Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
niezdatni do małżeństwa, których... rodzice takimi uczynili
Autor Wiadomość
spioh Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,219
Dołączył: Feb 2009
Reputacja: 0
Post: #31
 
MSA,
Cytat: nasza świadomość jest ważna, ale nie doceniasz potęgi podświadomości. [...] Tak naprawdę sporo się dzieje poza naszą świadomą częścią, możemy tak zostać skrzywdzeni i tego "nie zauważyć".
nie zauważyć tego co niezauważalne czy nie zauważyć, że jest coś do czego dostępu nie mamy, ale jest to jeden z czynników wpływających na nasze "teraz"?

Cytat:I przykro mi, ale pewnych problemów nie da się rozwiązać racjonalnie. Z samej swojej natury są irracjonalne, żadna logika tu nie działa...
zależy co masz na myśli: nie wszystko da się rozwiązać podsuwając pacjentowi racjonalne rozwiązania pt. "skoro jesteś rozwalony, to logiczne - weź się w garść", owszem.
ale wszystko da się rozwiązać racjonalnymi rozwiązaniami, a nie np. irracjonalnymi pt. "jedz zapałkę a przejdą ci złe skojarzenia z domem rodzinnym".

Cytat:Spotkałem na swojej drodze kilku psychologów i pedagogów i prawdę mówiąc - wg. mnie ja rozgryzałem ich metody znacznie szybciej niż oni mnie. Duży uśmiech
i co w tym dziwnego? spodziewałeś się z ich strony działania jak w filmie "anger management" (pl tytuł: Dwóch gniewnych ludzi)? wizyta u psychologa to nie zawody w sztuczkach, a ich metody nie są po to by w wyrafinowany sposób stosować cwane tricki rodem z e-booków NLP. Zdecydowanie polecam Good Will Hunting (pl tyt. Buntownik z wyboru).

Cytat:pewne osoby, które mnie znają bliżej z innej części forum Oczko , informuję, że do tej sprawy podchodzę z innej strony.
dzięki za tego posta, daje sporo do myślenia i nieco wyjaśnia twoją postawę w innych wątkach, oraz systematyczne omijanie pewnych kwestii.

Inteligentny wszystko zauważa. Głupi wszystko komentuje. Heinrich Heine

--== fundacja Barnaba ==--
[Obrazek: ub1959484.png]
19-08-2010 08:26
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
MSA Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 253
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #32
 
spioh napisał(a):nie zauważyć tego co niezauważalne czy nie zauważyć, że jest coś do czego dostępu nie mamy, ale jest to jeden z czynników wpływających na nasze "teraz"?
To drugie. Nawet gdybym nie chciał wpływać na swoją podświadomość, to nie negowałbym jej wpływu na to kim jestem i jak się zachowuję. Z ludźmi jest trochę tak, jak z górami lodowymi: na powierzchni jest tylko mała część. Natomiast, hmm "zwiedzanie" tego co jest pod powierzchnią... może być przerażające i nie do zaakceptowania. I pod tym względem "groźne", no bo np. tłumaczysz ludziom jacy to są niemoralni, a nieświadoma część ciebie jest jeszcze bardziej "niemoralna".

spioh napisał(a):ale wszystko da się rozwiązać racjonalnymi rozwiązaniami, a nie np. irracjonalnymi pt. "jedz zapałkę a przejdą ci złe skojarzenia z domem rodzinnym".
Zależy co uważasz za "racjonalne". Np. gdybym napisał, że złe skojarzenia z domem rodzinnym można wyleczyć z dnia na dzień, to chyba nie uznałabyś tego za "racjonalne"...

spioh napisał(a):i co w tym dziwnego? spodziewałeś się z ich strony działania jak w filmie "anger management" (...)
Spodziewałem się z ich strony zrozumienia problemu, po wskazówkach jakie rzucałem. Ale cieszę się że ich poznałem, ich metody pracy... Jej specyfika jest taka, że nie nadaje się dla każdego i potrzeba sporo czasu.
Natomiast istnieją na tym świecie ludzie, którzy "rozgryzają psychikę innych", nawet w ciągu minut, a jak dać im więcej czasu, to "czytanie w myślach" idzie pełną parą...

