RE: eutanazja zwierząt
etymologicznie masz rację, co nie zmienia faktu, że jest to pewien "termin techniczny" o znaczeniu jakie podała omyk (należałoby tylko tam uściślić, że jest to śmierć przy czynnej lub biernej pomocy drugich, bo samobójstwo nie wpisuje się w pojęcie eutanazji).
co do weterynarza, a nie lekarza - tak wiem. upierdliwość w precyzowaniu wywodów i doboru słów, ale to taki nawyk moderacyjny, który ma ułatwiać dyskusję, a nie sztuka dla sztuki czy wredny charakter ;p - można tylko gdybać nie znając człowieka. może gość przeszedł na wegetarianizm i jest przeciwny zabijaniu zwierząt, może wierzy jak Pitagoras, że wszystkie stworzenia mają duszę, może chciał sugerować podtrzymywanie zwierzaka, bo to oznacza ładowanie w niego leków, kolejne wizyty i co za tym stoi: kasa dla weta, może nie ma nigdzie podpisanej umowy na utylizację "zwłok" i co zrobi z takim uśpionym? może, może, może...
a jeśli chodzi o mój pogląd na usypianie to jestem za. zwierze nie ma duszy, więc nie jest to jakaś wina moralna je uśpić. jestem też za minimalizacją cierpienia - skoro wiadomo, że padnie a wcześniej się nacierpi, to jaką wartość dodaną i dla kogo ma mieć to, że będzie znosiło masę bólu fizycznego i jakiś też rodzaj bólu fizycznego, bo przecież czuje nadchodzącą śmierć, nawet jeśli to ma być za tydzień? uważam, że trzymanie starego, schorowanego zwierzaka aż sam padnie "bo ja kocham mojego pieska/kotka czy innego zwierzaczka" nie zważając na to co on czuje jest narcystyczną bzdurą.
Inteligentny wszystko zauważa. Głupi wszystko komentuje. Heinrich Heine
--== fundacja Barnaba ==--
|