, itd., lądujesz przed telewizorem z piwem czy herbatą i wmawiasz sobie, że przecież pracujesz, jesteś zmęczony, więcej z siebie dać nie możesz, iiii tak dalej. A potem na forum łatwo pisać androny o tym, jaka to jestem subtelna i wrażliwa.
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
|