spioh napisał(a):systematyczne omijanie pewnych kwestii.
Zapraszam do uwag w "innych tematach", tudzież na PW - jestem roztargniony, ale kapitalistyczno-liberalno-oszołomska część mnie z dziką przyjemnością zagłębi się w każdą z tych kwestii. Duży uśmiech
19-08-2010 10:09
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #33
 
A wszystkie nasze wypowiedzi da się streścić:

DA SIĘ WYJŚĆ NA DOBREGO CZŁOWIEKA, ZDOLNEGO DO RODZICIELSTWA I MAŁŻEŃSTWA O ILE POŚWIĘCI SIĘ TEMU REGULARNEJ UWAGI I POZWOLI SOBIE POMÓC Z ZEWNĄTRZ DLA ZACHOWANIA ZDROWEGO DYSTANSU Uśmiech

To tyle z mojej strony Duży uśmiech

xD xD xD xD xD xD xD xD xD xD

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
19-08-2010 10:49
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #34
 
Omyk - wydaje mi się, że nie do końca zrozumiałaś sens ćwiczeń, o których mówiłem. Celem tych technik nie jest bynajmniej samooszukiwanie się czy "upijanie się fantazjami". Początkowe zmuszanie się do pewnych reakcji nie jest celem, ale środkiem. Chodzi o wypracowanie korzystnych nawyków.

Zauważ, że często ludzie "po przejściach" w obliczu zagrożenia reagują niepewnością, wycofywaniem się, strachem. Jednocześnie często przypisują ogromną wagę naprawdę błahym zdarzeniom czy porażkom.

Ćwiczenia, które podałem, nie mają na myśli ciągłego oszukiwania się. Mają na celu wykształcenie nawyku, który byłby korzystny. Mianowicie nawyku nie podchodzenia śmiertelnie poważnie do każdej sprawy, do podejścia spokojnego, rozluźnionego (ćwiczenie śmiechu). Drugie ćwiczenie ma na celu wytworzenie nawyku traktowania przeszkody jako wyzwania, a nie pułapki.

Słusznie zauważyłaś, że wykorzystane jest tu warunkowanie. Jednak już nie do końca słusznie twierdzisz, że nie ma ono takiego szerokiego zastosowania u człowieka. Warunkowanie w życiu ludzkim występuje w zasadzie na KAŻDYM kroku. Przecież nauczanie dziecka na bazie nagród i kar to nic innego, jak warunkowanie instrumentalne. Przecież często ludzie np mają jakieś przykre zdarzenie w jakimś otoczeniu. Potem, długo później, zapominają o zdarzeniu, ale otoczenie podobne wywołuje w nich nieracjonalne uczucie smutku, lęku etc - świetny przykład warunkowania klasycznego.

Sam zresztą do niedawna bałem się psów. Wszystkich. Dowiedziałem się potem od rodziców, że kiedyś, jak miałem kilka lat, miałem 4 z rzędu przykre sytuacje związane z psem (pogryzienie, przestraszenie -pamiętaj, mały kurdupel byłem -, i inne.) Potem zupełnie zapomniałem o tych sytuacjach, ale sam pies wywoływał u mnie uczucie bezzasadnego lęku (nie ważne, czy na smyczy, w kagańcu etc). A minęło ponad 10 lat! (do chwili, kiedy się o tym dowiedziałem i zacząłem nad tym pracować) Więc nie deprecjonowałbym warunkowania jako bardzo silnie działającego zjawiska, również u człowieka.

Co do kwestii powiązań z okultyzmem - jasne, że istnieje, ale ma zupełnie inny kierunek. Okultyści po prostu zauważyli, że wiele technik psychologicznych może im pomóc w praktyce, dlatego zaadaptowali je do swoich potrzeb. Ale same techniki nie mają okultystycznych konotacji, są to metody bazujące na zwykłej, tradycyjnej psychologii, bez obaw Uśmiech Zresztą, wiem, że proponuję te ćwiczenia Katoliczce, dlatego ograniczam się do tych, które nie wiążą się z okultyzmem, z szacunku dla jej wiary.

Zresztą, podobna jest zależność z NLP. NLP to tak na prawdę zwykła psychologia, tylko nieco zmodyfikowana i inaczej nazwana (przykład: w NLP występuje również warunkowanie, na identycznych zasadach, co w psychologii, tylko tam nazywa się "kotwiczeniem")

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
19-08-2010 11:07
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Razen Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 435
Dołączył: May 2010
Reputacja: 0
Post: #35
 
Omyk
omyk napisał(a):1) Cieszę się, że nazwałeś to wprost autosugestią.
Bo takie praktyki są porostu zwyczajną autosugestią, nie mam zamiaru używać gry słów by się "komuś" przypodobać (patrz. odnośnie do LD) - nazywam rzeczy po imieniu.
omyk napisał(a):Ja wychodzę z założenia, że Pan Bóg po to nas obdarzył świadomością i rozumem, żebyśmy robili z nich dobry użytek, żebyśmy uczyli się rozumnie i świadomie radzić sobie z problemami poprzez ich rozwiązywanie, a nie poprzez stosowanie automanipulacji.
Ale właśnie dostrzeżenie podświadomości jest jak najbardziej czymś dobrym i rozumnym - dlaczego mamy nie zagłębiać się w te "rejony" skoro zarządzanie nimi może przynieść wiele dobrego? Dlaczego jesteś tak do tego zrażona?
omyk napisał(a):Człowiek błędnie zasugerowany nie działa całkiem świadomie i dobrowolnie, a więc ogranicza w sobie ten wielki dar, jakim jest świadomość i rozumność naszego celowego działania.
No właśnie - błędnie zasugerowany. Tylko ktoś kto jest kompletnym laikiem w tej dziedzinie, skończonym kretynem albo ma złe intencję może podać złą sugestię.
omyk napisał(a):2) Porównując tego typu praktyki do LD tylko przyznajesz, że ma to wiele wspólnego z okultyzmem i dobrze, że to czynisz: myślę, że obecni wśród nas katolicy będą dzięki Tobie ostrożniej patrzeć na te rzeczy Uśmiech
Porównałem trening LD do leczenia chorób, bo oba skupiają się na autosugestii (która działa na podświadomość) jeśli ktoś podchodzi do tego z takim podejściem jak Ty to po prostu ostrzegam, że KK może uznawać to za okultyzm - chociaż co to ma wspólnego z okultyzmem - czy wniknięcie w sekrety umysłu prowadzi do szatana? Mam szatana w głowie? Duży uśmiech Czy podświadomość która ciągle jest bombardowana przez świat wew. i zew. nie jest częścią Ciebie? To tak jakby oburęczność uważano za coś złego - przecież normalny człowiek jest jednoręczny! Tak naprawdę świadome użycie umysłu to używanie i zwyczajnej świadomości i podświadomości (nie będę już dalej tego rozwijał, bo wyjdzie OT).
Cytat:Nie zrozumiałeś. Nikt nie mówił o warzywach, a jedynie o niekontrolowanym wybuchu emocji i poddaniu się tej fali, zrozpaczeniu, załamaniu, itd.
To wstaw tam sobie "niezrównoważonego człowieka" wyjdzie na to samo. Z człowieka nie da się ot tak zrobić Frankensteina Duży uśmiech
Cytat:4) Chciałabym jeszcze zapytać z jakich źródeł masz tę wiedzę, którą zaprezentowałeś wyżej?
Podobnie jak MSA z doświadczenia, książek itd. nie trzeba być psychologiem, by choć trochę znać się na tych rzeczach - wystarczy trochę poczytać, poobserwować. Są to proste mechanizmy które rządzą naszymi umysłami i ludzie na całym są ich świadomi.

[Obrazek: much-ado-about-nothing.jpg]
19-08-2010 11:21
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #36
 
Masz rację Annniko, tylko jeszcze należy pamiętać o tym, że takie osoby często czują się wyobcowane i bardzo trudno im wchodzić też w poważnijesze relacje z innymi ludźmi, prosić je o pomoc, dlatego potrzeba jest, aby takie osoby mogły przebywać w towarzystwie innych, aby nie były odpychane, odrzucane właśnie z tego powodu, że są inne, że są takie wyobcowane, zamknięte w sobie. Takie osoby szukają bowiem osób, z którymi mogłyby nawiązać jakąś relację, szukają dobrego przyjaciela i osoby, która pomogłaby wyjść z takiej sytuacji, z takiego marazmu. To jest dla nich często bardzo trudne i często trzeba się mocno napracować nad taką osobą, aby mogła ona się otworzyć, aby mogła zaufać i uwierzyć w siebie, w swoje możliwości.

Ja myślę, że dla takich osób bardzo pomocne byłoby obejrzenie filmu - świadectwa Nicka Vujicic-a:

http://swjozef.com/dzial/filmy/57/lista/strona_5.html

Ten człowiek musiał przełamać w sobie tak wiele barier, musiał pokonać wiele przeciwności, włożyć ogrom pracy w siebie, aby osiągnąć to co osiągnął. Ale pokazał, że wszystko jest możliwe i że Bóg nigdy człowieka nie opuszcza, że pomaga i może stawiać na drodze ludzi, którzy mogą pomóc i to wiele. Ale nic się nie wydarzy, jeśli nie będzie pracy nad sobą, jeśli nie będzie tego samozaprcia i walki o to, aby z tej trudnej sytuacji wyjść.

Wszystkim takim osobom życzę odwagi i wiary w siebie, we własne możliwości. One są naprawdę ukryte w nas i trzeba trochę popracować, aby je odkopać, aby odkryć talenty, które posiadamy a których inni nie widzą, więc nie są w stanie ich docenić. Samemu można nie wiele, ale z Bogiem możemy naprawdę ogrom uczynić, będziemy sami z siebie zadowoleni i wdzięczni Bogu za to co On potrafi dla nas uczynić.

"WSZYSTKO MOGĘ Z TYM, KTÓRY MNIE UMACNIA"
"JEŚLI BÓG Z NAMI, KTÓRZ PRZECIW NAM?"

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
19-08-2010 11:26
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Razen Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 435
Dołączył: May 2010
Reputacja: 0
Post: #37
 
W sumie przed chwilą dodałem posta ale zauważyłem, że znowu wynikła lekka dyskusja a Aga jest pewnie nią rozczarowana, bo zdania są podzielone i jeszcze nie doszliśmy do "prawdy ostatecznej" a czas leci... Dlatego proponuje skonsultowanie się z profesjonalnym terapeutą (widzę, że temat już jest) i zapytanie się co o tym sądzi. Może ostatecznie udowodni Ci, że takie techniki nie niosą ze sobą praktycznie żadnych zagrodzeń, bo wszyscy wiemy jak trudno jest polegać na wiedzy ludzi poznanych w internecie. Dla pewności mogłabyś odwiedzić kilku specjalistów jednak wiadomo - koszty. Ale zrób jak uważasz, trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że Ci się uda \Duży uśmiech/

[Obrazek: much-ado-about-nothing.jpg]
19-08-2010 11:37
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #38
 
Omyk - jeszcze, dla jasności, kwestia autosugestii. Nie rozumiem, czemu jesteś do niej tak uprzedzona. Autosugestia, jak i wiele innych technik, nie jest metodą okultystyczną. Została zaadaptowana przez okultystów, gdyż stanowi dobre uzupełnienie ich codziennych praktyk. Ale to, ze coś zostało zaadaptowane przez okultystów, nie czyni z tego "metody okultystycznej". Gdyby tak na to patrzeć, trzeba by stwierdzić, że każdy nóż jest okultystyczny (bo wielu ceremonialnych magów używa noża do kierowania energią), że okultystyczne są ćwiczenia oddechowe, praktykowane często przez sportowców (bo okultyści również ich czasem używają), że okultystyczne wreszcie są wszelkie przyprawy (np zioła), które wkrajasz do zupy dla poprawienia smaku (bo okultyści niekiedy używają ziół do swoich rytuałów).

Jak widzisz, wychodzi z takiego rozumowania kompletny bezsens.

Podsumowując, mylisz dwie rzeczy: czym innym jest "narzędzie/metoda okultystyczna", a czym innym "narzędzie/metoda zaadaptowana przez okultystów".

[ Dodano: Czw 19 Sie, 2010 11:55 ]
A co do podświadomości - skoro Bóg nam ją dał (patrząc z perspektywy katolickiej), to nie widzę powodów, by traktować ją jako "terytorium zakazane". Tym bardziej, że człowiek w dużej mierze działa podświadomie, podświadomość jest więc nieodłączną częścią jego osobowości, w dużej mierze tą osobowość i działanie kształtuje. Dlatego eksplorowanie swojej podświadomości, kształtowanie jej, uważam za równie ważne, co praca ze świadomością. Inaczej rozwój (nie ważne, w jakiej perspektywie, katolickiej czy innej) jest jedynie połowiczny, uszczuplony.

Zresztą, człowiek wiele rzeczy robi podświadomie. Zauważ, że Katolik świadomie WIE, że taki czy inny czyn jest grzechem. A jednak go popełnia - dlaczego? Zaryzykuję twierdzenie, że dlatego, iż podświadomość, z jej emocjami i popędami (wszelkimi, nie tylko seksualnym, zaznaczam), niejako bierze górę i mimo, że człowiek świadomie wie, że czyni źle, "nie może się powstrzymać", bo gna go jego podświadomość.

Stąd moim zdaniem praca z podświadomością jest równie ważna dla Katolika - dzięki niej Katolik może działać bardziej świadomie, "szkoląc" podświadomość, co wolno a czego nie, i w konsekwencji mniej być narażonym na uleganie pokusom.

Ale to moje osobiste zdanie.

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
19-08-2010 11:48
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #39
 
Poruszamy w temacie wątki dotyczące dysfunkcji, emocji, terapii itp. Pozwolę sobie zatem na osobistą refleksję. Jak już wcześniej pisał TOMASZ32-SANCTI, osoby wywodzące się z rodzin dysfunkcyjnych muszą pokonać szereg trudności w dorosłym życiu, w tym też problem nieporadności w sytuacjach życia społecznego czy zawodowego i muszą prosić innych o pomoc (przyznam, że wiele kosztowało mnie nauczenie się polegania na innych). Trudno jest pogodzić się z ogromnymi stratami poniesionymi w wyniku wspomnianych różnego typu dysfunkcji i problemów. U mnie straty wynoszą dwadzieścia pięć lat życia. Zdaje mi się śmieszne, dziwne, niestosowne i niepoważne, że w wieku, w którym jestem, zamiast myśleć o dorosłym życiu i zadaniach, które stoją przede mną, ja tak naprawdę uczę się, poznaję, robię to, co jest zarezerwowane dla dziecka czy nastolatka. I z jednej strony jest wielka obawa, czy nie jest za późno na to, żeby żyć, z drugiej zaś strony zmienia się zupełnie perspektywa i myślę sobie, że tak wiele jeszcze wspaniałych doświadczeń przede mną! Uśmiech
Ps. Co do terapii to chcę powiedzieć, że byłam, a obecnie się "autoanalizuję" Oczko
19-08-2010 22:32
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Nicol@ Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,143
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #40
 
MSA napisał(a):2. Jest tylko jedno "ale" - tak naprawdę każdy leczy się sam, bo "tylko ty sam możesz zmienić samego siebie".
3. Wszelkiego rodzaju terapie, psychologowie, porady itp. mogą tylko wpływać i stymulować naturalne procesy.
Czyli ty odrzucasz pomoc fachowców: lekarzy - specjalistów od psychiki ludzkiej?
Tego nie rozumiem. Owszem, można sobie pomóc samemu, ale tylko w określonych granicach, można się leczyć, ale tylko "domowymi" sposobami. Rozumiesz o czym mówię?
Są dolegliwości, które wymagają rad specjalistów i o tych pisałam w swoim poprzednim poście. Ty temu zaprzeczasz.
Nie rób z siebie chojraka i mędrca.
Cytat:Z reguły płeć piękna potrzebuje wsparcia i oparcia, natomiast mężczyźni - rozwiązują problemy sami i potrzebują na to czasu i motywacji.
No nie wiem, czy czasem nie bywa odwrotnie?!
Annnika napisał(a):O ILE POŚWIĘCI SIĘ TEMU REGULARNEJ UWAGI I POZWOLI SOBIE POMÓC Z ZEWNĄTRZ DLA ZACHOWANIA ZDROWEGO DYSTANSU
I pozwolę sobie na podkreślenie słów Annniki - własnie tych powyższych.
I integracja, jakże jest ważna, ta w środowisku zawodowym, na gruncie prywatnym i tym wspólnotowym - bardzo ważnym, aczkolwiek przez niektórych ignorowanym.

Swój post mimo wcześniejszego napisania, wysłałam niestety po dłuższym czasie i mnął zię z twoim postem aga
Pisany wcześniej, dotarł później Język
aga napisałaś:
" Zdaje mi się śmieszne, dziwne, niestosowne i niepoważne, że w wieku, w którym jestem, zamiast myśleć o dorosłym życiu i zadaniach, które stoją przede mną, ja tak naprawdę uczę się, poznaję..."
Muszę ci powiedzieć na pocieszenie, że człowiek całe życie się uczy i głupim umiera. Beż urazy Stare powiedzenie, ale pełne prawdy - niestety.
"

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSXjHIPlX5f6E6wjNuyBma...natOJIeMF7]
19-08-2010 22:47
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #41
 
aga napisał(a):Zdaje mi się śmieszne, dziwne, niestosowne i niepoważne, że w wieku, w którym jestem, zamiast myśleć o dorosłym życiu i zadaniach, które stoją przede mną, ja tak naprawdę uczę się, poznaję, robię to, co jest zarezerwowane dla dziecka czy nastolatka. I z jednej strony jest wielka obawa, czy nie jest za późno na to, żeby żyć, z drugiej zaś strony zmienia się zupełnie perspektywa i myślę sobie, że tak wiele jeszcze wspaniałych doświadczeń przede mną!

Opierając się na własnym doświadczeniu mogę powiedzieć, że to włąśnie wejście w konkretny świat obowiązków co raz bardziej zmusza mnie do działania, do uczenia się wielu rzeczy, czynności i muszę to robić sam. Jest to bardzo trudne zarówno psychicznie jak i fizycznie. Emocjonalnie łatwiej jest mi już opierać się na innych, prosić o pomoc, ale to też nie jest jeszcze ten poziom rozwoju. Nauczenie się wielu czynności czy wartości często jest ponad moje siły, ale mam bardzo silną motywację : trójkę małych dzieci, które stawiają przede mną poważne wyzwania.
Gdybym był sam to zapewne byłbym takim "kołkiem", który do niczego nikomu nie jest potrzebny, nadawałbym się tylko do wyrzucenia. Założenie rodziny zmobilizowało mnie do konkretnego działania. I nie jest już tak, że wszystko jest piękne i kolorowe, bo znalazłem osobę na którą moge liczyć, którą moge kochać. Napewno jest lżej mając kogoś komu można ufać, kogo można kochać , z kim można porozmawiać. Nie rozwiązuje to jednak problemów psychicznych, obciążenia, które nadal tkwi w człowieku, obciążenia, które jasno mówi człowiekowi, że nie jest tak naprawde przygotowany do tej roli, że rodzice wiele mnie nie nauczyli i teraz sam muszę wiele rzeczy już jako prawie 40 letnia osoba się uczyć, nadrabiać a to na tak zaawansowanym poziomie życia jest już czymś nienormalnym. Ale motywacja bierze tutaj górę nad wszystkim - daje jasno do zrozumienia, że ja już nie mogę się wycofać, że mam konkretny cel, któremu muszę podołać i muszę się starać, aby sprostać swoim podstawowym obowiązkom. I mimo, że brakuje wsparcia, pomocy ze strony osób, dzięki którym mógłbym sie czegoś nauczyć to świadomość, że muszę podołąć swoim obowiązkom względem rodziny nie pozwala mi na to, bym się wycofał, bym sie poddał.

