O, kolejny ciekawy temat - pewne osoby, które mnie znają bliżej z innej części forum
, informuję, że do tej sprawy podchodzę z innej strony.
Na początek, "co nieco", o moich podstawach do wypowiadania się: ogólnie pojęta psychologia, zachowania, motywy człowieka, emocje itd. są moim hobby, i jedną ze specjalności. Bardzo dobrze znam też samego siebie - jak na "standardy" obowiązujące dookoła + można by rzec "przez połowę swojego życia zdobywałem doświadczenie jako psycholog pracując na samym sobie". Spotkałem na swojej drodze kilku psychologów i pedagogów i prawdę mówiąc - wg. mnie ja rozgryzałem ich metody znacznie szybciej niż oni mnie.
Mam ochotę skomentować kilka rzeczy
, ale zacznę od kilku słów dla autorki tematu:
Ogólnie o terapiach:
1. Każdy człowiek jest "wyleczalny" lub inaczej "wyuczalny", jeśli chodzi o swoją osobowość/psychikę (trudno to rozróżniać, bo to bardzo subtelne procesy).
2. Jest tylko jedno "ale" - tak naprawdę każdy leczy się sam, bo "tylko ty sam możesz zmienić samego siebie".
3. Wszelkiego rodzaju terapie, psychologowie, porady itp. mogą tylko wpływać i stymulować naturalne procesy.
4. Nie ma żadnych wytycznych jeśli chodzi o czas - zmiany mogą być wolne, albo bardzo gwałtowne. To sprawa indywidualna.
Dalej - tekst linkowany w pierwszym poście jest bardzo ważny i ciekawy.
Np. ten fragment:
Cytat:Potrzebujesz mądrego towarzyszenia, mądrej obecności, potrzebujesz zastępczego rodzica. Dorosłego, którego obecność da ci szansę na osiągnięcie dojrzałości, odrzucenie jej pozorów i odnalezienie siły w sobie. Być może wystarczy, jeśli w tej drodze towarzyszy ci Bóg – On nie pozwala, abyś pozostała sama – ale moje doświadczenie jest takie, że drugi człowiek jest niezbędny.
Swego czasu byli mężczyźni, którzy właśnie na takiego człowieka się nadawali. Tacy, którzy uwielbiają obserwować jak dziewczyna rozkwita i staje się kobietą. Przy czym niekoniecznie chcą jej dla siebie - dużo ważniejsze jest je szczęście.
Niestety, nad czym ubolewam, obecnie są baaaaardzo rzadcy, co najwyżej 1 na 10, a wśród pozostałych 9 są tacy, którzy mogą zaszkodzić. I to bardzo.
Natomiast ludzie jako osoby rozwijają się w pewien sposób:
Najpierw musi być zapewniony "byt", jedzenie, dom, itp.
Później jest etap własnych emocji, tego co czujemy, i jak się z tym czujemy. Co lubimy, czego nie lubimy.
Etap trzeci jest bardzo ważny dla etapu czwartego: to jest "szukanie własnej drogi". Tego co nas motywuje, co chcemy osiągnąć i dlaczego? Tu trzeba odnaleźć siłę i wiarę w siebie samego, nawet kosztem chwilowego "rozdmuchania ego", "narcyzmu" itp. To bardzo indywidualny proces, i na tym głównie polega - na uświadomieniu sobie dlaczego jesteśmy wyjątkowi. Tego głównie ludziom brakuje. To pozwala nam robić rzeczy sami dla siebie, z własnych powodów, a nie podążając za jakimiś tam wytycznymi i "trendami".
Dalej jest to, co myślimy
sami o sobie. Nie powinno być dla was zaskoczeniem (mam nadzieję, Jezus na pewno o tym wspomniał
) że żeby pokochać drugą osobę, najpierw trzeba pokochać samego siebie. Dlatego etap poprzedni jest taki ważny.
Gdy to już zostanie "ułożone", można szlifować szczegóły, głównie komunikację, i te bardziej subtelne interakcje międzyludzkie.
Tylko tyle (a może: aż tyle) wystarczy, żeby założyć fajową rodzinę
, a związek na pewno. Później zostają "sprawy techniczne", oglądanie "super niani" itp.
No, to na razie tyle
, a teraz mały komentarzyk, czyli "część nieobowiązkowa":
omyk napisał(a):1) Cieszę się, że nazwałeś to wprost autosugestią. (...)
Hmm, OK, nasza świadomość jest ważna, ale nie doceniasz potęgi podświadomości. Np. może ona uprawiać wyuzdany sex niekoniecznie z osobami przeciwnej płci
. Tak naprawdę sporo się dzieje poza naszą świadomą częścią, możemy tak zostać skrzywdzeni i tego "nie zauważyć".
I przykro mi, ale pewnych problemów nie da się rozwiązać racjonalnie. Z samej swojej natury są irracjonalne, żadna logika tu nie działa...
omyk napisał(a):Porównując tego typu praktyki do LD tylko przyznajesz, że ma to wiele wspólnego z okultyzmem i dobrze, że to czynisz:
To ja może porównam to do skoku ze spadochronem: najtrudniej wyskoczyć przez próg samolotu, potem człowiek już tylko wraca po więcej wrażeń
No, chyba że się rozbije, ale "metody Drizzta", są bardzo proste
i tym nie grożą.
Drizzt napisał(a):Heh, ja sobie przypominam pewne doświadczenie z przeszłości. Można powiedzieć, że miałem problem nie do rozwiązania, i wykazywałem podobne podejście (nie da, się, nie potrafię, nic nie będzie dobrze, głupie rady etc).
(...) historyjka (...)
Wszystko fajnie, ale to podejście tylko i wyłącznie do użycia na facetach. I to tych, którzy nie są umysłowo kobietami
a wbrew pozorom takich jest coraz więcej.
Z reguły płeć piękna potrzebuje wsparcia i oparcia, natomiast mężczyźni - rozwiązują problemy sami i potrzebują na to czasu i motywacji.