Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dziwne sposoby wypelniania swej duchowej pustki...
Autor Wiadomość
msg Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,107
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #16
 
Pobożność pustki oczywiście nie wypełni, za to na trochę, czyli dłużej lub krócej, uspokoi sumienie albo poczucie czegoś tam, czego danej osobie brakuje. Problemy zaczną się kiedy przyjdą jakieś życiowe perturbacje, które zazwyczaj nie pozostawiają cienia złudzeń o życiu danego człowieka.

Wydaje mi się, że pobożność to rodzaj afektu, który może przerodzić się w prawdziwą relację, czyli tutaj wiarę albo pozostanie jedynie dobrym mniemaniem o prawidłowej relacji z Bogiem przy każdych niepowodzeniach narażanej na poważne niebezpieczeństwo zerwania.

Nie ga? dopóki nie zbadasz, najpierw si? zastanów, a potem czy? wyrzuty,
Nie odpowiadaj, dopóki nie wys?uchasz, a w ?rodek s?ów nie wpadaj,
Nie wad? si? o rzecz, która ci nie jest konieczna, i nie mieszaj si? do sporu grzeszników!
Dziecko, nie bierz na siebie zbyt wielu spraw, bo je?li b?dziesz je mno?y?, nie b?dziesz bez winy.
I cho?by? p?dzi?, nie dop?dzisz, a uciekaj?c, nie umkniesz.

[Syr 11, 7-10]
16-11-2005 10:27
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
o. Pacyfik Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 265
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #17
 
Zgadzam sie... To wazne co powiedziales (-as).
Wydaje mi sie jednak, ze wiele osob nie chce, albo nie potrafi tego zrozumiec.
16-11-2005 10:30
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
msg Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,107
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #18
 
o. Pacyfik napisał(a):Wydaje mi sie jednak, ze wiele osob nie chce, albo nie potrafi tego zrozumiec.
Ja już od dłuższego czasu stałem się swoistym orędownikiem "bożego empiryzmu" (to moje określenie), czyli jestem głęboko przekonany o tym, że człowiek nie będzie miał poważnej relacji z Bogiem, jak go nie doświadczy w swoim życiu. Dopóki coś takiego się nie stanie, to nie ma co mówić o jakimkolwiek zrozumieniu.

Pozostaje jeszcze kwestia chęci, czyli czy w ogóle chcemy wchodzić w głębsze relacje, ponieważ czym się bardziej angażujemy tym więcej i my wymagamy, ale i od nas się wymaga. Z Bogiem jest tak samo. Ale niestety jak ktoś jest coraz bliżej Boga, relacjonuje się z Nim, to dla świata staje się on jakimś dziwnym i nierozumianym straceńcem. Bo jak zrozumieć inwestycję w coś, co nie jest łatwo, jeżeli w ogóle, policzalne.

Ale jak ktoś ostatnio powiedział: kto robi najlepsze interesy na świecie? Oczywiście Żydzi. A kim był Jezus? Jezus był Żydem. No to skoro Jezus zaprasza ciebie do relacjonowania się z nim, to musi to być najlepszy interes.

Nie ga? dopóki nie zbadasz, najpierw si? zastanów, a potem czy? wyrzuty,
Nie odpowiadaj, dopóki nie wys?uchasz, a w ?rodek s?ów nie wpadaj,
Nie wad? si? o rzecz, która ci nie jest konieczna, i nie mieszaj si? do sporu grzeszników!
Dziecko, nie bierz na siebie zbyt wielu spraw, bo je?li b?dziesz je mno?y?, nie b?dziesz bez winy.
I cho?by? p?dzi?, nie dop?dzisz, a uciekaj?c, nie umkniesz.

[Syr 11, 7-10]
16-11-2005 11:00
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
meta Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 287
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #19
 
o. Pacyfik napisał(a):Meta... Czy sadzisz, ze religijnosc (nie myl z wiara) moze byc takim "wpelniaczem" tej tzw. pustki?
Czy sama pobożność moze nam zastapic gleboka relacje z Bogiem?
Nie rozumiem pytania :wink:
1/Czy ja myślę, że religijność/pobożność wystarczy
, czy
2/czy ja myślę, że inni tak myślą?

[ Dodano: Pon 05 Gru, 2005 18:04 ]
o. Pacyfik napisał(a):/Dlaczego ludzie wypelniaja swoja wewnetrzna pustke (czasem nawet znajomosciami i przyjazniami) zamiast zajac sie swoim zycium wewnetrznym?
Przeciez nie mozna dawac komus czegos, czego sie nie ma.
Z pustego w prozne? /
Dlaczego nie zajmują się życiem wewnętrznym?

Może warto ustalić dla kogo ono jest pomyślane i w jakim zakresie.
Znam księdza, który twierdzi, że takie teksty jak „Dzienniczek siostry Faustyny” to sprawa nie dla małżonków, bo oni mają inne powołanie.
Dziwne, ale z kolei Edyta Stein mówi np., że na skutek pewnych doświadczeń duchowych jej stosunek do stworzeń jest oględnie mówiąc dosyć niechętny, więc jeśli małżonkowie mieliby nabrać do siebie niechęci, to może nie warto? A może się nie powinno, jak sugerował ów ksiądz?

"Bóg jest wielki!"
16-11-2005 11:27
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów