sant napisał(a):Ale nie chcesz przyjąć co my mamy na myśli.
Po prostu, w wielu wątkach już to wyjaśniałem, więc myślałem, że jest jasne. Zauważ też, że, gdy wynikło nieporozumienie, od razu napisałem Omyk, by zamieniła sobie "Kościół" na "Hierarchia kościelna + wszyscy w 100% się z nią zgadzający". Innymi słowy, poprawiłem i dopasowałem swoje nazewnictwo do Waszego, by było jasne.
Ale...
Cytat:A wyraźnie stwierdziłeś że Kościół nie ma prawa do władzy czy wypowiadania się lub uzgadniania czy kompromisu.
Oj, chwila!
Po 1. - wykreśl z tej listy "wypowiadania się". Bo tego NIGDZIE nie napisałem. Albo zacytuj miejsce, gdzie to zrobiłem, albo odwołaj.
Po 2. - Ależ to, co napisałem, jest zasadne niezależnie, czy mówimy o Kościele w sensie ogólnym, czy jako hierarchii. Kościół jako KOŚCIÓŁ, grupa, nie ma władzy państwowej, uzgadniania i kompromisu. W strukturach państwowych prawo władzy mają wybrani demokratycznie obywatele, a nie grupa wyznaniowa. Jeżeli obywatele ci są w pełni Katolikami (w sensie, w pełni stosują się do nauczania Kościoła), to owszem, automatycznie możemy założyć, że będzie w państwie "po kościelnemu". Ale nie jest to równoznaczne z "władzą Kościoła". Kościół, jako grupa wyznaniowa, nie ma żadnej włądzy. Mogą mieć władzę wywodzący się z niego obywatele, którzy zostaną wybrani w wyborach, ale nie Kościół jako taki (tyczy się to oczywiście KAŻDEJ grupy, wyznaniowej czy nie).
Analogicznie, gdybym np ja został wybrany na prezydenta (
), to miałbym władzę prezydencką w Państwie. Ale nie byłoby to równoważne z władzą POGAN w państwie. Władzę miałbym ja, i owszem, mógłbym "rządzić po pogańsku", ale nie podniosłoby to ni o milimetr zakresu "włądzy", jaką miałaby GRUPA Pogan.
Mam nadzieję, że teraz klarownie...
[ Dodano: Sro 18 Sie, 2010 09:18 ]
EDIT:
Albo jeszcze prostsze wyjaśnienie. W ostatnich wyborach parlamentarnych głosowałem na PO. I PO wygrało. Czy oznacza to, że JA zyskałem jakąś władzę w Państwie? NIE. Władzę zyskało PO. A ja, jako wyborca, mogę tylko mieć nadzieję, że PO będzie godnie reprezentowało moje interesy. I NIC więcej. Nie mam żadnych kompetencji do władzy, opozycja PO niczego nie musi ZE MNĄ uzgadniać, konsultować, iść ze mną na kompromisy. To PO, jako mój reprezentant w sejmie, senacie i rządzie jest stroną, która ma do tego kompetencje.
Podobnie jest z Kościołem (w ogólnym, Waszym rozumieniu). Katolicy mieli możliwość głosowania na swoich reprezentantów w parlamencie. I taką władzę mają. Ale gdy reprezentanci zostali wybrani, władza ludu, samych Katolików, Kościoła jako grupy, się kończy. Teraz mogą jedynie mieć nadzieję (podobnie jak ja z PO) że ich reprezentanci zatroszczą się o ich interesy i będą o nie walczyć. Ale sami, jako grupa, jako Kościół, żadnej władzy nie mają, nie są stroną do negocjacji czy kompromisów. To wybrani przez nich reprezentanci dzierżą te kompetencje, a nie Kościół jako taki.