Dla takich osób jest to naprawdę bardzo trudne i trzeba naprawdę ostro walczyć sam ze sobą, z włąsnymi słabościami, swoimi brakami w przygotowaniu do życia. I jest to naprawdę bardzo ostra walka. Z jednej strony przydałoby sie wsparcie a z drugiej strony przychodzi śłiadomość : " nie możesz popełniać błędów swoich rodziców" i trzeba wybrać : albo pozwolę aby rodzice nadal ingerowali w moje życie niszcząc je dalej, albo sam zacznę działać, ale będzie bardzo ciężko.
I jest ciężko. Dzięki temu, że należeliśmy do wspólnoty to mamy jeszcze możliwość pomocy, ale też nie zawsze możemy liczyć na pomoc, ale napewno jest łatwiej, gdy można kogos prosić o pomoc, do tego potrzeba jednak otwartości, przełamania się. I naprawdę warto podąć ten trud usamodzielniania się, warto walczyć o to, aby coś osiągnąć mimo trudności. To daje poczucie wartości, że nie jestem na tyle słaby, że nie osiągnę tego czego pragnę, że to czego chcę to jest do osiągnięcia, abym tylko tego z całej siły pragnął. Pragnąłem miec rodzinę i ją mam, nawet sie nie spodziewałem, że Bóg da mi tą szansę, że da mi osobę, która mnie pokocha takim jakim jestem. A jednak Bóg nie zawiódł. Po urodzeniu sie trzeciego dziecka Bóg znowu przychodzi z pomocą : daje pracę żonie, której nam bardzo brakowało. Gdy otrzymaliśmy od lekarza skierowanie na badanie dla najmłodszego dziecka to też się bardzo baliśmy, że nie uda nam się tego załatwić.Droga jednak była prosta : trzeba prosić o pomoc, trzeba szukać możliwości załatwienia tej sprawy. Bóg zmobilizował mnie i poprosiłem o pomoc braci na forum.
Bóg po raz kolejny postawił na mojej drodze osoby, które bardzo mi pomogły w załatwieniu tej sprawy : tak szybko i w taki sposób, że nie spodziewałbym się tego wszystkiego, napewno sam bym tego wszystkiego nie załatwił bez pomocy z zewnątrz. Bóg czuwa nad nami przez cały czas i wystarczy, że prosimy o coś z powagą.

ODWAGI WIĘC, BO ÓG CZUWA NAD NAMI.

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
20-08-2010 02:36
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #42
 
Mnie motywuje to, że jestem sama i zdana tylko na siebie, bo wiem, że tak czy inaczej muszę sobie poradzić. Mam tylko nadzieję, że zdążę nauczyć się troszczyć o siebie, zanim umrą moi rodzice.
20-08-2010 09:12
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #43
 
aga napisał(a):Mnie motywuje to, że jestem sama i zdana tylko na siebie,
Ale nie zapominaj, że jest Ktoś, komu bardzo zależy na tobie i twoim szczęściu. :aniol:

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
20-08-2010 09:32
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Nicol@ Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,143
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #44
 
aga napisał(a):Mnie motywuje to, że jestem sama i zdana tylko na siebie,
Zaprzeczasz słowom TOMASZA i santa jednocześnie.
Nigdy nie jesteś sama, aga, daj sobie to powiedzieć, pozwól sobie usłyszeć te słowa! Niech dotrą do twoich uszu.
Bóg jest przy każdym z nas, czuwa i chociaż nie widzimy Jego Osoby, odczuwamy Jego obecność w tym, co dla nas czyni.
A więc, że jesteśmy zdrowi, że możemy sami jeść, pić, połykać, cieszyć się dniem, słońcem, napotkanym po drodze człowiekiem, że możemy oddychać i czynić rzeczy, o których się kiedyś nie śniło.

W temacie o marzeniach młodego człowieka napisałaś takie piękne słowa:
aga napisał(a):. Jak się nic nie ma, to człowiek uczy się prostoty i cieszenia z takich zwyczajnych rzeczy
Ale przecież o to chodzi, żeby cieszyć się z wszystkiego, co nam życie przynosi !
Na koniec powiem ci słowami Beniamina Disraeli- premiera W. Brytanii, że:

Największym szczęściem
jest poczucie sensu życia.

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSXjHIPlX5f6E6wjNuyBma...natOJIeMF7]
20-08-2010 11:05
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #45
 
Wierzę, że Pan Bóg jest ze mną i nie pozwoli, żeby coś złego mi się stało, ale tak po ludzku to jestem sama i muszę radzić sobie sama, bo też Bóg nic za mnie nie zrobi. Ufam, że Bóg uratuje mnie w sytuacjach, w których się wpakuję w kłopoty przez nieświadomość, niewiedzę, naiwność czy nieumiejętność. Po ludzku boję się. Po bożemu ufam. I chcę wierzyć, że spotkam w życiu życzliwych ludzi. Uśmiech
20-08-2010 11:28
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
2 gości

Wróć do góryWróć do forów