Ocena wątku:
- 0 Głosów - 0 Średnio
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
aga
Stały bywalec
Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
|
aga
Kiedy byłam na terapii w szpitalu, w przeddzień mojego wyjazdu grupa zorganizowała mi imprezę pożegnalną, a była to niedziela. Sytuacja była taka, że kolega mnie zatrzymał w momencie, kiedy wychodziłam na wieczorną, ostatnią w tym dniu Mszę świętą. W związku z powyższym na tę Mszę nie poszłam. Stwierdziłam, że w tamtym momencie grzechem byłoby sprawienie przykrości kolegom, którzy się przygotowali, gdybym powiedziała, że niestety, ale ja właśnie sobie idę do kościoła.
Moje pytanie jest jak w temacie: czy można mówić o grzechu w takiej sytuacji i czy są czasami rzeczy ważniejsze od naprawdę ważnych (tu - nawet od niedzielnej Mszy świętej)? Problem tutaj zasadza się na miłości bliźniego, jak mi się wydaje.
|
|
03-04-2010 01:03 |
|
Jarox
Moderator
Liczba postów: 14
Dołączył: Dec 2008
Reputacja: 0
|
Aga, w zasadzie masz rację, że decyduje miłosć do Chrystusa. W tym wypadku jeśli chciałaś odnieść się z miłością do bliźnich, powinnaś potraktować ich całościowo, tzn ich dobro doczesne oraz wieczne. To doczesne polega na tym, że przygotowując imprezę wykazali sie życzliwością i tego nie można było nie docenić. Wyjście po prostu byłoby takim znakiem. Dobro zaś wieczne domagało sie jasnego znaku, że jesteś osobą wierzącą i też Boga traktujesz poważnie. Przy okazji pozostania na imprezie przydałoby się także, dać świadectwo, dlaczego nie idziesz na Mszę świetą i jak to rozwiążesz, np poprzez obecność w nastęnym dniu. Drugie rozwiązanie, w zasadzie bardziej klarowne, jesli byłoby fizycznie mozliwe, polegałoby na objaśnieniu że teraz idziesz na Eucharysię a następnie wrócisz i chętnie weźmiesz udział w imprezie.
MISJE DIECEZJI SIEDLECKIEJ
Wdzięczny za dar kapłaństwa Chrystusowego i walczący o jego właściwy kształt
|
|
03-04-2010 14:55 |
|
omyk
Administrator
Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
|
Rozwinę pytanie, bo ciekawy temat...
No dobrze, dbamy o przyjaciół, którzy urządzili imprezę, ale co z bliźnimi, którzy jako Kościół są zgromadzeni na liturgii o określonej (można powiedzieć: wcześniej umówionej) godzinie? Co z Najlepszym Przyjacielem? Przecież na Eucharystię nie idę wyłącznie po to, żeby czerpać, ale też buduję zgromadzenie liturgiczne, spotykam się z braćmi i z samym Chrystusem...
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
|
|
03-04-2010 17:37 |
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości
Wróć do góryWróć do forów